186
PSYCHOLOGIA WYCHOWAWCZA, NR 7/2015,183-188
ANNA MATCZAK, ALEKSANDRA JAWOROWSKA
tycznych opracowań na ten temat. W naszym przypadku kontakty te mają miejsce przede wszystkim przy okazji szkoleń organizowanych od ponad 25 lat przez Pracownię Testów Psychologicznych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, a także w toku rozmów telefonicznych z psychologami pragnącymi uzyskać informacje i porady z zakresu badań testowych i diagnozy psychologicznej.
Korzystne zmiany można odnotować w trzech zakresach: w podejściu do zagadnień psychometrycznych, w stosunku do przepisów prawa autorskiego oraz w postawach wobec standardów diagnozowania.
Chyba wszyscy absolwenci psychologii przechodzili w toku studiów kurs psychometru, ale dla większości z nich długo pozostawała ona nauką akademicką, której tajemnicze wzory, przekształcenia i reguły dostępne są tylko nielicznym i nie mają żadnego związku z praktyką psychologiczną. Powszechna była może tylko wiedza o tym, że test powinien mieć normy, ale już rozumienie istoty norm w testach psychologicznych pozostawiało wiele do życzenia. Takie pojęcia, jak standardowy błąd pomiaru, przedziały ufności, rzetelność, większości psychologów mówiły niewiele albo wręcz nic. Dzisiaj sytuacja wygląda inaczej. Większość psychologów praktyków dobrze wie, że mierząc dowolną zmienną psychologiczną przy użyciu testu, trzeba się liczyć z błędem pomiaru; że właśnie dlatego wynik nie powinien być ujmowany punktowo, lecz przedziałowo; że wielkość tego błędu zależy od rzetelności itd. Jeżeli coś sprawia teraz kłopot psychologom, to nie zrozumienie tych pojęć, lecz wykorzystywanie ich w rozmowach z przedstawicielami innych zawodów (lekarzami, nauczycielami, urzędnikami). Psycholog już wie, dlaczego powinien pisać w opinii czy orzeczeniu, że IQ zawiera się np. z 85% prawdopodobieństwem między 53 a 61 (a nie: IQjest równy 57), ale nie umie przekonać innych profesjonalistów do takiego sposobu ujmowania wyników. W efekcie nierzadka jest postawa, którą można byłoby podsumować w następujący sposób: ja wiem, że wynik prawdziwy mieści się w przedziale od - do, ale urzędnik żąda ode mnie konkretnej liczby. Więc mu ją podaję.
Powszechna jest też wiedza o normach, o tym, że muszą być polskie, aktualne i opracowane na wynikach badania próby reprezentatywnej dla populacji. Czy to jednak oznacza, że testy wyposażone w normy, które nie spełniają tych warunków, nie są stosowane w praktyce? Aż tak dobrze nie jest. Niektóre powszechnie używane testy mają niezbyt aktualne normy, ale nie ma innych testów, które mogłyby je zastąpić. Czasem testy odpowiadające wszystkim kryteriom uważane są za zbyt drogie i wówczas stosuje się ich tańsze zamienniki, nawet jeśli nie spełniają wymaganych warunków.
Trudno ocenić, w jakim stopniu upowszechnienie się wiedzy z zakresu psychometru jest konsekwencją lepszego kształcenia na studiach lub edukacji już po ukończeniu studiów (na studiach podyplomowych, szkoleniach itp.), a w jakim stopniu zostało wymuszone przez rynek i rosnącą dostępność różnych testów. 25 lat temu psycholog nie miał niemal żadnego wyboru i stosował te testy, które były w jego poradni, szkole, szpitalu czy gabinecie. Dzisiaj to on może decydować, który spośród wielu testów, np. do badania inteligencji, zastosować w konkretnym przypadku, lub jakie metody, np. do diagnozowania dysleksji, kupić. Istotną przesłanką braną pod uwagę przy podejmowaniu takich decyzji są własności psychometryczne testu. Niebagatelną rolę odgrywa także cena danego testu, ale można sądzić, że większość psychologów nie byłaby