BIBLIOTEKA A WOLNOŚĆ MYŚLI 31
nasze kioski Warto przypomnieć losy dawnej literatury ulicznej, którą w przedwojennych bibliotekach traktowano jako druki zbędne, a okazło się, że są cennymi dokumentami dziejów kultury, dziś trudnymi do badania ze względu na niedostępność w zbiorach publicznych.
Również postulat „wymogów pedagogiki” — pozornie oczywisty — może prowadzić do nadużyć. Powszechne jest przekonanie wielu bibliotekarzy, i to wcale nie w placówkach szkolnych i młodzieżowych, że w istocie są pedagogami, którzy powinni uczyć czytelników i doprowadzić ich do dobrych książek. A przecież niewielu ludzi — zwłaszcza dorosłych — lubi, gdy się ich poucza. W nowych czasach samo pojęcie „dobrej książki” bardzo się zrelatywizowało.
Jeśli będziemy stosowali kryteria „moralne”, to do zdrowej literatury zaliczymy wiele kiczów (o tendenq'ach naprawy świata), jak np. książki M. Rodziewiczówny. Z kolei dzieła o uznanych walorach estetycznych zawierają teksty etycznie bardzo wieloznaczne. Bibliopsychologia uczy nas, że odczucia czytelników są bardzo zróżnicowane. Przeciętny bibliotekarz nie posiada kwalifikaq'i do wyrokowania, co i dla kogo jest dobre. Wobec ludzi dorosłych jego obowiązki i możliwości pedagogiczne — zgodnie z jego przygotowaniem — są ograniczone do wyjaśniania, jak poruszać się w świecie książek, bibliografii, katalogów itp. Nie pytany nie powinien wypowiadać się o wartościach dzieła. Znany jest mi przypadek, kiedy bibliotekarka proszona o wypożyczenie książki oświadczyła: ,ja to bym się wstydziła coś takiego czytać!”.
Są czytelnicy, którzy pytają personel biblioteczny o radę w wyborze lektury. Naturalnie wówczas wolno wypowiedzieć własne zdanie, jeśli się dzieło zna, lub przywołać oceny krytyki czy opinie poprzednich czytelników.
Nie może budzić wątpliwości fakt, że bibliotekarz szkolny jest członkiem społeczności nauczającej i ma obowiązki wobec uczniów, z których powinni wyrosnąć przyszli czytelnicy, ale i tu powstają pewne wątpliwości Padają pytania o to, w jakiej mierze ludzie uznani za niedorosłych korzystają z praw obywatelskich, m.in. do wolności słowa i informaq'L A. P. Allain9 był zdania, że prawa te powinny przysługiwać młodzieży, która w pewnych środowiskach jest bardziej umysłowo rozwinięta niż starsze pokolenie. Nie tylko nauczyciele, ale również społeczne ciała, np. rada szkolna, dokonywały cenzury w bibliotekach szkolnych. E. B. Jenkinson10 opublikował aż 40 powodów, dla których książki były dyskryminowane przez amerykańskie rady szkolne: za seksizm, rasizm (o to oskarżano m.in. twainowskie Przygody Hucka), brak patriotyzmu, poddawanie w wątpliwość autorytetu starszych itp. Zwykle usuwanie książek z bibliotek szkolnych uznawano ze żenujące, zalecano, aby dokonać tego „dyskretnie”.
Sprawa stała się przedmiotem dyskusji; argumentem za przeprowadzaniem selekq'i było przekonanie, że aby istniało społeczeństwo, muszą w nim funkcjonować wspólne tradycyjne wartości. Obowiązkiem szkoły jest je wpa-
’ A. P. Allain; Public tibrary gooemmg bodies and intellectual freedom. JJbrary TrcndrT 1970 VoL 19 nr 1 i 47-63.
E. B. Jenkinson: The new age ragę and schoolbook protest. JLibrary Trends" 1990 VoL 39 nr 1/2 s. 36-50.