2251773948

2251773948



,,L O O

*'.* Pomocnik konceloryjny w magistracie N. był młodzieńcem, którego wyglgd zewnętrzny mógł snodnie służyć joko przykład do przysłowio: «wszelko potwora. pozo tem zlekko seplenił, a w dodatku nosił nozwisko, któremu nawet pięknie brzmięce imię Ildefons nie mogło dodać splendoru—a mianowicie Fasolko.

t Ostatecznie nawet przy takich właśrty.ościach można się cieszyć życiem, o ile ma się trochę szczęścia; cóż kiedy włośnie - na dobitek tego wszystkiego cośmy wyżej powiedzieli-pan Fasolka był człowiekiem wybitnie pechowym, tok dalece, że łamałby sobie nopewno polec w rodzonym nosie, gdyby nie unikał przezornie tej maniery.

Nic dziwnego więc. że na obliczu jego gościł stole smętek.

W chwili, gdy zaczynamy opowieść o jego przygodzie, pan Fasolka jest sam w biurze, gdyż szel jego bawi no letnich wywczosoch. Odsunqł włośnie ze wstrętem stertę urzędowych papierów, oporł głowę na dłoni i pogrężył się w zadumę. Ważniejszę niż załatwienie tych świstków mo w tej chwili sprawę do obmyślenia.

— Hm — naturalnie, to josne - poniedziałek i trzynasty-mruczy zgnębiony, patrzęc na leżęca no stole kortę powo-łonie na ćwiczenia rezerwy-parszywe życie! Taki szef, byczy się teroz na płoży, o ty człowieku pójdziesz uginać się pod tornistrem i karabinem! Ech! - westchnqł głęboko pan Fasolko i znieruchomiał jok posqg boleści.

Ośmielona bezruchem postaci mucha usiadła mu z bzykiem na nosie.-Czekaj, ścierwo, dom ci zaraz! - zirytowoł się pan Fasolka, przygotował dłoń do chwytu, machnqł rę kq i... spłoszył muchę, która jakby kpiqc z jego niezręczności zaczęło w wymyślnych spiraloch krqżyc wokół jego głowy.

Wirożowy lot muchy nosunqł ponu Fosolce innq. niewe-sołq myśl, a mianowicie przypomniał on sobie pewnego kaprala z lotniczego pułku, swego osobistego wrogo, który mu odbił ponnę Wolercię — już, już prawie norzeczonq. Pon Fasolka przymknqł oczy i zoczqł rozpomtęlywoć tę bo-lesnq karłę swego życia. — No pewnie! Cóż dziwnego, że polecioła za nim, lotnik, okrobato - a jo? Ech. żeby tak można.. Jobym mu pokazał jak się lotal... i tu pan Fasolka puścił wodze fantazji.

Oto na ćwiczeniach wzywajq no ochotnika do lotnie Iwo. On, jeden z pierwszych zgłasza się. Okazuje się, że ma specjalne, wybitne zdolności. Oto pierwszy pokazowy jego lot... brawura, ewolucje, zapierojqce dech. w piersi Walerci. która na dole patrzy na to. O. odsuwo się ona od kaprala i w chwili, kiedy on po mistrzowsku, o porę

PING"

kroków od niej lqduje, przybiega doń i szepcze miłośnic: Ildefonsie!

Ale to mało dla niego, on musi pokozoć jeszcze temu koprolowi, co to znaczy lotoć. Z drwiqcym uśmiechem zwrócą się do niego i do Wolerci: no coż, może was przewieźć? SiadO|q. Silnik wydoje potężny ryk, moszyna podrywa się, unosi ogon i sunie naprzód. Pionowa płetwo steru prowodzi jo prosto pod wiatr i już koła oddzielojq się od ziemi. Coraz wyżej i wyżei. Somolot w rękoch jego - to posłuszny cyrkowy rumak. Drga norowiście, stoję dębo, zo-pada się nogle tok, że siedzenia uciekajq z pod pasoże-row, to znowu skacze w górę, jakby go kto łoskotał po brzuchu.

-    Aha! - myśli* mściwie - lotnik jesteś, o za papierowq torebkę chwytasz? Czekoj! Teroz spróbujemy loopmg! Poderwał moszynę w górę, o następnie runqł ukośnie w dół. ukośnie, oż zoświszczało w uszach. Somolot przeciqł kłqb chmur, zaszomotoło nim, lecz stery błyskawicznie wyrównały uderzenie. Wiraż. Szaleńczym łukiem śmignqł w doł, somolot zopadoł się w głqb, walił s ę, ick bezwładno bryło kamienna.

-    Aho! widzisz bratku! trwogo, co? przeroienie? nie bój się. panie kopralu - Ildefons Fasolko trochę lepszy lotnik. niż pani Podpiero moszynę pełnym gozem, wyrównuje i za chwilę lqduje.

Kapral i Wclercio, drżqcy, bladzi wychodzę z kobiny. Patrzy jej’ w oczy. kiwa głowę no pożegnanie, bo on jeszcze raz poleci-ostotni looping zrobić.

I oto zdruzgotane szczęfki maszyny, miazga z ciała jego. Tylko twarz nietknięto Spokojno, uśmiechnięto twarz Ikoro-lldefonsa Fasolki.

Nad grobem głuchy werbel... słowo kapitona:

-    Ildefonsie! ty śpisz? a kto poleci? — Spazm płaczu ściska gordło pono Fasolki.

-    Panie Fasolko! Pon spi? Co? Co takiego pan plecie? Ze co? Looping, jaki loopmg? Pon zdaje się |est pijony w dodatku! To jest spełnionie biurowego obowięzku?

Pan Fasolko oprzytomniał.

Panie naczelniku... jo... nie tego... jo bordzo przepro-szom. ja już nie będę nigdy... ale noprawdę ja dostołem kortę powołania no ćwiczenro i zemdliłem się...

Twórz noczelniko rozchmurzyło sie.

-    Pan gdzie służył, w lotnikach? Mówił pon o loo-pingu?

-    Nie, ponie naczelniku - w n-łym pułku piechoty.

-    Ol to mój pułk tokże-no, tylko z lego względu do ruję ponu, ale na drugi raz, panie Fasolka, niech pon w biurze, przy stole nie robi loopmgu!

$łużqco woła do pani w dzień popisów lotniczych;

-    Proszę pani, proszę pani, już tutaj leci ta srebrna aeroplano!

-    Ależ Kasiu - zwroco jej uwagę pani - to nie jest aeroplano, tylko oeropfan.

-    Ojej, jakie pani ma dobre oczy, że pani widzi!

•    •

-    Jakże się pani czuje po powrocie z Krynicy? - pyto sierżant W. panny Zosi.

-    Ja, fatolnie-odpowiado panna Zosio-ole zoło mojej przyjaciółce Krynica bardzo dobrze zrobiła-zaręczyła się.

•    •

-    Ile kosztuje wypchanie małpy?

-    To zależy. Mojo skóro, czy pońsko.

-    Niech mi pani powie, ile lal pani liczy?

-    Jo. 22.

-    Teraz wierzę pani naprawdę, bo mi to pani już trzy

lota powtarza.    •

Pon Jon Pępowiczer, gorliwy neofito, obserwuje pilnie katolickie zwyczaie. No Boże Narodzenie posyła więc do ciotki swojej kortke: «Życzę cioci wesołego Bożego Narodzenia'*. No Wielkanoc również: «Zyczę cioci wesołej Wielkiejnocy». W moiu również posyła widokówkę: «Zyczę cioci wesołego Wniebowstqpienio».

# •

-    Wie pan, że sierżant W. popełnia borbarzyństwo!

-    Co znowu?

-    A tak, przecież on się żeni z pannę Barborę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
295 GOZDAWA. Trzeci brat ich rodzony Wacław umarł młodzieńcem, którego ciało leży w Bierczy. Co zasi
59735 skanuj0036 H maillou mężczyzna ponadpięćdziesięciolctni byl starcem, którego poważanie wraz /
LINIE POMOCNICZE. PRZYJĘTA GRUBOŚĆ 0.05;WIDOK OD STRONY ZEWNĘTRZNEJ 121311 10080908WIDOK Z
DSC00928 (9) sranego z Kościołem młodzieńca, w którego wstąpiło jakieś licho, odkąd - nastolatkiem j
ZAGROŻENIA CYWILIZACYJNE...MATERIAŁ POMOCNICZY DLA NAUCZYCIELA Postęp cywilizacyjny, którego jesteśm
Sympatyczny Młodzieniec, w którego oczach widać poszukiwanie wiedzy. Przybyliśmy do
Obraz?5 96 Podstawy dydaktyki ogólnej Wiek młodzieńczy, którego początek przypada na 15-16 rok życia
DSC57 93 4.3. Modele o masach skupionych Autorem pierwszej propozycji ulepszenia modeli był W. Kolo
IMG07 CZĘŚĆ PIERWSZA Eneasz rzutkim był młodzianem, Podobnym całkiem do Kozaków, Radzącym z ka
IMG07 CZĘŚĆ PIERWSZA Eneasz rzutkim był młodzianem, Podobnym całkiem do Kozaków, Radzącym z ka
bardzo przystojny chłopiec, syn lekarza odeskiego, Wołodia Ja-kuszew — sprytny młodzieniec, którego
KOLUMNA.     693 wiele srebra był potitracał, którego był przodek jego Jakób z domu
IMGG22 mógł był dojść do ciekawego poglądu; mógł głosić konieczność zerwania s językiem poetyckim,
Ns 48 PRZEGLĄD TECHNICZNY 1011 Jeden z nich zbudowany był w tea sposób, że łatwo mógł być użyty do
Nauczyciel: Co Drzewo dawało Chłopcu kiedy był mały? Dzieci: Liście, żeby mógł udawać leśnego króla.
terytorialna), którego w każdej chwili mógł cofnąć. Powoli zaczęła się wytwarzać w monarchii
Magistrala zewnętrzna VESA taktowana jest zegarem procesora, którego częstotliwość nie może przekroc

więcej podobnych podstron