Archiwum Gazety Wyborczej; Wygrać wojnę, wygrać wybory












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 232, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/10/04, dział
ŚWIAT, str. 8
KORESPONDENCJA WACŁAW RADZIWINOWICZ, MOSKWA
Rosjanie tworzą w Czeczenii potrójny
"kordon sanitarny"
Wygrać wojnę, wygrać wybory

Podczas gdy rosyjskie wojska umacniały w weekend swoje pozycje na
terytorium Czeczenii, z republiki uciekali kolejni
uchodźcy przerażeni perspektywą wybuchu wojny lądowej
W republikach sąsiadujących z Czeczenią
Rosjanie zgromadzili ponad 50 tys. żołnierzy - tylu, ilu było ich tam w czasie
zakończonej przed trzema laty pierwszej wojny czeczeńskiej. Na pierwszej linii
znalazły się dwie zmotoryzowane brygady, a także komandosi - w tym
spadochroniarze z elitarnych dywizji powietrzno-desantowych z Pskowa, Tuły i
Iwanowa oraz bataliony piechoty morskiej Floty Północnej i Floty Bałtyckiej.
Jednostki desantowe powoli zajmują pozycje na kolejnych wzgórzach na północy
Czeczenii. Spróbują najpierw opanować terytorium
między granicą z Dagestanem a rzeką Terek, by na tym obszarze stworzyć to, co
rosyjscy generałowie nazywają "kordonem sanitarnym". Czeczeni nie stawiają rosyjskim oddziałom poważnego
oporu.
"Kordon" - jak podaje wojskowe centrum prasowe w Machaczkale - ma być
potrójny: na pierwszej linii, wysuniętej najdalej w głąb terytorium Czeczenii - komandosi, na drugiej - ubezpieczająca ich
piechota zmotoryzowana, na trzeciej, najbliższej granicy z Dagestanem -
milicjanci i dagestańskie pospolite ruszenie.
Według czeczeńskich władz rosyjskie lotnictwo minionej nocy bombardowało
miasto Urus Martan, gdzie zginąć miało, według różnych źródeł, od 11 do 28
cywili, a ok. 100 osób odniosło rany. Rakiety miały spaść m.in. na meczet.
Dowódcy rosyjskiej armii zapewniają jednak, że ich myśliwce szturmowe
dokonują precyzyjnych nalotów wyłącznie na "bazy terrorystów" i należące do nich
składy broni, nie czyniąc krzywdy ludności cywilnej.
Tymczasem z republiki płynie nieustannie fala uchodźców. W sąsiedniej
Inguszetii jest ich już ponad 100 tys. Jak twierdzi prezydent tej republiki
Rusłan Auszew, miejscowe władze nie są w stanie zapewnić uciekinierom nawet
miejsc w namiotach, nie mówiąc już o dostarczeniu im odzieży, żywności czy
lekarstw.
Sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę, bo kolejne tysiące mieszkańców
Czeczenii, gnanych strachem przed bombardowaniami
i nieuchronną - ich zdaniem - wojną na lądzie, próbują uciec z Czeczenii do Dagestanu, Kraju Stawropolskiego,
Inguszetii czy Północnej Osetii.
Badania opinii publicznej pokazują, że Rosjanie popierają zbrojną interwencję
przeciw Czeczenii. Według ankiety przeprowadzonej
przez tygodnik "Moskowskije Nowosti" prawie 55 proc. mieszkańców stolicy uważa,
że wojska lądowe powinny zająć republikę. 5,6 proc. ankietowanych gotowych jest
na ochotnika wziąć udział w takiej operacji.
Ton komentarzy prasowych nie jest tak jednoznaczny. Te same "Moskowskije
Nowosti" piszą o ofiarach konfliktu po stronie rosyjskiej. Przypominają
złowieszczo, że do specjalnego wojskowego laboratorium w Rostowie nad Donem już
trafiają nierozpoznane ciała rosyjskich żołnierzy poległych w Dagestanie, a w
wagonach chłodniach leżą jeszcze szczątki 270 nierozpoznanych ofiar poprzedniej
wojny w Czeczenii.
Sobotnie "Izwiestia" przestrzegają zaś przed "logiką polityków", którzy chcą
pokazać, że potrafią być twardzi i zdecydowani. Chcą oni, według gazety, "wygrać
wojnę, by potem wygrać wybory". Dziennik nie nazywa ich wprawdzie po imieniu,
lecz wyraźnie wskazuje na premiera Władimira Putina, w którym prezydent Borys
Jelcyn widzi kandydata na swego następcę w nadchodzących wiosennych wyborach
prezydenckich.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: [e-mail]