56 STEFAN NOWAKOWSKI
na rozwód. Sam raczej był skłonny Zawrzeć małżeństwo po przeprowadzeniu rozwodu narzeczonej, choć liczył na mocne opory w swej rodzinie. Mamy tutaj mieszaninę pojęć nowych, przyswojonych już w mieście, mianowicie decyzję na małżeństwo z rozwódką, przy jednoczesnym działaniu wzorów wiejskich, które są dla niego tak ważne, że chce uzyskać aprobatę rodziny, nie chcąc narazić się na ewentualne z jej strony potępienie.
Przypadek ten jest pośredni pomiędzy stosunkowo rzadkim wśród młodych robotników ze wsi utrzymywaniem więzi ze środowiskiem rodzinnym i wiejskim a charakteryzowanym już odrywaniem się od wsi, polegającym na procesach dezorganizacji społecznej jednostki, która przeniosła się do miasta. Wśród tych ostatnich, których nie obowiązują jeszcze normy nowej społeczności miejskiej, widzimy największy rozkład w dziedzinie moralno-obyczajowej, demoralizacji seksualnej, pijaństwa, kradzieży itd. Stąd też wywodzi się zjawisko powstawania marginesu społecznego, który wśród mieszkańców hotelu ma licznych reprezentantów. Sam hotel, w którym obowiązują liczne rygory porządkowe, jest stosunkowo nikłym terenem, gdzie to zjawisko można obserwować. Zachodzi ono poza terenem hotelu, gdzie jego mieszkańcy czują się mniej skrępowani w swym postępowaniu. Jednak i na terenie samego hotelu takie wypadki, jak picie wódki, karty, a nawet kradzieże — należą do zjawisk normalnych. Przy okazji trzeba stwierdzić, że złośliwe brudzenie i niszczenie hotelu należy również do zjawisk nie najrzadszych, choć to zjawisko ma inne podłoże. Jest nim niechętny stosunek przybyszów ze wsi do personelu hotelowego, który w ich oczach uchodzi za odłam tradycyjny miejski. Znana niechęć chłopa do ludzi z miasta, którzy mają wobec niego poczucie wyższości, znajduje swe ujście w pozornej satysfakcji, że musi po nim sprzątać „stary“ mieszkaniec czy mieszkanka miasta.
Ważniejsze jest natomiast zjawisko rozkładu moralnego, które występuje dość powszechnie i najsilniejszy przebieg ma u tych jednostek, które daleko już odeszły od swego środowiska i rodziny wiejskiej, a nie zdążyły się związać z żadną grupą społeczną miejską, nie wchłonęła ich też silniej żadna instytucja działająca w hotelu, same me mają żadnych aspiracji osobistych, nie wykazują tendencji do awansu.
Charakterystyczną drogą ułatwiającą przybyszowi ze wsi wejście do miasta są przypadki, gdy mieszkaniec hotelu posiada w Warszawie kogoś z członków rodziny, który mieszka samodzielnie w mieście, jest tu już zadomowiony i urządzony, np. zamężna siostra lub żonaty brat. W tych przypadkach nie widzi się przędę wszystkim tak dużej płynności Mieszkaniec hotelu ma oparcie w rodzinie w Warszawie, spędza tam dużą część wolnego czasu, poznaje znajomych swego brata, wchodzi normalnie do środowiska miejskiego. Taką jednostkę „organizują** w mieście nie tyle świetlice i inne instytucje hotelowe, lecz środowisko „prywatne** krewnego, mieszkającego w mieście. Wchodzi on do grupy rodzinnej, staje się członkiem kręgu znajomych swego krewnego. Jego postępowanie w mieście jest unormowane pewnymi wymogami, jakie stawia ten krąg, jednostka asy-milująca się do miasta ma pewien wzór, może nienajlepszy, ale istniejący, który może realizować, naśladować go lub zmieniać. Taka jednostka nie wykazuje tego Zdemoralizowania, jakie można zaobserwować u innych.
Ideałem robotnika pochodzenia wiejskiego jest ożenek w Warszawie, oczywiście taki, alby żona miała mieszkanie. Stabilizuje to robotnika; małżeństwo zawarte nawet bez zgody i wiedzy rodziny uzyskuje później jej aprobatę. Wieś pochwala takie małżeństwo, uważając, że młody robotnik ustabilizował się w mieśeie. Istotnie nie wykazuje on już więcej tendencji do opuszczenia stolicy, trzyma się swej pracy, w której chce awansować, obowiązki wobec nowej rodziny każą mu patrzeć bardziej przezornie w przyszłość.
Wśród młodych mieszkańców hotelu często daje się słyszeć wypowiedź: „jak odsłużę wojsko i później się ożenię, to się ustatkuję". Zwłaszcza okres poprzedzający służbę wojskową, to typowy okres kawalerki wiejskiej, przeżywany z dala od rodziny — okres, w którym przybysz ze wsi nie ma jeszcze wyraźnej intencji ostatecznego urządzenia się, a narażony jest na wpływy i pokusy nowego środowiska, z którym się mało wiąże i które prowadzi go do swoistego odspołeczniania. Wprawdzie miasto pomyślało o nim, aby zapobiec tym procesom, tworząc w hotelu szereg instytucji, jak szkoła, świetlica, biblioteka, klub sportowy, odczyty itp. -— jednak instytucje te pełnią swą funkcję w sposób tylko jednostronny i ograniczony, zresztą jako instytucje często nowe dla przybyłych do miasta nie od razu są przez nich odpowiednio przyswojone.
Do przyhotelowej szkoły powszechnej uczęszcza tylko kilkadziesiąt osób, liczba niezwykle niska w porównaniu z liczbą mieszkańców, którzy potencjalnie mogliby z niej korzystać. Mówiliśmy już, że do szkoły nie uczęszczają starsi robotnicy, z młodszych zaś — tylko te jednostki, które uczyły się bardzo niewiele i które uświadomiły sobie, że szkoła pozwoli im nie tylko lepiej uplasować się w pracy, ale i silniej związać z miastem. Uczniowie szkoły starają się przede wszystkim nadrobić te braki w wychowaniu, które degradują ich w mieście. Uczą się czytać, pisać, rachować, niemal wszyscy myślą o awansie na inżynierów, dyrektorów itp. W praktyce większość z nich przerywa naukę po krótkim czasiej w wyższych oddziałach liczba uczniów spada do minimum. Istnieją nieliczne przypadki, że robotnicy po niższej szkole zawodowej uczęszczają do wieczorowych technikum, a nawet do szkół inżynierskich. Nauka traktowana jest tu jako droga do awansu w szerokim pojęciu, nie tylko zdobycia lepszej pracy, ale np. lepszego ożenku. Autor poznał robotnika, któremu narzeczona, studentka wyższej uczelni, postawiła jako warunek ożenku ukończenie technikum, a później politechniki.