km
Moje pisanie o malarstwie zintensyfikowało się przy współpracy z redakcją „Konspektu Zrazu były to nieco zmienione teksty, przygotowywane przy okazji przewodów kwalifikacyjnych lub innych publicznych wypowiedzi. Niezależnie od tego „miałem skłonności” do pisania w ukryciu na własny pożytek. Było ono bardzo osobistą formą porządkowania myśli. Nie sądziłem, że ulegając namowie dr. Henryka Czubały -pierwszego redaktora naczelnego „Konspektu” - złożenia do druku moich skromnych i nielicznych prób pisarskich w początkowych numerach pisma, przedłużę na wiele lat stałą współpracę z naszym akademickim kwartalnikiem. Z perspektywy lat mogę powiedzieć, że współpraca ta stała się dla mnie cenna nie tylko ze względu na to, że „pod przymusem” odkryłem w sobie pewne możliwości dodatkowej wypowiedzi, co zaowocowało wydaniem w 2004 r. zbioru esejów w ramach serii „Biblioteki «Kon-spektu»”. Dodatkową wartością jest to, że słowo pisane komplementarnie dopełnia w tej chwili moją twórczość malarsko-graficzną.
Pojawia się tu jeszcze jeden istotny wątek. Zawsze miałem skłonności do narracyjnego przedstawiania obrazowej rzeczywistości. Opowiadanie słowem malowanym było charakterystyczną, stylistyczną cechą. Realizowałem obrazy przedstawiające wątki zachowań grupowych: rodzinnych spotkań, biesiad, pogrzebów - demonstracji, rytuałów i ceremoniałów, pełnych tłumu, zgiełku, ukazywanych z przymrużeniem oka, z widocznymi elementami groteski (cykle tematyczne: Czas zatrzymany (1981-82), Uczta (1983-84), Funeralia (1985-86), Rachanalia (1986-88). Pojawiały się też motywy śródziem-nomorskie, gdzie akty - wraz z elementami pej-138 zażu, dalekich przestrzeni morza, ogrodów, labi-- ryntów, jak również wnętrz - dążyły do podkreślenia sztuczności i nierealności świata (1990-94).
W cyklach Homo ludens (1995-98) i Fitness Club (1997-99) malarskie opowieści krążyły pomiędzy zbiorowością i prywatnością. Ujawnia się w nich groteskowość mód i ludzkich zachowań. W stadnych nakazach zachowań jednostka
jest tyleż śmieszna, co samotna. W pierwszym oddaje się elektronicznym grom, wirtualnej rzeczywistości, a w drugim odnajdujemy ironię na temat medialnego nakazu posiadania zdrowego i wysportowanego ciała. Postacie w obrazach ćwiczą wplecione w urządzenia rodem z zamko wej sali tortur. Przebrane w stosowne kostiumy wyciskają pot i tłuszcz. Zawierzają szamanom-in-struktorom, głoszącym w TV-shopie radosną nowinę zapewnianej długowieczności. Zachowania i gadżety nowej ery „złotego cielca”, poprzez epizody i wątki absurdalnie zestawiane, sprowadzone zostają do poziomu świeckiego kultu.
Przeciwwagą dla tych obrazów mają być Rytuały codzienności (1997-2004) - jako świat wartości ponad tendencjami współczesnej mody. Kierowane jest tu spojrzenie na to, co w życiu niezmienne, i co jest zarazem drogą w stronę prywatności przeżyć upływającego czasu. Zanurzony w określonej przestrzeni wnętrz człowiek w tych obrazach bywa na granicy realnego lub wyobrażalnego świata, rozgrywającego się gdzieś pomiędzy oknem i drzwiami, parawanem, makietą, atrapą i lustrzanym odbiciem. Pomiędzy prawdą bądź ułudą zastanej oraz doświadczanej rzeczywistości. Figuralne sceny we wnętrzach dopełniają wątki architektoniczne i pejzażowe. Główny akcent tych poszukiwań skupia się na rozbudowanej gamie kolorystycznej, wielopla-nowej iluzji przestrzeni, będącej nie tyle tłem dla rozbudowanych sekwencji kompozycji, co zasadniczym elementem strukturalnych relacji elementów formy.
Moja potrzeba mówienia malarstwem ulokowana została w możliwości werbalizowania znaczeń. Obecne, inne spojrzenie na formę jest między innymi efektem pisemnej refleksji. Malarski przekaz został zwolniony z dodatkowego obciążenia. Proces przemiany, dla którego znaczenie miały właśnie niektóre eseje pisane dla „Konspektu”, wraz z pewnymi przemyśleniami towarzyszącymi malarskim poszukiwaniom, dopro wadzają do alternatywnej formuły - bardziej strukturalnej, skierowanej na niewidzialne, na granicy świata realnego i nierealnego.
Konspekt nr 1/2006 (25)