wożytnych badań zawartych w niej motywów mitologicznych, w której autentyczny, sięgający najodleglejszej przeszłości, charakter przez dziesięciolecia nikt nie wątpił. W ten sposób rozwinęła się interesująca nas gałąź nauki, rekrutująca swych adeptów początkowo głównie spośród filologów, do których dołączyli się rychło historycy prawa, runolodzy, archeologowie, toponomastycy, folkloryści, by wymienić tylko przedstawicieli najsilniej reprezentowanych pomiędzy badaczami interesujących nas zagadnień mniej lub bardziej wyspecjalizowanych dyscyplin. Stosunkowo nieliczni byli między historykami religii germańskiej historycy i socjologowie. Z biegiem lat narastała literatura przedmiotu rozproszona po licznych czasopismach; powstawały dziesiątki i setki mniej lub bardziej przyczyn-karskich rozpraw doktorskich i habilitacyjnych; wokół licznych zagadnień szczegółowych rozwijała się dyskusja — bez widoków na ostateczne ich rozwiązanie.
To nagromadzenie specjalnej i ogólnej literatury przedmiotu, a ogniskują się w niej bodaj wszystkie wewnętrzne sprzeczności współczesnego religioznawstwa, skłania nas do świadomego i na tym miejscu z góry zapowiadanego odstąpienia od „reguł gry“, stosowanych zwykle w pracach naukowych. Nie jesteśmy w stanie bez rozbudowywania aparatu naukowego książki do rozmiarów uniemożliwiających wręcz korzystanie z niej powoływać się na wszystkie akceptowane przez nas a szczególnie zwalczane poglądy, z którymi wypadło nam potykać się w polemicznych szrankach, by dojść do sformułowań własnych, na tym miejscu przedstawianych i uzasadnianych. Choć przytaczanie poglądów stanowi oczywisty wyraz lojalności wobec naukowych poprzedników, zmuszeni jesteśmy ograniczyć aparat naukowy pracy do zwrócenia uwagi na poglądy najnowsze, mające obecnie znaczenie obiegowe w nauce europejskiej. Kie przedstawiamy też bardzo żmudnych najczęściej dociekań filologicznych, które doprowadziły nas do przyjęcia proponowanego rozumienia powoływanych tekstów staroskandynaw-skich.
Wypowiedziane wyżej uwagi na temat dyskusji toczonej w ramach germańskiej historii religii nie oznaczają wszakże, by zagadnienia, które nas tutaj specjalnie będą zajmować, formułowane były w sposób z gruntu kontrowersyjny. Mogli bowiem poszczególni autorzy różnic się co do szczegółów i to nawet ważnych, zwłaszcza gdy już sam rozwój technik badawczych kazał im wysuwać wątpliwości w sprawach poprzednio traktowanych jako pewniki; mogła ich „macierzysta44 nauka skłaniać do innych nieco ocen poszczególnych zjawisk, a lektura — na nasze rozeznanie dość w rzeczywistości uboga — prac religioznawczych dotyczących innych rejonów prowadzić do zmiany poglądów, w kilku jednak podstawowych dla nas sprawach byli oni i są — z bardzo małymi wyjątkami — na ogół zgodni. I)o takich należy przede wszystkim przekonanie o wysokim poziomie kulturowym religii Normanów w przededniu chrystianizacji. Traktowana była ona jako stosunkowo zwarty zespól poglądów na świat i życie. Jedynie — o ile wiadomo — I>. S. Phillpotts1 podkreślała niski poziom zainteresowań teo- i kosmogonicznych większości pieśni Eddy. 17 innych autorów sprawa ta pokrywana jest często wskazaniem na rzekomą „kon-kretność44 Normanów i ich niechęcią do spekulacji.
Właśnie wspomniane przeświadczenie o ogólnym wysokim poziomie religii Skandynawów, najczęściej zresztą tkwiące tylko jako podtekst innych ocen i wniosków,
15
B. S. Pliillpotts, The elder Edda and ancient Scandinaińan Drama, Cambridge 1920, s. 23 i navSt., 88 i nast.