Zmierzch kategorii mimesis? Wybrane problemy
się do «prawdy» w sensie prawidłowości spoglądania i uzyskiwania właściwej perspektywy widzenia Odtąd we wszelkich zasadniczych relacjach do bytu decydujące staje się osiąganie właściwego widzenia idei ”15 Idąc tropem Heideggera. Derrida śledzi w dialogach greckiego filozofa konteksty występowania rozważań o przedstawieniu prawdziwego wyglądu rzeczy, aby następnie wyznaczyć w tradycji europejskiej dwa sposoby rozumienia tego procesu:
1. ...mimesis oznacza przedstawienie rzeczy samej w sobie, natury, physis, która wytwarza siebie, rodzi siebie i zjawia się (dla siebie) taka, jaką naprawdę jest. [...] Mimesis jest więc ruchem do physis, [...] która nie mając zewnętrza ani innego, musi być podwojona w porządku tworzenia swego wyglądu, ukazywania się (sobie), wytwarzania (siebie), odsłaniania (siebie)... (...)
2. ...mimesis ustanawia relację homoiosis lub adeąuatio pomiędzy dwoma (pojęciami). W tym przypadku bardziej czytelnie może być tłumaczona jako imitacja. Takie tłumacznie stara się wyTazić (albo raczej historycznie wytworzyć) namysł nad tą relacją. Dwa oblicza są oddzielone i ustawione twarzą w twarz: imitujące i imitowane, to drugie nie jest niczym innym, jak rzeczą lub znaczeniem rzeczy w sobie, jej jawną obecnością. Dobra imitacja będzie jedyna, ta, która jest prawdziwa, wierna, podobna lub prawdopodobna, adekwatna, w zgodzie z physis (istoty lub życia) tego, co imitowane,...16
W pierwszym wypadku mimetyczne przedstawienie ujmuje Derrida w rozumieniu wy-produkowywania siebie z siebie, multiplikacji, reprodukcji „tego samego”, choć oczywiście sam nic pozostawia złudzeń, że możliwe jest jedynie powielanie różnicujących się wzajemnie kopii. Przykładem tego typu procesu mimetyczncgo może być psychoanaliza, gdzie w procesie symbolizacji, to, co latentnc przejawia się wyrażone w jakiejś postaci dyskur-sywnej bądź obrazowej. Jednak do procesu wytwarzania się nieświadomego (np. w obrazie sennym) dołącza ze swoim dyskursem psychoanalityk, chcąc rozpoznać inne, które się manifestuje, a którego nie ma (w obu znaczeniach: zarówno obecności, jak i posiadania). Zatem ów nich nic ma końca, gdyż zatrzymanie oznacza zgodę na kolejną niedoskonałą manifestację, stąd „w każdej fazie rekonstrukcji musimy zwalczać lenistwo pacjenta, który gotów jest zadowolić się wynikiem niedoskonałym”17.
Drugi sposób rozumienia mimesis jest obciążony rozległą problematyką kopii i oryginału, podobieństwa i różnicy, bytu pierwotnego i spóźnionego, itd. Ciąży na tej tradycji negatywne rozumienie kopii w naszej kulturze, jako czegoś zbędnego, powielającego niepotrzebnie rzeczy jedynie w ich wyglądach, tworząc analogony zastępujące, rc-prczcntującc oryginał. Merlcau-Ponty. blski z pewnością w wielu wątkach swej myśli Derridzie, także zwrócił uwagę na tę negatyw ną tradycję i podjął się jej obrony :
Słówko «obraz» ma złą sławę, ponieważ sądzono całkiem nierozważnie, że rysunek jest kalką, kopią, rzeczą wtórną, a obraz mentalny — tego rodzaju rysunkiem w naszej prywatnej graciarni. (...) Malowidło, mimika aktora nie są pomocniczymi środkami, które wypożyczałby od świata prawdziwego dla ustosunkowania się za ich pośrednictwem do rzeczy prozaicznych pod ich nieobecność. To, co wyobrażone, jest znacznie bliżej i znacznie dalej tego, co aktualne: bliżej, skoro
jest diagramem jego życia w mym ciele, jego cielesnym miąższem czy też cielesną podszewką, po
• • • |0
raz pierwszy wystawionymi na widok...
Próbą ominięcia negatywnie obciążonego aspektu mimesis może być rozumienie słowa imitatio jako naśladowania. Wtedy wymkniemy się reżimowi klasycznej definicji prawdy, wchodząc — w daleko mniej zdeterminowany logicznie — dyskurs „tropologii”. Referent pojmowany jako ślad dawnej obecności przedmiotu, sprawia, że tworzenie przedstawienia
' M. Heidegger, Platona nauka o prawdzie, przeł. S. Blandzi, (W tegoż:) Znaki drogi, Warszawa 1995. s. 125.
16 J. Derrida. Dissemination, tłum. |ang.) B. Johnson. Chicago 1981, s. 193.
17 Z. Freud. Analiza skończona i nieskończona. [W:| Poza zasadą przyjemności, przełożył J. Prokopiuk, Warszawa 1994, s. 170.
18 M. Merleau-Ponty, Oko i umysł. Szkice o malarstwie, wybrał, opracował i wstępem poprzedził S. Cichowicz, Gdańsk 1996, s. 25.