Minęło jol trochę am*u od dni*, w którym /ostała* wybrana »Mhi /Jemi Radomskiej 92". Prawdopodobnie /dążyłaś Jul ochłonął. Jak do tego wydarzenia podchodzisz tera/.?
- Mam wrażenie, jak gdyby nic się nic stało. Wszystko jest znowu takie normalne. Ale najważniejsze są teraz dla mnie studia.
- Jak zareagowała rodzina na pomysł wzięcia udziału w eliminacjach, a potem na werdykt Jury?
- Rodzice od samego początku byli za. Stwierdzili, że wybory mogą być dla mnie jakąś szansą. Nąj-bardziej cieszył się chyba ojciec, który po ogłoszeniu wyników składał mi gratulacje na scenie. Zresztą cieszyła się cała rodzina, odbierałam mnóstwo telefonów, wszyscy mi gratulowali.
- A jak to było z narzeczonym -wiedział, czy nie widział, że startujesz?
- Na kilka dni przed właściwym terminem przebąkiwałam, że może spróbuję.
- Namawiał dę, abyś wzięła u-driał w konkursie?
- Mój chłopak nic jest zwolennikiem tego typu imprez jednak, gdy przeszłam do finału gorąco mi kibicował. Jest z Lublina, studiowaliśmy razem. On już skończył studia.
- Twoja figura (wymiary 91-64-92,173 cm wzrostu) jest darem natury czy rezultatem drakońskich diet i ćwiczeń.
- Raczej to pierwsze, ale czasami lubię zamknąć się w pokoju i solidnie pogimnastykować się.
- Wybory Miss Ziemi Radomskiej to twój pierwszy występ sceniczny?
- W Lublinie przez kilka miesięcy brałam udział w pokazach jako modelka, ale szybko z tego zrezygnowałam.
- Jak się czułaś, kiedy musiałaś wyjść na scenę w kostiumie kąpielowym?
- Tok samo jak w każdym innym stroju. Nie miało to dla mnie większego znaczenia.
- Jako min przestałaś być osobą anomimową, czy otrzy małaś już jakieś propozycje?
- Poza tym, że w ostatnią niedzielę miałam obowiązek zaprezentować się na eliminacjach do półfinału .Miss Polski 92" w Warszawie, dostałam zaproszenie do udziału w pokazie mody w wieczorze klubowym w .Kwadracie”. Dochód zlej imprezy przekazany zostanie na operację dla p. Ewy Matulewicz.
- Studiujesz chemię na trzecim roku uniwersytetu w lublinie. Powiedz co się dzieje z organizmem człowieka, kiedy odcznwa tremę, kiedy bardzo coś przeżywa?- Pod
względem chemicznym? Zapewne znałabym to zagadnienie lepiej, gdybym studiowała biologię, ale w takich chwilach organizm wydziela dużo adrenaliny, co jednocześnie odbiera człowiekowi a-pelyt. Zjawisko to dokładnie sprawdziło się w moim przypadku.
- Anetko, poplotkujmy. lordzie nie chcą wierzyć w opowiastki „Mbsek", że a kulisami panuje przyjazna atmosfera, że nie ma zazdrości. Jak to jest naprawdą?
- Nie wiem jak było gdzie indziej. ale w Radomiu atmosfera była bez zarzutu. Z początku dziewczęta odnosiły się do siebie z dystansem, aic w miarę kolejnych zajęć hardziej się poznawałyśmy. zawiązały się nawet przyjaźnie.
- Co dalej w konkursie .Miss Polski"?
- Po półfinałach w Kielcach, gdzie nic będę oceniana a tylko muszę się zaprezentować z niecierpliwością czekam na czerwcowy finał w Sopocie.
- Życzymy sukcesu i trzymamy za dębie kdukL
Z Miss Ziemi Radomskiej 92, ANETTA SROCZYŃSKA rozmawiała ANNA NOWSKA.
Miss Ziemi Radomskiej 92 Anetta Sroczyńska,
tym razem prywatnie.
Fot. W. Matłok
Pluton policji kontra podpalacz-szaleniec
Horror w Młynku
aukowany zrobił unik. Zbliżająca się przestał dewastacji i zszedł na dół, nie
przyniosły skutku Obłąkaniec podpa-
Od kilko dni mieszkańcy Młynka koło Brodów iłżeckich żyją w strachu. Obawiają się powrotu do wsi podpala-
My go zabijemy, jeżeli tylko wtóó. To wariat, niebezpieczny dla otoczenia. Terroryzuje nas od wielu lat. Tyle złego w tym czasie narobił. Ani policja, ani prokuratura, ani żadna inna władza nie potrafią go poskromić. - Dłużej nic będziemy cierpieć - powiadają mieszkańcy Młynka. - Niech tylko wróci tutaj, to mu pokażemy.
Miarka przebrała się w poniedziałek, 23 marca. Tuż po godzinie 8 Władysław G., 42-lctm upośledzony psychicznie mężczyzna, próbował wejść do sklepu. Było jeszcze zamknięte. Zaczął się dobijać i grozić. Żona właściciela nic otworzyła Władysław nie rozstawał się nigdy z nożem i siekierą.
Zawrócił. Przez wioskę szedł na kolanach. Jak zwykle ubliżał napotkanym ludziom. Nawet tym. którzy go częstowali chlcbcm i kiełbasą. A pod adresem Leszczyńskich, Raczyńskich i Kwietniów wykrzykiwał, że ich załatwi. Wrócił do swojego domu zdewastowanego doszczętnie przez ogień
Po chwili sąstedzi zauważyli wydobywające się z okna kłęby dymu. Zawiadomili straż pożarną z pobliskich Brodów Iłżeckich. To, co działo się później, widział dokładnie mieszkaniec Starachowic, Czesław Bcmaciak. Przyjechał do rodziców, aby im pomóc uporządkować podwórze po pożarze stodoły, podpalonej w piątek przez Władysława G.
Bcmaciak usłyszał w pewnym momencie dźwięk syreny. Z sąsiadem u-dal się w tym kierunku. Przed domem Władysława G. siało już kilkadziesiąt osób. Strażacy gasili ogień. W pewnym momencie Władysław wyskoczył przez okno z siekierą w ręku. Biegł w stronę przysiółka pod lasem. Ruszyło za nim kilkunastu mężczyzn oraz dwąj policjanci. Sytuacja stawała się dramatyczna. Furiat zbliżył się do przechodzącego łąką Adama Mazura i usiłował mu zadać cios siekierą. Za-pogoń spłoszyła napastnika, ale nie była w stanie zapobiec temu, co wkrótce miało nastąpić.
Zygmunt Borkowski siał akurat przed furtką. Nagie pojawił się rozjuszony Władysław G., pchnął z impetem furtkę i wpadł do mieszkania. Zona pana Zygmunta w ostatnim momencie zdołała przekręcić klucz w drzwiach do kuchni. Szaleniec próbował się tam dostać Daremnie Zaczął więc rujnować wszystko, co znalazło się w zasięgu jego siekiery. Nikt nic próbował mu w tym przeszkodzić
Do pomocy sprowadzono pluton prewencyjny policji z Zębca. Tymcza-sem Władysław G wszedł na I piętro, wybił szyby w dwóch oknach i ze zwinnością ekwilibrysty przedostał się do drugiej części budynku, zajmowanego przez córkę gospodarza. Malinę Nowakowską, jej męża i trójkę dzieci. W mieszkaniu - na szczęście - mc było nikogo. Pod ciosami siekiery rozlatywały się meble, lodówki, pralki, magnetofony, magnetowid. Telewizory i wiele innych rzeczy wyrzucił z piętra przez okno.
Wezwania policjantów, aby żalił zniszczone mieszkanie. Zdecydowano się unieszkodliwić go gazem łzawiącym. Po jego wybuchu pojawił się na balkonie. Strażacy, którzy wkroczyli do akcji, skierowali na niego strumień wody. Rzucił siekierę, a następnie nóż i oznajmił, że się poddaje. Bilans strat sięga ponad 300 min zł Rodzina Nowakowskich pozostała jedynie w tym, co muła na sobie. Na apel księdza Krzysztofa Orła z Lubicni zbierane są dla niej pieniądze.
Prokurator rejonowy w Starachowicach aresztował w środę Władysława G. Ale jeszcze tego samego dnia ktoś puścił plotkę o jego zwolnieniu. W Młynku powiało grozą. Ludzie nie śpią po nocach, wystawiają warty. Zygmunt Borkowski, po poniedziałkowych przeżyciach, wciąż znajduje się w stanic szoku.
Mówi siostra Władysława G.: - Od dzieciństwa brat sprawiał kłopoty wychowawcze. Był pobudliwy, uparty i nie chciał się uczyć. Każdy musiał mu ustępować. Później zaczął zaglądać do kieliszka. Maltretował żonę. Przy mnie dziecko wziął za nóżki i rzucił nim. Dzięki Bogu, upadło na łóżko. Żona wTaz z córką wyprowadziła się. W niedzielę, gdy przyniosłam bratu o-biad, cisnął we mnie cegłą. On jest chory, niebezpieczny dla otoczenia.
W Urzędzie Gminy w Brodach Iłżeckich Władysława G. znają dobrze. Pani Maria Sadowska pokazuje całą dokumentację, dotyczącą tego człowieka. Wyrokiem sądu został on u-bezwłasnowołniooy, z uwagi na zaawansowaną schizofrenię paranotdal-ną.Od 1984 roku policja ponad 20 razy odwoziła go do szpitala psychiatrycznego w Krychnowicach. 1 za każdym
lał stamtąd zbiec.
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zwrócił się 1,5 roku temu do Sądu Wojewódzkiego w Kielcach z sugestią, że podopieczny wymaga kuracji w zamkniętym zakładzie, a laką właśnie placówką jest lecznica w Morawicy. Odpowiedź brzmiała - Nic ma możliwości zmiany rejonizacji.
- Wiem, że niektórzy ludzie w Młynku - mówi komendant Komisariatu Polkji w Brodach Iłżeckich. Karol Adamiak - moją do mnie żal, źc w poniedziałek mc strzeliłem do Władysława G. Ale w tych okolicznościach, jakie wtedy zaistniały, nie wolno mi było tego uczynić. Próbowałem wgść do mieszkania państwa Nowakowskich, które demolował Władysław G. Ale drzwi od wewnątrz były zamknięte i zabarykadowane kredensem. Wcześniej zdołałem tylko wyprowadzić z parteru żonę pana Borkowskiego. Kiedy Władysław G. pojawiał się parokrotnie w oknie, też nie można było użyć broni. Każdy strzał mógł być śmiertelny. Postawiono by mi zarzut, że wykonałem wyrok bez decyzji sądu
Od dramatycznych wydarzeń upłynęło już kilka dni. W Młynku nie wygasają emocje. Mieszkańcy nic potrafią zrozumieć, jak to się u nas w kraju dzieje, że przez tyle łat władze nie zdołały odizolować chorego i nieszczęśliwego człowieka Jego powrót do wioski może mieć tragiczny finał
ADAM BERLEW1CZ
razem - po kilku dniach pobytu - zdo-