uwagę jeszcze dwu, moim zdaniem, ważkich tytułów prasowych, krakowskich „Wróbli na Dachu” i warszawskiego organu związku spółdzielni spożywców „Spólnota”, w których Gałczyński zamieścił kilkanaście utworów, co - jak sądzę -miało wpływ' na zmianę repertuaru jego ról pisarskich na początku i końcu lat 30., najpierw przy wchodzeniu w rolę kontestatora sanacji, a później przy podejmowaniu roli apologety pracy, która opiera się na - wywiedzionych z tradycji Norwida i Brzozowskiego - ideałach solidarności społecznej.
Zgodzić się muszę z autorem, że porządek aksjologiczny - zabawa - poetyka - polityka, będący zespołem teoretycznie uzasadnionych zabiegów koncepcyjnych i instrumentalnych jego wcześniejszych studiów, i nadal rozwijany jako metoda sondażu diagnostycznego poszczególnych etapów twórczości satyrycznej poety - pa zwala na rozwiązanie wielu problemów naukowych, wobec których dotychczas stawaliśmy bezradni. Tak, Gałczyński niemal zawsze najpierw bawił się konwencjami, formami i słowami, a dopiero potem miał na względzie ich prag matykę polityczną, publicystyczną, kulturowo-li-teracką. W latach 20. mógłby napisać manifest Do Przyjaciół z „Kwardygi”, ale nie sądzę, by podobnego poparcia udzielił w tekście Do Przyjaciół z „ Cyrulika Warszawskiego
Dobry przykład medialnego oddziaływania na publiczność literacką poprzez prasę stanowi więc wspomniany pamflet przeciw skamandry-tom i peiperowskiej awangardzie Do Przyjaciół z „ Prosto z mostu Za jak ważny dla reorientacji ówczesnej postawy pisarza uznaje ten tekst Stępień, niech świadczy fakt, że po raz pierwszy przedstawione na jego temat - w książce O satyrze - hipotezy interpretacyjne rozwija i modyfikuje teraz w szkicu - „A kiedym rzucił «Do Przyjaciół*... (o„liścieapostolskim”K. 1 G.)”, pomieszczonym w dziale Zbliżenia. W rzeczy samej, skutkiem tego „listu" było wykluczenie Gałczyńskiego oraz bojkot, zwłaszcza w środowisku „Wiadomości Literackich”, na co poeta odpowiadał szyderczo-groteskowmi wierszami, właśnie takimi, jak Bibrowski, dyskredytującymi opinie antagonistów:
wśród skamandrów, znawców, szomrów zaczął wędrować cuchy pomruk, żem reumatyk, syfilityk, żeonanista,a matka moja była strzyga, że w nocy piję, we dnie rzygam i że po prostu „Prosto z mostu”, obłęd, furia i mgła.
I -1
1 teraz co? Jak zmokła suka nocami błądzę, do bram stukam przechodniów' łapię: - Proszę pana! bubliczki kupić od grafomana! z febry od rana drżę....
lub jak szarlatan na zawiei sprzedaję babiloński kłeik i pudre de pourlimpimpim
Cytowane fragmenty pozwalają zorientować się nie tylko w liniach podziału walczących ze sobą stron, ale także uzmysławiają bardzo ważną dla sukcesu „grafomana” Gałczyńskiego „poetykę skandalu literackiego”, która miała zwiększać popularność czytelniczą tygodnika endeckiego, w którym miał on do dyspozycji satyryczna rubrykę Lajkonika oraz cykl Piosenki wesołego opozycjonisty. Podobną, awanturniczą strategię poeta stosował najpierw w „Cyruliku Warszawskim” i krakowskich „Wróblach na Dachu”, następnie w wileńskich audycjach radiowych Kwadrans dla ponurych, a po wojnie, w „Przekroju”, gdzie stale musiał się odwoływać do języka ezopowego. Ma tedy rację Stępień, że występujące w jego tekstach satyrycznych elementy retoryki „antysemickiej” - dość przecież powszechnej w polskim dyskursie publicznym nie tylko u schyłku międzywojnia - traktuje jako elementy strategii medialnej, obowiązującej w ówczesnej prasie, do której Gałczyński zawsze miał dystans, a więc do tego, o czym i jak pisał, podchodzi z należytą rezerwą.
Konspekt nr 4/2006 (27)