DZIENNIK INTYMNY MEGO N.N.
I
DWUDNIOWA WYCIECZKA
i nocleg w namiocie u brzegów jeziorka, co się dumnie zwie Głębokim.
Gdy się znajduję wśród ludzi określonych religią i praktykujących religię — coś we mnie staje sztorcem. Klęska moja to klęska świadomości chwili i świadomości siebie w relacji wobec ludzi. Jeśli mogę oddać się idei Boga, to tylko w samotności, bez świadków.
A może jest to choroba naszego wieku i naszego pokolenia? W wiecznej opozycji, w wiecznej podejrzliwości...
WCZORAJ PELPLIN
a później ów sen. Kościół ostał się jak mamut z epoki dalekiej i fantastycznej w tej zbiedniałej i nudnej mieścinie
0 dwóch uliczkach. Gliniasty kolor nadwiślańskiego gotyku, dwie wieże. Wewnątrz rozczulające drobiazgi. Stalle rzeźbione w czarnym dębie z figurkami ludzi i zwierząt. Stalle tak oczywiste w swej nowości, że wydają się być imitacją tych wszystkich gotyków, które zawalają poniemieckie świątynie. Tymczasem są wiekowe jak sam pelpliński gotyk. Pod ławką, tuż przy nodze, „autoportret” nieznanego mistrza: rzeźbiarz z dłutem w ręku. Figurka wyrafinowana w swej prostocie. Obok Trójca Sw. w której miast gołębicy jest jeszcze postać ludzka z gołąbkiem.
Śmieszne, prymitywne i odważne w swym prymitywizmie malunki na tyłach stall w prezbiterium: cykl małych obrazków, m. in. ręce wychylające się z obłoku, które dłutem i młotkiem ociosują kadłub człowieka (wokół namalowane drzazgi), na innym — obłoki
1 kule i Chrystus na kuli ziemskiej malutkiej jak jabłko, lecz unoszącej się w przestworzach. Bóg Ojciec obejmujący ogromną kulę. Średniowieczna obsesja kuli, obsesja pełni. W centrum, ponoć najwyższy w Europie, ołtarz barokowy. W gmachu Seminarium Biblia Gutenberga. Szafa panćerna, w której spoczywa, i młody kleryk, który z namaszczeniem ją otwiera. Biblia to dwa opasłe tomy o rozmiarach małych walizek.
Później obiad w miejscowej knajpce: brud, krzyk; piwo i wódka. Toaleta nie do użycia. Kawiarnia obok pusta. Dziwny kontrast. Wzajemna nieprzenikalność dwóch światów. Czy tamte wieki, których mamuci ślad pozostał są jakimś błędem w obliczeniach, (czyich?), są drzazgą w tym krajobrazie? Czy też wówczas również nie było lepiej i ta wyspa wielkiej sztuki ostała się tak jak była: zapatrzona w swoją głębię, udzielająca coś, co jest zbyt uduchowione, aby mogło być przyjęte?
1127