302
PLATON.
Nie mniej wspaniale poeta filozof kreśli cierpienia, powstałe z rozłączenia się, bo wtedy zamykają się otwory, któremi wychodziły kiełki nowych piór, ból niezmierny ściska duszę; gnana ciągłym niepokojem, tylko przy osobie kochanej zapomina o Avszyst-kiem, co jej dolegało i t. d. Wytłumaczywszy nareszcie, jak wspomniałem wyżej*), że młodzieniec kochany, choć z początku obojętnie jest usposobiony, nieznacznie wielka dla kochającego go przejmuje się przyjaźnią, będącą jakoby odblaskiem miłości, maluje Sokrates ciepłemi barwami i silnym rysunkiem, dla naszych uczuc może zbyt dosadnie, wszystkie niebezpieczeństwa, walki, zwycięstwa wewnętrzne, towarzyszące podobnym stosunkom. Kto jednak czytał Krafft-Ebinga, będzie trochę wyrozumiałem na opisy patologiczne, kreślone piórem pogańskiem czterysta lat przed Chrystusem. Współczesny nam profesor wiedeński daleko mniej oszczędza nerwy swej publiczności Konkluzya ostatnia mędrca ateńskiego taka jest, że ci, którzy wyszli zwycięsko z wszystkich pokus cielesnych, prowadzą już na ziemi życie szczęśliwe a w chwili śmierci prawie już odzyskali skrzydła swoje i mogą dumnie powiedzieć sobie, że wygrali pierwszy z trzech zapasów olimpijskich2).
Taka jest nagroda prawdziwego szału miłośnego. Ci zaś, którzy czasem zapominają się, pomimo zapału szlachetnego i nie zawsze umieją okiełznać popędów lichego rumaka, wprawdzie umierają bez skrzydeł; że jednak miernie folgowali pożądliwościom a często mieli porywy lepsze i wyższe, znajdują w przyjaźni swojej, choć nie jest bez nagany, pewien zadatek lepszej przyszłości. Nie są filozofami, ale mają jednak pewne zamiłowanie w rzeczach wyższych i tern różnią się od tłumów, pogrążonych w rozkoszach cielesnych, które za karę po pierwszej śmierci swojej jeszcze dziewięć .tysięcy lat tułać się będą pod ziemią i na niej. Konkluzya niezupełnie odpowiada szczytnym zasadom mitu, bo trudno pociągnąć granicę pomiędzy miernem używaniem a wyuzdanem, skoro rzecz bezwzględnie zabroniona. W tym przypadku ilość przewinień uśmiech czarujący budzi pragnieuie. Jej serce w piersiach przerażone, glos zamilkł, język jakby paraliżem tknięty, ogień ją ogarnia całą, oczy nie widzą, uszy nie słyszą, pot na nią bije, drżenie ją porywa, staje się bledszą od trawy, bliską jest śmierci i t. d.
*) Zot. str. 2g5.
2) Filozofowie tylko trzy razy wracają do życia ziemskiego, zob. str. 289.