jące uzasadnienia, jest sam przez się oczywisty. Tak pojmowany system filozoficzny nosi zazwyczaj nazwę jakiegoś „-izmu”, który oznacza, że przyjęty przez autora systemu aksjomat cechuje się nie tylko minimalizmem założeń, ale także praktycznie nieograniczoną informacyjną zawartością.
System filozoficzny stanowi więc konstrukcję zmierzającą dedukcyjnie we wszystkich kierunkach możliwej interpretacji: epistemologi-cznym, ontologicznym, etycznym, estetycznym, aksjologicznym itd. System takt, oparty na jednym założeniu (pierwszy warunek) i nieograniczonej informacyjnej zawartości (drugi warunek), jest niedowod-liwy, ale ów brak nie czyni systemu filozoficznego bezwartościowym poznawczo. System natomiast, który nie spełnia owych dwóch warunków, nie zasługuje na miano filozoficznego i niesłusznie nosi nazwę jakiegoś ,,-izmiF^ Stąd wniosek, że systemu filozoficznego nie da się zbudować zgodnie z zasadami filozofii analitycznej i postmodernistycznej. Te ostatnie głoszą ponadto programowo rezygnację z tworzenia systemów i ograniczają zadanie filozofii bądź do analizy pojęć (filozofia analityczna), bądź do dekonstrukcji, której celem jest ostatecznie obalenie tzw. logocentryzmu filozofii zachodniej, a więc przekonania, że istnieje jakiś porządek, który rozum ludzki może odkryć i wyrazić w języku.
Do filozofii pojęcie dekonstrukcji wprowadził Jacąues Derrida. Podważa On sensowność filozoficznych konstrukcji (systemów) wykazując, iż są one wyrazem interesów poznawczych, a ich ogólna ważność jest złudzeniem. Derrida pojęcie systemu odnosi do dekon-struowanej przez siebie metafizyki zachodniej. Poznanie uwidocznionych w ten sposób ograniczeń owej metafizyki nie może co prawda wyjaśnić widocznego rozwoju, jaki reprezentują sobą systemy metafizyczne, ale umożliwia — zdaniem Derridy — konkretniejsze ujęcie tego, co jest w ich konstrukcji nieprawdziwe. W ten sposób dekon-strukcja ukazuje podwójne oblicze metafizyki: widnieje w niej bowiem konstrukt „bytu jako takiego”, jakieś transcendentale, a ponadto odczuwalna jest zasadnicza niedostępność owego konstruktu dla naszego umysłu. Tak czy owak, mamy tu do czynienia li tylko z takim universum, które gubi swoją cechę transcendentale i w którym w efekcie ma się dostęp do tego, co jest opisane, a także do narzędzia owego opisu — do języka.
31