Literatura staje się coraz bardziej zamkniętym systemem komunikacyjnym. Zabrzmi to jak truizm, ale w tym porządku nadawca jest zarazem odbiorcą. Nadawców jest coraz mniej. W Toruniu praktycznie nie istnieje edukacja literacka. Warsztaty poetyckie regularnie prowadzi jedynie Joanna Lagan w Domu Muz przy ul. Poznańskiej 52. Swego czasu zajęcia organizowali twórcy związani z „Undergruntem” i poeta Marcin Jurzysta, jednak do dziś nikt nie kontynuuje ich dzieła. Klub studencki Od Nowa zrezygnował z działalności środowiskowej, skupił się na impresariacie. Uczniowie i studenci nie uśmierzą nigdzie swoich estetycznych bólów. Na panów i panie z uniwersytetu nie mają nawet co liczyć.
Poeci niespecjalnie się sobą interesują. Poeta, jak organizuje sobie wieczorek poetycki w Toruniu, może liczyć jedynie na grono najbliższych znajomych. Robisz coś w Drażach, CSW albo Tantrze, nie idź do Dwom Artusa i pubu Niebo. Robisz coś w Dworze i Niebie, zapomnij o jakichkolwiek spotkaniach kolegów. Slam w Od Nowie? Za daleko? Rządzi tam gimnazjum, upijesz się i znajomi jakiegoś sepleniącego małolata ciebie zakrzycząw pierwszej rundzie. Książnica Kopernikańska coś znowu wymyśla i zaprasza jakiegoś prozaika? Prozaika? No sorry.
Statystyki nie dają literaturze w Toruniu większych szans. Częścią strategii rozwoju kultury, która zdefiniuje, jak ta sfera życia w mieście będzie się rozwijała do 2020 roku, był raport poświęcony życiu kulturalnemu w mieście. Wśród setek danych pojawiają się informacje dotyczące bibliotek i czytelnictwa, które w 2010 roku zebrał Główny Urząd Statystyczny. W niespełna 200-tysięcznym mieście działa 16 bibliotek publicznych. W 175-tysięcznym Olsztynie jest 18, a w 181 -tysięcznym Rzeszowie 21 oddziałów. Statystyki wyglądają równie ile, jeśli chodzi o nasycenie placówkami bibliotecznymi na 100 tys. mieszkańców — wyższy wskaźnik ma od nas Rzeszów, Poznań, Lublin, Olsztyn i Kraków.
Jeśli pod względem instytucjonalnym sytuacja jest u nas niezbyt dobra, to może się bronimy czytelnictwem? E, e. Największą liczbę czytelników, co nie wydaje się jakąś szczególną niespodzianką, odnotował Kraków — 210 tys. osób. Wrocław może się pochwalić prawie 124 tys. czytelników. Toruńskie biblioteki odwiedziło w 2010 roku ok. 30 tys. osób. Najwyższy wskaźnik czytelników w porównaniu do liczby mieszkańców miały Olsztyn i Kraków (ok. 0,30), Toruń zanotował zaledwie 0,15. Tak wygląda tragedia.
17