I H I- N l I X / tl v \ C K I 1^<-I
nym znaczeniem - rzec/ nie zuskok uje, nie ii z i w i, nasuwa tylko wrażenie jednostajności i uboż.yzny językowej. Sprawa poczyna nabierać posmaku niezwykłości dopiero wtedy, gdy te nici upodobnień zaczynają przebiegać po in I ę d zy szeregami slow nynii, gdy zaczynają łączyć szeregi o różnych znaczeniach. A tak właśnie jest w tym wierszu.
Oto - w początkowym, otwierającym wiersz porównaniu połączono łańcuch „senności" z łańcuchem „śniegu": „Senność gęsta jak śnieg i krążąca jak śnieg”. Ale nie to porównanie, nie La jednorazowa „figura poetycka” decyduje o złączeniu tych dwóch - jakże różnych znaczeniowo - szeregów słownych. Ich złączenie tkwi o wiele głębiej, jest o wiele mocniejsze, jest dokonane wieloma nićmi konstrukcji językowej tego wiersza
Jedną z nich jest wprowadzenie „pośrednich" szeregów słownych, wprowadzenie takich słów, które działają równocześnie na dwóch polach znaczeniowych: „snu” i „śniegu”. Oto poeta napisze: „śnieg pierzyną mi legł”. 'Pym razem nie mamy do czynieniu z jednorazową, ad hoc stworzoną metaforą. To metafora skostniała, funkcjonująca w języku potocznym - jakże często mówimy „pierzyna śniegu”. Działa tu już. pewne prawo skojarzeń społecznych, które poeta wyzyskuje: dzięki temu pra w u wyraz „pierzyna” istnieje w polu znaczeniowym wyrazu „śnieg”. Ale tez istnieje w zakresie pola znaczeniowego wyrazu „sen”, na jeszcze mocniejszych prawach społecznych skojarzeń.
Następuje w wierszu dalsza seria wyrazów: „białej”, „puszystym". (>ha te wyrazy wchodzą w pola znaczeniowe zarówno „śniegu ', juk i - za pośrednictwem „pierzyny" - „snu”. Oba szeregi słowne znajdują połączenie nie na zasadzie skojarzeń w figurze poetyckiej, ale na o wiele silniejszej i głębszej, bo w systemie- językowym tkwiącej, zasadzie społecznych skojarzeń słownych. Skojarzeń w Systemie języka Poczynają się mieszać, zlewać, utożsamiać. Gdy w takim kontekście słownych połączeń poeta użyje formuły „w białej drzemce” -- nic będzie ona zaskakiwała ani dziwiła. W sposób oczywisty zespoli w sobie, stopi w jedność oba znaczenia: „białej”, bo śnieżnej, i „białej”, no bo puszystej, „piorzynnej".
Ale w formule tej ujawnia się równocześnie drugie prawo językowego łączenia szeregów słownych - a w ślad za tym, szeregów pojęciowych. Oto na terenie tak spreparowanego two-
r/.y wa języ kowegn wjtn sza poczynaj;) działać r ti w u o <• z o ś n i c dwa |iraw;i językowych skojarzeń: prawo skojarzeń „systemowych” i prawo skojarzeń „linearnych", składniowych. Każdy wyraz zaczyna wchodzić w połączenia z innymi wyrazami log0 utworu na dwóch zasadach. Pierwszą tworzy fakt, że cały szereg rozrzuconych wyrazów łączy się podobieństwem znaczeń i podobieństwem żródłusłowów. Tak kojarzą się ze sobą „śnieg" i „śnieżyca”, „senność" i „drzemka", „śnieg” i „biały", „puszysty”, „przyprószony”. Kojarzą i łączą się ze sobą te wyrazy, choć są w wierszu rozrzucone, choć są w różnych strofach i zdaniach. Łączy je skojarzenie systemowe w języku: wspólny obszar znaczeniowy.
Ale oto wchodzi do wiersza druga zasada: skojarzeń linearnych, składniowych. W każdym zdaniu określone wyrazy są ze sobą zespolone: przymiotnik z rzeczownikiem jako przydawka, orzeczenie z dopełnieniem. I nagle powstaje sieć połączeń wielorakich. Następuje formuła „w białej drzemce". Na zasadzie skojarzeń składniowych „biel" jest atrybutem „drzemki”. Ale r ó w n o c z e s n i e działa w wierszu prawo ukojąrżeń systemo wych. w mysi którego „biel” jest atrybutem „śniegu”. Powtórnie oba szeregi słowne i pojęciowe się spotykają, łączą, zlewają, zatracają różnice. Wypiszmy kilka takich formuł' „przyprószony spacer’', „senność gęsta” (jak śnieg), „senność zasypuje”, „płatkami sennemi”, „w puszystym spacerze”. Jest linearna formuła „senność dnia” a na zasadzie skojarzeń systemowych wchodzi tu łańcuch „dzień, godzina, epoka, wiek. zeszły tydzień"; czas poczyna zanikać we śnie
Wydobądzmy jeszcze jedno narzędzie upodobnień słownych, narzędzie leżące na linii składni - z tym, że działać tu zaczynają skojarzenia dźwiękowe. Oto w niewielkich odstępach pojawia się seria wyrazów: „senność, sennemi, bez sen tmwn.y”. „Bezsens” wcłiodzi w obszar snu - a wraz. z nim dwa dalsze szeregi. Pierwszy: „bezsensowny, ho z przy czynny, bezładny’. A drugi - to wymieniony już łańcuch „czasu”. Podtrzymuje to i formuła składniowa: .,Bezprzyczyuny mój dzień, bezsensowny mój wiek".
A równocześnie istnieją i inne jeszcze, dźwiękowo kojarzące się szeregi: „zasypuje” i „usypiać” (tym bardziej że to „senność zasypuje"), „pośniożne, podzwonne, spóźnione”, gdz.io ze śniegiem czas się stowarzysza .. Wariantem będzie eksperyment