SYZYGIA: ANI MA I ANIMUS
Czym więc jest ten czynnik odpowiedzialny za projekcje? Na Wschodzie nazywany jest „Prządką"1, czyli Mają, tancerką łudzącą swoim tańcem. Gdybyśmy już dawno nie wiedzieli o tym z symboliki snów, ta wschodnia interpretacja naprowadziłaby nas na właściwy ślad: to, co osłania, obejmuje i pochłania, nieuchronnie wskazuje na matkę2 3, tj. na stosunek syna do rzeczywistej matki, do jej imago i do tej kobiety, która dzięki niemu ma zostać matką. Jego eros jest pasywny, jak eros dziecka: jego nadzieją jest być pochwyconym, osłoniętym i pochłoniętym. Chce on poniekąd znaleźć się w opiekuńczej i żywicielskiej sferze matki, szuka pozbawionego wszelkiej troski niemowlęctwa, kiedy to otaczający go świat wręcz narzucał mu szczęście. Nic więc dziwnego, że jednocześnie traci kontakt ze światem rzeczywistym.
Jeśli stan ten przybierze formę dramatu, jak to z reguły dzieje się w nieświadomości, to na scenie psychologicznej oglądamy człowieka, który żyje „wstecz”, szuka swego dzieciństwa i swej matki, uciekając przed złym i nieczułym światem, gdzie nic znajduje żadnego zrozumienia. Nierzadko
obok synka spotykamy matkę, której zdaje sic zupełnie nie zależeć na tym, by jej syn stał się mężczyzna, i która, niezmordowana i pełna ofiarnej troski, nic zaniedbuje niczego, co jej synowi mogłoby przeszkodzić na drodze do osiągnięcia męskości i w poślubieniu innej kobiety. Oglądamy tajemną zmowę między matką a synem i widzimy, jak pomagają sobie nawzajem, by oszukać życie.
Któż jest tu winien? Matka czy syn? Przypuszczalnie winni są oboje. N łespełnioną tęsknotę syna za życiem i światem trzeba potrą ^tować poważnie. Chciałby on zetknąć się z rzeczywistości objąć ziemię i zapłodnić glebę świata. W istocie jednak tylko miota się niecierpliwie, albowiem ukryta pamięć o tym, że świat i szczęście można także otrzymać w podarunku — w podarunku od matki — paraliżuje zarówno jego siłę, jak i wytrwałość. Cząstka świata, którą — jak każdy człowiek — spotyka ciągle od nowa, nigdy nie jest tą, o jaką mu chodzi, albowiem nic poddaje mu się od razu, nic wychodzi mu naprzeciw, droży się, chce być zdobywana i poddaje się tylko silnym. Żąda od mężczyzny, by okazał swą męskość, żarliwość, a przede wszystkim odwagę i energię, która potrafi rzucić na szalę całego człowieka. W tym celu jednak potrzebowałby niewiernego erosa, który kazałby mu zapomnieć o matce, a zmuszając go tym samym do porzucenia pierwszej miłości jego życia, zadałby ból jemu samemu. Przewidując to ryzyko, matka wpoiła weń starannie cnotę wierności, poświęcenia się i lojalności, aby uchronić go przed grożącym mu upadkiem moralnym, jaki wiąże się z tym ryzykiem. Cnotę tę przyswoił sobie aż nadto dobrze, toteż zachowuje wierność matce, być może ku jej największej trosce (kiedy np. na jej cześć staje się homoseksualistą) i zarazem ku jej nieświadomemu, mitycznemu zadowoleniu. Wtedy bowiem realizuje się równie prastary, co przenajświętszy archetyp zaślubin matki z synem. Cóż w końcu może ofiarować banalna rzeczywistość z jej urzę-
H. Romscilc: SeeHscJu Fdkrung im Taoismus, liranos~JaJłrbuch
1933, Zllrich 1934, tabl. I, s. 150 i 170. Roussclle nazywa Prządkę „duszą onimalną".[...] Co do mnie, to animę określiłem jako personifikację nieświadomości.
„Matki” zarówno tu, jak i w dalszym ciągu nie należy rozumieć dosłownie, lecz jako symbol wszystkiego, co działa jako „matka”.