Ksitjżfci zbójeckie
sobie radzi (zawodowo), podobnie jak Wroński (który po śmierci Anny jedzie, co prawda, walczyć z Turkami i melancholijnie twierdzi, że nie sądzi, by przeżył, ale w końcu zawsze chciał być wojskowym...).
Odmienna jest sytuacja Tristana i Izoldy: obydwoje są równie zaangażowani uczuciowo i obydwoje ponoszą najwyższą cenę - podobnie, choć nie identycznie, jak Abelard i Heloiza. Wysoką cenę za miłość ponosi też Werter, choć sytuacja jest tu odmienna: to Lotta, na początku wolna, potem, podobnie jak Julia (i Francesca!), jest mężatką, a narracja koncentruje się głównie na uczuciach bohatera, w mniejszym stopniu - bohaterki. Wysoką cenę ponosi też Julia d’Etanges, kolejno kochanka i mężatka; jej ukochany schodzi na drugi plan. W przypadku Gustawa, na odmianę, kobieta jest w ogóle nieobecna, jedynie wspominana, podobnie jak miłość do niej. Trudno byłoby znaleźć jeden model fabularny tych opowieści; to, co je łączy, to fakt „nierówności” uczuć obydwu stron - z wyjątkiem Wertera i Gustawa to kobiety, ich uczucia, wydają się wysuwać (fabularnie i nie tylko) na plan pierwszy.
Innym aspektem porównania mógłby być schemat fabularny „miłości niewzajemnej”, czy „zdradzonej”. Zauważmy, że, spośród wymienionych, właściwie tylko Gustaw zdaje się nie posiadać czy tracić wzajemność ukochanej: skądinąd dowiadujemy się jedynie
0 sytuacji, jaka ma miejsce w chwili, gdy on o sobie opowiada,
1 z jego perspektywy. Określenia „miłość niewzajemna” czy „zdradzona” są jednak nie dość precyzyjne: czy Abelard nie dość kochał, czy porzucił Heloizę? A Julia i Lotta, wychodzące za mąż za kogoś innego (jak twierdzą autorzy: z obowiązku)? Kochankowie Emmy porzucają ją, to prawda, ale już pani de Renal porzuca Juliana i wraca doń, podczas gdy on z kolei przestaje kochać Matyldę, którą z takim trudem zdobył. Anna porzuca męża, ale czy Wroński porzuca ją? Czy tylko, może, jak to mężczyzna, nie może znieść nadmiaru uczuć, pretensji i chorobliwej zazdrości kochanki... Mówiąc krótko: z perspektywy wzajemnych relacji miłosnych kochanków nie da się ustalić jakiegoś jednego modelu, choć pewne podobieństwa fabularne istnieją: zazwyczaj to jedno kocha, lub kocha mocniej, i to ono cierpi (lub cierpi bardziej). To jemu współczujemy (lub współczujemy bardziej), nie bacząc na to, co czynił(a) i czyni. To on(a) umie-
237