364
PLATON.
Nie mogąc wszystkich dotknąć problemów, zostających w bliższym lub dalszym związku z Fedrosem i Biesiadą, odsyłam czytelników do bogatej literatury, po części już wymienionej, która z rokiem każdym wzrasta w sposób zdumiewający 1). Ale jedno pytanie wstały, nikt więcej od ciebie do bytu nie powołał, czy to sam je wygłaszając, czy to innych zmuszając w jakikolwiek sposób, Symmiasza Tebańczyka wyjmuję , ale resztę o wiele przewyższasz. A teraz także, zdaje się, stałeś się dla mnie pobudką do nowej mo\\v«. Jest oczywistem, że Platon myśli jedynie o Fedrosie historycznym, który był jak wspomniałem, namiętnym zwolennikiem wymowy i rozpraw filozoficznych. Dla tego też w Biesiadzie piastuje on godność »ojca kouwersacyi*, wybiera Lemat, o którym wszyscy mówić mają 1 czuwa nad przebiegiem dyskusyi. Ponieważ musiało sie to jemu wydarzyć niezliczone razy, Sokrates słusznie z niego żartuje, że nietylko i sam chętuie mówi, lecz wielu innych do mówienia pobudził. Jednakże słowa te nie mogą odnosić się do Biesiady, skoro Sokrates zaraz dodaje, że Symmiasz przewyższa Fedrosa pod tym względem. Każdy przyzna niewątpliwie, że dwa te zdania tak są połączone, ze sobą i lak równoznaczne, że albo każde z nich musi zawierać alluzyę do jakiegoś dialogu, albo żadue. Otóż drugie mogłoby tylko odnosić się do Fedona, gdzie Symmiasz razem z Cebesem odzywa się kilkakrotnie. Ale oni same podnoszą zarzuty, od czasu do czasu, właściwie zaś rozprawia tylko filozof umierający. Trudno zatem przypuszczać, że wzmianka o Symmiaszu zawiera jakąkolwiek alluzyę do jakiegoś pisma platońskiego. Jeżeli zaś stosuje się jedynie do Symmiasza historycznego, jak to wykazał dobrze Volquardsen, Platons Phaedros p. 120, powiemy tak samo o pierwszej wzmiance, że bez żadnej alluzyi do Biesiady (która zresztą nie istniała jeszcze) zawiera prostą wiadomość, wszystkim współczesnym dobrze znaną, iż Fedros historyczny, ten, którego Platon kochał i z błędów chciał wyleczyć, liczne miał mowy na sumieniu, własne \ obce. Wszak w dialogu, któremu użyczył swego nazwiska, wyciągnął Sokratesa na dwie długie mowy, a Lizyaszowa, którą na wstępie odczytał, prawdopodobnie na jego żądanie została ułożoną. Czyż dziwne, że nazywano go ojcem licznych mów ?
*) Pytanie, czy Platon znał Biesiadę Xenofonta, gdy pisał swoją, lub też Xe-nofont naśladował Platona (zob. str. 85 i nast. tego tomu"), zaprzątało już starożytnych (Athen. Ddpno. XI. 11 2 p. 5o5), a stało się od czasów Odrodzenia prawdziwym sportem, w którym brali udział namiętny filologowde słynni. Pogląd na ten spór długotrwały, a nigdy nie rozstrzygnięty, znajdzie czytelnik w znakomitych wydaniach Biesiady platońskiej R e 11 i g’a [EinUttung p q3 sq.), H u g'a {Einldtung p. XXVIII sq.), S t e i n h a r t'a (Platons sammll. Werke IV. Einldtung zum Gasimahl p. 266 sq.), lub też B o n g h i ego {ii convito di Platone, proenno p. LXI sq. CLXVI sq.) Tłumacz włoski, zawsze oględny w sądach swoich a pełen wytwornego smaku, dochodzi mniej więcej do wniosków takich : I-o Biesiada Xeuofonta jest dawniejsza ; 2-0 jeżeli Platon z niej korzystał, nie zmniejsza to jego zasług, bo stworzył rzecz przedziwną, nową, mającą się do tamtej, jak typ idealny do jakiegoś zdarzenia szczegółowego. Xenofont bowiem opowiada fakt historyczny, a przy tej okazyi wykłada pojęcia swego nauczyciela o miłości 5 Platon przeciwnie w ramach uczty zmyślonej, ale mogącej służyć za