120138294

120138294



?*ror.a 8


ODRA Nr. 6-7 (1J-18)

Eugeniusz Paukszta

Miasto noinego pogranicza

Wiody r*!u«ovc w Zgontlcu, pochwie* t XVI w. r.iUi4 do n»)pi»-knir>tych ohytJtó» arcNuktonlei

ejreh „ralitU pwrp ncrv’Jrii“.


/.Rorcclec. w marcu

Granica. Wyznacza ją kilkudziesięciometrowy pas Nisy. Wzburzona płynie woda. elemno-szura i brudna. Nic uspokoiła się jeszcze rzeka po niedawnym wylewie.

Chmurny, dżdżysty dzień. O szczątki podpór mostowych rozbija się woda białymi bryzgami. Zwisa krawędź zerwanego mostu. Po przeciwległej stronic rozpościerają się domy niemieckiej części miasta. Na czele z ciemnego tła nieba wyłania się sylwetka smukłych wieź gotyku kościoła iw. Piotra. Po stronic niemieckiej pozostało około 4/5 Zgorzelca. Polski to właściwie tylko przedmieście — Moys.

Z tej właśnie strony nadjeżdżają dwa samochody. Drogę maszynom zagradza szlaban biało-czerwony. Po bokach dwa obeliski z białymi orłami u szczytu. Po przeciwległej stronie takież dwa obeliski — biało-czarne. Na najbliższym budynku powiewa czerwona chorągiew. Radziecka strefa okupacyjna.

KOP sprawdza dokumenty. Straż celna w binło-złelonych opaskach zezwala na przejazd. Wolno pełzną maszyny drewnianym mostem. Z tamtej strony przybywa nowych kilka aut. To polska ekipa rewindykacyjna powraca z Niemiec.

Idę dalej wzdłuż brzegu. Gęste olchy dymią. Obok stoi młody Niemiec z białą opaską na lewym przedramieniu. Nieufnie zerka na mnie, gdy podchodzę. Rozmawiamy. Czeka tu z rodziną już od kilku tygodni na przejście do ojczyzny. Spieszno mu tam. tam będzie mógł się ucieszyć, pracować. Dla siebie I dln — Niemiec. Wrogo spogląda w tej chwili na mnie. Wzrokiem otacza widnokrąg polskiej ziemi.

Wracam powoli do miasta. Zgorzelec to dawniejsza miejscowość niemieckich ren-tierów. Tutaj po latach znojnego żywota finansjera niemiecka lubiło osiadać w małych. zgrabnych willach. Najładniejszą dzielnicą willową Jest właśnie polska część miasta. Wojna pozostawiła Zgorzelec nietknięty. Ostały się wszystkie domy. ładny kościółek św. Bartłomieja i drugi, większy kościół garnizonowy. Nietknięty pozostał też pałacyk przy placu Partyzantów, przeznaczony dzisiaj na muzeum miejskie.

Ulicą Daszyńskiego, prowadzącą wzdłuż Nisy. wychodzę ni główną arterię — ulicę Warszawską. Sklepy przeważnie mnie. nieliczne wyjątkowo bary i reustuurncjc. Na drzwiach sklepu Monopolu Tytoniowego kartka — „zamknięty z powodu wyczerpania towaru". Wiele domów pustych, dotąd niezamieszkałych. Uwagę zwraca nadmiar barw ł emblematów narodowych. Na każdym domu Jddna lub i kilku chorągwi. W oknach wystawowych orły. chorągiewki, portrety władz najw/ższydu 1 to wszystko pozatykane gdzieś między masło a sznurowadła do butów, przy margarynie I dessous damskim. Jeden z oficerów KOPu opowiadał ml, że kiedyś go wreszcie takie sztuczne podkreślanie polskości zgnićwało. Widząc na wystawie wędliniami orln udekorowanego vątpli-wej prawdy kiełbasami, zwrócił uwagę właścicielowi, że ostatecznie jakoś te kiełbasy nie zanadto do orła pasują. Gospodarz, owszem, zdjął orła, kiełbasy naturalnie zostawił...

Dzieci niemieckie zabiegają coraz to drogę, żebrząc natrętnie. Dobrze jeszcze ubrane, o pełnych policzkach. Zjawisko to w Zgorzelcu normalne. Rodzice rozleniwieni, nie .chcą pracować. Trochę żyją z zapasów, trochę z żebraniny dziecięcej. Gdy zachodzi nagła potrzeba zmobilizowania większej ilości robotników dla potrzeb wojska, żandarmeria ma niemałe zadanie ich zwerbowania. Niemcy chowają się pod łóżka, do kredensów, uciekają do piwnic i na strychy, byle tylko uchylić się jakkolwiek od pracy. Jest ich w mieście według danych urzędowych około 3 tysięcy. W « 'czywistoścl liczbę tę można śmiało co; ajmniej podwoić, codzień bowiem pr/ 'bywa Ich w 'ęcej, ale nie są rejestrowi; r 1.

Intcrc-^ijc mnie rozdmuchana ostatnio przez pruę wiadomość. Jakoby most zgo-rzellckl przekraczało dziennic około 5 do 6 tysięcy niemieckich repatriantom — ochotników. D •riaduję się rzeczy niesłychanych. Sprawdzam w Urzędzie Celnym, w punkcie kontrolnym PURu, w Informacji i Propagandzie. Fakt! W Zgorzelcu mamy od dwóch miesięcy nie wysiedlanie, ale nasicdlanic naszych terenów Niemcami!

Bądźmy ściśli. A więc: do 23 grudnia przez Zgorzelec rzeczywiście przechodziło na stronę niemiecką około 200 osób dziennic w dwóch turach: przed i po południu. W wigilię Świąt ruch graniczny na stronę sowiecką został zamknięty. Od 23 grudnia zatem na odcinku Zgorzelca ani jeden Niemiec nie opuścił Polski drogą legalną. Przez „niebieską granicę" zaś najwyżej znikomy procent, bo Nisa jest w tych okolicach trudna do przejścia, ostatnio zaś powódź uniemożliwiła Je zupełnie.

Wracają natomiast przez Zgorzelce reemigranci z Zachodu, od 3 do 4 tys. miesięcznie. I tu kryje się zagadka. Do 70% podanej liczby stanowią Niemcy — rdzenni rcichsdcutsche czy gorsi Jeszcze volks-dcutsche. Są to w przeważającej części wojskowi, głównie lotnictwa i marynarki, zwolnieni z obozów jeńców. Jako urodzeni na terenach Ziem Odzyskanych, otrzymują od władz niemieckich nowe paszporty * zaznaczeniem: ..staatsangchbrige Polon'4. Na tej podstawie władze rosyjskie przepuszczają ich przez granicę. Kobiety znowuż legitymują się t. zw. „Fliichtlings-pass". W czasie działań wojennych opuściły te tereny, teraz zaś powracają. Niektórzy znów posiadają jako dowód Jedynie karty stwierdzające przynależność do niemieckiej partii komunistyczni. Przy kontroli lekarskiej na punkcie PURu zostało rozpoznunych wielu członków SS i SD i przekazanych do dyspozycji władz bezpieczeństwa.

Niemcy cl grupowani są w punktach noclegowych PURu. stamtąd zaś kierowani do Llgnicy, gdzie wydaje Im się indywidualne przepustki do miejsc zamieszkania. na tereny za Odrą. nawet do Katowic. Bytomia czy Zabrza. Tym się prawdopodobnie tłumaczy zaobserwowana tum ostatnio dużo Ilość nowoprzybyłych Niemców.

Element to wrogi, nasiąknięty podziemną propagandą hitlerowską. Zachowują się częstokroć bezczelnie, arogancko, powrót swój motywują zaś, że ,.hicr habe Ich mcinc Wirtschaff*...

Władze miejscowe, szczególnie PUR są całkiem bezsilne wobec tych faktów, a to skutkiem braku jakichkolwiek dyspozycyj co do postępowania w podobnych wypadkach.

W mieście ruch duży. Podniecenie jakieś. W urzędach trudno się z kimś dogadać. Wreszcie wyjaśnia się przyczyna niebywałego ożywienia. Miasto otrzymało 14 ton paczek unrrowsklch. Rozdziela się Je poszczególnym instytucjom. W życiu Zgorzelca jest to ewenementem. Cukier dochodzi tu do 300 zl. za kilogram, cebula 100. słonina 500 i więcej. System kartkowy zaczyna się i kończy na przydzieleniu kartek.

Mimo to nic opuszcza się rąk. Kopalnie w Korfurcle pracują w pełni, uruchamia się w Pęczku potężne huty szkła, olbrzymiej zaś doniosłości osiągnięciem będzie, z chwilą pełnego jej wykorzystania, rozpoczynająca pracę elektrownia w Kaław-sku. Przy Niemcach elektrownia ta zużywała na dobę około 800 ton węgla brunatnego, wydobywanego z obok położonych kopalni.

Energia stąd uzyskana, zezwoli miastu na uniezależnienie się od elektrowni położonej po stronie niemieckiej. Tam też znajduje się stacja wodociągowo. Ostatni wylew Nisy uszkodził rury — ł wody do dziś niema. Reperację zarząd instytucji uzależnia od uregulowania długu za wodę w sumie 110 tys. marek. Wobec tej cyfry stają się władze miejskie bezradne...

Na poznanie Zgorzelca dużo czasu nie trzeba. Przeszedłem Już po kllkakroć wszy stkic ulice, oglądnąłem spienioną Nisę — ł z zewnątrz zna się Już wszystko. Tylko że życie zewnętrzne, to przeważnie Jedna, nie zawsze wierna strona medalu. To. że w sklepach prywatnych czy spółdzielni „Granica" piętrzą się w oknach stosy unrrowsklch (z czarnego rynku) daktyli, konserw i Innych specjałów, nie dowodzi ich istnienia w domach mieszkańców. O tym, że * winy pewnych osób i tak ile

aprowizowane miasto pozbawione zostało śliwek, śledzi czy marmolady z przydziału, bo nie miał ich kto na czas wybrać we Wrocławid — z twarzy przechodniów dę nie wyczyta. Tak samo szumny napis na jednym z budynków — „Dom Kultury" — nic świadczy o panującej w rzeczywistości martwocie życia kulturalnego.

Dom Kultury i tu 1 w Rychwaldzic do-jiicro ma zostać otwarty. Projektuje się szereg przedstawień amatorskich, wieczory artystyczno-literackie, myśli n uruchomieniu kursów dokształcających dla młodzieży — ale to wszystko jeszcze melodia przyszłości.

Dziś niema gdzie podziać się z czasem. Wystawił raz ZWM rewię, ais 1 była też to rewia, że pożal się Boże! Bibliotek też niema. Całe szczęście, te jedna z repatrian-tek posinda „Życiorys własny" Naehalni-ka i „Siedem królowych haremu" -- ale I te arcydzieła od częstego wypożyczania są Już w strzępach i lada dzień skończą swój żywot Prasa przychodzi z opóźnieniem. „Pionier' wrocławski 2 do 3 dnł, warszawska 4 i dłużej. A zresztą, gazety kosztują. Trudno się zdobyć na ich kupno urzędnikowi, szczególnie, gdy mu się z pensją jeszcze za styczeń zalega. Nawet l życic polityczne w Zgorzelcu biegnie sennie. Trochę się rusza partia ta czy owa, ale i to raczej tylko dla dodania sobie otuchy.

Opowiadają mi:    Ze ludzi nam trzeba

Jak najwięcej, to fakt. Wzywa się więc wszystkich do powrotu do krają I proszę. Przyjeżdża niedawno, tu do Zgorzelca, delegacja Polaków saksońskich, z Drezna, z Lipska. Siedzą w tej tam Saksonii od lot, solidarni. Volksllsty nikt z nich nie podpisał. Ciężką pracą dorobili się jakiego takiego dobytku. Oczywista, chcieliby przyweżć z. sobą i inwentarz i wszelkie graty mozołem zdobyte. Jadą. Ze robią im trudności Niemcy, to zrozumiałe, żc strona sowiecka nic może się z nimi porozumieć, to też zajść może, ale żeby napotykali na trudności ze strony władz polskich, żeby tu się z nikim niczego nic mogli dogadać i wrócili z niczym — to skandal.

—    I co na to nasza propaganda, która nic potrafi nawet takich rzeczy dobrze zor-

1 gant/.ować — wtrąca kapitan ze stacjonujących tu polskich Jednostek. — Albo toż spójrzmy. Jak wygląda sytuacja naszych repatriantów. Jechaliśmy niedawno z zorganizowaną przez, miejscowe czynniki z Czerwonym Krzyżem na czele pomocą doraźną do Czerwonej Wody. Siedzi tam 300 rodzin repatrianckich bez. żywności dla niebie 1 bez paszy dln bydła, które ginie. Osiedli w części powiatu najbardziej zdewastowanej I wyszabrowanej. Ale tako pomoc doraźna to kropla w morzu. A propaganda obiecywało iro złote kokosy.

—    Całe szczęście, że wojsko przyszło tak Czerwonej Wodzie jak innym miejscowościom z wydajną pomocą, przydzielając kilkaset ton zboża i około tysiąca sztuk bydła dla najbiedniejszych osadników. Wojsko jedynie przychodzi z. rzeczywistą pomocą, szczególnie dln ludności cywilnej. Osadnikom wojskowym powodzi się bowiem cokolwiek lepiej.

W powiecie osiedlonych już jest około 200 rodzin. Pozostaje do obsadzenia Jeszcze około 50%, szczególnie w północnych częściach powiatu. Oczekuje się w nnj bliższym czasie transportu repatriantów z. za Bugu.

Pytam o stan zasiewów i perspektywy rolnicze na wiosnę.

—    Zbiory zebrały wojska polskie i sowieckie, około 10% zaś nieliczne jeszcze wtedy grono osadników. Zasiewy jesienne wykonano w 90% planu, co przy trudnych nieustabilizowanych warunkach można u-wożać za bardzo dobre. Zaoranych zostało około 8 tys. ha. Co do wiosny, to przygotowania są w pełni. W najbliższym czasie oczekuje się jeszcze 30 traktorów. Traktorzystów mamy dosyć, na wszelki wypadek nowych się zresztą doszkala. Naogól liczyć można na pozytywne rezultaty.

Po dżdżystym dniu wypogodziło się. Mrozik marszczy kałuże nn parokilomctro-wej drodze od miasta do stacji. Gwiżdże zdała pociąg. To na niedawno uruchomionej linii z Jeleniej Góry do Zgorzelca. Do cichego miasta polskiego pogranicza.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona Z ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona Z Z „Agatona Fragment Zbyszko Bednorz W mi
ODRA Nr. 0-7 (17-18) Strona 3Ludwik Ręgorowlcz Dobre i złe mieści o śląskim plebiscycie Wljckcli
ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona 4 ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona 4 mienia narodowego. Praca powolna ale cią
ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona 5 Ludwik KohutekBłędy naszej polityki mazurskiej 1918—20 roku £U!<ift
ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona 6 ściwie do Polski nic należały. Toteż wynik stosowania na Mazurach musi
ODRA Nr. 6-7 (17-18) Strona 9 Stefan PapceTrudne zagadnienie Nie chcemy być Ślązakami W styczniowym
Wstęp Zespoły Eksperckie powołane w ramach realizacji Zadania nr 2, Projektu 1.18. „Tworzenie i rozw
85.    Wiśniewska Marta: Integracja sensoryczna. Wychowanie w Przedszkolu, 2006, nr 1
Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia ENIA TYGODNIA _____ANGORA nr 33 (18.VI1I.2002) Przejmujący lis
18 Ibid., nr 251, s. 1. 18 Cf. Hermeneia czyli objaśnienie sztuki malarskiej, tł. I. Kania, red. M.
skanowanie0001 i /9vo(^. <hr tetk. teu
WIELKI ATLAS MUCHSUCHEz przyciętymi skrzydłamiIwamasa Dun, Olive Haczyk: standard, nr 14 -18 Nić wio
2.    Szostak Wit: Kulturowy fenomen Tolkiena. Znak, 2004, [nr] 9, s. 14-[ 18] Powody
słowia040 Nr kal. 18. Zapinka antropomorficzna, brąz. Miejscowość nieznana, Ukraina, 1 poł. VIII w.
ODKA Nr. (>-7 (17-18) Strona 10 ODKA Nr. (>-7 (17-18) Strona 10 Listuj z Polskiego Z. u chodu
ODRA Nr. 6-7 (17-IN) Strona 11 Spraiuy teatru Ofensyuła autorów polskich na krakowskim froncie
ODKA Nr. 6-7 (17-18) Strona 12Glossy i notatkiCo robią Niemcy RADIO Minęła rocznica otwarcia radiost

więcej podobnych podstron