551
PRZEGLĄD BUDOWLANY - 1936 R.
niaczy. Kwestia celowości modernizacji i sprawa zainstalowania tych czy innych maszyn zależy zupełnie od miejscowych warunków i z tym trzeba być bardzo ostrożnym. Całokształtowi tej sprawy chcemy poświęcić nasze dalsze wywody, bezstronnie i z punktu praktycznych doświadczeń oświetlających to zagadnienie. A ponieważ modernizacja — to nie tylko sprawa maszyn, lecz również kwestia robotnicza w cegielnictwie,; przeto naprzód postaramy się oświetlić tą ostatnią sprawę.
Żaden przemysł nie jest tak uzależniony od różnych nastrojów i wstrząsów gospodarczo-politycznych wśród swych pracowników, jak cegielnictwo ręczne. Sprawy tej ceglarze nasi przeważnie nie doceniają i nie otaczają jej należytą opieką. A zasługuje ona na specjalną uwagę, modernizacja bowiem to przede wszystkim coraz większe uniezależnienie się od niestałego elementu pracowniczego jak ilościowo, tak i gatunkowo, i przejście do pracy z pracownikami stałymi — z prawdziwymi ceglarzami, jakich spotykamy w większych zakładach ceramicznych na zachodzie Polski.
Choć w obecnych czasach znacznego nasilenia bezrobocia zmniejszenie ilości zatrudnionych pracowników uważać należy za niepożądane, to jednak im mniej zatrudnia zakład doraźnie pracujących robotników, a im więcej wysokowar-tościowych i przywiązanych do swego fachu, tern normalniejszy i bardziej uregulowany jest tok pracy w zakładzie. Statystyka wykazuje, że strejki dłuższe i czystsze wybuchają na terenach, posiadających przewagę cegielń ręcznych: im mniej w jakimś rejonie jest cegielń ręcznych, tym mniej notujemy tam strajków, a tereny o znacznej przewadze cegielń mechanicznych tylko bardzo rzadko nawiedzane są przez wstrząsy natury strajkowej.
Dlaczego to? Trzy przyczyny tu decydują. Pierwsza — że element pracowniczy w cegielniach ręcznych jest prawie stale w stanie płynnym, t. zn. że pracownicy ci przeważnie są zawodowymi ceglarzami, lecz składają się z różnych ludzi, szukających zajęcia to tu to tam. Nie są oni przywiązani do danego zakładu, ani do danej branży przemysłowej. Dziś pracują w cegielni, jutro na robotach doraźnych, pojutrze przy budowie dróg i t. dv U takiego robotnika nigdy nie wyrobi się przywiązanie ani do danego zakładu, ani do fachu i takiego pracownika nic nie obchodzi los danej cegielni lub samego cegielnictwa, z którym go nic nie łączy.
Poza tym element ten składa się z ludzi najmniej z pośród całego proletariatu robotniczego wyrobionego i inteligentnego, a nieraz znaczny odsetek składa się z osób, stojących w poważnej kolizji z kodeksem karnym. Opowiadał nam jeden z ceglarzy podwarszawskich, że w r. b. z chwilą zaprzestania robót w jego cegielni — już nazajutrz 7 ludzi z pośród jego personelu zaaresztowanych zostało za różne przekroczenia karne. Praca z takim elementem jest nie tylko wysoce uciążliwa i niepewna, lecz — co główne — element ten niesłychanie podatny jest na wszelką agitację strajkową. To też co chwila z byle jakiego, a często bez wszelkiego powodu wybuchają strajki i to przeważnie długotrwałe podczas pełnego sezonu ceglarskiego. Bez względu na wysokość zarobków robotniczych, rokrocznie żądania idą wciąż w górę i wywołują strajki, bo prowodyrom nie chodzi o te zarobki, lecz o zawodowy ferment, podsycany przez elementy wywrotowe. Robotnicy ccgielnia-ni nieuświadomieni i o prymitywnym sposobie myślenia 9ą tu dla związków skrajnie lewicowych tymi drożdżami, na których świetnie kiełkują rzucane przez nich ziarna.
Drugą ]n'zyczyną jest niewątpliwie ta okoliczność, że zarobki w cegielniach ręcznych i do tego gnębionych co rok długotrwałymi strajkami, nie mogą być w ostatecznym rezultacie tak wysokimi, jak w cegielniach zmechanizowanych. W ostatnich zazwyczaj 90% wszystkich pracowników znajduje się na akordach, zależnych od wydajności pracy przede wszystkim maszyn, a potem dopiero ludzi. To też jeżeli porównamy wysokość wypłaconych na jednostkę robotniczą zarobków w cegielniach mechanicznych z zarobkami w cegielniach ręcznych, to zauważymy, że choć taryfa, godzinowa jest i tu i tam równą, a czasami i wyższą w cegielniach ręcznych, wypłaty w cegielniach zmechanizowanych są zawsze wyższe niż w ręcznych, a akord nieraz przekracza od 50 do G0% taryfę godz. Przy tym zauważyć należy, że pracownik w cegielni mechanicznej mniej się męczy, niż w ręcznej i że wobec tego wydajność jego i dobry humor — co jest b. ważne — są znacznie lepszymi, niż u jogo kolegi w cegielni ręcznej. Dlatego też pracownik w cegielni mechanicznej tylko rzadko narzeka i uważa swój los naogół za znośny.
A teraz przechodzimy do trzeciej przyczyny, wynikającej z przyczyny drugiej. Praca przy maszynach potrzebuje pewnego nawyku i rutyny i maszyna — jak to stwierdza Taylor — przyzwyczaja człowieka do niej i zmusza go ją cenić, a nawet i lubić. Obserwowaliśmy nieraz, że pracownik przyzwyczajony do pracy przy określonej maszynie czy też określonym miejscu pośród maszyn, bardzo niechętnie przechodzi do innej maszyny i uważa takie przesunięcie poniekąd za degradację i poniżenie, chyba że nowa praca daje mu lepszy zarobek. Wyrabiają się więc z czasem określeni specjaliści, np. przy kołotoku, przy lokomobili, palacze w piecach i t. d., którzy cenią swoją pracę i o' ucieczce do innego zawodu nie myślą.
Z drugiej znów strony i kierownictwo cegielni zupełnie inaczej odnosi się do takich wyspecjalizowanych pracowników i ich coraz bardziej ceni. Nawiązują się w ten sposób pewne nici osobistego stosunku i zrozumienia, okoliczność niemało ważna w całokształcie pracy każdego zakładu. Robotnik inteligentny ceni zawsze taki osobisty stosunek i coraz bardziej zaczyna przywiązywać się do swego zakładu, o którym już mówi, że „u nas w cegielni” itd.
Takie przywiązane do swego warsztatu pracy osoby często spotykamy w większych fabrykach. Jest to najbardziej cenny element w każdym zakładzie, którego prawie nie spotykamy w cegielniach ręcznych, natomiast często w większych cegielniach na zachodzie Polski, gdzie całe pokolenia i rodziny pracują od długich lat w tej samej cegielni. Są oni rdzeniem każdego zakładu i dokładnie orientują się jak w chwilowej koniunkturze, tak i w sprawach kształtowania się ceni i możliwości finansowych swej cegielni. Ja sam mam u siebie robotników i robotnice, które w mej cegielni pracują 10 — 12 — 15 i 24 lata i którzy tworzą jakby jedną rodzinę, złączoną dolą i niedolą swej cegielni. Mam wrażenie, że przeżywają oni do pewnego stopnia razem ze mną i radości i smutki złączone z pracą cegielni.
Ale też taki stosunek i przywiązanie do zakładu mogą się wytworzyć tylko wtedy, jeżeli kierownictwo cegielni jest zawsze z jednej strony szczere i przyzwoite do podległego sobie personelu, z drugiej — jeżeli wszelkie uzgodnione zobowiązania honorowane są w 100% i ściśle terminowo. A poza tym jeszcze — jeżeli kierownictwo dba o dobry stan maszyn i urządzeń, co jedynie gwarantować może ciągłość i wydajność pracy zakładu, a co z tym idzie w parze — należytą wysokość zarobków. Bo nie wysokość akordu jest kwestią decydującą, lecz wydajność maszyn i pieca.