ZNACZENIE SOKRATESA. 3*9
nie buduje Naprzeciw' retoryce zdyskredytowanej należało ukazać filozofię dodatnią, zabierającą człowieka całego a dającą w zamian życie wieczne. Tego sztuka krasomówcza nie potrafi; ona tylko przyrzeka powodzenie doczesne. I tu podziwiamy słusznie talent młodego autora. Inny byłby napisał traktat moralny o cnocie, on układa himn na cześć najcnotliwszego z ludzi Postać Sokratesa jest odmalowana z taką miłością, z takiem bogactwem rysów osobistych, jakich nie napotykamy w żadnym innym dialogu 1). Gdzieindziej ukazuje się z profilu lub z daleka, po przez opowiadanie lub tylko słyszysz, jak rozprawia; tutaj jest on cały przed tobą, taki, jaki żył, poruszał się, śmiał się i mówił; stoi w pelnem świetle i na pow ietrzu otwartem, możesz zewsząd jemu przypatrzyć się, a choć do Fedrosa się zwraca, ma oczy wlepione w ciebie i do ciebie się odzywa 2).
On jest filozofią uosobioną; droga do niej wiedzie tylko przez zupełne oddanie się jemu. U retorów można się pięknych rozpraw nasłuchać, nawet wyuczyć na pamięć mnóstwa zwrotów i figur krasomówczych, ale na tem kończy się ich działanie. Człowiekiem doskonałym można jedynie zostać przez ciągłe obcowanie z Sokratesem, z nim wspólnie kochając prawdę i gotując do wielkiej podróży, u której końca czeka nas pobyt z bogami i rozkoszowanie w tajemnicach przedwiecznych. Nie ogłoszono nigdy w czasach pogańskich uroczystszego programu. Wspaniała jest cześć misteryów, do których spieszą tysiące adeptów, ale jak marna ich pompa wobec misteryum przedziwnego miłości. Tam powierzchowne ceremonie, od których ludzie wracają do zwykłych zajęć, codziennych kłopotów, wyuzdanej gonitwy za zyskiem , za używaniem samolu-bnem; tutaj mały zastęp dusz wybranych, kochających wspólnie prawdę i dla niej rzucających wszystko, nawet matkę, rodzeństwo towarzyszy, majątek 3), jak Platon móvd, a gdy każdy przez nie-
') Zwrócili na to uwagę należycie Use^er i Wilamowitz w rozprawach wymienionych; najgruntowniej kwestyę tę wyłuszoył Volquardseu.
2) Czytelnik łatwo to sprawdzi, prfównywając przeróżne chwile i sytuacye, w których Sokrates ukazuje się u Platoyk. Wtedy przekona się, że nigdzie nie jest tak żywą i rzeczy wist;} i zupełną osobi/f°ścią. jak w Fedrosie.
*) Phaedr. p. 252 a. Oczywiśck pierwszą do opuszczania najbliższych pobudką jest szał miłosny i piękna postać ulubi/hca, jak Platon tamże tłumaczy, ale celem ostatnim afektu tego, który wybawia z nv Jczę.ść doczesnych, jest cuota i mądrość. Zob. przyp, nast. /