SPOSTRZEGANIE OSÓB
Jednym z najważniejszych zadań, jakie
stoi przed nami podczas kontaktów
społecznych, jest orientacja kim są
nasi partnerzy. Zarówno ich
obiektywne cechy i stany (ważne jest
aby odróżnić prawdziwą miłość
delikatnej blondynki czy barczystego
bruneta od udawanej i zorientować się,
czy aby nie jest głupi), jak i ich
wartości (czy ten blondyn proszący o
pożyczkę skłonny będzie ją oddać?).
Najważniejszym źródłem informacji
na temat innego człowieka jest to, co
on robi - czyli jego zachowanie.
ATRYBUCJE:
WNIOSKOWANIE NA
PODSTAWIE ZACHOWANIA
Potoczne interpretacje przyczyn
zachowania innych osób (i własnego)
próbują opisać i wyjaśnić
t e o r i e a t r y b u c j i.
Początkowo teorie te zakładały, że
człowiek jest "naukowcem z ulicy",
który zgodnie z pewnymi racjonalnymi
regułami wykorzystuje informacje o
różnych aspektach zachowania
obserwowanej osoby dla formułowania
trafnych wyjaśnień przyczyn owego
zachowania.
Badania jednak ujawniły występowanie
licznych deformacji procesu atrybucji.
Klasyczne modele
atrybucji
Ojcem-założycielem teorii atrybucji
był Fritz Heider (1958), który swoje
koncepcje uważał za rekonstrukcję
sposobu, w jaki "psycholog naiwny",
czyli przeciętny człowiek wyjaśnia
sobie przyczyny ludzkich zachowań.
Przede wszystkim zakłada, iż
zachowanie jest łączną konsekwencją sił
tkwiących w otoczeniu (czynniki
zewnętrzne) i sił tkwiących w działającej
jednostce (czynniki wewnętrzne). Siły te
oddziałują na zachowanie addytywnie,
tzn. dodają się do siebie. Im większa
każda z tych sił, tym bardziej rośnie
szansa na pojawienie się zachowania.
Nawet jeżeli siły osobiste sprzyjające
jakiemuś zachowaniu są zerowe lub
ujemne (prezydent miasta nie chce
zgodzić się na lokalizację nowego
supermarketu w mieście), do wykonania
tego czynu mogą go skłonić odpowiednio
duże siły zewnętrzne (łapówka albo
nacisk kolegów z własnej partii). I na
odwrót - możemy wykonywać nawet
marnie płatną pracę (minimalna siła
zewnętrzna), jeżeli bardzo nas ona
interesuje (duża siła osobista).
O sile osobistej decydują - zakłada
psycholog naiwny - dwa czynniki:
zdolności i usiłowanie. Działają one na
zasadzie przemnażania się.
Dla zaistnienia choćby minimalnej siły
osobistej skłaniającej do jakiegoś
działania konieczne jest niezerowe
natężenie zarówno zdolności, jak i
usiłowania.
Po spełnieniu tego warunku, oba
czynniki mogą się nawzajem
kompensować - niedostatki zdolności
(ale nie ich całkowity brak) można
skompensować wzmożeniem wysiłku,
a przy wielkich zdolnościach nawet
minimalny wysiłek wystarcza dla
osiągnięcia celu.
Choć Heider w zasadzie nie prowadził
badań empirycznych, jego analizy są
intuicyjnie bardzo przekonujące i stały
się inspiracją dla licznych koncepcji
atrybucyjnych, które przejęły przede
wszystkim rozróżnienie między
przyczynami wewnętrznymi i
zewnętrznymi.
O rozstrzygnięciu, czy zadziałała
przyczyna wewnętrzna, czy
zewnętrzna decyduje przede
wszystkim porównanie wyników
obserwowanej osoby z wynikami
innych osób.
Jeżeli Janek uzyskuje wyniki podobne
do osiąganych przez kolegów,
atrybucja jest zewnętrzna; jeżeli
wyniki Janka odbiegają w górę lub w
dół od wyników kolegów - atrybucja
jest wewnętrzna (to coś w Janku
decyduje o jego szczególnych
wynikach).
W przypadku atrybucji wewnętrznej
pojawia się nadto konieczność
rozstrzygnięcia pomiędzy czynnikiem
stałym (zdolności lub typowy
wysiłek), a zmiennym (wysiłek
czasowy - wkładany tylko w to jedno
zadanie).
Rozstrzygnięcie to jest zwykle
dokonywane na podstawie wyników
poprzednio uzyskiwanych przez ocenianą
osobę. Jeżeli aktualny wynik jest zgodny z
poprzednimi (Janek wypadł w tym
zadaniu podobnie dobrze lub źle jak
poprzednio), to przypisywany jest
poziomowi zdolności; jeżeli wyniki jest
niezgodny z poprzednimi - przypisywany
jest poziomowi zmiennego (czasowego)
wysiłku.
Do rozważań Heidera nawiązuje też
sformułowana przez Jonesa i Davisa
teoria wniosków korespondentnych,
dotycząca wnioskowania o
dyspozycyjnych cechach człowieka
na podstawie jego działania.
Wyjaśnianie ludzkiego zachowania
jest tu rozumiane jako poszukiwanie
korespondencji (odpowiedniości)
między zaobserwowanym
działaniem, intencją działającego
człowieka (aktora) i jego
predyspozycjami, czyli cechami
osobowości.
Wniosek korespondentny, czyli wniosek,
że za obserwowanym zachowaniem
ukrywa się jakaś odpowiadająca mu
trwała cecha aktora, jest dla obserwatora
najbardziej użyteczny, ponieważ nie tylko
pozwala zrozumieć przyczyny danego
postępku, ale umożliwia również
przewidywanie zachowań tego samego
aktora w przyszłości.
Jednakże aby taki wniosek
wyciągnąć, obserwator musi
odpowiedzieć na dwa podstawowe
pytania. Po pierwsze, czy zachowanie
aktora było intencjonalne?
I po drugie, jaka była intencja aktora,
czyli co on właściwie chciał osiągnąć?
Obserwatorzy uznają działanie za
intencjonalne, jeżeli uważają, że: (1)
aktor wiedział o skutkach, do jakich
doprowadzi jego działanie oraz (2)
miał swobodę działania i mógł swoim
działaniem doprowadzić do tych
skutków.
Co do pytania drugiego, teoria
zakłada, że wnioskowanie o treści
intencji aktora dokonywane jest na
podstawie analizy nietożsamych
efektów różnych jego działań.
Jeżeli Adam wybrał pracę analityka w
banku, a odrzucił równie dobrze
płatne oferty pracy jako agenta public
relations lub szefa kadr w firmie
spedycyjnej, to możemy wnioskować,
że woli pracę wymagającą niewielu
kontaktów z ludźmi, a więc że jest
introwertykiem (odrzucone oferty
wymagają raczej ekstrawersji).
Nie możemy natomiast wnioskować o
jego zainteresowaniu pieniędzmi,
ponieważ wszystkie oferty zawierały
obietnicę wysokich zarobków, które
były tożsamymi skutkami każdego z
wyborów. Jedynym nietożsamym
skutkiem wybranej możliwości był
brak kontaktów z ludźmi.
Kiedy jednak ponadto okazuje się, że
pierwsza oferta pochodziła z
warszawskiej centrali banku, a dwie
pozostałe pochodziły z oddziału firmy
ulokowanego w Poznaniu (czyli
kolejnym nietożsamym skutkiem jest
lokalizacja miejsca pracy), to pewność
wniosku o introwersji Adama słabnie -
wybór mógł być równie dobrze
podyktowany nadzieją na szybki
awans, o który łatwiej w centrali niż w
lokalnym oddziale.
Analiza nietożsamych efektów
działania często nie wystarcza więc
do sformułowania wniosków i
obserwatorzy posiłkują się innymi
informacjami. Najważniejszą z nich
jest zgodność-niezgodność
zachowania z oczekiwaniami.
Z kolei najważniejszym oczekiwaniem
jest przypuszczenie, że ludzie starają
się pozyskać aprobatę innych i dlatego
zachowują się w społecznie
aprobowany sposób. Choć przychodząc
do pracy, witamy się z koleżanką,
dopytując o zdrowie jej dziecka, nie
musi to świadczyć o naszej życzliwości,
ponieważ tak się po prostu robi.
Dopóki człowiek robi to, co "robią
wszyscy", co jest społecznie
oczekiwane i aprobowane, dopóty
jego zachowanie nie daje podstaw
do wnioskowania o jego cechach.
Silną podstawą do wnioskowania o
cechach osobowości jest natomiast
zachowanie sprzeczne z
oczekiwaniami.
Dotyczy to także oczekiwań
związanych z pełnioną przez aktora
rolą społeczną - osoba mówiąca
kwadrans bez przerwy zostanie
uznana za gadułę, jeżeli wygłasza
toast na urodzinach, ale tak się nie
stanie jeżeli wygłasza mowę
obrończą w sądzie.
Z omawianej koncepcji wynika też
przewidywanie, że pewność wniosków
korespondentnych powinna słabnąć,
kiedy działanie aktora jest ograniczone
czynnikami sytuacyjnymi, a więc kiedy
nie ma on swobody działania (np. robi
to, co kazał dyrektor), kiedy działanie
narzucone jest pełnioną rolą, czy
zajmowaną pozycją społeczną.
Jednak bardzo liczne dane przekonują,
że ludzie nie doceniają sytuacyjnych
ograniczeń działań aktora i formułują
wnioski korespondentne z większym
stopniem pewności, niż to jest
uzasadnione. Innymi słowy - wyciągają
wnioski o cechach aktora nawet z
takich działań, które w istocie
uwarunkowane są sytuacyjnie.
Interesującą ilustracją tego
podstawowego błędu atrybucji są
badania, w których ludzie
uczestniczyli parami w
zaaranżowanym quizie "Wiem
wszystko".
Jedna osoba z pary była losowo
przypisywana do roli pytającego,
druga zaś do roli odpowiadającego.
Pytający mógł zadać jakiekolwiek
pytanie pod warunkiem, że sam znał
na nie odpowiedź. Zadaniem
odpowiadającego było udzielenie
odpowiedzi. Sytuacja ta w oczywisty
sposób stawiała pytającego na
lepszej pozycji.
Mógł on np. zapytać, jaka nazywa
się stolica Hondurasu (Tegucigalpa),
gdyż niedawno czytał książkę o tym
kraju. Odpowiadający czytał książkę,
powiedzmy, o sąsiedniej Nikaragui i
wiedział, jak się nazywa jej stolica
(Managua), ale ponieważ pytany był
o Honduras, nie mógł się swoją
wiedzą pochwalić.
Wiedza pytającego była tu wyraźnie
preferowana (jak na egzaminie, który
także czeka studentów!).
Niemniej jednak, kiedy na
zakończenie badania obu
uczestników poproszono o ocenę
własnej wiedzy ogólnej, badani
grający rolę pytających uważali się
za mądrzejszych, a podobnie sądzili
niezaangażowani obserwatorzy.
Obok tego "poznawczego"
zniekształcenia atrybucji w postaci
przeceniania roli czynników
wewnętrznych, Jones i Davis
zakładali, że atrybucje są
zniekształcane także i przez czynniki
motywacyjne.
Mianowicie, skłonność do upatrywania
przyczyn zachowania w
predyspozycjach aktora rośnie: (1)
kiedy jego działania mają silne
konsekwencje dla obserwatora (jeżeli
aktor wyrządza nam duże szkody lub
przynosi duże zyski, silniej
wnioskujemy o jego cechach)
oraz (2) kiedy jego działania są
ksobnie interpretowane przez
obserwatora (silniej wnioskujemy o
cechach aktora, gdy uważamy jego
działania za skierowane właśnie na
nas).
Przedstawiona teoria dotyczy
wnioskowania o cechach osoby
działającej na podstawie jej
zachowania, natomiast inna
klasyczna koncepcja zaproponowana
przez Kelleya dotyczy szerszego
zakresu wniosków atrybucyjnych.
Model współzmienności Kelleya
zakłada, że potoczne wyjaśnianie
powtarzających się zachowań polega
na sprawdzaniu, które czynniki
współzmieniają się z obserwowanym
zachowaniem.
Próbując wyjaśnić jakieś zachowanie,
np. głośny śmiech Janka podczas
oglądania występu pewnego komika,
obserwator bierze pod uwagę trzy
rodzaje informacji.
Po pierwsze, o s p ó j n o ś c i
zachowania - a więc czy Janek zawsze
śmieje się podczas występów tego komika.
Po drugie, o w y b i ó r c z o ś c i
zachowania - czy Janek reaguje tak na
wszystkich komików, czy tylko na tego
jednego. Po trzecie, o
p o w s z e c h n o ś c i zachowania - czy
innych ludzi komik ten też śmieszy, czy
nie.
Spójność zachowania oznacza, że ta
sama osoba zachowuje się podobnie
przy wszystkich okazjach i "razach",
wybiórczość - że zachowuje się w
taki sposób tylko w odniesieniu do
danego bodźca, ale nie innych
bodźców podobnego rodzaju, zaś
powszechność - że inni ludzie
zachowują się podobnie w stosunku
do tego samego bodźca.
Jeżeli zachowanie jest wysoce spójne
(Janek zawsze śmieje się z tego
komika), wysoce wybiórcze (bardziej
z tego komika niż z innych) i
powszechne (wszyscy się z niego
śmieją), to przyczyna zachowania
upatrywana jest w bodźcu, na które
zachowanie jest kierowane (komiku).
Jeżeli natomiast zachowanie jest
wysoce spójne, niewybiórcze (Janek
śmieje się ze wszystkich komików) i
niepowszechne (inni nie śmieją się z
tego komika), to jego przyczyna
upatrywana jest w działającej osobie
(Janek jest śmieszkiem).
Dziesiątki badań przekonują, że
ludzie są w stanie opierać swe
atrybucje na informacji o spójności,
wybiórczości i powszechności
zachowania, jednak nie zawsze to
czynią, a jeżeli już, to z
niejednakowym zapałem.
Warto też podkreślić, że cały model
współzmienności dotyczy
wnioskowania o przyczynach
zachowań powtarzalnych, natomiast
do zachowań jednorazowych stosują
się reguły atrybucyjne nazwane
przez Kelleya regułami powiększania
i pomniejszania.
Reguły atrybucji:
Zasada pomniejszania i
powiększania
• Atrybucje przyczyn zachowania
często są dokonywane na podstawie
jednorazowej jego obserwacji, kiedy
nie znamy ani poprzednich działań
obserwowanej osoby, ani zachowań
innych osób.
W takiej sytuacji atrybucjami rządzą
dwie reguły: pomniejszania i
powiększania.
Reguła pomniejszania głosi, że
obserwator pomniejsza rolę danej
przyczyny zachowania, jeśli w tej
samej sytuacji działaja jeszcze inne
możliwe przyczyny tego samego
zachowania.
Jeżeli dowiadujemy się, że Janek miał
stłuczkę o pierwszej w nocy, skłonni
jesteśmy upatrywać przyczyn w jego
zmęczeniu.
Jeżeli wiemy także, że w tym czasie
padał śnieg z deszczem, rola
zmęczenia zostaje pomniejszona z
powodu możliwej roli złych warunków
jazdy.
Reguła pomniejszania odnosi się do
sytuacji, w której występuje wiele
czynników ułatwiających zachowanie,
a więc mogących stanowić jego
przyczyny.
Ponadto w wielu sytuacjach pojawiają
się także czynniki utrudniające
zachowanie i do nich odnosi się reguła
powiększania, która polega na tym, że
obserwator powiększa rolę danej
przyczyny zachowania, jeśli w tej
samej sytuacji działają czynniki
hamujące zaobserwowane
zachowanie.
Widząc, że Janek uprzejmie odnosi
się do szefa, nie będziemy uważali go
za specjalnie uprzejmego (wszyscy
są uprzejmi dla szefa-bycie szefem
bardzo ułatwia uprzejme zachowanie
innych),
jeżeli jednak Janek będzie uprzejmy
dla pyskatej sprzątaczki, uznamy go
za osobę wybitnie uprzejmą, jako że
zachowuje się tak pomimo
ewidentnych przeszkód.
Zasada powiększania rządzi m.in.
ocenami kompetencji-jeżeli komuś
udało się uzyskać wysoki wynik
pomimo przeciwności (Np. bardzo
trudne zadanie), to oceniamy jego
zdolności za duże.
Zasada pomniejszania wyjaśnia m.in.
zjawisko wygaszania motywacji
wewnętrznej, czyli efekt
naduzasadnienia.
Gdy coś lubimy robić, ale pojawia się
także silna zewnętrzna przyczyna
zachowania, przestajemy to lubić-Np.
czytamy książkę, gdyż wydaje nam
się ciekawa, jeżeli czytamy ją
ponownie jako lekturę obowiązującą
lubimy ją znacznie mniej.
Deformacje procesu
atrybucji
Najlepiej udokumentowaną
deformacją jest podstawowy błąd
atrybucji polegający na skłonności
do przypisywania cudzych zachowań
czynnikom wewnętrznym, przy
niedocenianiu roli sytuacyjnych
wyznaczników tych zachowań.
Jeżeli Janek gniewnie pokrzykuje na
kolegę, to wyciągamy wniosek, że
jest agresywny, a nie doceniamy,
faktu, że kolega go sprowokował
złośliwą uwagą lub kopnięciem w
kostkę podczas gry w piłkę.
Druga powszechnie obserwowana
deformacja, to a s y m e t r i a
atrybucji aktora i obserwatora:
podczas gdy cudze zachowania
wyjaśniamy raczej czynnikami
wewnętrznymi, zachowania własne
wyjaśniamy raczej czynnikami
z e w n ę t r z n y m i.
Kiedy ktoś inny gniewnie pokrzykuje,
mówimy sobie "co za agresywny
facet", kiedy sami pokrzykujemy,
mówimy sobie "ale mnie
sprowokował".
Innym zniekształceniem jest
egocentryzm atrybucyjny
polegający na przecenianiu
własnego wkładu w jakiś wynik
osiągany wspólnie z innymi osobami.
Ross i Sicoly (1979) zapytali osoby
pozostające w małżeństwie, jaki
procent różnych obowiązków
domowych (zakupy, sprzątanie itd.)
jest wykonywany przez nie, a jaki
przez partnera. Zsumowane procenty
odpowiedzialności przypisywanej
sobie przez oboje małżonków z reguły
przekraczały 100%, co oznacza, że
przynajmniej któreś z nich
przeceniało swój wkład.
Ludzie przeceniają także stopień, w
jakim ich działania i wygląd są
zauważane przez innych, co odnosi się
do właściwości zarówno pozytywnych,
jak i negatywnych. Np. uczestnicy
dyskusji grupowej przeceniają stopień, w
jakim inni uznają ich wkład w dyskusję,
ale i zauważają popełnione błędy
językowe czy niemądre wypowiedzi.
Ostatnią dobrze uzasadnioną
empirycznie deformacją atrybucji
jest
efekt fałszywej powszechności,
polegający na przecenianiu stopnia
rozpowszechnienia własnych
poglądów, zachowań i preferencji.
Procesualne modele
atrybucji
Bardziej współczesne modele atrybucji
stawiają sobie za cel nie tyle stworzenie
normatywnego wzorca atrybucji (wzorca
najbardziej racjonalnych czy
uzasadnionych wnioskowań o
przyczynach zachowania), ile
prześledzenie faktycznego przebiegu
procesu wnioskowania o przyczynach
obserwowanego zachowania.
Trójetapowy model atrybucji,
sformułowany przez Daniela Gilberta
(1995), który również próbował wyjaśnić
mechanizm podstawowego błędu atrybucji.
Podobnie jak Trope, autor ten zakłada, że
pierwszym etapem procesu atrybucji jest
identyfikacja, natomiast na wnioskowanie
o cechach składają się dwa kolejne etapy:
automatyczny wniosek o cesze oraz
kontrolowana poprawka na sytuację.
Widok gniewnie krzyczącego
mężczyzny automatycznie aktywizuje
pojęcie agresywności, które opisuje
zarówno sens zachowania, jak i
cechę jego wykonawcy. Jednak takie
automatyczne przypisanie cechy nie
jest jeszcze końcową atrybucją,
bowiem ta wymaga jeszcze
uwzględnienia poprawki na sytuację.
Jeżeli mężczyzna krzyczy, gdyż został
sprowokowany (kolega kopnął go w
kostkę), przypisujemy mu agresję
znacznie słabiej, niż wtedy gdy
krzyczy bez żadnej prowokacji.
Powodem podstawowego błędu
atrybucji jest to, że przypisanie cechy
na podstawie zachowania ma
charakter automatyczny, podczas
gdy uwzględnienie poprawki na
sytuację to proces kontrolowany.
Pierwszy z tych procesów może się
pojawić niemalże w każdych
warunkach, drugi zaś wymaga
wolnych zasobów umysłowych i łatwo
ulega zaburzeniu, jeżeli umysł
obserwatora jest zajęty czymś innym.
Tak więc podstawowy błąd atrybucji
wynika z dużej podatności ostatniej
fazy wnioskowania (poprawka na
sytuację) na zahamowanie wskutek
pochłonięcia zasobów poznawczych
równolegle wykonywanymi
zadaniami.
Warto przy tym podkreślić, że
naszemu spostrzeganiu osób prawie
zawsze towarzyszą inne zadania -
rzadko przecież siadamy naprzeciw
innej osoby i oddajemy się wyłącznie
kontemplacji, jaka ona jest.
Nawet kontrolowanie własnego
zachowania (które towarzyszy
większości interakcji społecznych)
jest takim równoległym zadaniem,
które może całkowicie hamować
uwzględnianie poprawki na sytuację.
Stąd powszechność podstawowego
błędu atrybucji.
ASOCJACJE: WNIOSKOWANIE
NA PODSTAWIE WIEDZY
Spostrzegając innych, wychodzimy
daleko "poza dostarczone informacje"
a więc poza to co widać- wygląd i
zachowanie człowieka.
Na różne sposoby wykorzystujemy
posiadaną już wiedzę o
współwystępowaniu różnych ludzkich
cech (ukryte teorie osobowości) oraz
wiedzę o różnych rodzajach ludzi i ich
typowych zachowaniach (wpływ
stereotypów na spostrzeganie).
Ukryte teorie osobowości
Poszczególne cechy są w naszym umyśle
zorganizowane na zasadzie związków
asocjacyjnych (skojarzeniowych). Pewne
cechy skojarzone są z innymi, dzięki
czemu na podstawie faktycznie
zaobserwowanych cech możemy
wnioskować także o innych, zwykle
współwystępujących z nimi,
właściwościach poznawanego człowieka.
Kiedy zaobserwujemy, że jakaś osoba
jest np. nietowarzyska (na podstawie o
prototypowych dla tej cechy zachowań,
jak trzymanie się na uboczu, odrzucanie
zaproszenia na imieniny itp.), skłonni
jesteśmy wnioskować ponadto, że ma
inne cechy kojarzone z nietowarzyskością
- a więc, że jest nielubiana, smutna,
pesymistyczna i pozbawiona poczucia
humoru, nawet jeżeli na te ostatnie
cechy nie ma żadnych bezpośrednich
dowodów w postaci obserwowalnych
zachowań.
Taka sieć powiązań między
poszczególnymi cechami nazywa się
ukrytą teorią osobowości (UTO, gdzie
słowo "ukryta" oznacza tyle, co
bezwiedna czy nieświadomie
używana).
Zachowania, cechy i
stereotypy
Spostrzegając innego człowieka,
mamy do czynienia z różnymi
informacjami zarówno
kategorialnymi, a więc o rozmaitych
rodzajach ludzi (np. dane zawarte w
stereotypach), jak i indywidualnymi
(wygląd, zachowania, cechy). W jaki
sposób scalamy te informacje w
całość i tworzymy spostrzeżenie?
Odpowiedź najprostsza głosi, iż
wszystkie te dane są traktowane
równorzędnie i kombinowane w
całość na mocy pewnej reguły, np.
uśredniania. Wymaga to jednak
wprowadzenia jakiegoś wspólnego
mianownika dla różnego rodzaju
danych.
OCENIANIE OSÓB
Dotychczasowe rozważania dotyczyły
przetwarzania deskryptywnego
znaczenia informacji społecznej, a
więc orientacji człowieka w
obiektywnych właściwościach ludzi,
przedmiotów i zdarzeń.
Jednak niemalże każda informacja o
otoczeniu społecznym ma ponadto
jakieś znaczenie ewaluatywne, czyli
pozwala także zorientować się w
pozytywnej lub negatywnej wartości
napotykanych ludzi i zdarzeń z
punktu widzenia spostrzegającego je
człowieka.
Otrzymując informację, że jakaś
osoba jest "inteligentna"
dowiadujemy się, że cechuje ją
wysoka sprawność procesów
intelektualnych, ale także tego, że
jest ona pod pewnym względem
wartościowa, że zasługuje na
pozytywną ocenę.
Języki naturalne zawierają setki
określeń człowieka, przede
wszystkim przymiotnikowe nazwy
cech (inteligentny, towarzyski,
uczciwy itd.) i prawie wszystkie te
określenia implikują pozytywną lub
negatywną ocenę człowieka, do
którego są odnoszone.
Jeżeli przedstawić liczebność określeń
człowieka jako funkcję ich
wartościowości, to rozkład okazuje się
dwumodalny: istnieje wiele określeń
negatywnych, bardzo niewiele
neutralnych i wiele pozytywnych ) i
świadczy o tym, że w języku naturalnym
nie sposób powiedzieć czegokolwiek o
innym człowieku, nie oceniając go przy
tym w jakiś sposób.
Ocenianie ludzi jest więc nieodłączne
od ich spostrzegania i nic dziwnego,
że liczne teorie psychologii
społecznej próbują opisać i wyjaśnić
proces formułowania ocen.
Omówimy tu trzy najważniejsze
sposoby ujmowania tego procesu:
jako oddolnej integracji danych, jako
odgórnego wykorzystania schematu i
jako procesu tendencyjnego
sprawdzania hipotez.
Oddolna integracja danych
Oceny, jakie inni formułują o nas
wywierają nierzadko decydujący
wpływ na nasze losy (by wspomnieć
choćby egzamin czekający
studentów). Chcielibyśmy więc być
oceniani tak, jak na to zasługujemy -
na podstawie bezstronnie zebranych
i zanalizowanych faktów.
Ocena globalna napotkanego
człowieka może wynikać z jego
początkowego (często
nieświadomego) sklasyfikowania, a
nie z roztrząsania szczegółowych
jego własności.
Ponieważ proces ten jest automatyczny
i prosty, może przebiegać bardzo
szybko, co dobrze przystaje do
obserwacji, że nasze reakcje afektywne
na innych ludzi bywają
natychmiastowe i nierzadko występują
jeszcze przed odebraniem czy
zanalizowaniem szczegółowych danych
na temat ocenianego człowieka.
Występowania tego rodzaju zjawisk
dowodzą badania nad wpływem
wywieranym przez schematy
zarówno zindywidualizowane ("mój
narzeczony"), jak i szeroko
podzielane ("polityk") na
spostrzeganie osób rzeczywistych i
fikcyjnych.
Badania te wykazały, że identyczne
cechy osoby spostrzeganej - same w
sobie neutralne czy nawet dodatnie -
prowadziły do oceny silnie negatywnej,
jeżeli ich nosiciel był spostrzegany jako
uosobienie negatywnego schematu
polityka; bądź też do oceny względnie
neutralnej, jeżeli taka identyfikacja nie
miała miejsca.
Jednak zjawisko to występowało
jedynie u tych badanych, którzy mieli
dobrze wykształcony stosowny
schemat (w tym przypadku mieli
dobrze rozbudowaną wiedzę o
politykach).
Fiske sformułowała bardzo
przejrzysty i potwierdzony licznymi
badaniami model teoretyczny
precyzujący, w jakich warunkach
oceny mają charakter
schematopochodny, a w jakich ich
formułowanie przyjmuje postać
oddolnej integracji danych.
Model ten zakłada, że oceny
schematopochodne pojawiają się w
dwóch wypadkach. Po pierwsze, gdy
wśród danych o ocenianym człowieku
znajduje się identyfikator kategorii (np.
informacja, że jest on policjantem, albo
widok jego munduru), a dane o jego
szczegółowych cechach albo nie dotyczą
zawartości kategorii (np. "chadza na
ryby", co ma się nijak do zawartości
schematu "policjant"), albo są z tą
kategorią zgodne (np. "wysoki").
Po drugie, wówczas gdy identyfikator
nie jest dany, ale konfiguracja cech
jest tak charakterystyczna dla
kategorii, że automatycznie wywołuje
ją z pamięci (np. jeżeli napotkana
osoba jest i wysoka, i zasadnicza).
W obu tych przypadkach przestajemy
interesować się dalszymi cechami
specyficznymi dla ocenianej osoby i
formułowanie oceny odbywa się na
zasadzie przeniesienia reakcji
afektywnej typowej dla danej
kategorii osób na tę konkretną osobę.
Jeżeli jednak specyficzne cechy
człowieka okazują się sprzeczne z
kategorią, bądź nie wywołują z naszej
pamięci żadnego schematu, wówczas
żadnej gotowej oceny nie można
wykorzystać i musi ona zostać
sformułowana od podstaw, a więc na
mocy oddolnej integracji danych.
• Fiske i współpracownicy udowodnili
także, że rola schematów w
ocenianiu
(i spostrzeganiu człowieka w ogóle)
rośnie wtedy, gdy:
1 ) dany schemat był niedawno
używany do formułowania ocen
(dzięki czemu cechuje go wysoka
dostępność pamięciowa i duże
prawdopodobieństwo ponownego
użycia);
2) schemat jest mało skomplikowany
wewnętrznie (dzięki czemu zawarte
w nim treści są jednoznacznie
pozytywne lub negatywne, a
prototypowa reakcja afektywna jest
silna);
3) sąd wydawany jest w pośpiechu
(ocenianie schematopochodne
pochłania mniej czasu);
4) losy człowieka oceniającego nie
zależą od człowieka ocenianego (ten
pierwszy może więc sobie pozwolić
na pomyłki w ocenie i jest słabo
motywowany do dokładności).
W warunkach przeciwnych rośnie
oczywiście szansa, że ocenianie prze-
biegać będzie na zasadzie oddolnego
integrowania danych.
Tendencyjne
sprawdzanie hipotez
Jeżeli ocenę kształtuje się w wyniku
integrowania danych, proces ten
często nie ma "bezstronnego"
charakteru, lecz sterowany jest jakąś
hipotezą na temat wartości
ocenianego człowieka.
Jeżeli ocena jest schematopochodna
z natury, schematy z reguły
dostarczają nie tyle gotowych ocen,
ile pewnych hipotez co do tego, jaki
okaże się oceniany człowiek. Oba te
fakty uwzględnia trzecie podejście do
procesu formułowania oceny,
traktujące go jako proces
tendencyjnego sprawdzania hipotez.
W myśl tego podejścia punktem
wyjścia procesu oceniania jest zwykle
jakaś mniej lub bardziej nieświadoma
hipoteza co do tego, jaka okaże się
formułowana ocena.
Źródłem takich hipotez mogą być nasze
motywacje (np. do oceny kochanego
człowieka przystępujemy z
nastawieniem, że okaże się ona raz
jeszcze pozytywna), dotychczasowa
wiedza ogólna (np. o policjantach), czy
początkowa wiedza o danej osobie
(egzaminator przekonany o nieuctwie
jakiegoś studenta traktuje egzamin jako
okazję do sprawdzenia tej opinii), a
nawet nasze własne stany emocjonalne
(w dobrym humorze formułujemy więcej
ocen pozytywnych niż w złym).
Niezależnie od swego źródła,
hipotezy takie w dość podobny
sposób zniekształcają proces
formułowania oceny, ponieważ
wpływają na przebieg różnych
operacji umysłowych składających
się na proces oceny. W szczególności,
hipotezy:
1) organizują proces poszukiwania
danych w otoczeniu bądź we własnej
pamięci (m.in. nastawiają na
poszukiwanie danych istotnych dla
rozstrzygnięcia o prawdziwości
hipotezy, pozwalają skrócić
poszukiwanie danych, gdy okazują się
one zgodne z oczekiwaniem, a wydłużyć
je w przypadku sprzeczności);
2) decydują o interpretacji znaczenia
danych i o sposobie ich
ujednoznaczniania w wypadku
wieloznaczności (zwykle niejasne
dane są asymilowane, "podciągane"
do hipotezy);
3) decydują o wiarygodności danych
(akceptacja danych
prawdopodobnych, podważanie
wiarygodności danych
nieprawdopodobnych);
4) zmieniają zachowanie autora
hipotez w taki sposób, że osoby
stanowiące obiekt hipotez mogą je
potwierdzać własnym
postępowaniem (samospełniające się
przepowiednie).
Nastawienie na poszukiwanie danych
istotnych dla rozstrzygnięcia o
prawdziwości hipotezy pozwala
szukać tego, co ważne, a ignorować
to, co nieważne.
Sprawdzanie czyjejś inteligencji
nastawia więc oczywiście na
informacje o jego sprawności i
szybkości uczenia się, ale nie -
powiedzmy - o jego poglądach
politycznych czy zdolnościach
muzycznych.
Hipotezy prowadzą także do
"produkowania" potwierdzających je
danych, pomimo początkowej
fałszywości owych hipotez. Jest to
zjawisko
s a m o s p e ł n i a j ą c ej s i ę
p r z e p o w i e d n i.
Jego istota to postawienie pewnej
błędnej hipotezy na temat natury
jakiejś sytuacji czy człowieka ("ten
nowy sąsiad wygląda na agresywnego
faceta, ma takie czarne zrośnięte
brwi"), która to hipoteza inicjuje
sekwencję zdarzeń ("sprawdzę, czy
rzeczywiście jest taki agresywny i
rzucę w jego psa kamieniem"),
doprowadzających do pojawienia się
rzeczywistych dowodów jej trafności
("ale krzyczy i wygraża - rzeczywiście
jest agresywny, miałem rację").
Późniejsze badania dowiodły, że
samospełniająca się przepowiednia
jest zjawiskiem przebiegającym w
trzech etapach:
• 1) obserwator formułuje jakąś błędną
hipotezę na temat obserwowanej
osoby,
• 2) traktuje tę osobę stosownie do
swoich oczekiwań,
• 3) zaś osoba ta zaczyna reagować na
to zachowaniem, które potwierdza
hipotezę obserwatora.
Zjawisko samopotwierdzających się
przepowiedni wzbudziło sporo
kontrowersji, jako że dotyczy ono
zamiany niesprawiedliwych i
fałszywych ocen w rzekomo
prawdziwe oraz stanowi ważny
mechanizm podtrzymywania
stereotypów i uprzedzeń.
Jednak dziś wiemy, że istnienie tego
zjawiska nie ulega wątpliwości
(wykazano je w ponad trzech setkach
badań), choć jego siła jest stosunkowo
niewielka i wpływ np. rzeczywistych
zdolności ucznia na uzyskiwane
przezeń oceny szkolne jest znacznie
większy od wpływu oczekiwań jego
nauczycieli lub rodziców.
• Co więcej, osoby obserwowane mogą
zdawać sobie sprawę z negatywnych
oczekiwań żywionych przez różnych
obserwatorów pod swoim adresem i
potrafią skutecznie przeciwdziałać
tym oczekiwaniom.
Jednak samospełniające się
przepowiednie mogą być
niebezpiecznym zniekształceniem
ocen, jeżeli ich efekty kumulują się
przez dłuższy okres, np. w kolejnych
latach nauki szkolnej.
PODSUMOWANIE
Najważniejszym źródłem informacji o
innym człowieku jest jego
zachowanie. Potoczne interpretacje
przyczyn zachowania opisują i
wyjaśniają teorie atrybucji.
Wcześniejsze teorie atrybucji
opisywały pewne normatywne
wzorce wyjaśniania zachowań.
Należy do nich teoria wniosków
korespondentnych zakładająca, iż
ludzie wnioskują o cechach leżących
u podłoża zachowań na podstawie
treści intencji działającego człowieka
(wykrywanej na drodze analizy
nietożsamych efektów działania
wybranego i działań odrzuconych)
oraz model współzmienności,
przyjmujący, iż ludzie decydują o
przyczynach zachowania na
podstawie informacji na temat
spójności, wybiórczości i
powszechności tegoż zachowania.
Badania empiryczne wskazały jednak
na liczne odstępstwa faktycznie
dokonywanych przez ludzi atrybucji
od tych modeli normatywnych:
podstawowy błąd atrybucji,
asymetria atrybucji aktora i
obserwatora, egotyzm i egocentryzm
atrybucyjny oraz efekt fałszywej
powszechności.
Próby wyjaśnienia tych zjawisk
doprowadziły do sformułowania
procesualnych modeli atrybucji
skazujących, że rozpoznanie sensu
obserwowanego zachowania jest
procesem automatycznym i mało
podatnym na dezorganizację,
natomiast uwzględnienie poprawki na
sytuację jest procesem kontrolowanym
i silnie podatnym na dezorganizację
wskutek równoległego wykonywania
innych zadań umysłowych.
Spostrzegając innych, ludzie silnie
też wykorzystują posiadaną już
wiedzę w postaci ukrytej teorii
osobowości, która pozwala
wnioskować o dalszych cechach
spostrzeganej osoby na podstawie
cech zaobserwowanych.
Ukryte teorie osobowości mają zwykle
dwa wymiary, z których jeden dotyczy
jakości funkcjonowania zadaniowego,
drugi zaś jakości funkcjonowania
społecznego i moralnego.
Informacje o cechach, zachowaniach i
przynależności osoby spostrzeganej do
kategorii społecznej nawzajem
precyzują swoje znaczenia i łącznie
wpływają na wykształcane
spostrzeżenie.
Spostrzeganiu innych ludzi
nieodłącznie towarzyszy ich
wartościowanie, czyli ocenianie. Oceny
mogą być formułowanie "oddolnie" na
zasadzie integrowania ocen
cząstkowych niesionych przez
szczegółowe informacje o człowieku,
bądź też "odgórnie" na zasadzie
przenoszenia na ocenianego człowieka
gotowej reakcji afektywnej zawartej w
schemacie, do którego został on
przypisany.
Trzeci model oceniania zakłada, iż
schematy i inne przesłanki powodują
formułowanie początkowych hipotez
na temat wartości ocenianego
człowieka, a hipotezy te
utendencyjniają proces poszukiwania
i interpretacji danych, a czasami
prowadzą do samospełniających się
przepowiedni.
Każdy z tych modeli jest do pewnego
stopnia trafny, choć w innych
warunkach.