511
PRZEGLĄD BUDOWLANY - 1936 R.
go kryzysu zaufania prywatnego właściciela budowy do przedsiębiorcy. Niedozór, znajdujący swój wyraz w błędach wykończenia budowy, powoduje rozsiewanie paniki przez właściciela w najbliższym otoczeniu. Panika ta rozszerza się coraz dalej. Osoba mająca zamiar przystąpić do budowy, z góry uważa się za ofiarę budowniczego i chcąc się zabezpieczyć, przystępuje do budowy systemem gospodarczym. Z własnych obserwacji wyniosłem wrażenie, iż większość narzekań właścicieli odnosi się zazwyczaj do drobnych naogół i mało kosztownych uzupełnień lub poprawek, zazwyczaj po kompletnym wykończeniu budynku. Usunięcie błędów niejednokrotnie nie jest ani skomplikowane ani kosztowne. Groszowe naogół poprawki i uzupełnienia powodują straty nie stojące z nimi w prostym stosunku i sięgające bardzo daleko.
♦
W naszych obecnych stosunkach kierownictwo budowy zajmuje swoje właściwe stanowisko warte również rozpatrzenia.
W tym również wypadku musimy stwierdzić brak docenienia istotnej wartości właściwie postawionego kierownictwa. Budowy prywatne starają się możliwie unikać kosztownej, ich zdaniem, pracy inżyniera - doradcy i niezaprzeczonego fachowca. Niejednokrotnie uważają za zbyteczne przygotowywanie rysunków roboczych, lub całych obliczeń związanych z projektem. Takie stawianie kwestii musi dać opłakane rezultaty, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę niski zazwyczaj poziom zatrudnionych przedsiębiorców (taniość), oraz wielkie zróżniczkowanie poszczególnych drobnych dostawców. Bezpośrednim i niezaprzeczonym skutkiem tego stanu rzeczy jest doświadczenie budujących, niestety spóźnione, odnośnie kosztów i jakości budowy .
Budownictwo rządowe — przejawia swoje zainteresowanie prowadzonymi budowami w sposób bardzo różny .
Niekiedy budowy cieszą się tak daleko posuniętą opieką, że przedsiębiorca budujący zostaje ograniczony do samego ty’ko wykonawstwa, niekiedy musi sam sporządzać rysunki robocze i przeprowadzać wszelkie prace pomocnicze, jakkolwiek umowa tego zupełnie nie przewidywała.
W każdym razie spotykamy tu daleko posunięte skrajności. Pracę nawet urzędowego kierownika rozumiem w ten sposób, by odpowiedni kierownik budowy posiadający właściwe uprawnienia, miał możność osobistego wniknięcia w istotę prowadzonej przez siebie budowy. Nie może być jeden taki kierownik na większą ilość budowli, na których jako , inspicjentów" sadza się ludzi nie posiadających nawet średniego wykształcenia technicznego i których zadaniem jest jedynie liczyć worki z cementem oraz ilość żelaza. Bezpośrednim skutkiem takiego stawiania sprawy, są liczne nieprzewidziane roboty, których celowość uzasadnia się sztucznie, a które są niezaprzeczalnym wynikiem niedostatecznego dozoru ze strony inżyniera-kie-rownika budowy.
Muszę tu zwrócić uwagę na pewną charakterystyczną sprzeczność, mianowicie uprawnienia budowlane, stanowiące tak poważną kwestię w robotach wogóle, w pracach pewnych urzędów czy też instytucji oficjalnych są niekiedy zupełnie pomijane i zdarza się spotykać na stanowisku kierownika, inżyniera, który poza dyplomem nie posiada żadnej poważniejszej praktyki.
Stan taki jest wynikiem niewłaściwego ustosunkowania się do własnych ustaw i rozporządzeń. Nie można pozwolić, by każdy z młodych inżynierów zdobywał swe doświadczenie samodziehiie od samego początku swej kariery bez oparcia się o doświadczenie starszych kolegów.
♦
Na pracy inżyniera charakterystycznie rysuje się stosunek urzędu i przedsiębiorcy.
Przystępując do rozpatrzenia tego stosunku muszę u-jawnić założenie, iż sądzę, że władze urzędowe nic dążą do zupełnego zniszczenia instytucji przedsiębiorstwa budowlanego, że przedsiębiorca winien być traktowany jako samodzielna komórka gospodarcza opłacająca uczciwie podatki i dająca zatrudnienie rzeszy pracowników, oraz że ustrój nasz nie przewiduje przejścia na system zcentralizowania wszelkich prac związanych z realizacją robót inwestycyjnych w rękach rządu. Jednym słowem nie przewiduję celowego i świadomego niszczenia przedsiębiorcy w wyniku realizacji jakiegoś jawnego czy też ukrytego programu.
Pomimo tych założeń, w wielu wypadkach postępowanie urzędu nasuwa daleko idące wątpliwości.
Skoro ktoś z nas ma zamiar kupić sobie jakiś przedmiot codziennego użytku, prawie nigdy nie będzie się kierował wyłącznie tylko ceną, jako podstawą do zakupu. Bierzemy pod uwagę wygląd, trwałość, pochodzenie i t.p. Przy oddawaniu natomiast robót przedsiębiorcy, jedyną podstawą jest tylko cena. Bardzo rzadko bierze się pod uwagę konieczność wszechstronnego rozpatrzenia oferty, przy uwzględnieniu lojalności danej firmy, fachowości zatrudnionego personelu, kierunku technicznego i t.p.
Nie przeczę, że firmy nadużywają zaufania i że te nadużycia znajdują dla nich samych przykry oddźwięk w po-slaci drakońskich niekiedy przepisów, twierdzę jednak, że instytucja nadrzędna jest w stanie wytworzyć odpowiednią powagę środowiska budowlanego, tak jak powagę biura stwarza jego szef, jak powagę szkoły nauczyciel. Przez odpowiednie podejście można ukrócić niepoważną konkurencję i przekonać władze kontrolne, że Państwo tylko na tym zyska. Natomiast instytucje ogłaszające przetargi, już na tle samego przetargu powodują niezdrowe licytowanie się w dół oferentów. Po ostatecznym śc;ęciu ceny do granicy równowagi akrobatycznej przedsiębiorca podpisuje umowę i ma przystąpić do pracy. Podpisanie umowy też nastręcza pewne wątpliwości. W większości wypadków umowa wymaga zatwierdzenia przez organy nadrzędne, powstaje zatem pewien stan bezumowny a właściwie stan umowy nieważnej. Terminy i zlecenia na robotę mają jakoby moc obowiązującą, ale umowa nie istnieje formalnie. Przedsiębiorca nic nie kwestionuje w oczekiwaniu przewidywanej roboty i z wielką rezerwą rozwija warsztat. Ostatecznie niekiedy po kilku tygodniach przychodzi zatwierdzona umowa i praca posuwa się w dalszym ciągu z terminami rozpoczęcia, faktycznie obowiązującemu wstecz. Znany mi jest wypadek, gdy jednocześnie z rachunkiem firmy na pierwszą serie robót wpłynęła zakwestionowana przez organa nadrzędne umowa, jakkolwiek to same organa kazały poprzednio rozpocząć budowę.
Stosunek prawny urzędu i przedsiębiorcy, ujęty w umowę, daje daleko idące zabezpieczenie w stosunku do przedsiębiorcy. Zabezpieczenie to jest egzekwowane bezwzględnie, a przepisy są tak rozległe, że poprostu w miarę in-