42 STEFAN NOWAKOWSKI
który jednak jest 'kawalerem i zamierza w Warszawie zostać na stałe, pragnąc wykorzystać zdobyte wiadomości do przyszłej pracy zawodowej.
Widzimy więc, że rodzina pozostawiona na wsi wyznacza w poważnym stopniu nie tylko sytuację chłopa w pracy, ale warunkuje rozwój jego zainteresowań poznawczych i przemian kulturalnych. ■Robotnik nastawiony jest na bezpośredni i maiksymalny zarobek, nie odczuwa potrzeb rozwoju kulturalnego, a społeczny awans sprowadza wyłącznie do strony ekonomicznej. Stoi on między perspektywą oderwania się od rodziny a solidarnością z rodziną, która nie awansuje, lub awansuje bardzo powoli, która na wsi tkwi w gorszych niż on warunkach, nie tylko bez elektryczności, wody bieżącej i łazienki w mieszkaniu, ale bardzo często — w sytuacji, gdzie nie starcza dla każdego własnego łóżka i pościeli.
Korzystanie z książki, tym bardziej uczęszczanie „na stare lata1* do szkoły — to symbole odrywające robotnika od zapracowanej żony, od dziecka, które jest w domu i nie zawsze rozpoczyna naukę w mieście.
Te trudności w przyswajaniu sobie kulturalnych zdobyczy miasta nie świadczą o tym, aby robotnik zupełnie nie podlegał wpływom nowego środowiska. Już sam pobyt przy pracy w otoczeniu ludzi stale mieszkających w mieście robi swoje. Robotnik poznaje nie tylko nowych ludzi, z którymi nie stykał się dotąd, lecz poznaje nowe wartości społeczne przez nich reprezentowane. W hotelu często wieczorami trafi on na popularny odczyt Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, na bezpłatne występy muzyczne i teatralne, rzadziej nawet pójdzie do kina przyhotelowego, które choć tańsze od normalnego kina publicznego wymaga jednak wydatku. To wchodzenie w społeczne i kulturalne życie hotelu i miasta nosi raczej charakter powierzchowny, uwarunkowane jest sytuacją domową robotnika. Wracając na niedzielę lub na urlop do domu robotnik stara się natychmiast wejść w normalne życie rodzimie, zabrać się do pracy w gospodarstwie, które bez jego pomocy kuleje, a najwyżej stara się pochwalić po powrocie drobiazgami zakupionymi dla dzieci, wręczyć żonie zdobyte produkty żywnościowe, czasami — zakupione obuwie czy ubranie.
Kulturalny wpływ robotnika na swą rodzinę na wsi jest bardzo ograniczony: w minimalnym zakresie przenosi on na wieś nowe wzory społeczne zaczerpnięte z miasta. Niewątpliwie za jego pośrednictwem przechodzą na wieś artykuły przemysłowe, niejednokrotnie takie rzeczy, jak: zegarek, rower lub radio. Jednak nie udało mi się ustalić przypadku kupowania książek dla dzieci czy nawet prasy dla rodziny. Raczej nasuwa się tutaj na myśl przypadek zaobserwowany w świetlicy hotelowej, kiedy pewnego dnia kierownictwo w pośpiechu zamknęło do szaf wszystkie czasopisma znajdujące się na stołach. Wywołane to było obawą, że czasopisma te użyte zostaną przez robotników do pakowania śledzi, które właśnie
były sprzedawane w miejscowym sklepie i które robotnicy masowo ■kupowali celom zawiezienia rodzinom na wieś. Uprzednio zdarzyło się właśnie takie całkowite ogołocenie świetlicy z czasopism.
Mimo że dwuśrodowiskowiec tkwi nadal w sprawach wiejskich, co nie pozwala mu na mocniejsze wiązanie się z miastem, nie znaczy to, lałby nie odrywał się on od wsi, W czasie 'krótkich pobytów na wsi nie ma on czasu'na odwiedzanie swych sąsiadów, często nawet swej bliskiej rodziny, która mieszka w tej samej wsi co jego żona i dzieci. Nie ma on również czasu na załatwienie we wsi tych spraw, które normalnie załatwiał z tytułu przynależności do gromady; na zebranie u sołtysa Chodzi jego żona. Coraz bardziej oddala się od życia zbiorowego swej społeczności wiejskiej. Oczywiście, nie ma on czasu na to, aby zainteresować się istniejącą świetlicą, nie włącza się do dyskusji w sprawach spółdzielni produkcyjnej, w sprawach kontraktacji itp. Tym bardziej nie interesuje się próbami założenia w swej wsi biblioteki czy innej placówki kulturalnej. Dla tych wszystkich poczynań jest on już raczej robotnikiem, związanym z miastem i ciążącym ku miastu, a odrywającym się od wsi. Jednak w mieście występuje u niego bardzo podobna postawa, która utrudnia mu wiązanie się z nowym środowiskiem. Nie interesuje go tu życie zbiorowe i zawodowe, gdyż myślą tkwi nadal przy pozostającej na wsi rodzinie. Nie uczestniczy w ruchu zawodowym i politycznym, gdyż wychodzi z założenia, że jego pobyt w mieście jest ograniczony, że .będzie musiał wrócić kiedyś na wieś. Zresztą w okresie pracy w mieście jest przeświadczony, że znajduje się na specjalnych warunkach chłopa pracującego poza rolnictwem. Jego dążenie do maksymalnego zarobku, oszczędność, niejednokrotnie uzyskiwana pomoc od rodziny ze wsi, powoduje ze strony wielu robotników stale mieszkających w mieście zarzuty, że jest on chłopem mającym kapitalistyczne skłonności, że dorabia się i kupuje majątek, że znajduje aię w lepszej sytuacji materialnej aniżeli tradycyjny proletariat miejski. „Zając" lub „bocian" — oto pogardliwe terminy używane często przez warszawski proletariat miejski na określenie przybyszów ze wsi.
Głębszym przeobrażeniom podlegają tylko nieliczni chłopi pracujący w mieście. Wydawać się to może dziwne, ale do tej kategorii zaliczyć należy niektórych starszych, którzy już nie mają obowiązków wobec dorosłych i usamodzielnionych dzieci, jak również wobec żon, które nie wymagają specjalnie od swych mężów pomocy, będąc, na [przykład, przy zamężnej córce i pomagając jej w gospodarstwie. Taki robotnik często pracuje już tylko na własne utrzymanie, na ogół nie ma własnego gospodarstwa, gdyż rozdzielił je wśród dzieci. Jest on wprawdzie ze wsią związany, jednak jest związany w specjalny sposób, odmienny aniżeli robotnik obarczony rodziną. W mieście pozwala sobie nie tylko na lepsze wyżywienie, ale nie dążąc do maksymalnego zarobku dużo czasu poświęca na odpoczynek,