354 PLATON.
nanem przez szukanie prawdy, ale jakże prosta jest droga, wiodąca do niej w Fedrosiel Wystarcza zakochać się w pięknym chłopcu, żyć z nim i dla niego, aby rozbudzić w sobie pragnienie nieba i zabezpieczyć pewność powrotu do niego. — W Biesiadzie droga
0 wiele dłuższa i bardzo mozolna. O przypominaniu sobie tego, cośmy znali w życiu przeszłem, nie ma nawet wzmianki, dla braku sposobności, skoro pominięto ową preexystencyę. Zapewne tutaj także miłość zaczyna się od pokochania młodzieńca urodziwego
1 wyrabiania w nim uczuc cnotliwych, ale dodaje Diotyma, że poczynałby sobie bardzo nierozsądnie *), ktoby chciał do jednego przywiązać się ciała, skoro we wszystkich oglądać może piękność tę samą. Ta zresztą jest o wiele niższą od duchowej, nawet przebywającej w powłoce niezbyt okazałej. Będzie zatem miłość zwracała się przedewszystkiem ku duszom, aby doskonalić je w cnotach -), ale nawet zadanie tak wzniosłe nie jest celem ostatnim człowieka. Musi wznieść się jeszcze wyżej, dopóki sercem gorącem nie obejmie instytucyi ojczystych, praw i wiedzy wszelkiej, podziwiając w nich piękność i ład wszędzie jaśniejące; że zaś miłość wedle Diotymy nie ma być tylko kontemplacyą bierną i karmiącą się, lecz czynną i rodząca, będzie prawdziwie kochający człowiek, bogacić tworami swemi owe dziedziny idealne; będzie ulepszał instytucye, działał zgodnie z prawami, uprawiał nauki 3). Odbiegliśmy zaiste już niezmiernie daleko od Fedrosowej miłości jednego chlopczyny, która nawet w formie najczystszej najcnotliwszej, wydaje się kapłance z Man-tynei niewolą niską i małoduszną 4). Cóżby powiedziała o zdrożno-ściach, którym Platon przebacza w imię miłości czułej i dozgonnej 1 Kto ma wyrobione poczucie moralne, pojmuje od razu wyższosc Biesisdy w tej materyi delikatnej 5).
ł) S y m p. p. 21 o b: jroXXi) avota.
*) Symp. p. 210 c: tlxteiv Xóyou; -otou-ou; xat £r(iEtv, ofitwę nodpouai pEAtiouę TOuę veou;.
8) Symp, p. 209 a. Porów. str. 345 tego tomu.
4) Symp. pi 210 d: fiyjKEp oizerr,;, ayarców raxi8ap(ou xaXXoę 7,' av$pwicou ~v/k EmT7]8E'J[j.axo; Evó;. 8ouXe’J<ov oayXo; y xat ap.ixpoXóyo; etc.
s) Teichmiiller, który ciągle robił odkrycia na polu chronologii platońskiej, z wielkiem przyjmowane niedowierzaniem przez resztę uczonych (zob. str. 202 przyp 1 tego tomu), sądził źe dialogi dramatyczne późniejsze być muszą od opowiadanych (Liller. Fehdtn II. 09 sq.), zatem Fedros od Biesiady. Z tego wuos:ł dalej, źe i teorya miłości, wyłożona w pierwszym, jest znacznie doskonalsza od rozwijanej