WIZUALNY ESENCJALIZM I PRZEDMIOT KULTURY WIZUALNEJ 305
muje się ontologiczna dystynkcja między reprezentacjami: lingwistyczną i plastyczną” (s. 2). Dlatego, jeśli internet nadaje się do inspirowania nowych kategoryzacji artefaktów kulturowych, to w tym względzie mógłby być bardziej trafnie określony jako „kultura ekranu”, ze specyficzną dla niej ulotnością, w opozycji do „kultury druku”, w której przedmioty, włączając obrazy, mają bardziej trwałą formę egzystencji18.
O co może chodzić w tak gwałtownym hipostazowaniu tych kluczowych przedmiotów badań? Dla jednych jest to sposób zawłaszczenia nowych mediów dla dyscypliny (historia sztuki), która zyskuje przez to konotacje innowacyjności oraz zaokrąglenia kantów (coś, czego ona na gwałt potrzebuje), przy jednoczesnym zachowaniu jej wizualizmu w centrum owej rzekomo-nowej dyscypliny. Ten rodzaj bezrefleksyjnych założeń cechuje z reguły historyków-sztuki-przemienionych-w-entuzjastów-„kultury wizualnej”19. Ale jeśli studia kultury wizualnej mają domenę przedmiotową, to ta domena musi być najpierw pomyślana z perspektywy implikacji swoich dwóch podstawowych terminów.
NIECZYSTOŚĆ WIZUALNOŚCI PRZECIW PRZEDMIOTOM
Zamiast wizualności jako definiującej własności tradycyjnego przedmiotu, tym, co konstytuuje domenę przedmiotową - jej historyczność, społeczne zakotwiczenie i otwartość na analizę jej synestetyki — są praktyki patrzenia zaangażowane w każdy przedmiot. To możliwość dokonywania aktów widzenia, a nie materialność widzianych przedmiotów, decyduje o tym, czy dany artefakt może być rozumiany z perspektywy studiów kultury wizualnej. Nawet „czysto” lingwistyczne przedmioty, takie jak teksty literackie, można analizować sensownie i produktywnie ąua wizualność. W istocie, niektóre „czysto” literackie teksty są sensow-
18 „Kultura ekranu” nie jest synonimem „kultury wizualnej”, podobnie jak kultura druku nie jest synonimem kultury tekstualnej (contra Mirzoeff, 1998, s. 3). Drażni występujące w tym podręczniku wielkie pomieszanie medium, systemu semiotycznego i trybu [modę].
19 Instruktywnym tego przykładem jest powierzchowność sformułowań Mirzoeffa w jego wprowadzającym tekście o semiotyce, którą definiuje on błędnie jako „metodologię lingwistyczną”, i dlatego, z definicji, wizualnie nieprzekonującą (1999, s. 15). Tak niekompetentne uwagi łatwo uchodzą, ponieważ wydają się bronić wizualności, która pozostaje i centralna, i nie z analizowana. Natomiast nic z tego implikowanego binaryzmu między mediami wizualnymi i tekstualnymi nie pojawia się w równie elementarnym, ale bardziej użytecznym - systematycznym i konkretnym - wprowadzeniu Sturkena i Cartwrighta (2001). Inne znakomite alternatywne wprowadzenie stanowi książka Walkera i Chaplina (1997).