Janicki L (4) doc


Janicki L.: Republika Federalna Niemiec wobec terytorialno - politycznych następstw upadku Rzeszy. Zagadnienia prawne. Poznań 1986.

3. UKŁAD RFN—POLSKA Z 7 GRUDNIA 1970 R. I JEGO KONSEKWENCJE

W dniu 7 grudnia 1970 r. został podpisany w Warszawie (pa­rafowany tamże uprzednio 18 listopada tegoż roku) układ mię­dzy Polską Rzecząpospolitą Ludową i Republiką Federalną Nie­miec o podstawach normalizacji ich wzajemnych stosunków28. Stanowił on ważne wydarzenie w rozwoju stosunków międzyna­rodowych w Europie po II wojnie światowej. Był także drugą po tejże wojnie i po układzie zgorzeleckim istotną cezurą w sto-

219

sunkach polsko-niemieckich. Wszedł on wszakże w życie — po­dobnie jak i układ RFN — ZSRR z 12 sierpnia tegoż roku — dopiero 3 czerwca 1972 r. Półtora roku bowiem musiało upłynąć, zanim doszło do zatwierdzenia obu układów przez Parlament RFN i ratyfikacji przez prezydenta federalnego 27.

Układ stanowi także zasadniczą cezurą w stosunkach Polski z RFN. W nim to bowiem Republika Federalna uznała polską zachodnią granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, ustanowioną w Umowie Poczdamskiej z sierpnia 1945 r.; potwierdziła międzynarodowoprawny charakter oraz nienaruszalność tej granicy w sposób ostateczny, tj. teraz i w przyszłości oraz oświadczyła, że nie ma żadnych roszczeń terytorialnych wobec Polski i że nie będzie ich wysuwać także w przyszłości. W układzie z 7 grudnia 1970 r. PRL i RFN zobowiązały się równocześnie do wza­jemnego nieograniczonego poszanowania ich terytorialnej inte­gralności, przy czym Republika Federalna Niemiec, potwierdza­jąc ostateczny i miedzynarodowoprawny charakter wspomnianej granicy oraz jej nienaruszalność uznała równocześnie w sposób deklaratoryjny:

1) jej genezę, czyli odnośne konstytutywnoprawne w tym za­kresie ustalenia Umowy Poczdamskiej oraz

2) jej faktyczny przebieg, ustalony w Poczdamie, a następnie — dodajmy — sprecyzowany delimitacyjnie i demarkacyjnie w wykonaniu układu z 6 lipca 1950 r., zawartego przez Polskę i Niemiecką Republikę Demokratyczną w Zgorzelcu.

Ustalenia te zawiera artykuł I, który głosi w brzmieniu do­słownym:

„1. Polska Rzeczpospolita Ludowa i Republika Federalna Niemiec zgodnie stwierdzają, że istniejąca linia graniczna, której przebieg został

220

ustalony w rozdziale IX uchwał Konferencji Poczdamskiej z dnia 2 sier­pnia 1945 roku od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świ­noujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją stanowi za-' chodnią granicę państwową Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

2. Potwierdzają one nienaruszalność ich istniejących granic teraz i w przyszłości, i zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich integralności terytorialnej.

3. Oświadczają one, że nie mają żadnych roszczeń terytorialnych wo­bec siebie i nic będą takich roszczeń wysuwać także \v przyszłości".

Pojęciu „bezwzględnego poszanowania" integralności odpowia­da przy tym termin ,,poszanowanie nieograniczone" (uneinge-fichrdnkte Achtung) użyty w tekście niemieckim.

Potwierdzeniem tego zobowiązania jest wyrażona w artykule II wola kierowania się przez obie strony celami i zasadami sfor­mułowanymi w Karcie Narodów Zjednoczonych tak we wzajem­nych stosunkach, jak i w sprawach zapewnienia bezpieczeństwa w Europie i na świecie oraz wola rozwiązywania wszystkich kwe­stii spornych wyłącznie za pomocą środków pokojowych, przy powstrzymaniu się od groźby przemocy lub jej zastosowania. Art. III z kolei daje wyraz woli obu państw podejmowania kolejnych kroków zmierzających do dalszej normalizacji i wszechstronnego rozwoju swych wzajemnych stosunków, a także rozszerzenia ich współpracy w sferze gospodarczej, naukowej, naukowo-technicz-nej, kulturalnej i innych. W art. IV zostało wreszcie zawarte stwierdzenie, że układ nie dotyczy wcześniej zawartych przez strony lub ich dotyczących, dwustronnych lub wielostronnych umów międzynarodowych. Podobna klauzulę zawiera zresztą w swym art. 4 układ RFN — ZSRR.

Tak więc w układzie z Polską RFN nawiązała (i to po raz pierwszy w akcie międzynarodowoprawnym) do postanowień Umowy Poczdamskiej. Nie sposób nio widzieć tu pośredniego od­niesienia do wspomnianego co dopiero układu zgorzeleckiego, co zresztą odpowiada jego bezspornej, historycznej i prekursorskiej roli w procesie uznawania terytorialnych ustaleń poczdamskich przez nowe organizmy państwowe, powstałe na ziemi niemiec­kiej w 1949 r.

Układ z 7 grudnia 1970 r. był w naszej literaturze prawniczej przedmiotem obszernych i wyczerpujących studiów, co zwalnia

221

nas od jego szerszej międzynarodowoprawnej analizy i pozwala odesłać czytelnika do poszczególnych opracowań i zawartych w nich odsyłaczy źródłowych i bibliograficznych28.

Ostateczne uznanie w tym układzie międzynarodowoprawnego charakteru naszej zachodniej granicy państwowej i zobowiązanie się do nieograniczonego poszanowania integralności terytorialnej PRL nie może być rozumiane jedynie w aspekcie taktyczno-politycznej rezygnacji z pryncypialnego, otwartego kwestionowania naszego terytorialnego stanu posiadania. Musi — i to zgodnie z zasadami prawa międzynarodowego — oznaczać pełne zrzecze­nie się wszelkich aspiracji i roszczeń władczych do tegoż tery­torium i jego obywateli. W odniesieniu do RFN wejście w 1972 r. w życie układu z Polską pociągało zatem za sobą bezwzględny obowiązek zarzucenia polityki bazującej na całym wachlarzu re­wizjonistycznych tez, wysuwanych w okresie rządów kierowa­nych przez partie CDU/CSU, a wychodzących z założenia, że Niemcy istnieją nadal jako (jedno) państwo i to w postaci (for­mie) „Rzeszy Niemieckiej według stanu z 31 grudnia 1937 r.", i że RFN jest z tak pojętym państwem identyczna.

Układ z 7 grudnia 1970 r. odebrał innymi słowy wszelkie pod­stawy tezie lansowanej przez różne koła polityczne i naukowe RFN, że ziemie przyznane w Umowie Poczdamskiej należą nadal do „państwa niemieckiego" i znajdują się (przynajmniej do czasu • zawarcia „traktatu pokoju") jedynie pod polską administracją, jeśli nie okupacją.

Był to niewątpliwie układ normalizacyjny. Nie tylko bowiem

222

stwarzał same podstawy normalizacji stosunków w postaci uzna­nia przez RFN granicy na Odrze i Nysie, lecz prowadził do uję­cia istniejących do tego czasu stosunków fragmentarycznych opartych na porozumieniach ad hoc (zwłaszcza w sferze ekono-miczno-handlowej), w ogólne ramy traktatowe, zakładające za­razem w pierwszym rzędzie nawiązanie przez oba państwa sto­sunków dyplomatycznych 29, co nastąpiło 14 września 1972 r.

Mówiąc o tym układzie nie można pominąć poważnego zaanga­żowania się w dzieło stworzenia podstaw normalizacji stosunków z Polską takich czołowych polityków i zarazem architektów koa­licji SPD/FDP, jak Willy Brandt i Walter Scheel. Ich twórcza rola w dojściu do skutku układu z 7 grudnia 1970 r. nie podlega kwestii i jest godna podkreślenia. Osobno uwypuklić trzeba po­parcie udzielone temu dziełu przez przewodniczącego frakcji po­selskiej SPD w Parlamencie Federalnym, Herberta Wehnera. Zdawał się on widzieć potrzebę usunięcia ze strony RFN wszyst­kiego, co utrudnia jeszcze lub mogłoby utrudniać pełną normali­zację stosunków z Polską.

Przypomnieć tu warto słowa kanclerza RFN Willy Brandta, wypowiedziane w dniu 7 grudnia 1970 r. przy okazji podpisania układu:

„Jestem przekonany, że podpisując Układ uczyniliśmy słuszny krok we właściwym czasie ...

Podpisując układ podjęliśmy próbę zakończenia minionego etapu, a za­razem daliśmy znak do nowego początku"30.

Nie można też nie odnotować tu aktów, które antycypowały w RFN niejako proces normalizacji stosunków z Polską, jak np. memoriał Kościoła ewangelickiego w Republice Federalnej z 14 października 1965 r. i późniejsze w czasie memorandum katoli­ków niemieckich z Bensberger Kreis" z 2 marca 1968 r. Widzieć je trzeba w kontekście znanego listu (orędzia) biskupów polskich

223

do biskupów niemieckich z 18 listopada 1965 r., wysuwającego ideę pojednania na gruncie pełnej akceptacji polskiego teryto­rialnego stanu posiadania, wyrażonej skądinąd pośrednio przez papieża Jana XXIII dnia 8 października 1962 r. w przemówieniu do biskupów polskich, w którym padły znane słowa o „ziemiach zachodnich, po wiekach odzyskanych".

Koalicja SPD/FDP doprowadzając do zawarcia przez RFN ukła­du z Polską na gruncie pełnego uznania terytorialnego stanu po­siadania państwa polskiego, uczyniła ważki krok nie tylko z punk­tu widzenia wielowiekowych stosunków niemiecko-polskich w przeszłości, lecz także w aspekcie pokoju w Europie. Odegrała tym samym istotną rolę w procesie odprężenia na naszym kon­tynencie, procesie — dodajmy — korzystnym także z punktu wi­dzenia interesu Polski i innych państw wspólnoty socjalistycznej. Podpisanie i wejście w życie układu z 7 grudnia 1970 r. dopro­wadziło do obustronnych korzystnych inicjatyw w objętych ar­tykułem III układu dziedzinach współpracy — gospodarczej, nau­kowej, naukowo-technicznej i kulturalnej.

Za trafny uznać należy pogląd, że układ nie likwidował auto­matycznie obciążeń przeszłości i nie rozwiązywał wszystkich pro­blemów, jakie nawarstwiły się w stosunkach polsko-zachodnio-niemieckich 31. Otwierał jednak drogę do ich regulacji w dalszych bilateralnych porozumieniach, oczywiście na kanwie zawartej w nim akceptacji przez RFN zachodniej granicy państwowej Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Pomimo występujących w RFN tendencji do traktowania elementów terytorialnych ukła­du z 7 grudnia 1970 r. jako generalnego wyrównania rachunków przeszłości, stanowił on punkt wyjścia dla podjęcia współpracy w szeregu dziedzinach, korzystnej dla obu stron, choć nie poz­bawionej elementów antagonistycznych, wynikających z odmien­ności ustrojów, interesów społeczno-ekonomicznych oraz celów i uwarunkowań politycznych 32.

224

Kilka istotnych spraw zostało też — stosownie zresztą do usta­leń art. III układu — załatwionych w czasie i w wyniku spot­kania ówczesnego I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Edwarda Gierka z kanclerzem federalnym RFN Helmutem Schmidtem w czasie Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie w 1975 r. w Helsin­kach. Doprowadziło ono do podpisania w dniu 9 października 1975 r. pakietu ważkich porozumień, a mianowicie:

1) Umowy o zaopatrzeniu emerytalnym i wypadkowym;

2) Porozumienia w sprawie wzajemnego rozliczenia emerytal­nego i wypadkowego (scil. z tytułu świadczeń w przyszłości —

l.j.);

3) Umowy o udzieleniu Polsce kredytu finansowego;

4) Wieloletniego programu współpracy gospodarczej, przemy­słowej i technicznej (służącego pełnej realizacji wcześniejszej umowy rządowej polsko-zachodnioniemieckiej z l listopada 1974 r. w tym zakresie — L.J.); oraz

5) Zapisu protokolarnego w sprawie kontynuowania akcji łą­czenia rodzin 3lt.

Porozumienia te, w naszym piśmiennictwie naukowym już sze­rzej omówione 34, stały się wszakże — .podobnie jak i w latach 1970-1972 sam układ z 7 grudnia 1970, o czym niżej — przed­miotem ostrej wewnętrznej rozgrywki politycznej w RFN. Ata­kowały je z różnych punktów widzenia zwłaszcza rozmaite koła 2 łona opozycyjnych partii CDU i CSU. Rozgrywki przeniosły się także na forum parlamentu oraz Rady Federalnej, i to w związku z koniecznością zatwierdzenia przez te organa umowy o zaopa-, trzeniu emerytalnym i wypadkowym wraz z porozumieniem uzu­pełniającym o odszkodowaniu. Należy tu podkreślić z uznaniem

225

wysiłki rządu federalnego, a zwłaszcza kanclerza Helmuta Schmidta (SPD) i ministra spraw zagranicznych Hansa Dietricha Genschera (FDP), podejmowane w celu wejścia wszystkich poro­zumień w życie. Wysiłki te zostały też uwieńczone pełnym po­wodzeniem, przy czym na podkreślenie zasługuje jednogłośne ich zatwierdzenie w dniu 12 marca 1976 r. przez Radę Federalną, w której — jak wiadomo — opozycyjne partie CDU i CSU dy­sponują większością głosów. Nie można przy tym pominąć kon­struktywnego i pozytywnego stosunku do tej sprawy m. in. nie­których organizacji młodzieżowych. Kościoła ewangelickiego, kół przemysłowych i oczywiście niektórych połityków z szeregów

CDU/CSU.

Wejście 24 marca 1976 r. w życie wspomnianych porozumień stworzyło z kolei swoiste „'zielone światło" dla wizyty państwo­wej ówczesnego I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka w RFN 3;>. Odbyła się ona w dniach od 8 do 12 czerwca 1976 r, i doprowa­dziła m. in. do podpisania dalszych porozumień gospodarczych i innych, korzystnych dla obu stron. I tak 11 czerwca tegoż roku w Bonn podpisana została urnowa między rządem PRL i rzą­dem RFN o współpracy kulturalnej. Jej ratyfikacja natrafiła wszakże w RFN również na trudności ze wzglądu na opory ze .strony większości krajów RFN w zakresie realizacji zaleceń poi-sko-zaehodnioniemieckiej Wspólnej Komisji do spraw rewizji podręczników szkolnych, do czego jeszcze powrócimy w rozdziale VIII p. 6. O wymianie not, stwierdzających wejście w życie tej umowy poinformowano doipiero w komunikacie końcowym o wi­zycie oficjalnej, jaką z kolei złożył w Polsce w dniach 21 - 25 listopada 1977 r. kanclerz federalny Helmut Schmidt M.

Osobną sprawą wykraczającą po części już poza ramy niniej­szej pracy jest (budzący istotne 'zastrzeżenia strony polskiej) spo­sób realizacji przez RFN niektórych postanowień wspomnianej

226

wyżej umowy o zaopatrzeniu emerytalnym i wypadkowym, a zwłaszcza jej art. 16 37. W formie dygresji należy tu zarazem wspomnieć o innym ważnym zagadnieniu w stosunkach RFN — PRL. jakim stała się sprawa indywidualnych roszczeń obywateli polskich, którzy byli przez władze Rzeszy hitlerowskiej prześla­dowani, zwłaszcza w obozach zagłady lub innych miejscach każ-ni, czy też byli poddani pracy przymusowej (niewolniczej) w Rze­szy lub podlegali w inny sposób wyzyskowi rujnującemu ich zdrowie i siły.

Polska prezentowała kolektywnie te indywidualne roszczenia swych obywateli od dawna, także na forum międzynarodowym38. Miała wszelkie prawo oczekiwać, że z chwilą wejścia w życie układu z 7 grudnia 1970 r. również poszkodowani obywatele pol­scy zostaną objęci świadczeniami finansowymi analogicznymi do tych, które Republika Federalna Niemiec wypłacała na kanwie specjalnego ustawodawstwa odszkodowawczego prześladowanym przez Rzeszę Niemiecką obywatelom innych państw. Sfery rządo­we zajmowały negatywne stanowisko wobec tych roszczeń. Nie można wykluczyć, że jednym z czynników, które przesądziły o odrzuceniu w 1957 r. przez kanclerza Adenauera polskich su­gestii nawiązania z RFN stosunków dyplomatycznych39 był wzgląd na kwestią świadczeń odszkodowawczych. Rzecz bowiem w tym, że ustawa o odszkodowaniach dla ofiar prześladowań na-rodowosocjalistycznych, także według tekstu jednolitego z dnia 20 czerwca 1956 r.4fl, dyskryminowała wyraźnie mieszkające w Polsce byłe ofiary hitleryzmu narodowości polskiej. Wprowa­dzono do niej zresztą nowelą tzw. końcową z 14 września 19'S5 r.

227

(§ 238a) ogólną klauzulę, wyłączającą ze świadczeń uprawnionych do nich obywateli tych państw, z którymi RFN w dniu wejścia w życie tego przepisu, tj, l października 1953 r. (wszedł on bowiem w życie z mocą wsteczną — vide art. XII pkt 1), albo dnia l stycznia 1963 r. nie utrzymywała stosunków dyplomatycznych. Nie wyjaśniono zarazem, czy nawiązanie tych stosunków po tej dacie pociągnęłoby za sobą konieczność objęcia nią obywateli pol­skich prześladowanych w okresie rządów hitlerowskich. Z kolei wspomniana co dopiero nowela końcowa z 1965 r. wprowadziła przedawnienie niezgłoszonych roszczeń z końcem 1969 r.4a

W ten sposób (i z braku innych rozwiązań prawnych) obywa­tele polscy nie mogli formalnie skorzystać ze świadczeń także po ustanowieniu stosunków dyplomatycznych między RFN i Polską w 1972 r.43 Wysuwane były w RFN różne obiekcje polityczno--prawne w tej mierze. Nie można tu oczywiście pominąć prze­kazanego w swoim czasie Polsce specjalnego odszkodowania dla polskich ofiar hitlerowskich eksperymentów pseudomedycznych, a także korzystnych aspektów regulacji finansowych, wynikają­cych (w tym kontekście) ze wspomnianych porozumień z 9 paź­dziernika 1975 r. Sam problem pozostał wszakże przynajmniej formalnie nierozwiązany 44.

W RFN podnoszono też często w sposób demagogiczny, oparty na fikcyjnych danych statystycznych, sprawę migracji obywateli PRL do RFN" w ramach tzw. akcji łączenia rodzin. Celowały w tym nieprzychylne Polsce koła polityczne oraz różne środki masowego przekazu, które wylansowały tezę o istnieniu rzekomej

228

..mniejszości niemieckiej" - w Polsce, czyli wieluset tysiącach lub nawet ponad milionie „Niemców" (Deutsche), mieszkających jakoby w naszym kraju. (Powrócimy do tej sprawy w rozdziale IX p. 1-6). Pomijano skądinąd lub nie chciano często dostrzec, że do 1975 r. ponad 460 000 obywateli polskich mogło (w ramach akcji łączenia rodzin) przesiedlić się dobrowolnie do RFN lub do NRD i to bez względu na ujemne implikacje społeczno-gospo-darcze tego problemu. W liczbie tej mieściło się także kilka dzie­siątek tysięcy (około &5 000} osób, 'którym władze PRL umoż­liwiły przesiedlenie stosownie do sformułowania zawartego w in­formacji rządowej, jaka została złożona przy dojściu do skutku układu z 7 grudnia 1970 r.46 Z kolei w latach 1976-1979 w ra­mach wspomnianego wyżej zapisu protokolarnego z 9 paździer­nika 1975 r. przesiedlić się mogło dalszych około 125000 osób, które się o to u władz polskich ubiegały.

Kola niechętne Polsce usiłują poza tym od dawna przeciwsta­wiać planowej zbrodniczej i ludobójczej polityce Rzeszy hitlerow­skiej i będącej jej konsekwencją martyrologii wojennej narodu polskiego, cierpienia Niemców i to mimo, że chodzi tu o cierpie­nia o zupełnie innym wymiarze kwantytatywnym i kwalitatyw-nym, całkowicie nieporównywalnym z ogromem strat naszego narodu, który pierwszy oparł się zbrojnie hitlerowskiej agresji i najdłużej z wszystkich ujarzmionych narodów podlegał ucie­miężeniu w ramach dokładnie zaplanowanej zbrodniczej (ludo­bójczej) polityki Trzeciej Rzeszy. Chodzi tu po prostu o posta­wienie znaku równości między ofiarami napaści a pokonanym następnie napastnikiem. Należy tu przypomnieć przemówienie prezydenta RFN Waltera Scheela z 13 marca 1975 r., w którym obok wielu słów nacechowanych zrozumieniem dla realiów histo­rii i teraźniejszości znalazł się passus o cierpieniach Niemców4*. Passus ten, niezależnie od intencji prezydenta Scheela, stał się nowym argumentem różnych kół społecznych w ich antypol­skiej agitacji.

Istotnym, zwłaszcza z punktu widzenia rozważań niniejszej pra­cy, jest wszakże podstawowy, wyjściowy niejako element norma-

229

lizacji, dotyczący uznania przez RFN polskiego terytorialnego sta­nu posiadania, ustalonego w 1945 r. w Poczdamie. Uznanie to i uzupełniające je zobowiązanie się Republiki Federalnej Niemiec do nieograniczonego poszanowania integralności terytorialnej PRL zakładało w sposób oczywisty wyciągnięcie z tego przez RFN także pełnych konsekwencji wewnętrznopolitycznych i wewnętrz-noprawnych. Tutaj wszakże realizacja układu z 7 grudnia 1970 r. natrafiła na poważne opory, mające swe źródło m. in. w jego niewłaściwej kontrowersyjnej interpretacji przez zachodnionie-miecką doktrynę prawną i praktykę polityczną.

4. ZACHODNIONIEMIBCKA WYKŁADNIA USTALEŃ TERYTORIALNYCH UKŁADU RFN—PRL Z 7 GRUDNIA 1970 R.

Różnie ustosunkowały się do układu RFN—PRL poszczególne siły polityczne RFN47. Z przychylnym przyjęciem spotkał się on ze strony obu partii koalicji rządowej. I tak Socjaldemokratycz­na Partia Niemiec (SPD) stwierdziła, że chociaż nie stanowi on okazji do świętowania, jest przecież poważnym krokiem w kie­runku dalszego zagwarantowania pokoju w Europie — jedyną drogą, która służy nie tylko pokojowi, lecz także interesom sa­mego społeczeństwa RFN. Dla Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) z kolei układ ten oznaczał dalszy (po układzie RFN — ZSRR z 12 sierpnia 1970 r.) wkład do porozumienia z państwami Europy wschodniej, a zarazem wykładnik odwrotu od polityki złudzeń, w które w RFN zbyt długo wierzono48. Układ poparła zdecydowanie także Niemiecka Partia Komunistyczna (DKP)49.

Z gruntu negatywnie do układu odniosła się — rzecz jasna — neofaszystowska NPD, która określiła go nie tylko jako zaprze­paszczenie 700 lat niemieckiej historii, zdradę konstytucji i ,,narodu niemieckiego”, lecz także jako legalizację przez RFN bez-

230

prawnych rzekomo przesiedleń ludności niemieckiej z obszarów na wschód od Odry "i Nysy Łużyckiej59, przesiedleń — dodajmy — przeprowadzonych na podstawie wyraźnych międzynarodowo-prawnych ustaleń Umowy Poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 r. W podobny sposób ustosunkowały się do układu z Polską orga­nizacje przesiedleńcze, na czele ze Związkiem Wypędzonych BdV, który zapowiedział zwalczanie układu „przy użyciu wszy­stkich legalnych środków" 51.

Bardziej złożone było początkowo stanowisko opozycyjnych partii chadeckich. Kierownictwo CDU zajęło początkowo ostroż­ną postawę wobec układu. Zarzucało partiom koalicji rządowej m. in., że wykorzystują one układ dla celów taktyki wyborczej. Coraz wyraźniej wszaikże ujawniał się wpływ, jaki na stanowisko tej partii wywierał fakt, że partia ta była zawsze wykładnikiem poglądów kół konserwatywno-prawicowych i patronowała w sze­rokim zakresie rewizjonistycznym poczynaniom organizacji prze­siedleńczych. Hołdując hasłom nacjonalistycznym nastawiała się też coraz szerzej na ubieganie się również o głosy wyborcze skrajnych nacjonalistów spod znaku NPD. Dotyczyło to, i dotyczy zwłaszcza jej bawarskiej odpowiedniczki, czyli CSU, której przy­wódca Franz Josef StrauB zajął w stosunku do układu z Polską postawę zdecydowanie negatywną i to — jak powiedział — w dobrze rozumianym interesie narodowym 52.

Frakcja parlamentarna CDU/CSU w Budestagu przedstawiła też pod koniec 1970 r. swoją własną koncepcję układu z Polską. Według tej koncepcji problem zachodniej granicy polskiej wi­nien zostać zredukowany do akceptacji terytorialnego stanu po­siadania PRL, i to w rozumieniu rezygnacji z zastosowania — także w przyszłości — siły lub groźby jej użycia w celu zmiany tego stanu, ale z wykluczeniem jego prawnego uznania53. Nie­którzy przywódcy CDU/CSU jak np. Rainer C. Barzel, zarzucali układowi, że doszedł do skutku „bez zgody osób zainteresowa­nych" (chodziło zapewne m. in. o kierownictwo organizacji prze-

231

siedleńczych) oraz że został zawarty — w świetle wyraźnego stwierdzenia rządu federalnego — wyłącznie w imieniu Republi­ki Federalnej Niemiec, co jakoby było sprzeczne z założeniami konstytucji, a ściślej ze znanym roszczeniem RFN do reprezen­towania całych Niemiec, wylansowanym — jak wiadomo — w okresie irządów chadeckich 54.

W łonie partii opozycyjnych nie było wszakże od samego po­czątku pełnej jednomyślności w ocenie układu z Polską, a zwła­szcza jego politycznych i prawnych konsekwencji. Niektórzy działacze chadeccy dawali mniej lub bardziej wyraźnie do zro­zumienia, że skłaniają się do jego przyjęcia. Kierownictwo CDU/ /CSU nie mogło też nie brać pod uwagę pozytywnego po części stosunku niektórych kół młodych członków partii do układu55. Opozycja chadecka zaczęła początkowo wysuwać na plan pier­wszy kwestię legalności konstytucyjnej, wiążąc ją z tezą, że układ z Polską, jako że antycypuje, względnie zastępuje ustale­nia traktatu pokojowego w kwestii granicznej, wymaga dla swej ratyfikacji kwalifikowanej większości 2/3 głosów w parlamencie, większości, którą — jak wiadomo — koalicja rządowa SPD/FDP od początku nie dysponowała 56.

Tezę tę zarzucono później jako politycznie zbyt ryzykowną, a ponadto ze ściśle konstytucyjnoprawnego punktu widzenia nie­uzasadnioną. W świetle bowiem wyraźnego przepisu art. 115-1 ust. 3 ustawy zasadniczej RFN także decyzje o zawarciu pokoju podejmuje Bundestag w drodze ustawy zwykłej, którą z kolei w myśl art. 42 ust. 2 uchwala on zwykłą większością głosów. Je­dynie te układy o charakterze traktatu pokoju, które sprzeciwiał

232

się wyraźnie postanowieniom ustawy zasadniczej, wymagają w myśl jej art. 79 dodatkowego uchwalenia przez obydwa orga­na ustawodawcze RFN, tj. przez Bundestag i Radę Federalną (Bundesrat) kwalifikowaną większością 2/3 głosów, odpowiedniej klauzuli uzupełniającej konstytucję. Układ RFN — Polska z 7 grudnia 1970 r. nie koliduje wszakże z ustawą zasadniczą "', która — powtórzmy — wbrew jej zachodnioniemieckiej wykład­ni nie zawiera jednoznacznych przepisów, przeciwnych jego du­chowi i literze. Nie stwierdza ona (pomijając niektóre niejasno sformułowane aluzje o wydźwięku politycznym), że jest aktem ustrojodawczym państwa ogólnoniemieckiego, które — stosownie do podstawowej zachodnioniemieckiej koncepcji rewizjonistycz­nej — istnieje formalnie (prawnie) nadal jako Rzesza Niemiecka i to według stanu (w granicach) z 31 grudnia 1937 r., oraz że Republika Federalna Niemiec jest z tak pojętym państwem iden­tyczna.

Nie można przy tym pominąć faktu, że opozycyjna frakcja CDU/CSU wstrzymała się w Bundestagu od głosu przy uchwa­laniu w dniu 17 maja 1972 r. ustaw zatwierdzających układy z Polską i ZSRR, przy czym 17 jej posłów głosowało nawet prze­ciwko układowi z Polską (przeciwko układowi ze Związkiem Ra­dzieckim oddano 10 głosów).

Partie chadeckie wraz z rozmaitymi ugrupowaniami konser-watywno-prawicowymi, ustosunkowanymi negatywnie do ukła­du z Polską, postanowiły też w ostatecznym wyrazie traktować, układ ten jako modus vivendi} czyli jako prowizoryczne rozwią­zanie o charakterze raczej politycznym, pozbawione jednoznacz­nych konsekwencji prawnych, zwłaszcza w aspekcie prawa we­wnętrznego RFN. Wszelako również koalicja SPD/FDP starała się bez wątpienia widzieć w wielu wypadkach układ z 7 grud­nia 1970 r. w ten właśnie sposób, czyli w taki, który trudno w rzeczy samej pogodzić z jego literą i duchem. Jest tak nawet, jeśli przyjąć, że wspomniany wyżej prowizoryczny rzekomo cha­rakter układu jest przez miarodajne koła socjaldemokratyczno-

233.

-liberalne (w odróżnieniu od kręgów opozycyjnych) rozumiany jako konieczny etap przygotowawczy, jako stopień na drodze do nieuchronnej pełnej akceptacji przez RFN terytorialno-politycz-nych rezultatów II wojny światowej, a nie jedynie jako swego rodzaju tymczasowy rozejm polityczny pozostawiający prawną kwestię granic zno-t er y tonalną całkowicie otwartą do czasu ta­kich lub innych rozstrzygnięć w przyszłości, a zwłaszcza do trak­tatu pokoju.

Próba nadania ustaleniom terytorialno-granicznym układu z 7 grudnia 1970 r. charakteru modus vivendi była bez wątpienia znana rezolucja frakcji poselskich, reprezentowanych w Bundes­tagu, uchwalona przezeń dnia 17 maja 1972 r. Stwierdziła ona już w punkcie l, że układy RFN z ZSRR i Polską „stanowią ważne elementy modus vivendi, który Republika Federalna Nie­miec chce ustanowić ze swymi wschodnimi sąsiadami". W punk­cie 2 głosi ona, że:

„Zobowiązania, jakie Republika Federalna Niemiec zaciągnęła w ukła­dach, przyjęła na siebie we własnym imieniu. Układy biorą przy tym za punkt wyjścia istniejące dziś faktycznie granice i wykluczają ich jedno­stronną zmianę. Układy nie przesądzają regulacji o charakterze traktatu pokoju dla Niemiec i nie stwarzają podstawy prawnej dla istnie­jących dziś granic''53 (podkr. — L. J.),

Stwierdzenie to mija się z prawdą. Układ z 7 grudnia 1970 r. nie jest podstawą prawną nabycia przez Polskę ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej, nie jest układem granicznym sensu stricto. Podstawę konstytutywnoprawną w tej sprawie stanowi bowiem Umowa Poczdamska. Układ z 1970 r. — podobnie jak i układ zawarty dnia 6 lipca 1950 r. w Zgorzelcu między Polską

234

i NRD — ma w kwestii ustalenia granicy charakter deklarato­ryjny. Skutków konstytutywnych w tej mierze nie mógł mieć i nie miał. Wiąże on wszelako Republikę Federalną Niemiec pod względem międzynarodowoprawnym jako wyraz ostatecznego uznania przez nią ustaleń poczdamskich. Jest on aktem konsty­tutywnym jeśli idzie o całkowitą zmianę stosunku RFN do rea­liów terytorialnych ustalonych w Umowie Poczdamskiej.

W literaturze francuskiej Alfred Grosser zauważył, iż teza re­zolucji, w myśl której układy nie stwarzają podstawy prawnej, prowadzi do absurdu. Jeśli bowiem przyjąć ją w odniesieniu zwłaszcza do układu RFN — Polska, trzeba by sobie postawić pytanie, co to jest w ogóle podstawa prawna 59.

Nawiązanie w rezolucji do „faktycznie istniejących granic" jest również z punktu widzenia prawa międzynarodowego nietrafne, zważywszy że w art. l układu jest expressis verbis mowa o pol­skiej zachodniej granicy państwowej, czyli granicy obszaru państwowego, mającej charakter nie tylko faktyczny, lecz prze­de wszystkim prawny. Przyznaje to w zgodzie z doktryną polską w literaturze RFN Wilhelm Wengler, zaznaczając zarazem, że przynależność obszarów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej do terytorium państwowego Polski (co stwierdza układ z 7 grudnia 1970 r.}, wyklucza ich przynależność do państwowości niemiec­kiej, czyli do- tego, co z kolei niezgodnie z rzeczywistością nazy­wa on w dalszym ciągu ,,międzynarodowoprawną kategorią o na­zwie Niemcy" (vólkerrechtliche Einheit Deutschland)60. Przy­pomnijmy, że chodziło o datowaną l października 1972 r. ob­szerną ekspertyzę, która przedstawiając w miarę obiektywnie właściwy sens i konsekwencje układu RFN z ZSRR, a zwłaszcza układu RFN — PRL, miała być pomocna Federalnemu Trybu­nałowi Konstytucyjnemu w rozważeniu kwestii ich całkowitej lub częściowej sprzeczności z ustawą zasadniczą i to w związku z różnymi skargami konstytucyjnymi, złożonymi przeciwko tym układom. Wynika to z końcowej części ekspertyzy. Jej autor nie wykluczając sprzeczności z konstytucją przede wszystkim układu z 7 grudnia 1970 r. i konieczności uchylenia w związku z tym

235

w całości lub w części ustawy, układ ten zatwierdzającej, zdawał sobie wszakże sprawą z politycznych i międzynarodowopraw-nych komplikacji decyzji tego rodzaju. Zwracał w związku z tym uwagę na formalną możliwość rozwiązania problemu ex post przez uchwalenie odpowiedniej ustawy w trybie zmieniającym konstytucję. Rozumiejąc z kolei, że koalicja rządowa SPD/FDP nie dysponuje potrzebną do tego kwalifikowaną większością gło­sów, apelował niejako do poczucia odpowiedzialności sił, repre­zentowanych w federalnych organach ustawodawczych, które winny dać wyraz zrozumieniu nadrzędnych racji zewnętrznopo-litycznych, dyktowanych nolens volens wejściem w życie ukła­dów z ZSRR i Polską61. Wypada tu wszakże raz jeszcze pod­kreślić, że układ RFN — PRL z konstytucją zachodnioniemiecką nie koliduje.

Powracając do samej rezolucji Bundestagu, przyjętej 19 maja 1972 r. także przez Radę Federalną i w konsekwencji przez rząd federalny, należy dodać, że ma ona charakter wewnętrznej opinii politycznej naczelnych organów Republiki Federalnej Niemiec, jest wewnętrzną sprawą tego państwa. Nie ma oczywiście cha­rakteru prawnego w rozumieniu źródła prawa, czy też pomocni­czego źródła prawa, i w tym sensie nie ma najmniejszego od­niesienia międzynarodowoprawnego62. Wszelako ilustruje ona wspomnianą tendencję polityczną RFN do nadawania układowi z Polską charakteru prowizorium.

Tendencję tę można zaobserwować także w piśmiennictwie naukowym RFN, w którym podejmowane są próby nadawania

236

rezolucji rangi międzynarodowoprawnej. Przyjmuje się np., że tekst tej rezolucji został przez rząd federalny jakoby doręczony olicjalnie rządowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i przez niego bez zastrzeżeń przyjęty. W konsekwencji uważa się, że rezolucję należy interpretować w połączeniu z art. 31 ust. 2 lit. „b" wiedeńskiej konwencji o prawie traktatów63. Pomijamy jest przy tym fakt, że polskie czynniki oficjalne kilkakrotnie jednoznacznie określiły rezolucję z 17 maja 1972 r. jako akt jednostronny, nie mający żadnego wpływu na wiążące ustalenia układu. Wystarczy wskazać na wypowiedź prezesa Rady Mini­strów PRL Piotra Jaroszewicza z 14 maja 1972 r. oraz na oś­wiadczenie ministra spraw zagranicznych Stefana Olszowskiego: który na wspólnym posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Prac Ustawodawczych Sejmu w Warszawie w dniu 25 maja tegoż roku stwierdził m. in.:

„(...) Jesteśmy zgodni co do tego, że układ miqdzy Polską a NRF ma istotne znaczenie dla Polski. W układzie tym Niemiecka Republika Fe­deralna uznała granict; na Odrze i Nysie Łużyckiej za nienaruszalną i ostateczną. Jest to ostateczne uznanie prawno-międzynarodowe i żad­ne zastrzeżenia zawarte w jednostronnej rezolucji Bundestagu z punktu widzenia prawa międzynaro­dowego i zobowiązań wynikających 'L układu nie mają żadnej mocy prawno-rniędzynarodowej..." (podkr.

— L.J.)8-1.

Zwykłe doręczenie jakiegoś dokumentu stronie przeciwnej (na­wet gdyby w omawianym tu wypadku rzeczywiście miało ono miejsce) nie może rodzić skutków prawnych (międzynarodowo-prawnych) tym bardziej, jeśli adresat i partner układu stanowczo

237

konwencji wiedeńskiej ^. Pomijamy przy tym fakt, że konwencja ta weszła w życie dopiero w 1980 r., a także i to, że przyznanie rezolucji rangi międzynarodowo prawne j musiałoby być rozumia­ne jako wycofanie się przez RFN z ustaleń zawartych w ukła­dzie z 7 grudnia 1970 r. lub innymi słowy — działanie przez to państwo w złej wierze.

Polska akcpetować nie mogła rezolucji z 17 maja 1972 r., gdyż wypacza ona sens postanowień układu, zwłaszcza zaś treść art. 1. Koliduje też z zasadą dobrej wiary leżącej u podstaw wszelkiej-interpretacji traktatów. W tych okolicznościach nie może ona stanowić autentycznej wykładni układu z 7 grudnia 1970 r,G&

Wiele wskazuje na to, że rezolucja ta była zarazem, a może nawet przede wszystkim adresowana do państw trzecich, utrzy­mujących z RFN stosunki dyplomatyczne. Miała ona uzmysła­wiać, że Republika Federalna nie traktuje ustaleń granicznych, zawartych w układzie z Polską, jako rozwiązania ostatecznego i oczekuje brania tego pod uwagę w aspekcie międzynarodowym. Nie można również wykluczyć, że chodziło tu w dużej mierze o oddziaływanie na Stolicę Apostolską. Tutaj wszakże efekt był. dla RFN jednoznacznie negatywny. Stolica Apostolska uznała bowiem, że sprawa polskiej zachodniej granicy państwowej na Odrze i Nysie Łużyckiej została w aspekcie prawnym definityw­nie uregulowana. W związku z tymi decyzjami papieża Pawła VI, a zwłaszcza bullą ,,Episcoporum Poloniae coetus..."; ogło-

238

szoną dnia 28 czerwca 1972 r., a więc wkrótce po wejściu w życie układu z 7 grudnia 1970 r., organizacja Kościoła katolic­kiego na ziemiach przyznanych Polsce w Poczdamie została, w dostosowaniu do granic państwowych, w pełni zintegrowana z ogólnopolską strukturą tego Kościoła, W miejsce ustanowio­nych już wcześniej polskich administratorów apostolskich po­wołano tam biskupów ordynariuszy w 5 diecezjach (w tym w 4 nowo erygowanych) oraz rezydencjonalnego arcybiskupa metro­politę archidiecezji i prowincji kościelnej wrocławskiej. Pro­wincja ta objęła przy tym nową diecezję opolska i gorzowską, podczas gdy nowe diecezje szczecmsko-kamieńską i koszalińsko--kołobrzeską oraz dotychczasową gdańską (posiadającą już pol­skiego biskupa ordynariusza) włączono do prowincji (metropolii) gnieźnieńskiej, a diecezję warmińską — do metropolii warszaw­skiej 6T.

Nie można tu nie zauważyć, że interpretacja podważająca osta­teczny charakter ustaleń granicznych układu godzi w samą pod­walinę normalizacji stosunków między Republiką Federalną Niemiec i Polską, jaką stanowiło uznanie prawne polskiej za­chodniej granicy państwowej. A przecież oba państwa wychodzą obecnie w swych wzajemnych stosunkach z założenia, że pier­wszy trudny etap kształtowania owych podstaw normalizacji został już zakończony i ustąpił miejsca procesowi pełnej regula­cji. Sam kanclerz Willy Brandt podkreślił w swoim czasie, że z punktu widzenia ustaleń granicznych nie wolno nadawać rezo­lucji żadnego znaczenia, które by dewaluowało sam układ z 7 grudnia 1970 r. Również w rządowym komentarzu do rezolucji stwierdzono, że nie zmienia ona niczego w prawach i obowiąz­kach wynikających z układów RFN zawartych z ZSRR i Pol­ska 6S.

239

Nie znaczy to, by także przez koalicję rządową SPD/FDP nie byty tolerowane, a nawet niekiedy podejmowane, próby prze­ciwstawiania się nadawaniu rozwiązaniom terytorialno-politycz-nym w Europie środkowej charakteru ostatecznego, próby trak­towania układu z Polską jedynie we wspomnianym już aspekcie wyrzeczenia się siły w regulowaniu spornych kwestii, także gra­nicznych, ale z zachowaniem możliwości dążenia do zmiany te­rytorialnego status quo środkami pokojowymi69.

Wyraził to pod koniec 1974 r. w ONZ także jeden z członków delegacji rządowej RFN w tej organizacji dr Alois Mertes, dzia-Łacz opozycyjnej partii ODU. W ONZ występował on wszakże oficjalnie jako przedstawiciel Rządu Federalnego (rządu SPD7 /FDP) i w rzeczy samej wyrażał pogląd odpowiadający stano­wisku tego rządu T0. Stanowisko to znalazło z kolei już wcześniej wyraz w piśmie federalnego ministra sprawiedliwości z 30 kwiet­nia 1974 r., zawierającym odpowiedź rządową na skargi wnie­sione do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego przez różne osoby, których zdaniem układ z 7 grudnia 1970 r. naruszył — w •sposób sprzeczny z konstytucją — ich prawa zasadnicze. Infor­macje o tym piśmie podała prasa zachodniomiecka, przy czym dziennik koncernu Springera „Die Welt" skomentował treść sta­nowiska rządu słowami; „Rząd Federalny zinterpretował wobec Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe układy wschodnie w tym duchu, że w układach wcale nie uznano od­dania terenów wschodnich w formie wiążącej z punktu widzenia prawa międzynarodowego". W rzeczy samej pismo to zawierało m. in. stwierdzenie, że:

„Sformułowanie art. I Układu Warszawskiego, wediug którego linia Odry i Nysy stanowił zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczypo­spolitej Ludowej, oznacza dla Republiki Federalnej Niemiec, iż me be-

doch ehrlicherwei.se machen". Yerhandlungen des Deutschen Bundesia-ges, Stenographiscbe Berichte, 6. Wablperiode (tom 80). s. 10913 (A) — wypowiedź kanclerza W. Brandta na posiedzeniu Bundestagu w dniu 15 V 1972. Zob. też Erlauterungen zu der Entschliefiuiig i-om Bundestag und Bundesrat, ,,Bulletin" (Presse- und laformationsamt der Bundt;->-e-gierung) nr 74 z 20 V 1972, s. 1059.

-240

daje ona roActfa ?oWe prawa do uważania tych terenów za Zniand y& obszar wewnętrzny, do czego jeszcze powrócimy — L.J.) w rozumie­niu swejgp porządku prawnego, ale nie Ndemiec jako całości".

Pysmo to głosi dalej, że

;,w ten sposób niczego nie mówi się. o pozostałych kwestiach statusu mSędzyna rodowego odnośnych obszarów" ".

Przedstawionych wyżej stanowisk nie można pogodzić z ukła­dem z l grudnia 1970 r., zawierającym w pierwszym rzędzie uznanie granicy. Wspomniany już W. Wengler podkreślił — powtórzmy — że uznana przez RFN międzynarodowoprawna przynależność do Polski obszarów na wschód od Odry i Nysy, bę­dących częścią składową jej terytorium państwowego, oznacza, że nie należą one do „Niemiec". Nie mogą być w ogóle trakto­wane jako część terytorium innego państwa niż Polska i tym samym nie mogą być „Irilandem" w rozumieniu RFN ani tego, co jiazywa on enigmatycznie „Niemcami". Zwierzchnictwo tery­torialne państwa, którego dotyczy zachodnioniemiecka ustawa za­sadnicza, ogranicza się wyłącznie do krajów RFN72. Cytując to stanowisko trzeba jeszcze powtórzyć, że obszary, o których mówi Wengler, przestały należeć do Niemiec konstytutywnie na mocy Umowy Poczdamskiej i nigdy nie podlegały zwierzchnictwu RFN. Układ z 1970 r. miał w tym względzie jedynie charakter deklaratoryjny. Konstytutywny aspekt miało natomiast z wszel­kimi 'skutkami wiążące potwierdzenie w nim terytorialnego sta­nu rzeczy przez RFN.

Powtórzyć tu trzeba zarazem, że w układzie RFN — PRL obie

241

strony przyjęły zobowiązanie kierowania się w swych wzajem­nych stosunkach celami i zasadami sformułowanymi w Karcie Narodów Zjednoczonych. Z Karty tej zaś wynika nie tylko zakaz użycia siły, lecz także obowiązek pełnego poszanowania integral­ności terytorialnej innych państw i nienaruszalności ich granic. Są to zatem powszechne zasady międzynarodowoprawne, które wiążą RFN przez wspomniany już kilkakrotnie art. 25 jej wła­snej konstytucji. Warto tu przytoczyć słowa cytowanego już pol­skiego ministra spraw zagranicznych Stefana Olszows-kiego, który na krótko przed wejściem w życie układu PRL — RFN wyraźnie zaznaczył, że jego zawarcie, ograniczone jedynie do rezygnacji z groźby użycia siły mijałoby sią z celem, oraz że wyrzeczenie się użycia siły posiada właściwy sens i znaczenie tylko w oparciu o uznanie nienaruszalności granic i poszanowanie integralności

terytorialnejn.

Na traktowanie w RFN ustaleń terytorialnych układu z Polską jedynie w aspekcie wyrzeczenia się siły we wzajemnych stosun­kach, wskazuje także sposób interpretowania w doktrynie 'za-chodnioniemieckiej ustaleń Aktu Końcowego Konferencji Bezpie­czeństwa i Współpracy w Europie z l sierpnia 1975 r. Akt ten nawiązuje w rzeczy samej nie tylko do zasad Karty Narodów Zjednoczonych, lecz także do Deklaracji zasad prawa międzyna­rodowego, dotyczących przyjaznych stosunków i współdziałania państw zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, uchwalonej na XXV sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ 24 października 1970 r.7* Interpretując d rozwijając te zasady stwierdza on w części pierwsze}, dotyczącej zagadnień bezpieczeństwa w Europie, że państwa uczestniczące w Akcie uważają wzajemnie za niena­ruszalne wszystkie granice każdego z nich, jak również granice wszystkich państw w -Europie i dlatego będą powstrzymywać się — teraz i w przyszłości — od zamachów na te granice. Zgod­nie z tym też zaniechają wszelkich żądań lub działań zmierza­jących do zawładnięcia bądź uzurpacji części lub całości tery­torium któregokolwiek z państw — sygnatariuszy Aktu. Będą też szanować integralność terytorialną każdego z-nich, tj. m.in.

242

powstrzymywać się od wszelkich działań przeciwko niej wymie­rzonych (pkt l, III i IV) 7S.

W literaturze prawniczej, a po części także w oficjalnych enun­cjacjach RFN zwraca się natomiast często uwagę na sformuło­wanie, zawarte w punkcie 1/1 wspomnianej części pierwszej Aktu Końcowego, dotyczące zagadnienia zmiany granic w try­bie pokojowym (tzw. peaceful change). Sformułowanie to głosi; że granice państw — sygnatariuszy mogą być modyfikowane zgodnie z prawem międzynarodowym środkami pokojowymi oraz w drodze porozumienia.

Sformułowanie to zostało wprowadzone do Aktu Końcowego nie jako odrębna zasada, lecz jako uzupełnienie i konsekwencja wyrażonej tam i uwypuklonej zasady suwerennej równości państw i jej poszanowania. W tym kontekście uzupełnienie to jest — z politycznego i prawnego punktu widzenia — najzupełniej oczywiste i zrozumiałe samo przez się. Zasadzie suwerenności przeczyłoby wręcz, gdyby niezawisłe państwa nie mogły w dro­dze pokojowo wynegocjowanych traktatów przeprowadzać zmian w zakresie swego terytorialnego stanu posiadania. W RFN akcen­tuje się wszakże możliwości peaceful change, jak gdyby co do tej oczywistej konsekwencji zasady suwerenności istniały in abstracto kiedykolwiek jakiekolwiek wątpliwości76.

Odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się dzieje, może być tylko jedna: niektóre koła polityczne w RFN nie mogą i nie chcą się w dalszym ciągu pogodzić z traktatowym potwierdzeniem status quo w Europie po II wojnie światowej. Usiłują one przyznawać temu statusowi w dalszym ciągu charakter prowizorium i od­działywać w tym duchu oia opinię publiczną 77.

243

A przecież RFN nie tylko w Akcie Końcowym KBWE, lec* przede wszystkim w układzie z 7 grudnia 1970 r., uznając mię.-dzynarodowoprawny charakter naszej zachodniej granicy pań­stwowej, zrezygnowała z wysuwania pod adresem Polski jakich­kolwiek roszczeń terytorialnych teraz i w przyszłości; podkreśliła nienaruszalność tej granicy i zobowiązała się do nieograniczo­nego poszanowania integralności terytorialnej PRL (art. I ust. 2 i 3). Zobowiązanie to nie może być przy tym rozumiane je­dynie z punktu widzenia rezygnacji ze stosowania siły we wza­jemnych stosunkach lu'b w aspekcie taktyczno-politycznej re­zygnacji z pryncypialnego, otwartego kwestionowania terytorial­nego stanu posiadania państwa polskiego. Oznacza ono bowiem pełne zrzeczenie sią wszelkich aspiracji i roszczeń do tegoż te­rytorium i pośrednio (w sensie prawa o obywatelstwie) do jego

mieszkańców.

W świetle wspomnianych co dopiero postanowień układu za­chodnia granica państwowa Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej, ustalona w Umowie Poczdamskiej, przestała być kwestią sporną między RFN i Polską78. Bezprzedmiotowe jest więc także wska­zywanie na możliwości, jej zmiany środkami pokojowymi.

Nie można tu również pominąć trafnej opinii, wyrażonej w no­wszym zachodnioniemieckira piśmiennictwie naukowym. Stoso­wnie do niej art. I układu z 7 grudnia 1970 r. wyraża w sposób zdecydowany, że linia Odry i Nysy Łużyckiej oznacza dla RFN nie — jak dotąd — granicę oddzielającą obszary, przekazane polskiej administracji, lecz polską granicę państwową, którą Re­publika Federalna Niemiec równocześnie uznała i to mimo, że słowo to w samym układzie z tych lub innych względów nie zostało użyte. Tym samym też musi ona traktować ziemie na wschód od tej granicy jako terytorium państwa polskiego79.

244

RFN wielokrotnie podkreślała, że uznała zachodnią granicę państwową Polski we własnym imieniu80. Nie była zresztą uprawniona do działania w imieniu innych państw. Tym bardziej nie mogła działać w imieniu państw nieistniejących, a więc np. Rzeszy Niemieckiej, tzn. państwa ogólnoniemieckiego, które w sensie międzynarodowo- i konstytucyjnoprawnym od kilku dzie­sięcioleci nie istnieje. Chodzi tu o fikcję, podtrzymywaną w RFN dla określonych celów politycznych. Układ nie zawiera zresztą iadn^j wzmianki, że został zawarty w imieniu państwa ogólno-•niemieckiego, które to pojęcie w nim w ogóle nie występuje81. Nie ma w nim również zastrzeżenia, że jest on rozwiązaniem prowizorycznym do chwili tzw. ponownego zjednoczenia Niemiec, tj. na czas istnienia RFN sz.

Bezsporny fakt, że RFN działała tu we własnym imieniu, za­przecza zresztą w rzeczy samej tezie o jej identyczności z „pań­stwem ogólnoniemieckim", na co — jak już wyżej powiedzieliś­my — zwróciła zrazu, choć w innym odniesieniu i celu, uwagę opozycyjna partia CDU/CSU. Odwrotnie też teza, że zobowiąza­nia, zaciągnięte przez RFN, nie wiążą identycznego z nią jakoby państwa ogólnoniemieckiego, musi budzić wątpliwości z punktu widzenia zwykłej logiki w.

Nie można zarazem zgodzić się z tezą, że układ z 7 grudnia 1970 r. {w zakresie dotyczącym ustaleń terytorialno-granicznych) ma charakter prowizorium, ponieważ wiążąc tylko RFN nie jest i nie będzie wiążący dla hipotetycznego przyszłego i zarazem nieidentycznego z nią państwa .ogólnoniemieckiego84. Gdyby na-

245

wet państwo takie miało w jakiejś nie dającej się przewidzieć przyszłości powstać, byłoby ono sukcesorem obu państw nie­mieckich, a zatem wiązałyby je powszechne międzynarodowo-pfawne zasady, dotyczące sukcesji państw i dziedziczenia zobo­wiązań terytorialno-granicznych, zaciągniętych przez państwa, 0^jf;te sukcesją 85. W kontekście tej sukcesji zasada nienaruszal­ności granic oznacza dalsze ich trwanie bez względu na zmiany suwerena. Daje temu wyraz wspomniana już wyżej wiedeńska konwencja o sukcesji państw w odniesieniu do traktatów z 23 sierpnia 1978 r., a zwłaszcza jej art. 11, który stwierdza wyraź­nie, że sukcesja państw nie ma wpływu na granicę, ustanowiona przez traktat, lub na prawa i obowiązki ustalone w traktacie i odnoszące się do systemu (reżimu) danej granicy86. Co więcej — trwanie granicy wchodzi poniekąd w zakres samego pojęcia „sukcesji państw", skoro oznacza ono objęcie suwerenności nad określonym terytorium 8J, tj. — dodajmy — nad terytorium ist­niejącym w chwili sukcesji i stanowiącym niejako jej substrat. Odmowa przez sukcesora, w tym wypadku ogólnoniemieckiego, dalszego uznawania granic zewnętrznych, przejętych po zespala­jących się członach i przez nie definitywnie uznanych, a więc ponowna ich negacja byłaby nie do pomyślenia 'bez pociągnięcia za sobą istotnego'naruszenia prawa, regulującego sprawy sukce­sji w dziedzinie traktatów oraz bez podważania zasad współżycia międzynarodowego i tym samym zagrożenia pokoju w Europie i na świecie 88.

246

konsekwencje w stosunku do siebie samej, a więc — 'jak dalej zobaczymy — także w odniesieniu do swego usta­wodawstwa i orzecznictwa, wydawanego przecież również tylko w jej imieniu, a nie np. w imieniu fikcyjnego państwa ogółno-niemieckiego.

] jeszcze jedno. W literaturze i enuncjacjach politycznych RFN przytacza się często sformułowanie art. IV układu z 7 grudnia 1970 r., w myśl którego nie narusza on' dwustronnych lub wielo­stronnych umów międzynarodowych, zawartych wcześniej przez obie strony lub ich dotyczących. Jako umowę tego rodzaju wy­mienia się przy tym cytowany już kilkakrotnie układ z 26 maja 1952 r. o stosunkach między Republiką Federalną Niemiec a trze­ma mocarstwami zachodnimi, czyli tzw. układ w sprawie Niemiec (Deutschlandvertrag] w brzmieniu z 23 .października 1954 r.89 W interpretacji zachodnioniemieckiej odsyła on jakoby w art. 7 ostateczne ustalenie granic Niemiec do czasu zawarcia traktatu pokoju. Według tekstu niemieckiego tegoż artykułu {ust. l zd. 2) .,ostateczne ustalenie granic Niemiec" (die endgilltige Festlegung der Grenzen Deutschlands) winno zostać odsunięte (aufgescho-ben) do czasu, kiedy stosownie do. zdania l tegoż ustępu nastąpi ,,swobodnie między Niemcami i ich byłymi przeciwnikami wyne­gocjowana traktatowa regulacja pokojowa (czyli regulacja o cha­rakterze traktatu pokojowego — L. J.) dla całych Niemiec" (eine zwischen Deutschland und seinen ehemaligen Gegnern freiverein-barte friedensvertragliche Regelung fiir ganz Deutschland). Cho­dzi tu innymi słowy o wspomniane już wyżej w rozdziale I p. 2 rzekome tzw. zastrzeżenie ostatecznej decyzji w traktacie pokoju (Friedensvertragsvorbehalt) fl°.

Trzeba tu najpierw zaznaczyć, że tekst ten w wersji angielskiej mówi nie o „regulacji o charakterze traktatu pokojowego", lecz pc prostu o wspomnianej już ..regulacji pokojowej" lub o „za-

247

łatwieniu pokojowym" (peace settlement), odsyłając do takiego uregulowania samo ostateczne wyznaczenie (jinal detetmination) granicy, a więc — powtórzmy — jej deliitiitację i demarkację 91.

Pomijając wynikającą z art. 11 układu jednakową autentycz­ność obu tekstów należy stwierdzić, że w wersji angielskiej układ zawiera zaczerpnięty z Umowy Poczdamskiej ogólny termin re­gulacji -pokojowej z wszystkimi tego stanu rzeczy konsekwen­cjami, o których była już mowa w rozdz. I i V. Użyte w tekście układu pojęcie „całych Niemiec" (the whole of Germany) dowo­dzi poza tym także w sensie lingwistycznym, że nie chodziło tu o oznaczenie istniejącego jakoby lub mającego powstać państwa. Państwa o nazwie „całe Niemcy" w każdym razie nie ma. Przy­jęto termin, wskazujący wyraźnie na jego odniesienie do określo­nego obszaru geograficzno-polityć żnego lub etniczno-politycznego w Europie w.

Jeżeli zaś chodzi o wspomniane w art. IV układu między PRL i RFN z 1970 r. wielostronne umowy międzynarodowe, zawarte wcześniej i dotyczące obu stron, to na pierwszym miejscu wy­mienić tu należy. bezwzględnie Umowę Poczdamską, wiążącą także Republikę Federalną Niemiec.

Na kanwie faktu, że RFiN Uznała w układzie ż 7 grudnia 1970 r. polską zachodnią granicę państwową wyłącznie w swym imie­niu, wyrażony został w literaturze RFN w swoim czasie przez Ericha Kuchenhoffa pogląd, iż sama Republika Federalna Nie­miec uczestnicząc jako taka w (ewentualnych) przyszłych roko­waniach pokojowych nie będzie mogła wobec nikogokolwiek (wO-bec żadnego partnera rokowań) kwestionować zagwarantowanej w układzie granicy. Układ z Polską, w którym RFN uznała w swoim imieniu polską zachodnią granicę państwową, może być — zdaniem tegoż autora — równocześnie jedynie pomocny w

248

ewentualnym doprowadzeniu do traktatowej regulacji pokojo­wej, o której mówi niemiecka wersja układu z 26 maja 1952 r.w

Należy przy tym mieć na uwadze realizację przez Polskę usta­leń terytorialnych rozdz. IX Umowy Poczdamskiej oraz delimi-tację i demarkację granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, przepro­wadzoną na kanwie układu zgorzeleckiego z 6 lipca 1950 r. przez NRD i Polskę jako państwa bezpośrednio zainteresowane, tj. z sobą sąsiadujące. Nadto nie można pominąć faktu przyjęcia do wiadomości z aprobatą przez zachodnich sygnatariuszy Umowy Poczdamskiej, tj. przez Stany Zjednoczone Ameryki, Wielką Brytanię i Francję, dojścia do skutku układu normali­zacyjnego między RFN i Polską. Rządy tych państw dały temu wyraz w jednobrzmiących notach, przekazanych rządowi RFN w dniu 19 listopada 1970 r. w odpowiedzi na notyfikowany im przez ten rząd fakt parafowania układuM. Niezmiennie pozy­tywne stanowisko Związku Radzieckiego w sprawie granicy pol­skiej na Odrze i Nysie Łużyckiej znalazło — powtórzmy — do­datkowy międzynarodowoprawny wyraz w układzie z RFN z 12 sierpnia 1970 r.

Trzeba tu również przypomnieć znane stanowisko Francji, ak­ceptujące tę granicę i potwierdzone dobitnie przez prezydenta Charlesa de Gaulle'a w przemówieniu na plenarnym posiedzeniu Sejmu PRL w dniu 11 września 1967 r. w Warszawie85. W lite-

249

raturze naukowej RFN zwrócono też uwagę na to, że rzecznik brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i 'Wspólnoty oświadczył w Izbie Gmin 20 listopada 1970 r., tj. w dwa dni po parafowaniu układu RFN — PRL, iż układ ten wraz z uzupeł­niającymi go dokumentami cieszy się pełnym poparciem Rządu Brytyjskiego i że dotyczy to także postanowień w sprawie pol­skiej granicy zachodniej. Podkreśla się przy tym, że oświadczeniu temu nie towarzyszyły żadne zastrzeżenia oraz że dziennik lon­dyński „The Times" skomentował to oświadczenie dnia 21 listo­pada tegoż roku jako uznanie tejże granicy de iure przez Wielką Brytanię, i to na kanwie parafowanego układu RFN — PRL96. Zaznacza się również, że ze strony Stanów Zjednoczonych Ame­ryki analogiczne potwierdzenie nastąpiło we wspólnym komuni­kacie, ogłoszonym l czerwca 1972 r. po wizycie prezydenta Ri-charda Nixona w Polsce. W komunikacie tym obie strony, t j. amerykańska i polska, „powitały z zadowoleniem układ między Polską Rzecząpospolitą Ludową i Republiką Federalną Niemiec, podpisany 7 grudnia 1970 r. oraz zawarte w nim postanowienia w sprawie granic" 97. Nie można tu także pominąć wspomnianego wyżej postanowienia Stolicy Apostolskiej z 28 czerwca 1972 r. oraz Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach z 1975 r.

Zważywszy z kolei, że sama Umowa Poczdamska — jak już wyżej powiedzieliśmy — stała się aktem zastępującym traktat pokoju oraz że Polska i inne państwa koalicji antyhitlerowskiej uznały w latach pięćdziesiątych stan wojny z Niemcami za za­kończony, można mówić o dojściu w pełni do skutku uregulowa­nia lub rozstrzygnięcia pokojowego (peace settłement) w sprawie

250

polskiej zachodniej granicy państwowej na Odrze i Nysie Łu­życkiej. Wszelkie .ponawiane w RFN próby odsyłania tej kwestii do hipotetycznej traktatowej regulacji pokojowej w przyszłości są tym samym całkowicie chybione i w rzeczy samej bezprzed­miotowe. Układ z 7 grudnia 1970 r. zresztą (chociaż jakiegoś przyszłego formalnego traktatu pokoju teoretycznie rzecz biorąc nie wyklucza) również nie zawiera takiego uwarunkowania, ani też do niego nie odsyła. Odesłania takiego nie można wywodzić z negatywnego jedynie stwierdzenia, że nie narusza on innych umów zawartych oddzielnie przez obie strony (art. IV).

Na tym tle nie można się zgodzić z poglądem, że RFN jest co prawda obowiązana wyciągnąć wszystkie konsekwencje z trakta­towego uznania przez nią obszarów na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej za immanentą część polskiego terytorium państwowe­go, ale że chodzi tu o zobowiązanie przyjęte przez Republikę Fe­deralną pod „warunkiem rozwiązującym" (auflosende Bedin-gung), wynikającym właśnie ze wspomnianego „zastrzeżenia trak­tatowej regulacji pokojowej", chociaż — jak się zarazem przy­znaje — zastrzeżenie to w samym układzie expressis verbi$ nie występuje. RFN miałaby być według tej koncepcji w pełni zwią­zana układem z 7 grudnia 1970 r., z wszelkimi wynikającymi z niego konsekwencjami, ale tylko do czasu takiej hipotetycznej regulacji9S.

W literaturze naukowej RFN wyrażony został również pogląd, że w sprawie pełnej terytorialnej suwerenności Polski nad były­mi niemieckimi obszarami wschodnimi zapadła decyzja ostatecz­na i to „za zgodą RFN i Trzech Mocarstw" oraz że w jej wyni­ku obszary te nie należą już do „Niemiec jako całości" i nie pod­legają czteromocarstwowej odpowiedzialności" w.

Autor tej tezy wyciągnął z jednej strony pełne konsekwencje z układu z 7 grudnia T970 r., uczynił to jednak w sposób zawę-

251

żający równocześnie jego literą i ducha. Mówi bowiem o konse­kwencjach ex nunc i przypisuje ustaleniom granicznym układu tym samym charakter konstytutywny, oparty zarazem na decyzji, podjętej jakoby przez RFN w porozumieniu z trzema mocarstwa­mi zachodnimi. Podobna zawężająca interpretacja układu, przy­znająca, że wywiera on wprawdzie (musi wywierać) określone skutki w aspekcie terytorialno-politycznym, ale jedynie z mocą ex nunc, tj. od momentu jego wejścia w życie, prezentowana jest także przez innych autorów zachodnioniemieckich. Dotyczy to zwłaszcza kwestii oddziaływania na system prawny RFN łącz­nie z instytucją obywatelstwa. Powrócimy do tej sprawy jeszcze w dalszych rozważaniach. Tutaj powtórzyć należy raz jeszcze, że Republika Federalna Niemiec zaakceptowała w układzie z 1970 r. konstytutywne decyzje poczdamskie, w wyniku których polskie ziemie zachodnie i północne już od 1945 r. nie wchodzą w skład Niemiec i już wówczas znalazły się poza obszarem podległym odpowiedzialności czterech mocarstw.

Nie mają w związku z tym racji również ci autorzy zachodnio-niemieccy, którzy skłaniają się do wniosku, że w wyniku układu pierwotna tzw. cesja administracyjna przekształciła się w cesję terytorialną 10°. Układ ten jako akt w tej mierze deklaratoryjny nie mógł mieć i nie ma charakteru umowy cesyjnej. Republika Federalna Niemiec nie mogła cedować czegoś, czego sama nie posiadała. Wyraził to zresztą kanclerz Willy Brandt w swym przemówieniu telewizyjnym w Warszawie w dniu 7 grudnia 1970 r., stwierdzając, że układ ten nie zawiera rezygnacji z ni­czego, co nie zostało już od dawna utracone i to w wyniku zbrod­niczego reżimu narodowo-socjalistyczrtego 1M. Chybiony jest także

252

pogląd, że obydwie sukcesorki Rzeszy Niemieckiej, tj. NRD w układzie zgorzeleckim i RFN w układzie z 7 grudnia 1970, do­konały niejako konwalidacji tego, co określa się mianem „bez­prawnej aneksji" przez Polską ziem na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej102.

W świetle innego poglądu przedstawionego w doktrynie RFN już dawniej, a później w nieco złagodzonej formie ponowionego, Niemcy istniały pod względem państwowym po 1945 r. nadal, jako że Umowa Poczdamska jako res inter alios gęsta ich prawnie nie wiązała. Wszelako istotne zmiany nastąpiły tu z mocą ex nunc po wejściu w życie układów tzw. wschodnich, które jakoby zawierały bądź cesję terytoriów na wschód od Odry i Nysy, bądź legalizację ich poprzedniej bezprawnej „aneksji". Układy te mają. jednak charakter rzekomo prawnie wątpliwy, ponieważ „zadysponowały" terytoriami bez pytania o zdanie ludności ,,związanej z tymi ziemiami". (Chodzi tu zapewne także, a może nawet głównie o Niemców — byłych mieszkańców tych ziem, którzy taką więź odczuwają — L.J.). To zaś sprzeciwia się w świetle tego poglądu prawu do samostanowienia, które bez wzglę­du na jego ocenę ma stanowić ius cogens w sensie art. 71 wspom­nianej już kilkakrotnie wiedeńskiej konwencji o prawie trak­tatów z 23 maja 1969 r. Stąd też — chociaż układy „wschodnie" RFN zmieniły stan rzeczy istniejący przed ich zawarciem, będą w myśl tego poglądu musiały ulec weryfikacji z punktu widze­nia prawa o samostanowieniu. W tym znaczeniu mają co naj­wyżej charakter prowizoryczny (nie są prawomocne)1M.

Nie potrzeba oczywiście powtarzać, że w świetle decyzji pocz-

253

damskich nie może być mowy ani o polskiej „aneksji" tych by­łych wschodnich obszarów,niemieckich, ani o ich „cesji" ze stro­ny RFN. Nie zmienia to w niczym konsekwencji wynikających z ich prawnej przynależności do Polski od 1945 r. Bezprzedmio­towe jest też interpretowanie Umowy Poczdamskiej w aspekcie prawa do samostanowienia, zważywszy szczególny charakter tego aktu regulującego iniędzynarodowoprawnie problem nowego bytu terytorialno-politycznego. Niemiec na kanwie rozpętanej przez nie i prowadzonej ludobójczo II wojny światowej, zakończonej ich bezwarunkową kapitulacją w sensie zdania się na łaskę i nie­łaskę zwycięzców.

Nie może tego również zmienić oficjalna teza zachodnionie-miecka, według której art. I układu z 7 grudnia 1970 r. powołuje się jakoby nie na ustaloną w Umowie Poczdamskiej granicę pol­ską na Odrze i Nysie Łużyckiej, lecz tylko na wytyczony tam jej przebieg104. Jest bowiem oczywiste, że określenie w tejże umowie ogólnego przebiegu granicy jest wykładnikiem jej rów­noczesnego globalnego ustalenia. Do niej też jako do granicy istniejącej (scil. na mocy tejże umowy) nawiązuje wspom­niany art. I. Również w RFN podkreślono w swoim czasie, że układ z 7 grudnia 1970 r. tylko wtedy ma sens, jeśli się przyj­mie, że regulacja graniczna, do której on się odnosi jest osta­teczna 1<M.

5. UKŁAD Z 7 GRUDNIA 1970 R. W ŚWIETLE

PÓŹNIEJSZEJ PRAKTYKI POLITYCZNEJ W RFN

Z przytoczonego co dopiero faktu bardzo często nie wycią­gano wszakże w RFN należytych wniosków politycznych. Jak zobaczymy w dalszych rozdziałach, nie znalazł on też pemego

254

odzwierciedlenia w systemie prawnym tego państwa I0fl. Można przyjąć, że ostrze propagandy zachodnioniemieckiej wymierzone przeciwko polskiemu terytorialnemu stanowi posiadania po 1972 r. okresowo nieco osłabło, co oczywiście nie znaczy, by zo­stała ona całkowicie zaniechana lub nie miała się wtórnie na­silać. Odnotować można również akceptujące polski stan posia­dania wypowiedzi niektórych odpowiedzialnych polityków obozu rządowego oraz bardziej realistyczne stanowisko w nowszych publikacjach nauki prawa l07. Wszelako znikoma jest liczba tych autorów, którzy — jak przewodniczący Towarzystwa Niemiecko--Polskiego w RFN prof. Helmut Ridder — opowiadają się bez jakichkolwiek zastrzeżeń za usunięciem w RFN wszystkiego, co hamuje proces normalizacji stosunków z Polską, łącznie z wy­ciągnięciem pełnych konsekwencji z układu z 7 grudnia 1970 r. i to .także w odniesieniu do systemu prawnego tego państwa, oraz za koniecznością całkowitego odejścia od fikcyjnej tezy o rzekomym dalszym trwaniu państwa ogólnoniemieckiego, ze wszystkimi konsekwencjami w zakresie ustawodawstwa i orzecz­nictwa 108.

Na stanowisku diametralnie przeciwnym stanęły oczywiście koła rewizjonistyczne, a wśród nich organizacje przesiedleńcze, na czele ze Związkiem Wypędzonych (BdV), a także różne mia­rodajne czynniki w partiach CDU/CSU. Warto tu odnotować

255

rezolucję uchwaloną 26 kwietnia 1979 r. przez Zarząd Główmy BdV, w którego skład wchodzą delegaci wszystkich 11 Uw. ziomkostw przesiedleńców (Landsmannschaften). Rezolucja ak­centuje rzekomą aktualność „postulatu ponownego zjednoczenia" z ustawy zasadniczej i domaga się w związku z tym „wierno&ei wobec układu w sprawie Niemiec" (czyli wspomnianego tzw. układu ogólnego z 1952 r. — L. J.), który jakoby zabrania regu­lacji granicznych, antycypujących swobodnie wynegocjowany „traktat pokoju" i „postuluje" (gebietet) owo „ponowne zjedno­czenie". Z kolei przywódca bawardciej Unii Chrześcijańsko-So-cjalnej {CSU), premier Bawarii i kandydat na kanclerza w wy­borach do Bundestagu w 1980 r. Franz Josef StrauB oświadczył na tzw. forum partyjnym swej partii w 1979 r. w Norymberdze, że w odczuciu CSU Republika Federalna Niemiec jest „wolnoś­ciowym demokratycznym państwem prawa", natomiast „ojczyznę stanowią całe Niemcy w granicach z 1937 r." l09 Nic tu dodać,

nic ująć.

Nie można tu pominąć również przemówienia, jakie w czerwcu 1976 r. na 15 Zlocie tzw. Ziomkostwa Prus Zachodnich (Land-smannscliajt Westpreufien) wygłosił jeden z czołowych działaczy CDU i były minister federalny Heinrich Windelen. Negował on. prawną przynależność do Polski jej ziem zachodnich i północ­nych, określał te ziemie nadal jako „Niemcy wschodnie" (Ost-deutschland), oddzielając je wyraźnie od terytorium państwa polskiego, a zachodnią granicę państwową Polski sprowadzał do rzędu granic wewnątrzniemieckich (innerdeutsche Grenze) M,

Również poseł do Bundestagu z ramienia CpU Manfred Abe-lein uznał w lutym 1979 r. za celowe stwierdzić, ze granicami „niemieckimi" są objęte tereny, które należały do Rzeszy wedJug stanu z 31 grudnia 1937 r., oraz że w tym zakresie niczego nie zmieniły ani decyzje koalicji antyhitlerowskiej, ani układy RFN z ZSRR, Polską, NRD i innymi krajami socjalistycznymi. W kon­sekwencji na tle wspomnianej rezolucji Bundestagu z 17 maja 1972 r., a także orzecznictwa Federalnego Trybunału Konstytu­cyjnego (zwłaszcza uchwały z 7 lipca 1975 r., o której będzie

256

dalej mowa) tereny na wschód od Odry i Nysy pozostają jego zdaniem nadal — i to do chwili zawarcia traktatu pokoju — je­dynie pod „polską administracją". Powrócił on do tej sprawy we wrześniu 1979 r., podkreślając prowizoryczny charakter ustaleń układu z 7 grudnia 1970 r., będących jego zdaniem jedynie uszczegółowieniem podstawowego aspektu wyrzeczenia się siły we wzajemnych stosunkach nl. Analogiczne stanowisko zajął w 1980 r. (po wyborach do Bundestagu IX kadencji) inny czołowy działacz CDU, premier Dolnej Saksonii Ernst Albrecht podkreś­lając, że nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż jego partia zamie­rza niezmiennie obstawać przy „konstrukcji prawnej państwa' ogólnoniemieckiego" w granicach z 1937 r. oraz przy założeniu, że ostateczne decyzje w sprawie granic mogą podjąć jedynie ..ponownie zjednoczone Niemcy" m.

Wypada zgodzić się zarazem z poglądem, że tzw. nowa polityka wschodnia rządu koalicyjnego SPD/FDP nie odrzucała jedno­znacznie elementów ogólnoniemieckich, nie odcinała się zdecy­dowanie od rewizjonistycznych założeń, jakie legły u podstaw polityki RFN od zarania jej istnienia. Starała się założenia te je­dynie uelastycznić i dopasować do nowej sytuacji _ miedz ynaro-dowej ns. Wskazywały na to różne decyzje i enuncjacje oficjal­ne m. Chodziło bez wątpienia o to, by tzw. problem niemiecki

257

pozostawał nadal otwarty w sensie politycznym, a nawet — jak dalej zobaczymy — prawnym. Elementem takiego stanowiska było uchylanie się od jednoznacznej interpretacji uregulowania kwestii polskiej granicy państwowej na Odrze i Nysie Łużyckiej jako decyzji ostatecznej. Powoływano się przynajmniej, choćby formalnie, na zastrzeżenie ostatecznej decyzji w traktacie po­koju. Trzeba wszakże przytoczyć również stanowisko, jakie nie­zależnie od tego zajął Zarząd Federalny SPD w uchwalonym 4 października 1979 r. w Bonn projekcie tez w sprawie polityki zagranicznej RFN. Chodziło tu o tezy na kolejny Zjazd tej partii w grudniu 1980 r. Podkreślono w nich wierność układom wschod­nim i zawartemu w nich zobowiązaniu pełnego poszanowania integralności terytorialnej wszystkich państw w ich obecnych granicach. Stwierdzono też, że RFN nie wysuwa ani też nie za­mierza wysuwać w przyszłości żadnych roszczeń terytorialnych, uznając ostateczny charakter zachodniej granicy państwowej Pol­ski 115. Kanclerz Helmut Schmidt oświadczył nieco wcześniej w rozmowie z dziennikarzami w Berlinie Zachodnim, że nie można sobie wyobrazić, by w posiadanie niemieckie wróciły terytoria,. na których Niemcy już nie mieszkają. Dążenie do zmian tego rodzaju nie sprzyjałoby pokojowi „w Niemczech i w Europie". Dał też wyraz przekonaniu, że przesunięciom etnicznym, jakie miały miejsce na tych obszarach wielokrotnie w przeszłości, należy wreszcie położyć kres. Z kolei w wywiadzie dla tygodnika ;,Dcr Spiegel", udzielonym w toku kampanii wyborczej w 1980 r., podkreślił on ogólnie wagę wierności RFN wobec traktatów tzw. wschodnich, w którą nikt nie powinien powątpiewać. Co więcej — nie wystarcza jedynie prawne respektowanie układów, chodzi bowiem także o ich stałe wypełnianie życiem i realizowanie llfl. Cala sprawa nabrała nowego oblicza po upadku socjaldemokra-tyczno-liberalnego rządu kanclerza H. Schmidta i po ponow­nym dojściu do władzy partii chadeckich CDU/CSU, tj. po utworzeniu przez nie w dniu l października 1982 r. pod kie­rownictwem Helmuta Kohla nowego rządu koalicyjnego z partią liberalną — byłą partnerką koalicji SPD/FDP.

258

Rządząca CDU/CSU nawiązała z naciskiem do tezy o rzeko­mym dalszym bycie Rzeszy Niemieckiej w granicach z 31 grud­nia 1937 r. i o nadal „otwartym problemie niemieckim", akcen-tujtjc szczególną wagę tej tezy w polityce Republiki Federalnej Niemiec i nadając jej odpowiednio szeroką wymowę propagan­dową.

W sposób szczególny dał wyraz temu nowemu okresowi sto­sunku RFN do realiów terytorialno-politycznych federalny mi­nister spraw wewnętrznych dr Friedrich Zimmermann (CSU) w dr.iu 29 stycznia 1S83 r. na zgromadzeniu bawarskiej organizacji krajowej (Landesverband) Związku Wypędzonych. W referacie zatytułowanym Wypędzeni i ich sprawy w nowym rządzie fe­deralnym stwierdził m.in.:

„On też (scil. nowy rząd — L.J.) będzie nadto stale i z wymaganą wyrazistością wyjaśniał, że układy wschodnie i układ zasadniczy z NRD anti nie oznaczają regulacji pokojowej dla całych Niemiec, ani takiej re­gulacji nie antycypują, Nie będzie zarazem pozostawiał najmniejszej wąt­pliwości co do tego, że przy uznawaniu problemu niemieckiego za otwarty wychodzi on z zawartego w ustawie zasadniczej i przez nią uregulowa­nego założenia bytu całych Niemiec wraz z jednym „niemieckim (ogólno-nicmieckim) narodem państwowym i jedną (ogólno)-niemiecką władzą państwową. Tę pożycie prawną rząd federalny wyjaśnił niedawno z całą wyrazistością w Niemieckim Bundestagu, Nowego rządu federalnego nie będą cechowały tendencje do ograniczania problemu niemieckiego do Republiki Federalnej Niemiec i NRD, i nie obejmowania nią wschodnio-niemieckich obszarów po tamtej stronie Odry i Nysy. Nie będziemy też dopuszczać żadnej wątpliwości co do "tego, że wypędzenie Niemców i po­zbawienie ich własności gruntów oraz innych wartości majątkowych bez odszkodowania jest sprzeczne z prawem międzynarodowym"1!7.

259

Minister Zimmermann dal więc bez ogródek wyraz temu, jak w kręgach czołowych polityków chadeckich jest rozumiany ów „otwarty problem niemiecki". Chodzi tu po prostu o przywró­cenie, a przynajmniej o ewentualność przywrócenia państwo­wości niemieckiej w granicach z 1937 r., tj. łącznie z terytoria­mi na wschód od Odry i Nysy Łużyckiej, traktowanymi przez tegoż F. Zimmermanna — mimo układu z 7 grudnia 1970 r. — jednoznacznie nadal jako obszary „wschodnioniemiec-k i e". Nie omieszkał on przy 'tym poprzeć swych, godzących w polski terytorialny stan posiadania, wywodów odwołaniem się do omówionych już wyżej obszernie takich tez, jak zastrzeżenie hipotetycznej regulacji pokojowej w przyszłości czy też założe­nie, iż byt państwa ogólnoniemieckicgo jest zawarowany (ugrun­towany) w konstytucji RFiN (a nie jedynie przez nią postulo­wany. Nie zabrakło oczywiście tezy o rzekomej bezpodstawności między narodowo prawne j przymusowego transferu ludności nie­mieckiej po II wojnie światowej.

Nie może dziwić, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych PRL złoży k) w dniu 7 lutego 1983 r. wobec ambasadora RFN w War­szawie stanowczy protest w związku z wypowiedzią ministra Zimmermanna, a także niektórymi wypowiedziami innych przed­stawicieli rządu zachodnioniemieckiego, w których zakwestiono­wane zostały realia terytorialno-polityczne w Europie, potwier­dzone w układach bilateralnych zawartych przez RFN z pań­stwami socjalistycznymi, a także w Akcie Końcowym KBWE. Hząd PRL stanowczo odrzucił stanowisko zawarte w tych wy­powiedziach jako sprzeczne z układem z 7 grudnia 1970 r., sta­nowiącym nienaruszalną podstawę stosunków wzajemnych mię­dzy Polską i RFN. Sprzeciwił się też stanowczo wszelkim pró­bom jednostronnej tendencyjnej interpretacji układu w oparciu o akty wewnętrzne RFN, które nie rodzą i nie mogą rodzić skutków międzynarodowoprawnych. Rząd PRL zaznaczył też, że takie stanowisko podważa wiarygodność deklaracji rządu RFN o woli kontynuacji polityki opartej o układy z krajami socjali­stycznymi i może poważnie obciążyć stosunki dwustronne z Pol­ską oraz klimat polityczny, bezpieczeństwo i współpracę na na­szym kontynencie. Wyrażono równocześnie oczekiwanie, że rząd RFN zaniecha prób podważania układu z 7 grudnia 1970 r. i wró-

260

ci na drogę kontynuacji procesu normalizacji stosunków wza­jemnych, leżącego w interesie obu państw i ich społeczeństw oraz odprężenia w Europie 118.

Wywody ministra Zimmermanna zainicjowały niejako szereg podobnych w treści wypowiedzi innych polityków RFN, zwią­zanych z obozem rządowym, a ściślej z przewodzącą mu cha-decją.

Ramy pracy nie pozwalają na przytoczenie innych wypowiedzi przedstawicieli rządzącej w RFN od 1982 r. koalicji chadecko--liberalnej. Wystarczy powiedzieć, że cytowany już wyżej dzia­łacz CDU Heinrich Windelen, który w marcu 1983 r. objął, sta­nowisko federalnego ministra ,.do spraw stosunków wewnątrz-niemieckich'1 (Bundesminister jur innerdeutsche Beziehungen), poparł swego kolegę Zimmermanna m.in. słowami: ,,My formu­łujemy ponownie całkiem jednoznacznie nasze cele narodowe" llfl.

Przewodniczący CSU i premier bawarski Franz Josef Straulł stwierdził z kolei, że F. Zimmermann dał jedynie wyraz ,,za-chodnioniemieckim pozycjom prawnym". Zdaniem StrauBa ukła­dy (scil. wschodnie) nie zawierają ani uznania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, ani też międzynarodowoprawnego uznania NRD. Ostateczna regulacja dotycząca Niemiec i ich granic może nastąpić dopiero na europejskiej konferencji pokojowej, do któ­rej zresztą — w jego przekonaniu — na pewno dojdzie. Zazna­czył wszakże równocześnie (w sposób nieco enigmatyczny), że powrotu do ,,dawnego stanu" z pewnością też nie będzie. Nie jest on bowiem kimś, kto buja w obłokach i nie bierze pod uwa­gę realiów. Chodzi* jedynie o to, by nie zrezygnować przed­wcześnie z owych zachodnioniemieckich „pozycji prawnych" 12°.

Z wypowiedzi tych wynika jasno, że „problem niemiecki" ma pozostawać nadal otwarty; wynika to z przesłanek nie tyle-praw-

261

nych, ile wyraźnie politycznych, tj. służących (bliżej zresztą nieokreślonej) dalekosiężnej taktyce i kalkulacji politycznej.

Sam kanclerz dr Helmut Kohl zajął w tej sprawie stano­wisko poniekąd dwuznaczne: od wypowiedzi ministra Zimmer-manna się nie zdystansował. Rzecznik prasowy jego rządu Dieter Stolze stwierdził, że minister ten oparł się na orzecznictwie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego (będzie o nim mowa w następnym rozdziale) i że chodzi tu nie o roszczenia ,cry-torialne, ale o „niezbywalne prawa" m.

Jak zaznaczono w prasie zachodnioniemieckiej, H. Kohl nigdy dotąd poważnie nie wystąpił przeciwko tym członkom CDU/CSU ze swego najbliższego otoczenia, którzy jawnie głoszą tezę o dal­szym istnieniu Niemiec w granicach z 1937 r. i tym samym sta­wiają -pod znakiem zapytania (w odczuciu Polaków) ostateczny charakter polskiej zachodniej granicy państwowej. Na imprezie zorganizowanej w dniu 12 września 1984 r. w Brunszwiku przez Związek Wypędzonych, a związanej z corocznym tzw. dniem ziem rodzinnych (Tag der Heimat), w której kanclerz H. Kohl wziął ostentacyjnie udział, wypowiadał się on eufemistycznie za „jasnością i obliczalnością" (Klarheit und Berechenbarkeit) za-chodnioniemieckiego punktu widzenia 122. Był to zresztą pierw­szy od szeregu lat udział kanclerza federalnego w imprezach organizowanych przez organizacje przesiedleńcze. Nie sposób też pominąć drobnego na pozór faktu, że tradycyjnemu już corocz­nemu „sprawozdaniu o stanie narodu" (Bericht żur Lagę der Na-tiori), składanemu przez kanclerza w Bundestagu, Helmut Kohl dał nową rozszerzoną wykładnię ,,sprawozdania o stanie narodu

262

w rozbitych i podzielonych Niemczech" (Bericht żur Lagę der Nation im gespaltenen, im geteilten Deutschland)123.

Z drugiej strony akcentował on (np. w swym expose rządo­wym w Bundestagu w dniu 4 maja 1983 r.) moc obowiązującą układów „wschodnich", aczkolwiek nie omieszkał równocześnie wyliczyć wszystkich tych przesłanek (składających się — do­dajmy — na wspomnianą „pozycję prawną" RFN), które moc tę z zachodnioniemieckiego punktu widzenia zgodnie z tezą o dal­szym bycie Rzeszy według stanu z 1937 r. warunkują. Powołał się więc między innymi na ustawę zasadniczą, na orzecznictwo Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, na układ z 1954 r, w sprawie Niemiec oraz na rezolucję z 17 maja 1972 r. W swym „sprawozdaniu o stanie narodu w rozbitych i podzielonych Niem­czech", przedstawionym Bundestagowi 27 lutego 1985 r., kanclerz Kohl potwierdził — co należy niewątpliwie podkreślić — ,,teraz i na przyszłość" układ z 7 grudnia 1970 r. i zawarte w nim między RFN i Polską zasady nienaruszalności granic i poszano­wania integralności terytorialnej oraz suwerenności wszystkich państw w Europie w ich obecnych granicach jako podstawowy warunek pokoju. Dodał też, że RFN i Polska nie mają wobec siebie jakichkolwiek roszczeń terytorialnych i nie będą ich wy­suwać także w przyszłości, oraz że po drugiej stronie polskiej granicy zachodniej żyją dziś polskie rodziny, dla których tereny te stały się w ciągu dwóch pokoleń stronami rodzinnymi (Hei­mat), ..Będziemy — stwierdził — to szanować i nigdy nie będzie­my tego podważać". Nie omieszkał wszakże wskazać równocześnie na owe „pozycje prawne" RFN, a także np. na to, że z punktu widzenia Republiki Federalnej istnieje nadal jedna niemiecka (scil. ogólnoniemiecka) przynależność państwowa 124.

Akcentowana często przez H. Kohla, podobnie jak i przez in­nych polityków CDU/CSU (np. — jak dalej zobaczymy — przez F. J. Straufia) wierność powszechnej międzynarodowoprawnej

263

zasadzie dochowywania umów (pacta sunt servanda) ma w świe­tle tego, co wyżej powiedziano, zastosowanie z uwzględnieniem owej „pozycji prawnej"125. (Będzie o tym jeszcze'mowa niżej w tym rozdziale, zwłaszcza w p. 7).

Warto tu napomknąć też o referacie wspomnianego już mi­nistra H. Windelena, wygłoszonym dnia 7 lutego 1984 r. w Wa­szyngtonie na zachodnioniemiecko-amerykańskim seminarium chadedkiej Fundacji Konrada Adenauera (Konrad-Adenauer-Stij-tungr), w którym w sposób — zapewne ze względu na amery­kańskie audytorium — bardziej wyważony przedstawił on pod­stawowe problemy polityki rządu RFN „w sprawie Niemiec" (Deutschlandpolitik). W referacie tym nie użył on ani razu sfor­mułowania o dalszym bycie Rzeszy Niemieckiej według stanu z 1937 t. Zaakcentował natomiast w sposób bardziej zawoalowa-ny, że w rozumieniu rządu federalnego owa „polityka w sprawie Niemiec" nie jest zawężona do stosunków z Niemiecką Repu­bliką Demokratyczną, czyli nie jest identyczna z polityką wobec samej NRD. Stanowi ona „zewmętrznopolityczne i wewnątrznie-mieckie ramy ogólne" wraz z „podstawami prawnymi", których celem jest „dążenie do takiego stanu pokoju w Europie, w któ­rym naród niemiecki uzyska jedność w ramach stanowienia o sobie". W konsekwencji „problem niemiecki" sprowadza się — zdaniem H. Windelena — do prawa do „wolności i samosta­nowienia" dla niemieckich „ziomków" (Landsleute], przy czym aspekt terytorialny, choć międzynarodowoprawnie nadal aktual­ny, schodzi niejako na drugi plan. Nie taił on, że jest to polity­ka, która za granicą spotyka się z niezrozumieniem, przy czym byłoby — jego zdaniem — tragiczne, gdyby przyjaciele i soju­sznicy Republiki Federalnej Niemiec oceniali jej trwanie przy tezie o „jedności Niemców" jako wsteczne i restauratywne126.

Temu zaś, że polityka ta nie znajduje zrozumienia także w łonie sojuszników RFN, dał dobitny wyraz — jak już wzmian-

264

kowaliśmy — we wrześniu 1984 r. włoski minister spraw zagra-" nicznych i zarazem prezydent Europejskiej Unii Chrześcijańskich Demokratów Giulio Andreotti, stwierdzając krótko: „Istnieją dwa państwa niemieckie i dwa państwa niemieckie powinny pozo­stać". Były kanclerz austriacki Bruno Kreisky zauważył w związ­ku z, tym, że „to, co powiedział Andreotti na temat niemieckiego' ponownego zjednoczenia ^odpowiada poglądowi wielu zachodnich polityków". Zdaniem francuskiego politologa Alfreda Grossera z kolei „Zachód opowiada się mocno za ponownym zjednoczer-iem (scil. Niemiec — L.J.) dopóty, dopóki wie, że ono nie nastąpi" 12T. Na tym tle trzeba, choć pokrótce, odnotować stanowisko fe­deralnego ministra spraw zagranicznych i wicekanclerza RFN Hansa-Dietricha Genschera, który •— przypomnijmy — pełnił te funkcje także w gabinecie socjaldemokratyczno-liberalnym kanclerza Helmuta Schmidta. Otóż minister Genscher uznał za konieczne zdystansować się od poczynań tych polityków cha-deckich, którzy jawnie zaangażowali się w kwestionowanie po­wojennych realiów terytorialno-politycznych. Starał się w ten-sposób łagodzić negatywny wydźwięk tych poczynań. Oświad­czył np., że „szwargotanie wokół granicy na Odrze i Nysie wy­wołuje niezrozumienie i niepewność wszędzie, nie tylko na Wschodzie" 128. Wychodząc z założenia, że koła historii nie da się odwrócić, podkreślił, że należy przyjąć to do wiadomości i postępować tak, aby Polacy wiedzieli, iż ,,mogą żyć w trwałych i przez nikogo nie kwestionowanych granicach". Opowiedział się za kontynuowaniem wysiłków zmierzających do dalszego rozwoju procesu normalizacji stosunków z Polską, podkreślając równo-' cześnie, że warunkiem pokoju w Europie jest uznanie istnieją­cych granic, przede wszystkim zaś zachodniej granicy Polski oraz że dla wszystkich musi stać się rzeczą jasną, iż RFN nie

265

zamierza podawać w wątpliwość (kwestionować) tej granicy ani dziś, ani jutro, ani pojutrze (w przyszłości). Dodał przy tym, że ..opinię tę wyraża w imieniu rządu federalnego" l29. Czy ta kon­struktywna wypowiedź dala rzeczywiście wyraz stanowisku ca-;ego rządu Helmuta Kohla, pozostaje w świetle tego, o czym była wyżej mowa, kwestią delikatnie mówiąc otwartą.

Enuncjacjom członków rządu H, Kohla, kwestionującym po­wojenny status quo, towarzyszyło ogromne ożywienie działal­ności rewizjonistycznej' organizacji przesiedleńczych. Nie spo­sób przedstawić tu całej szerokiej gamy haseł i postulatów, prezentowanych na spotkaniach poszczególnych „ziomkostw" (Landsmannschaften) i ich organizacji dachowej, czyli Związku Wypędzonych 13°. Wspomnieć można jedynie, że statuty tych organizacji zawierają nadal mniej lub bardziej wyraźne odnie­sienia rewizjonistyczne. I tak np. statut Ziomkostwa Pomorskiego (Pommersćhe Landsmannschajt) głosi wyraźnie, że ,,organizacja ta dąży do ponownego zjednoczenia Niemiec włącznie z nie­mieckimi obszarami wschodnimi", traktując te dążenia jako spra­wę ogólnoniemieckąm. Ziomkostwo Górnoślązaków (La;zc:.?-mannschaft der Oberschlesier) z kolei upatruje swój statutowy cel w duchowym przygotowaniu swych ziomków i ich dorasta­jącą nową generację do powrotu na ziemie rodzinne 132. Na fe­deralnym zlocie (Bundestreffen) tego ziomkostwa w dniu 9 i 10

266

czerwca 1984 r. w Essen jego rzecznik, a zarazem przewodni­czący Związku Wypędzonych, poseł do Bundestagu dr Herbert Czają (CDU) oświadczył m.in.:

..Nie zrezygnujemy z prawa do stron rodzinnych, z prawa do samo-,tanowienia także Niemców, z dalszego bytu całych Niemiec : z praw Slicmców" 13S.

Trzeba tu odnotować i takie stanowisko, jakie zaprezentował z. kolei organ Ziomkostwa Śląska (Landsmannschait Schlesien) ,,Der Schlesier" z 25 maja 1984 r. Stwierdzono tam, że ,.niele­galne obce zasiedlenie Niemiec wschodnich" nie stanowi wcale [aktu niewzruszalnego w tym sensie, że „repatriacja" ludności osiadłej tam po 1945 r. (a więc ludności polskiej — L.J.) nie oznaczałaby ..ponownego wypędzenia", ponieważ byłaby to je­dynie konsekwencja „przywrócenia stanu prawnego wobec tych, którzy dopuścili się bezprawia" t:i4. Nic tu dodać, poza tym może. że organizacja młodzieżowa chadecji Młoda Unia (Junge Union) na zjeździe ogólnofederalnym. odbytym w (nie należącym do RFN) Berlinie Zachodnim pod koniec listopada 1984 r., oka­zała się bardziej w tej mierze ,,ugodowa". Odrzucając wniosek, by „polskiej granicy zachodniej nie podawać więcej w wątpli­wość" opowiedziała się za tym, by „w ramach układu pokojo­wego" oraz ..ogólnoeuropejskich rozważań kwestii granic i kwe-

267

stii terytoriów" nie kwestionować „prawa milionów Polaków d</ stron rodzinnych" 135. Mogliby oni zatem w razie zmiany przy­należności tych ziem na nich pozostać.

Jeśli już mowa o Ziomkostwie Śląska, należy jeszcze nad­mienić, że jego przewodniczący i poseł do Bundestagu dr Her­bert Hupka (CDU) równie, jak wspomniany co dopiero Herbert Czają, nieprzejednany przeciwnik akceptacji granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, oświadczył na zlocie tegoż ziomkostwa w czerwcu 1983 r. — w związku z wizytą papieża Jana Pawła II we Wrocławiu — że miasto to nazywa się ,,Breslau" i jest mia­stem niemieckim leżącym w granicach Rzeszy z 193i7 r. 13G Z kry­tyką ze strony H. Hupki spotkała się np. też cytowana wyżej, wypowiedź ministra Genschera, że ,,Niemcy wschodnie" — to pojęcie już tylko historyczne. Jego zdaniem chodzi tu o „anekto­wane" przez Polskę ziemie, które (wraz ze Śląskiem) stanowią nadal „Niemcy wschodnie", czyli .,Niemcy po tamtej stronie.-Odry i Nysy" 137.

Ziomkostwo Śląska przyjęło też, jako hasło swego ogólnonie-mieckiego zlotu w roku 1985 w Hanowerze, na który zaproszono kanclerza Kohla i premiera Dolnej Saksonii Ernsta Albrechta (CDU), taki zwrot: ,,40 lat wypędzenia — Śląsk pozostaje nasz" (40 Jahre Yertreibung Schlesien bleibt unser), zastąpiony następnie nieco zawoalowaną, chociaż równie prowokującą for­mułą: „40 lat wypędzenia — Śląsk pozostaje naszą przyszłością w Europie wolnych narodów" (40 Jahre Vertreibung — Schle­sien bleibt unsere Zukun-jt im Europa frezer Vólker). Skło­niło to zresztą kanclerza Kohla do wyraźnie j szego określenia swego stanowiska. I tak, w liście skierowanym do Herberta Hupki stwierdził on, że jest zdecydowany kroczyć „z uporem i bez żadnych złudzeń co do istniejących kontrowersji" drogą porozumienia, budowy zaufania i współpracy z państwami Ukła­du Warszawskiego, zgodnie z duchem i literą zawartych i wią­żących RFN układów, a w tym układu z 7 grudnia 1970 r. z Polską. Podkreślił też, że nienaruszalność granic oraz posza-

268

nowanie integralności terytorialnej i suwerenności Wszystkich państw w Europie stanowią fundamentalny warunek pokoju. Pominął tu aspekt wspomnianej już tzw. pozycji prawnej RFN,

•dotyczącej dalszego bytu Rzeszy według stanu z 1937 r., biorąc zarazem w obronę ziomkostwa i organizacje przesiedleńcze przed zarzutami podsycania ducha odwetu i zapewniając, że będzie usilnie bronił ich ..słusznych interesów"138. Dodajmy też dla pełności obrazu, że prezydium Związku Wypędzonych przyznało w dniu 26 października 1984 r. kanclerzowi Kohlowi za „za­sługi dla niemieckiego Wschodu i prawa do samostanowienia" najwyższe odznaczenie (plakietę) tej organizacji139. Stała Rada "Wschodnioniemieckich Ziomkostw i Związków Krajowych (Stan-

269

demonizować ich wpływ na społeczeństwo zachodnioniemieckie: 'klory w rzeczy samej nic jest duży. W społeczeństwie tym — co trzeba z naciskiem podkreślić — istnieją różne, wcale liczne odłamy, kręgi i siły (nie wyłączając niektórych ugrupowań w tonie samych partii chadeckich), które uznają realia terytorial-no-polityczne będące konsekwencją II wojny światowej i z re-wizjonizmem na tym odcinku nie chcą mieć nic wspólnego. Mówimy o tym dlatego, że organizacje te stanowią dogodny in­strument w ręku tych sil czy ugrupowań, które z negacji wspom­nianych realiów, na różny sposób wyrażanej, uczyniły lub prag­ną uczynić nieodmienny kanon polityki RFN.

Nie można również pominąć demonstracyjnego udziału czoło­wych przedstawicieli rządu Helmuta Konia, jego samego nie wy­łączając, w imprezach (zjazdach, zlotach itp.) organizacji prze­siedleńczych, który to udział stał się po wielu latach znowu usta­loną praktyką. Nie wolno tego z kolei bagatelizować. Działal­ność organizacji przesiedleńczych nie jest, jak twierdzi się nie­kiedy w RFN, jedynie kwestią generacji, kwestią pokolenia, które zwolna przechodzi do historii. W atmosferze poparcia ze strony czynników rządowych kontynuację tej działalności przej­mują w swe ręce przedstawiciele młodszej generacji, po części już potomkowie przesiedleńców z lat czterdziestych, by wy­mienić tylko urodzonego dnia 24 grudnia 1645 r. na Śląsku Helimlta Sauera (CDU), posła do Bundestagu RFN. Polityk ten, członek Ziomkostwa Śląska, przewodniczący Zrzeszenia Niem­ców Wschodnich i Środkowych (Vereinigung der Ost- und Mittel-deutschen] i zastępca przewodniczącego Związku Wypędzonych, dal się poznać — także w oczach niektórych członków partii chadeckich i FDP — jako bezkompromisowy i wojowniczy kry­tyk ,,polityki wschodniej" RFN oraz przeciwnik pojednania z Polską. Obstaje on — rzecz jasna — zdecydowanie przy tezie-o dalszym bycie Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 r. I o tzw. otwartym problemie niemieckim 141.

Nie potrzeba dodawać, że przedstawione wyżej przykładowo zjawiska polityczne, sprzeczne z literą i duchem układu z 7 grudnia 1970 r., oddziałują ujemnie i hamująco na wdrożony

270

przez ten układ proces normalizacji stosunków między RFN i Polską, nie stwarzają właściwego klimatu dla jego umacniania i rozwoju.

"W związku z tym też należy dla pełni obrazu odnotować, że \vyoksponowanie. przez czynniki powstałego w 1982 r. rządu Koalicji CDU/CSU/FDP, rewizjonistycznych aspektów tzw. po­zycji prawnej RFN spotkało się z negacja i krytyką ze strony przedstawicieli różnych kręgów zachodnioniemieckiej opinii pu­blicznej (np. Kościoła ewangelickiego), a także czołowych dzia­łaczy Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, oraz ze strony zwią-z:v.iych po części z ta partią kręgów naukowych. Wystarczy przy­toczyć tu słowa przewodniczącego SPD Willy Brandta, który powiedział, że nie można stawiać pod znakiem zapytania gra­nicy na Odrze i Nysie, uznanej w układzie z 7 grudnia 1970 r. z:\ zachodnią granicę państwową Polski. Ten, kto tak postępuje, szkodzi międzynarodowej reputacji Republiki Federalnej Nie­miec- Z kolei dr Hans-Jochen Vogel, do 1&81 r. minister spra­wiedliwości w rządzie H. Schmidta, a od marca 1983 r. przewod­niczący frakcji SPD w Bundestagu, stwierdził wyraźnie, że „ist­niejąca i ustalona granica zachodnia Polski jest dla nas dziś i w przyszłości nienaruszalna". Jego zastępca w kierownictwie te j frakcji (jej wiceprzewodniczący) prof. Horst Ehmke zwrócił sio na przełomie listopada i grudnia 1984 r. z listem otwartym do kanclerza Kohla, domagając się od niego jednoznacznego oświadczenia w sprawie granicy na Odrze i Nysie 142.

W biuletynie prasowym SPD „Sozialdemokratischer Presse-dienst'1 znany prawnik hamburski dr Claus Arndt {SPD) zajął krytyczne stanowisko wobec tez, jakie przedstawił w czasie swej wizyty w Warszawie w maju 1984 Y, zastępca przewodniczą­cego frakcji CDU/CSU w Bundestagu Yolker Ruhe, który w oparciu o wspomnianą już wyżej kilkakrotnie zachodnioniemiec-

271

ką „pozycję prawną" usiłował zdeprecjonować układ z 7 grudnia 1970 r., przypisując mu jedynie charakter aktu o rezygnacji .z użycia siły i to także w odniesieniu do ustaleń granicznych .zawartych w jego rozdziale I. Riihe ponowił tezę, że w świetle prawa konstytucyjnego RFN Rzesza niemiecka istnieje w gra­nicach z 31 grudnia 19-37 r. i to jako uznany podmiot prawa międzynarodowego, przy czym powołał się także na rezolucję Parlamentu Federalnego z 17 maja 1972 r. Dodał, że jego wizyta w Polsce odbywa się za zgodą kanclerza federalnego i na jego

polecenie.

Dr Arndt stwierdził w związku z tym, że wywody V. Riihego nie odpowiadają konstytucyjnoprawnej sytuacji Republiki Fede-

-ralnej Niemiec, stanowiąc niedopuszczalne i prawniczo bezpod­stawne (dyletantyczne) pomieszanie takich pojęć, jak „ponowne zjednoczenie narodu niemieckiego", rezygnacja z użycia siły, kwestia granic i dalszego bytu państwa niemieckiego. Claus Arndt wychodzi wprawdzie również z założenia, że państwo nie­mieckie istnieje nieprzerwanie (kontinuierlich) od 1867 r., ale że nie posiada ono kształtu terytorialnego, określonego konkret­nymi granicami. Granice te bowiem w ciągu jego trwania wielo­krotnie się zmieniały. Stąd też ustawa zasadnicza RFN problem granic całkowicie pominęła. Autor ten stwierdza wszakże wy­raźnie, że Republika Federalna Niemiec jest międzynarodowo-prawnie w sposób nieograniczony związana ustaleniem artykułu I układu z 1970 r., dotyczącym polskiej zachodniej granicy na Odrze i Nysie, przy czym zobowiązanie to stało się poprzez usta­wę zatwierdzającą układ częścią jej prawa wewnętrznego. W ten sposób kwestia tej granicy nie jest już dla RFN kwestią otwartą l43.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Janicki L (3) doc
Janicki L doc
Janicki L (8) doc
Janicki L (2) doc
Janicki L (7) doc
Janicki L (6) doc
Janicki L (5) doc
JANICKI RFN WOBEC TERYTORIALNO doc
L JANICKI RFN WOBEC TERYTORIALNO doc
europejski system energetyczny doc
KLASA 1 POZIOM ROZSZERZONY doc Nieznany
5 M1 OsowskiM BalaR ZAD5 doc
Opis zawodu Hostessa, Opis-stanowiska-pracy-DOC
Messerschmitt Me-262, DOC
Opis zawodu Robotnik gospodarczy, Opis-stanowiska-pracy-DOC
Opis zawodu Położna, Opis-stanowiska-pracy-DOC

więcej podobnych podstron