,Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura” I NR1(1)/2013
przed południem i gorące rozmowy o organizacji biura, w którym koniecznie musiałby być faks, jakby dalej były lata 80.
To była dobra impreza, wyznaczyła w pewnym momencie standard festiwali literackich w kraju. Nikt na początku nie zastanawiał się, dlaczego Buum wędruje sobie po kolejnych tygodniach maja, dopasowując się - na wyraźne życzenie gości - do targów książki w Warszawie. I dlaczego wykonawcy, aby zagrać w maju w Od Nowie, odwołują swoje wiosenne toruńskie koncerty w innych klubach.
Gdy kończył się Buum w 2011 roku, myślałem, że to jest jego ostatnia edycja, że to więcej nie ma sensu. To było 12 dobrych lat, ale dla tego festiwalu nie ma już nadziei.
Cieszę się
Cieszę się, że jest „Inter-”. Toruń będzie lepszym Toruniem. Przynajmniej przez chwilę.
Tego rodzaju pisma na ogól istnieją, dopóki jego redaktorzy mają niezmożoną chęć pięcia się po szczeblach uniwersyteckiej hierarchii. Gdy ten akademicki popęd zaniknie, bo zabraknie etatu dla młodego asystenta, redakcja się skurczy.
Nie sądzę, żeby redakcja się w cokolwiek angażowała. Zapewne jedyną formą kontaktu z władzą będą dla niej nie listy otwarte, zaproszenia do debaty i protesty, ale podania z prośbą o przyznanie stypendium. Nie gryzie się ręki, która żywi, nie atakuje się systemu — nie z lęku przed możliwymi represjami, ale tak z zasady, na wszelki wypadek. „Inter-” ma wielką przestrzeń do zdobycia. Wszelkie literackie tradycje są w tym mieście tak odlegle i tak zapomniane, że w zasadzie redakcja wszystko musi zaczynać od nowa. Nie ma nic lepszego na tym literackim pustkowiu dla prawdziwych pionierów.
Literatura na bruku
Torunianie w swoim bruku zamurowali metalową płytę z nazwiskiem Janusza Leona Wiśniewskiego, którego powieści krytyka niezwykle chętnie nazywa grafomanią. Mimo ciężkiego ogólnopolskiego obciachu żaden z miejscowych intelektualistów nie sprzeciwił się decyzji urzędników, którzy w ten sposób postanowili uhonorować tego zacnego męża z toruńskim rodowodem. Literaci siedzą cicho: a nuż ktoś nas zaprosi do społecznej rady przyznającej miejskie stypendia, a nuż nam się poszczęści i znów trafimy do tej słynnej kapituły nagrody literackiej, a nuż poczujemy pewny uścisk dłoni prezydenta Torunia, a oczy zajdą nam lekko łzawą mgiełką.
Toruńscy literaci nie mają nic do powiedzenia na temat swojego najbliższego otoczenia. Nie potwierdzają nie zaprzeczają wstrzymują się
21