300 PLATON.
Czas jednak powrócić do Sokratesa i jego mowy drugiej
0 miłości. Filozof najlepiej przypomina sobie, co w życiu oglądał przeszłem, dla tego szaleje na widok ziemskiej piękności. Wszak ona odblaskiem owej nadziemskiej, z którą niegdyś przebywał. W niej zatopiony, czuje, jak odrastają mu skrzydła, jak drgają nie cierpliwie, ale zrazu są za słabe do polotu, przeto jak ptak w górę patrzy a zaniedbuje to, co na dole jest. Ogarnia go szał miłosny, najszlachetniejszy z wszystkich zapałów, tęsknota za ojczyzną niebieską, obudzona przez kształty piękne. Inne bowiem idee niegdyś oglądane, jak sprawiedliwość , wstrzemięźliwość i reszta cnót, wprawdzie odbijają się także na ziemi, ale sposobem niewyraźnym a brak nam osobnych narządów fizyologicznych, aby je wprost uchwycić. Piękność zaś najjaśniej promienieje w swoich wizerunkach ziemskich a wzrok jest zmysłem niesłychanie delikatnym; nie dostrzega on mądrości w tern życiu, bo gdyby tej obrazy czyste, lśniące zjawiały się na ziemi, zbyt silnych doznawalibyśmy wstrzą-śnień. Ale do oglądania piękności wybornie jest on przysposobiony. Ona też najwięcej go uderza i najskuteczniej do miłości pobudza.
Wrażenie jednak piękności nie jednakie bywa we wszystkich. Są tacy, którzy zapomnieli już prawie o swojej pierwszej świętości
1 uczestnictwie w przedwiecznych tajemnicach 1). Tych widok pięk-oględny Campbell, skoro nie szczędzi pochwal pracom Dittenbergera, Schanza, Blassa, Konst. Rittera i t. d. a jednak odrzuca ich wnioski chronologiczne. Nie przeczy, że liczne zwroty retoryczne wspólne są Fedrosowi i najpóźniejszym dialogom, ale przeczy, żeby wolno na tym fakcie budowaó jakieś domysły, co do jego daty. »Nawet czytelnik przypadkowy musi dostrzedz, że w Fedrosie są. to tylko ozdoby i jakoby strój karnawałowy, włożony tylko na tę okazyę. Platon zostaje pod urokiem, z którego on sam się ciągle śmieje Sokrates jego opanowany przez nimfy i dziwny potok wymowy ogarnia go. Z powodu Fedrosa zmuszony jest wyrażać myśli swoje' poetycznie; mówi w dityrambach* [Plato’s Kepublic, Oxford 1894. Vol. II. p. 49). Ale to, co niegdyś przedrzeźniał, stało się dla niego w starości przyzwyczajeniem mi-łem. Wnosi stąd angielski helenista (Vol. II. p. 5o), że kwiaty krasomówcze w Fedrosie są wczesną antycypacyą zwyczaju, który wiele później ustalił się na dobre. Tę swoją hipotezę, w każdym razie oryginalną i zasługującą na rozważenie pilne, przeprowadza nareszcie Campbell za pomocą licznych studyów porównawczych i na podstawie bogatego materyału (Vol. II. p. 53 sq.).
') Platon, wierny swoim wzorom orfeuszowym i Pindarowi, przedstawia życie dusz przedziemskie w rodzaju eleuzyńskich misteryów, których uczestnicy odbywają z bogami święte procesye. Używa zatem nazw liturgiczuych: p.axapto<;, xeA£iv, Teker/j, jj.uoju.svot, inonTEUov?£ę, xa&apoi i t. d. W ustępie poprzedzającym (p. 250 b — c) od-