— jak się rzekło — przy zasadniczo niezmiennym zestawie założeń teoretycznych i metodologicznych. Z drugiej strony raczej nie akceptuje się „nowinek” filozoficznych, traktując je jako rodzaj ekstrawagancji, przesady i „mody”. One przeminą, natomiast fakty pozostaną i trzeba będzie do nich wrócić. Otóż nie sposób do nich wrócić, ale wcale nie z powodów wskazywanych przez zwolenników omawianego stanowiska. Rzecz jest w samej istocie pojmowania „faktu”.
Jeśli założyć, że nasze zdolności poznawcze — to jak myślimy, mają związek z naszą percepcją — z tym, co widzimy, słyszymy, „smakujemy” węchem i odczuwamy, wówczas fakty jawią się jako szczególne bity informacji, których się uczymy. Fakty nie istnieją zatem w świecie w sposób niezależny, one „nigdy nie wytrzeszczają na nas oczu” [Bruner, 1998b: 50]. Inaczej mówiąc, fakty są interpretacjami, jakich dokonujemy względem stanów rzeczy; są one w części oparte na pojęciach, kategoriach i teoriach wyjaśniających je. Gromadzenie faktów to nie kolekcjonowanie muszelek — kształtujemy fakty dzięki interpretacji badanych stanów rzeczy. Jakikolwiek opis faktów, czy będzie on dotyczył wzorów osadnictwa, czy struktury wybranego społeczeństwa, jest w rzeczywistości interpretacją; niektóre z takich opisów mogą być lepsze od innych (większa liczba faktów, bardziej precyzyjne dowody), ale żaden z nich nie jest ostateczny, a więc jest podatny na rewizję. Historia antropologii dostarcza dziesiątków przykładów na to, że „te same”, zdawałoby się, fakty są punktem wyjścia przeciwstawnych teorii [zob. Salzman 2001; Eriksen, Nielsen 2001].
Drugi, konkurencyjny sposób, w jaki można uprawiać antropologię, odwołuje się do pojęcia racjonalności naukowej w sensie jej ponadkulturo-wej ważności. Gwarantem tego, że rezultaty dociekań nad zjawiskami obecnymi w innych kulturach (ale w równej mierze także w kulturze nam bliskiej) jest „nasze” pojęcie racjonalności, na gruncie którego jest w ogóle możliwe „zbliżenie perspektyw” pomiędzy racjonalnością europejską a wszelkimi innymi społecznie obowiązującymi racjonalnościami, mogącymi być w szczególności całkowitym zaprzeczeniem tej pierwszej. Jesteśmy zdolni do rozumienia innych systemów kulturowych dlatego właśnie, że na gruncie naszej racjonalności w ogóle zauważamy tę odmienność, potrafimy ją ująć za pomocą kategorii pojęciowych, a następnie wyjaśnić jej skuteczność w badanym społeczeństwie (wytłumaczyć, dlaczego ona się utrzymuje, mimo iż z „naszego” potocznego punktu widzenia jej skuteczność i logika są co najmniej podejrzane). W opinii często przeze mnie tutaj przywoływanego Gellnera, nie powinniśmy zatem wyrzekać się „naszej” racjonalności (co czynią niektórzy postmodemiści), gdyż nie ma powodu
24