BIBLIOLOGIA WOBEC POLSKIEGO RYNKU KSIĄŻKI 41
i możliwości odbiorców, jak efektywność ekonomiczna działań w świecie książki, skonfrontowana z ogólnymi zasadami ustrojowymi i panującą ideologią. Oczywiście wymieniam te kwestie wyłącznie przykładowo.
DEFINICJA RYNKU KSIĄŻKI
Brak prostej tożsamości między pojęciami ekonomii i rynku dostrzegał Radosław Cybulski, pisząc swąKsiążkę współczesną w tym samym okresie, w którym powstała monografia M. Mlekickiej. Oto sprecyzowana przezeń definicja: „Rynek książki obejmuje wszystkich sprzedających i kupujących dzieła przeznaczone do wydania oraz wydane w postaci książek, pośredniczy w komunikowaniu się autorów dzieł z ich czytelnikami, a przez to wywiera wpływ na kształtowanie świadomości. Społeczne i kulturalne funkcje rynku książki są przedmiotem zainteresowania państwa i różnych instytucji życia społecznego, które wywierają wpływ na programy wydawnicze w zakresie treści, przeznaczenia czytelniczego i wysokości cen rozpowszechnianych książek” (Cybulski, 1986, s. 152).
Definicja ta, zgodnie z pewnym badawczym nawykiem, eksponuje zagadnienia z dziedziny kultury, socjologii i komunikacji społecznej, a także - zapewne m.in. pod wpływem realiów PRL — mocno podkreśla rolę władz państwowych i instytucji społecznych (choć, co charakterystyczne, wcale nie ekonomiczną, mimo że ta była przecież wtedy istotna). Owszem, uwzględnia również aspekt handlowy spraw książki. Przywołując „sprzedających i kupujących dzieła”, na tym wyczerpuje jednak wątek ekonomiczny. Pomija pełnioną przez wydawcę rolę producenta i jego zasadniczy motyw działania, jakim z reguły jest zysk. Nie ma w niej takich spraw, jak kwestie kształtujące popyt i podaż, promocja książek i podmiotów gospodarczych (oficyn, księgarń, hurtowni i in.), funkcjonowanie targów książki (których rola wykracza poza dziedzinę sprzedaży bezpośredniej), obrót (krajowy i międzynarodowy) prawami autorskimi, licencjami, tłumaczeniami, opracowaniami graficznymi. O ile powyżej zastrzegłem, że aspekty czysto ekonomiczne nie powinny być uważane za wypełniające w całości pojęcie rynku, to tutaj wypadnie zauważyć, iż definicja R. Cybulskiego jest z kolei „za mało ekonomiczna”.
Nie wytrzymała chyba próby czasu, z czego trudno dziś, niestety nieżyjącemu już od lat autorowi czynić zarzut, wszak zasługi R. Cybulskiego w penetrowaniu współczesnych mu zagadnień rynkowych są z pewnością godne pamięci i cytowania. Piszę o moich wątpliwościach tylko po to, by uzasadnić dalsze poszukiwanie satysfakcjonującego rozumienia pojęcia „rynek książki”, bo bez tego nie sposób rozważyć jego miejsce w domenie bibliologii.
Sięgnijmy więc po bardziej aktualne teksty ekonomistów. Sławomir Sztaba w haśle encyklopedycznym uznał rynek za „ogół transakcji kupna - sprzedaży danego dobra lub czynnika produkcji, zawieranych na pewnym terytorium w określonym czasie” (Sztaba, 2004). Interesujące będzie zwłaszcza kryterium branżowe, bo rynek książki można wyróżnić właśnie na tej podstawie (choćby per analogiam, skoro istnieje rynek broni czy ropy naftowej). Teoria ekonomii zaliczy go do rynku konkurencji niedoskonałej i odmiany tegoż - konkurencji monopolistycznej, gdzie firm działających jest wiele a swoboda wejścia względnie łatwa i gdzie występuje duże zróżnicowanie produktów.