Fot. Marina Fabb/i
.Gardzienice“. jak nikt dotąd w światowym teatrze, wsłuchiwały się w ludzi i w ziemię. (Wyprawa, jeleniogórskie. 1981 r.)
główny środek wyrazu, wspomniane już gesty. Nic dziwnego, że rola gestu jest tak duża. Gestem bowiem można się porozumiewać, gdy słowa są zakazane, a strach jest wszechobecny. Czego nie można dopuścić w słowach - można dopuścić w geście. Jest on z jednej strony maską, zasłona, pozą, a z drugiej strony - namiętnością, dotykiem, gorączką myśli i uczuć i, jak to napisał Plutarch, ze słowami łączą go niewidzialne sznurki.
Eurypidesowe arcydzieło potraktowane zostało jako tragedia uczuć. Mityczna opowieść o córce, która tak kochała ojca, że musiała zabić matkę, posłużyła do ukazania ekstremalnych stanów emocjonalnych - wielkiej miłości i wielkiej nienawiści, ślepej żądzy zemsty i paraliżującego poczucia winy. Tragedia Eurypidesa opowiada o zemście, jakiej dokonali Elektra i jej brat Orestes na mordercach ich ojca - Klytajmestrze i Ajgistosie. Tym przedstawieniem reżyser zainicjował całą serię nowoczesnych inscenizacji antycznego dramatu. Eurypides nadał mitowi o Elektrze osobisty, gorący ton. Przede wszystkim jednak stworzył jedną z najwspanialszych kobiecych postaci, osobowość, która zawiera w sobie niezwykle skrajne emocje - od miłości do nienawiści, od żądzy zemsty do goryczy wyrzutów sumienia; dojrzałą kobietę, skazaną wyrokiem nie zawsze sprawiedliwego losu na targanie namiętnościami.
Obok wspaniale zagranych ról przez grono współpracowników Staniewskie-go - Mariusza Gołaja, Elżbietę Rojek,
Joannę Holcgreber, Marcina Mrowca, Grzegorza Podbiegłowskiego i Annę Dąbrowską - dzielnie radzi sobie grono studentów IV kursu Akademi Praktyk Teatralnych. Aktorstwo zaskakiwało zarówno formą, jak i siłą scenicznego wyrazu. Do nich przede wszystkim zaliczyłabym zniewalające wykonanie roli Elektry przez Annę-Helenę McLean. Jej porywająca interpretacja następstwa lamentu i triumfu sprawia, że greckie słowo katharsis przestaje być dla widza pojęciem abstrakcyjnym.
Sam reżyser tak, w paru zdaniach, nakreśla główną problematykę utworu: - „Elektra" jest jak studnia - im głębiej się schodzi, tym większy lęk i tym donioślejsze echo każdego poruszonego tam problemu. Próbujemy znaleźć odpowiedź na pytanie o fatalną siłę, która nakręca spiralę nieszczęść, zbrodni i strachu. Dlaczego człowiek jest wobec nich bezsilny? Dlaczego w głowach nastoletnich ludzi wije sobie gniazdo demon zabijania? Ważnym problemem w tej sztuce jest równouprawnienie. Dlaczego w podobnych sytuacjach kobiety wychodzą na nieludzkie demony, a mężczyźni są usprawiedliwiani? Chcemy także dotrzeć do psychologii młodej kobiety; której w dzieciństwie zadano gwałt. Jakie zmory ją męczą? Co się dzieje w jej głowie, duszy i ciele? Forma spektaklu jest otwarta tak samo, jak forma tego dramatu.
Trzecia sztuka - „Waza Fran-cois” - zrobiła na mnie duże wrażenie. Impresja kombinacji różnych obrazów i próba odczytania zawartych na wazie tajemnic to główna tematyka sztuki. Twórcą tej „małej biblii antycznej mitologii” był niejaki Klejtiates. On to ponad dwa i pół tysiąca lat temu powołał na wazie do życia świat antycznych bogów, herosów, hybryd, ludzi, zwierząt i bestii. Dziś można ją podziwiać w Muzeum Archeologicznym we Florencji i tak jak kiedyś, tak i dziś jest przedmiotem ludzkich namiętności, wciąż zastanawia i zachwyca. Podczas tego spektaklu mogliśmy podziwiać aktorski kunszt odniesiony do ruchu opartego na ikonografii antycznej, muzyki bazującej na ocalałych zapisach antycznej notacji muzycznej oraz chei-ronomii antycznej, czyli sztuki gestu.
Młodzi aktorzy IV i V Akademi Praktyk Teatralnych - opiekuje się nimi M. Gołaj i J. Holcgreber - w kolejności prezentowali wyobrażenie łodzi Ateń-czyków i taniec labiryntu, następnie gimnazjon i wizerunek przerażającej Gorgony. Podziwialiśmy orszak Hefajstosa powracającego na Olimp, Pelusa wraz z Tetydą w orszaku bogów, hero sów na łowach kalidońskich, igraszki wspaniałych koni, zaślubiny i fantastyczny taniec żurawi, który zaangażował wszystkich aktorów. Na koniec przedstawiono potyczki Greków i Trojan, Achillesa wśród żurawi, kurhan oraz Moiry. Bogactwo wątków mitologicznych, znajdujących się na wazie, przedstawione zostało z mistrzowską precyzją i dbałością o każdy szczegół. To prastara energia, bijąca z niesamowitych harmonii i rytmów.
Na zakończenie obejrzeliśmy krótki, ale równie interesujący i radosny pokaz pracy w toku VI Akademi Praktyk Teatralnych inspirowanej „Ifigenią w Aulidzie” Eurypidesa.
Zespół Gardzienice oczarował swoją perfekcją. Każdy ich spektakl z osobna był rodzajem transu wykonawców. Mimo paraliżującego zimna i późnej pory daliśmy się ostatecznie porwać, osaczyć i omamić temu, jakże niepostrzeżenie udzielającemu się klimatowi. Daliśmy się obezwładnić dynamiką, przejmującą ekspresją, ekstatyczną muzyką, śpiewem i tańcem. Długo wspominaliśmy ten wieczór, a wracaliśmy do domów nucąc w myślach antyczne melodie.
Magdalena Nowożeńska
10
WIADOMOŚCI U NIW t RSYTEC Kit: czerwiec 2007