,Inter-. Literatura-Krytyka-Kultura” J NR 1(1)/2013
Artusa. Być może to było samobójstwo, kiedy przed 12 laty sprzedawaliśmy książki i pismo po 5 zł, dołączaliśmy do niego płyty, a to wszystko za dotacje rzędu 3 tys. zł na numer.
W pewnym momencie, gdy aplikowaliśmy o 20 tys. zł na cały rok, co nawet wówczas nie wydawało się zbyt wygórowanym żądaniem, otrzymaliśmy odpowiedź od Grzegorza Grabowskiego, wtedy szefa toruńskiej kultury: „Przykro mi, dostaniecie tylko 8 tys. zł. Poradzicie sobie, znajdziecie sponsorów”. W tym mieście klub żużlowy czasami nie może znaleźć sobie sponsora, ale za to pismo studenckie odkryje w torunianach nowe pokłady czystej filantropii. Urzędnicy od kultury zabili pismo, nikt nie mówił o toruńskiej literaturze po Empikach i miejscowych klubach i ludzie po prostu przestali przychodzić na Buum.
Kochają nas tłumy
Paweł Dunin-Wąsowicz na pytanie dziennikarki TVP, czy młoda literatura polska jest popularna, odwrócił się bez słowa i wskazał tłum toruńskich studentów za swoimi plecami. Pod koniec rzadko się zdarzało, aby duża sala Od Nowy w czasie finałowego koncertu nie świeciła pustkami.
Młodych torunian i studentów nie kusiły sezonowe gwiazdki polskiej literatury ani jej wielkie nazwiska. Nie sposób dogodzić lokalnej publiczności — nieważne, że pojawiają się autorzy świeżo nominowani do Nike albo zwycięzcy Paszportów Polityki. To zdecydowanie za mały pretekst. Nawet deszcz, który zalał dwa lata temu cale juwenalia, nie przekonał studentów, aby wybrali ciche i suche miejsce blisko poezji.
Nasza wspaniała wszechnica
Jeśli chodzi o podstawy tego środowiska, regularnie zawodzi toruńska polonistyka, ale od pewnego momentu zacząłem nie spodziewać się niczego specjalnego po studentach i wykładowcach ze szkoły, w której literatura współczesna kończy się na Białoszewskim, w której na zajęciach z teorii literatury dominującą myślą jest strukturalizm i fenomenologia. Nie sądzę, aby nauczyciele akademiccy choć słowem zająknęli, że w Od Nowie odbywa się jakaś literatura. Toruńskich festiwali nie zaszczycają obecnością byłe książęta toruńskiej poezji. Próżno w Od Nowie było szukać redaktora naczelnego „Teki” — jedynego pisma literackiego w Polsce, które upadło z lenistwa. Nie pojawiał się nikt z „Kwartalnika Artystycznego” i „Przeglądu Artystyczno-Literackiego”.
Nie było też Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Toruniu, bo cały czas gorączkowo przeżywało okres formacji. Ze spotkań, na których mobilizowali się związkowcy, zapamiętałem tylko rozpaczliwe pijaństwo
20