Polacy odnieśli poważny sukces, odrzucając natarcia hitlerowców i walnie przyczyniając się do utrzymania przyczółka. Tam właśnie dokonali swych bohaterskich czynów żołnierze czołgiści: R. Tarajmo-
wicz, W. Swietana, J. Szymański i wielu, wielu innych, których nazwiska na zawsze przejdą do historii polskich wojsk pancernych. Jeden z polskich czołgów T 33; biorących wówczas udział w walkach pod dowództwem por. M. Lacha, stoi dziś jako pomnik, upamiętniając zwycięską bitwę.
We wrześniu 1944 roku brygada otrzymała uzupełnienie: czołgi T 34-85, i niebawem poszła do boju o warszawską Pragę, potem zaś o Jabłonnę i Legionowo. Wzięty tam do niewoli hitlerowski oficer wojsk pancernych oświadczył: „Nie ludzie, a diabły dowodzą polskimi czołgami". W styczniu 1945 roku brygada aktywnie uczestniczyła w wyzwoleniu Warszawy, po czym toczyła boje o Bydgoszcz, na Wale Pomorskim, zdobywała Gdynię i Gdańsk. Również w Gdańsku ustawiono na cokole jeden z czołgów T 34, na którym walczył o miasto por. J. Miazga.
W czołgi T 34 uzbrojony był również 1 samodzielny batalion rozpoznawczy 1 armii WP.
Czołgi T 34-85 otrzymały także 2, 3 i 4 brygady pancerne 1 korpusu pancernego, włączonego w r. 1944 w skład 2 armii WP, dowodzonej przez generała Karola Świerczewskiego. Każda z tych brygad dysponowała według etatu 65 czołgami. Wozy te miały także 16 brygada pancerna i 2 samodzielny batalion rozpoznawczy. Wojska pancerne 2 armii w kwietniu 1945 roku sforsowały Nysę i uderzyły w kierunku na Budziszyn j Drezno, osłaniając skrzydło sił radzieckich, zaagażowanych w operacji berlińskiej.
W drugiej połowie kwietnia polscy pancerni stoczyli wielodniowe krwawe boje w rejonie Budziszyna, odpierając szereg uderzeń wojsk grupy feldmarszałka Schoemera, idących na pomoc otoczonemu Berlinowi. Po rozbiciu wroga polskie T 34 ruszyły za nim w pierwszych dniach maja w pościg na terytorium Czechosłowacji. II wojnę światową "wojska pancerne 2 armii WP zakończyły w Mel-niku i na przedmieściu Pragi czeskiej, niosąc wolność sąsiadom z południa.
W tych wszystkich bitwach czołg T 34 walnie przyczynił się do ostatecznego zwycięstwa. Zyskał też miano czołgu, „który wygrał drugą wojnę światową". O tym, jak skonstruowano ten słynny wóz bojowy i jakie były jego losy na przestrzeni blisko dwudziestu lat, dowiemy się z dalszych stron.
I
W końcu lat dwudziestych w Związku Radzieckim przystąpiono do masowej budowy czołgów lekkich, przeznaczonych w myśl ówczesnych poglądów taktycznych do wsparcia piechoty. Oprócz nich zaplanowano także opracowanie tzw. czołgów manewrowych, wozów średnich, mających działać samodzielnie, szybszych i lepiej uzbrojonych. W latach 1930—1933 zbudowano kilka prototypów, z których jeden, T 28, był następnie produkowany seryjnie i stanowił uzbrojenie jednostek pancernych odwodu naczelnego dowództwa. Pod wieloma względami czołg ten przewyższał równorzędne konstrukcje zagraniczne, jednakże rozwijał niezbyt jeszcze wielką prędkość jazdy: w dodatku ówczesne gąsienice zużywały się szybko, nie pozwalając na osiągnięcie zbyt dużych przebiegów. Z tych to powodów prryszły typ czołgu średniego, którego projektowanie rozpoczęto niebawem, miał być wyposażony w urządzenia umożliwiające |azdę zarówno na gąsienicach, jak i na kołach. Takie rozwiązania miały dotychczas jedynie lekkie czołgi kołowo-gąsienicowe serii BT.
W roku 1934 w biurze konstrukcyjnym jednej z leningradzkich fabryk przemysłu obronnego zbudowano pierwszy gęsie-nicowo-kołowy wariant wozu T 28: czołg średni, nazwany T 29-5. W konstruowaniu tego modelu uczestniczył młody inżynier M. I. Koszkin, skierowany do fabryki dla odbycia stażu i wykonania pracy dyplomowej. Choć czołg T 29-5 pancerzem i uzbrojeniem nie różnił się wc:at le od swego poprzednika, T 28, to miał w dużym stopniu zmienione podwozie, Wszystkie cztery pary kół nośnych były napędzane za pośrednictwem specjalnych przekładni, co bardzo ułatwiało jazdę na kołach w terenie i po bezdrożach. W rok później zbudowano jeszcze jeden wariant, czołg T 29, który rozwijał jednakową prędkość jazdy tak na kołach, jak i na gąsienicach. Ponadto, dzięki zastosowaniu dodatkowych mechanizmów synchronizacyjnych czołg mógł jęchać nawet wówczas, gdy z jednei strony na koła nośne podwozia założona była gąsienica, z drugiej natomiast jej nie było. Z oboma modelami przeprowadzono szereg eksperymentów. Nie nadawały się one jednak jeszcze do produkcji seryjnej, z uwagi na bardzo skomplikowaną konstrukcję.
Tymczasem inż. Koszkin w roku 1936
2