70 RECENZJE I PRZEGLĄDY PIŚMIENNICTWA
Republiki bałtyckie występują w tomie dwukrotnie — pod takim właśnie hasłem głównym oraz w ramach hasła Były ZSRR. Opracowane przez różne osoby zapisy niekoniecznie ze sobą korespondują. Ciekawe natomiast, że w ogóle nie ma osobnego hasła Ukraina ani Białoruś, za to (oprócz b. ZSRR) jest odrębne hasło Rosja. No i są też hasła: Cypr, Luksemburg, Malta i nawet Lichtenstein.
Z kolei w rejestrze przedmiotowym nie ma haseł Czytelnik, Czytanie, Czytelnictwo ani Użytkownik. Nie zabrakło natomiast miejsca na hasło Geje i lesbijki w dziejach bibliotek. Wypada powiedzieć: hm.
Jak zwykle w takich wypadkach, jakości haseł nie można określić jednym słowem — jest różna, bo różni są autorzy. Jednak amplituda wahań jest zbyt wielka, jak na szanującą się publikację.
Najwięcej wątpliwości budzą niektóre hasła geograficzne. Te odnoszące się do krajów zachodnich są opracowane na ogół rzetelnie, także dlatego, że autorami lub współautorami tych haseł są osoby z tamtych krajów właśnie. Także niektóre hasła wschodnioeuropejskie zostały opracowane przez osoby z tychże krajów i są dobre. Autorką hasła Polska jest Maria Kocójowa, która była tam w stosownym czasie i treść tego hasła nie budzi żadnych wątpliwości.
W innych wypadkach czasami budzi. Hasło Albania serwuje same ogólniki, w Bułgarii zaś
— poza Biblioteką Narodową — istnieją same „czi tal i szcza”. To natomiast, co w ramach haseł Republiki bałtyckie i Byłe republiki sowieckie pisze się o bibliotekach litewskich, estońskich, łotewskich, a także ukraińskich i białoruskich, to niekiedy zgroza. W ogóle nie wiadomo, że Wilno i tamtejszy uniwersytet oraz biblioteki miały coś wspólnego z Polską; daty poplątano, nie ma żadnych nazw. Miasta Lwów nie ma w wykazie, natomiast na Białorusi widnieje tajemnicze Mahiliou. Zgaduję: ktoś końcówkę „lew” odczytał z angielska „liu” i tak też napisał — to Mohylew. Ciekawe też są proporcje miejsca: na większość krajów przeznaczono po stronie lub mniej, zaś na Stany Zjednoczone i Anglię (z charakterystyczną skromnością) 19 stron.
Marne są zwłaszcza te hasła geograficzne, które opracowali amerykańscy „eksperci” według komiksowego rozeznania sprawy. To pseudowiedza opracowana przez pseudoznawców — kolejka do kasy honorariów była znacznie dłuższa aniżeli kolejka osób zorientowanych. Problem jest i ten, że potem ci sami „znawcy” — powołując się na swój „dorobek” — występują u nas w charakterze nauczycieli i wtedy nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
O wiele łatwiej weryfikowalny jest sposób opracowania haseł przedmiotowych, więc zagad-nieniowych. Także i w tym obszarze istnieją hasła ciekawe, opracowane bardzo kompetentnie a są i dyskusyjne albo wręcz beznadziejne, żeby już nie powtarzać wątpliwości w sprawie haseł pominiętych. Amplituda jakości nadal jest znaczna.
Wśród haseł najlepiej opracowanych znajduje się hasło Budownictwo biblioteczne. Zawierające klarowny przegląd koncepcji budowania bibliotek w przeszłości i teraz, chociaż pominięto
— uznawaną dawniej — regułę trój dzielności. Ciekawe są również hasła Bibliografia, Katalogowanie, Systemy katalogowania oraz Materiały audiowizualne.
Jest natomiast sporo haseł budzących istotne zastrzeżenia. I tak Zawód bibliotekarski narodził się, zdaniem autorów, w Stanach Zjednoczonych w XIX w. z poręki M. Deweya (według Encyklopedii mnóstwo zjawisk bibliotecznych narodziło się w Stanach Zjednoczonych i dzięki M. Deweyowi — to chyba Karol Marks bibliotekarstwa), co znaczy, że cała historia bibliotekarstwa w Europie nie ma żadnego sensu. Skoro nie było takiego zawodu? W tekście napisano też, że z niedostatku wiedzy teoretycznej nadal nie wiadomo, czy to jest zawód, czy nie. Ciekawe, jak wobec tego autorzy radzą sobie z zawodem fryzjerskim albo kelnerskim.
Z kolei — jakby dla równowagi — bardzo dobrze opracowano hasło Informacja naukowa i bibliotekarstwo, zawierając w nim różne punkty widzenia na obie dyscypliny. Określono starannie charakter oraz pola wiedzy. Również bez zarzutu jest opis Kształcenia dla bibliotekarstwa, gdzie obok historycznego przeglądu (początki w XIX wieku: w Niemczech K. Dziatzko, w Stanach Zjednoczonych oczywiście M. Dewey) stosowanych form, znalazło się również interesujące zestawienie rozpoznanych obecnie kanonów programowych.
Bardzo frapujący wydał mi się też przegląd opinii w ramach hasła Filozofia bibliotekarstwa. Jest tam wymieniony A. Panizzi, pierwszy ideolog powszechności dostępu do zbiorów i oczywiście