Cyprian Norwid
Vade - mecum
WSTĘP opracował Józef Fert
Część pierwsza:
Cyprian czy Cyprian Kamil? Autor Vade - mecum (VM) podpisywał swe dzieła i tak i tak. Imię Kamil przyjął przy bierzmowaniu 27 marca 1845r., zrosło się dopiero od połowy ubiegłego wieku z nazwiskiem Norwid. Na chrzcie otrzymał cztery imiona: Cyprian Ksawery Gerard Walenty Norwid. Urodził się 24 września 1821 r. w Laskowie - Głuchach niedaleko Radzymina na Mazowszu. Cyprian był bardzo zżyty z rodzeństwem (miał jeszcze 2 braci i jedną siostrę) wszystkich ich przeżył. Ostatnie miesiące życia poety były całkiem samotne; z bliskiej rodziny żyła jeszcze tylko bratanica.
W Białych kwiatach będzie poeta pisał o tym okresie i tej ziemi gdzie się urodził, że były „powszednie”, „proste”. I mimo, że jego życie wydać się może dziś malownicze, poetyczne i skomplikowane, to sam Norwid sądził inaczej „urodziłem się na prostej, bezpoetycznej równej jak piaski ziemi”, o miejscach, w których żył powie: „nijakie”. Bezbarwność, nijakość, prostota będą odgrywały w życiu tego poety bardzo ważną rolę. Życie Norwida przypadło na czas nieustannego upływu sił żywotnych narodu, głównie na skutek klęsk polityczno - militarnych lub kryzysów ekonomiczno - gospodarczych. To były też czasy zasadniczych przemian. Jest to czas rozkładu tradycyjnego systemu wartości, któremu towarzyszą gorączkowe poszukiwania i odkrycia wartości nowych, takich jak: liberalizm, postęp, emancypacja. Równocześnie jest to epoka, która na nowo poszukuje i odnajduje drogowskazy w tradycji: starożytnej i chrześcijańskiej. Norwid czuł się sierotą pod względem rodzinnym, społecznym i narodowym. Szybko stracił rodziców i wraz z rodzeństwem tułał się po krewnych. Dzieciństwo upłynęło mu bez stabilizacji i bezpieczeństwa. Najważniejszym miejscem w życiu Norwida będzie Warszawa, to w niej poeta przeżyje wzlot i upadek Powstania Listopadowego.
Warszawa (1830-1842). Warszawski rozdział biografii Norwida wypełniają zdarzenia, które mocno zapisały się w jego pamięci, w pewnym sensie nadały kierunek jego losom. Tu uczęszczał do gimnazjum, tu narodziły się najtrwalsze przyjaźnie i uformowały się więzi pokoleniowe. Doświadczenia tego pokolenia, a zwłaszcza warszawskie wejdą do problemów pisarstwa Norwida. To w Warszawie przeżył pierwsze publiczne reakcje na swoje dzieła, pierwsze objawy rozgłosu. Norwid zapowiadał się jako świetny artysta, żywo uczestniczył w życiu salonowym, co zapewne wpłynęło na jego wyobrażenie o sobie samym. Wśród znajomych poety znajdą się: August Cieszkowski (dzięki niemu Norwid zaprzyjaźni się później z Zygmuntem Krasińskim), Walenty Pomian Zakrzewski (poświęci mu autor obszerny wiersz zamykający VM), Antoni Zaleski, Kazimierz Władysław Wójcicki, Władysław Wężyk. Literacki debiut Norwida przypada na rok 1840. w ciągu tego roku poeta ogłosił szereg wierszy m.in. Mój ostatni sonet, Sieroty, Do piszących. W 1842r. poeta decyduje się na wyjazd za granicę. Oficjalnym powodem był zamiar podjęcia zagranicznych studiów artystycznych w Niemczech i we Włoszech (aby dostać paszport). Na początku maja wraz z Wężykiem wyruszają w stronę Krakowa. Zabawiwszy tam parę dni, żegnając Kraków, pożegna Norwid na zawszę Polskę, choć nic tego jeszcze nie zapowiadało.
Norwid przebywał w Dreźnie, Pradze, Norymberdze, Wenecji, Monachium oraz w Rzymie. „Romantyczne” podróże lat 1842-49 pozwoliły Norwidowi dojrzeć duchowo, pozwoliły mu też dokształcić się, przyniosły duchowe wstrząsy. Wyjeżdżający na Zachód w czerwcu 1842, otoczony uznaniem i sympatią młody poeta, i wyjeżdżający z Rzymu do Paryża „emigrant” to zupełnie inni ludzie. U progu podróży mamy do czynienia z bardzo obiecującym, ale jeszcze nie skrystalizowanym talentem, z człowiekiem patrzącym na świat często jeszcze cudzymi oczyma, tu zaś jawi się nam mężczyzna dojrzały i doświadczony. W Paryżu osiądzie już nie świetnie zapowiadający się młodzieniec, lecz człowiek rozumiejący siebie i innych. Norwid tydzień przebywał w pruskim więzieniu, niby jako poddany rosyjski. Nabawił się tam choroby uszu, która doprowadzi go do całkowitej prawie głuchoty. Na skutek zabiegów przyjaciół zostaje zwolniony.
Paryż 1849-1852. Pierwszy dłuższy pobyt Norwida w Paryżu przypada na czas wygasania rewolucji i początek II Cesarstwa. Obok wydarzeń politycznych nastąpiły w tym czasie znaczące zmiany w życiu osobistym poety: gwałtowne zubożenie, załamanie się przyjaźni z Krasińskim, nagonka prasowa w kraju (Poznań, Kraków), zanik zainteresowania jego działalnością artystyczną i publicystyczną w kręgu dotychczasowych mecenasów (Adam Potocki, August Cieszkowski), trudności w opublikowaniu utworów itd. Krytyka oskarżała go o manieryzm. Chyba jako jedyne pismo „Krzyż a miecz” nie tylko drukowało Norwida, lecz także chętnie powoływało się na niego, ogłosiło nawet pochlebną recenzję dotyczącą Pieśni społecznej. Specjalne miejsce należy się „Gońcowi Poznańskiemu”, który w 1851r. szeroko otwarł swoje łamy dla poezji i publicystyki Norwida, ale i dla napaści na nie. Co do jego życia miłosnego to sprawa z wieloletnią przyjaciółką Marią Trębacką jest równie niejasna, jak jego związki z Marią Kalergis. Norwid decyduje się na emigrację do Ameryki.
W Ameryce. Luty 1853 - czerwiec 1854. Próba zanurzenia się w życie amerykańskie nie powiodła się jednak i już po kilkunastu tygodniach rozpoczyna gorączkowe starania o powrót do Europy. Dzięki znajomości z księciem Marcelim Lubomirskim, który również miał już dość Ameryki powraca do Europy. Zostaje na pewien czas w Londynie. Nieumiejętność przystosowania się, a także zwyczajny pech , które prześladowały Norwida od dawna, w połączeniu z dojmującą nostalgią, chorobliwym smutkiem i zupełnym osamotnieniem, a przy tym dobra jego znajoma - bieda - kazały mu wrócić do Francji, do „swoich”.
Paryż. Próby stabilizacji (1854-1865). Do Francji powtórnie przybył pod koniec 1854r. i pozostał do 23 maja 1883r. tj. do śmierci. Stałe osiedlenie się w Paryżu rozpoczyna poeta od ożywienia dawnych znajomości: z Mickiewiczem, Lenartowiczem, Zaleskim, Delfiną Potocką i in. Norwid prowadzi intensywne życie towarzyskie. Wśród przyjaźni odnowionych ważne będzie powtórne zbliżenie do Krasińskiego.
Wśród kobiet, które odegrały w życiu Norwida ważną rolę, np. romantycznej powiernicy serca (tu: Maria Trębicka, Łucja Rautenstrauchowa, Joanna Kuczyńska), szczególne miejsce zajmuje Konstancja Górska.
Nad Vade - mecum (1856-66). Jest to czas, w którym dokonała się redakcja tego dzieła. Poeta zaplanował je jako jedną z trzech części drugiego tomu Poezji. Wydawcą jest Brockhaus. Tom był spory, liczył ponad 290 stron; zawierał rzeczywiście wybór różnych gatunków Norwidowskiego pisarstwa, jak np. poemat cykliczny Pięć zarysów, esej O sztuce, garść wierszy lirycznych z ostatnich lat, prozę artystyczną, jak Garstka piasku i Bransoletka, dramat Krakus, dwa poematy - przypowieści: Epimenides i Quidam; prócz tego kilka dłuższych utworów lirycznych: Dwa męczeństwa, Człowiek, Polka. Po raz pierwszy sam tytuł i uwagi o cyklu spotykamy w Liście do Józefa I. Kraszewskiego z 5 maja 1866, tzn. już po odrzuceniu tomu przez Brockhausa. Jedno tylko wydarzenie z kręgu spraw osobistych - ale ujmowane „społecznie” - zda się, bez reszty zaprząta uwagę poety, a mianowicie śmierć księcia Marcelego Lubomirskiego. Na to smutne wydarzenie nakładają się prace nad VM: głównie koncepcyjne i kompozycyjne. W tej garści listów, adresowanych do ośmiu osób (Górska, Kuczyńska, Sokołowski, Ruprecht, Nabielak, Chodźko, Fontana, Kraszewski), znajdujemy wyraźny odblask dzieła, a nawet cały jeden jego składnik - Zagadkę przesłała poeta w dwu listach, za każdym razem trochę zmieniwszy, do Karola Ruprechta i do Mariana Sokołowskiego. Niepewna sytuacja polityczna, a jeszcze bardziej „zmowa milczenia” wokół lipskiego tomu Poezji Norwida; spowodowały, że Brockhaus podobno stracił na tej publikacji, toteż wycofał się z planu wydania drugiego tomu, tłumacząc się i przepraszając bardzo kurtuazyjnie, ale nieodwołalnie. VM nie znalazło wydawcy, aż do roku 1898, kiedy wraz ze spuścizną pośmiertną Norwida trafiło do rąk Zenona Przesmyckiego; powinno było się ukazać drukiem około r. 1867; ukazało się w 1953 - na wychodźstwie.
Ostatnie lata i dni przedostatnie…9 lutego 1877-23 maja 1883. Po latach młodzieńczych wizja Norwida zaczerpnie ciemnych tonów z doświadczeń samego autora. Cyprian Norwid zmarł 23 maja 1883. pochowany w Ivry. W roku 1888 prochy poety przeniesiono do zbiorowego grobu polskiego w Montmorency, gdzie spoczywają prawdopodobnie do dziś, jak poświadcza tradycja i jak głosi płyta nagrobna.
Część druga:
Sumienie. Szczególne miejsce zajmuje to pojęcie w Vade - mecum; literalnie pojawia się w pięciu utworach cyklu (III. Socjalizm, V. Harmonia, VII. Addio!, VIII. Liryka i druk oraz L. Bliscy), ale jego promieniowanie jest znacznie rozleglejsze, ba - decyduje ono - obok innych - o spójności tego zbioru różnorodnych tekstów. Sumienie jest humanistyczną miarą rzeczy i człowieka; stąd w pierwszym wierszu VM formuła: „Odpowiednie dać rzeczy słowo!”. „Odpowiedni” to tu przede wszystkim zgodny z rzeczywistością, ale też jej godny. W VM więcej jednak negacji niż akceptacji, więcej „wyrzutów sumienia” niż błogiego poczucia słuszności. O VM pisano wiele i głęboko. Pisano więc najczęściej o dziele tym jako o zabytku i „zabytkową” w stosunku doń proponując postawę. Współczesny czytelnik ma do wyboru jednak znacznie więcej, np. „dialogowość”, „monologowość”, „związki z Biblią”, „Norwid a symbolizm”, „Norwid a marksizm”.
Ezechiel. Imię Proroka pada w dziele tylko raz (w LII. Tajemnica). Ezechiel - potencjalny patron VM - żył wraz z Izraelem w Babilonii na wygnaniu. Piętno Ezechiela odcisnęło się w wielu miejscach VM; począwszy od generalnego przesłania tomu pomyślanego jako głos moralisty, a na procesie „wyrokowania” skończywszy. Pokrewieństwo z Prorokiem nie jest jedynym związkiem VM z Biblią ; tak jest przecież z całą twórczością Norwida.
„Niepraktyczne osły i szarlatany pogańskie”. Zastanawiamy się od lat , dla kogo Norwid pisał. Z wielu sformułowań tego problemu w pismach samego poety dałoby się wysnuć wniosek, że zależało mu na czytelnikach, których…wówczas nie było. Trudno odnaleźć w Norwidowskich sądach pozytywnych ocen odbioru literatury. Wg niego współcześni nie potrafili czytać. Ludzi mu współczesnych osadził następująco: „ludzie chrześcijańscy są niepraktyczne osły, a ludzie praktyczni są szarlatany pogańskie”.
Pójdź za mną?... ta formuła ewangelicznego powołania odcisnęła się wyraźnie na dziele Norwida. Oto jej kontekst: A nazajutrz chciał Jezus wynijść do Galilei, i znalazł Filipa i rzekł mu: Pójdź za mną. (J I 43). Podobnie brzmi to u Mateusza i Marka. Ciężar interpretacji VM bierze się przede wszystkim z wartości „bezdyskusyjnych”, z wagi rzeczy, które przedstawia, którym próbuje dać „odpowiednie słowo”: jest to analiza stanu „narodowego ducha” i europejskiej! - cywilizacji; obraz wszelkich „obrzydliwości” (zafałszowań) - głównie w zakresie życia duchowego zbiorowości. Norwid uważał te obrachunki z współczesną cywilizacją za swój udział w obronie narodowego bytu, zgodnie z ewangelicznym: „prawda was wyswobodzi” i stąd na przykład tyle furii w walce o publikację swego dzieła, tyle niesprawiedliwej przesady.
Adres. Do kogo poeta „zaadresował” swe dzieło? Do kogo odnosi się to „vade mecum”? Utwór ma kilku adresatów, i co ciekawe - niespójnych; od „tytułu” poczynając, narzucają się one z dramatyczną agresywnością. Jest więc tytułowe Vade-mecum, które należy odnosić do artystów polskich, czemu wtóruje przedmowa Do Czytelnika, wykładająca stanowisko poety wobec „kryzysu” literatury i sztuki polskiej. Drugi adres daje się odczytać ze formułowań wstępu i epilogowego wprowadzenia listu poetyckiego do Zakrzewskiego, a także z niektórych utworów i przypisków; jego formułę można zamknąć w słowie: dziennikarstwo. Norwidowi chodzi zaś szczególnie o publicystykę literacką (krytykę literacką) jako siłę „kształtującą współczesne sądy” o literaturze i pisarzach. Stan dziennikarstwa w ujęciu Norwida jest opłakany. Wśród potencjalnych adresatów znajdują się przede wszystkim przyjaciele poety, ci, z którymi mógł często porozmawiać.
Część trzecia:
Dzieje wydawnicze. Vade-mecum. Współczesny wydawca Norwida, Juliusz Wiktor Gomulicki, cyklowi poetyckiemu VM poświęcił dużo miejsca. Pierwsze integralne wydanie zbioru zawdzięczamy Wacławowi Borowemu, który w1947r.
Dzieło to zaplanował autor jako jedną z części tomu II Poezji - książki zamówionej przez Brockhausa - o czym niedwuznacznie mówią listy poety. Na tom ten miały złożyć się, obok VM, jeszcze dwa dramaty: Tyrtej i Aktor. Bardzo ważny dla hipotetycznych rekonstrukcji zamysłów Norwida jest utwór Za wstęp. (Ogólniki), który znajduje się po wstępie autorskim Do czytelnika ( i po dedykacji), nasuwając pytanie: w jakim stosunku pozostaje on do owego wstępu? Sam tytuł Za wstęp rozumieć można jako logiczny równoważnik wyrażenia: „zamiast wstępu”; skoro „zamiast” - to koniecznie trzeba zapytać, jak się to ma do otwierającego dziś VM publicystycznego wstępu Do czytelnika? A może Ogólniki należy traktować jako ścisłe - acz liryczne - „słowo wstępne” tylko do VM, a przedmowę Do czytelnika jako „preambułę” całego tomu II Poezji?
Nieraz przy VM pada określenie: „całość”. Otóż nie jest to wyrażenie ścisłe. Zaginęło 14 składników zbioru, a 8 dalszych się jako fragmenty. VM to jedyny autorski zbiór liryki pozostały po Norwidzie.
Jednym z najtrudniejszych zagadnień wydawniczych jest chronologia poszczególnych składników i całości cyklu. Jak się rzekło, VM jest w pewnym sensie autorskim wyborem liryki, a równocześnie dziełem integralnym.
Niezwykle kłopotliwa edytorsko jest Norwidowska grafia i ortografia. Poeta stosował różnorodne podkreślenia i wyrażenia graficzne. Istotna też jest Norwidowska skłonność do etymologizacji, często zupełnie fantastycznej. Z tymi działaniami wiąże się Norwidowska pisownia. Można by rzec, że i w tej dziedzinie był poeta indywidualistą, snuł nawet teorie językowe, mające m.in. motywować jego „suwerenność ortograficzną”.
Do czytelnika
Jest to publicystyczna przedmowa, która najprawdopodobniej powstała w związku z projektem II tomu poezji dla Brockhausa, towarzyszy kilka myśli wyjętych z różnych pism Byrona. Myśli Byrona o poezji angielskiej początku XIX wieku odniósł Norwid ironicznie do współczesnej poezji, a szczególnie - poezji polskiej.
Norwid zaznaczał, że poezja polska znajduje się w krytycznej chwili. Jego wielcy poprzednicy: Mickiewicz, Słowacki i Krasiński, nie kładli nacisku na aspekt moralny. Chodziło Norwidowi przede wszystkim o literaturę emigracyjną, która wobec zniewolenia państwa i narodu stała się wyrazicielką zbiorowych dążeń. Jej wołania „o prawa” przygłuszyły, wg Norwida, drugi istotny nurt piśmiennictwa - nurt moralistyczny i dydaktyczny. Norwid ironicznie przywołuje kwestię Arkadii, tak znamienną dla swoich poprzedników. Nawiązuje również do bogatego koloru i obrazowania. Daje wyraz przekonania o konieczności „specjalizacji” w sztuce. Ironizuje na temat literatury skupionej tylko na urokach krajobrazów, a zaniedbującej obowiązki moralne czy intelektualne. Norwid sugeruje, że teraz ludzkość przechodzi do nowej epoki, normalniejszej. Wysuwa wniosek, że ani dziennikarstwo, ani sztuki, ani ludowa-kwestia nie rozwijają się na tyle szybko, by uwolnić poezję polską od służb.
Po tym utworze, następuje dedykacja: Tym, z którymi błogo, poufnie i często rozmawiałem, poświęcam i posełam. C.N.
Za wstęp (Ogólniki)
Młodemu Artyście głosić wolno tylko tyle, że ziemia jest okrągła.
Gdy nadejdzie jesień może dodać, że jeszcze jest u biegunów spłaszczona.
Ponad wszelkimi urokami poezji i kunsztu wymowy, pozostaje jeden cel: „Odpowiednie rzeczy dać słowo!”.
Czwarta zwrotka jest ciężka do interpretacji, nawet krytyka nie potrafiła jej rozszyfrować.
I. Klaskaniem mając obrzękłe prawice
Jest to pierwszy liryk w VM, wprowadza on credo Norwidowskie. Wiersz jest przesiąknięty niezrozumieniem, rozczarowaniem osobistym. Podmiot liryczny osądza nie tylko współczesnych, ale i siebie. Silnie naznaczona jest opozycja „ja” - „wy”. Podmiot podkreśla swoją niezależność, określa siebie jako: smętnego, beznamiętnego i bezwładnego, ale zarazem wyjątkowego, wybranego. „Oni” są natomiast: znudzeni jego pieśnią, to kaci, „wielkoludzi”. Kraj, w którym żyją jest laurowy i ciemny. Ciemny, bo przesiąknięty grozą, strachem, panuje martwota i obojętność, wielcy twórcy są na emigracji. Laurowy, gdyż pomimo terroru jest obecne bohaterstwo, zwycięstwo. Polacy są aktywni, protestowali przeciwko temu, ich postawa nie była bierna.
W pierwszej zwrotce widnieje tło historyczno - literackie, Norwid wchodzi na scenę, gdy „wielka trójka” już tam widnieje. Nazywa ich „wielkoludami, dorodnymi wawrzynami”. Odcina się on od tych poetów, manifestuje swoją samodzielność, a tym samym przyznaje się do samotności, żyje na pustyni, ale przeznaczony jest do wielkich celów. Współcześni ciągle żyją przeszłością, ograniczeni są przez stare obyczaje, cechuje ich zacofanie. Norwid krytykuje kobiety, odczuwa brak miłości od kobiety, uważa, że niewiasty są „zaklęte w umarłe formuły”, są to nieczułe damy salonowe. Krytyka uznaje go za szalonego, obłąkanego, a on tak naprawdę jest rzeczywisty i prawdziwy. W ostatniej zwrotce pobrzmiewa nadzieja we „wnuka”.
XI. Pielgrzym.
Poeta mocno tu przeciwstawił się uroszczeniom krajowych posesjonatów, uważających się za sól ziemi i gardzących każdym, kto nie może wykazać się własną wioską, a przynajmniej własnym domem. Odpowiedź rzucona „Panom” połączyła się w tym wierszu z pochwałą własnego „stanu” - stanu natchnionego poety obcującego ze sferami nadziemskimi - któremu nie przeszkadzał i którego nie obniżał jego pielgrzymi tryb życia.
XIII. Larwa
Wiersz został napisany w 1861r., jest odbiciem doświadczeń zdobytych przez Norwida w ciągu paru miesięcy drugiej połowy 1854r., które spędził w Londynie, w najuboższym domku, utrzymując się z przygodnych zamówień i oczekując od krewnych zasiłku pieniężnego. Kilkumiesięczne biedowanie wśród proletariatu londyńskiego pozwoliło Norwidowi zaobserwować wstrząsające sprzeczności istniejące w ustroju kapitalistycznym, opartym na przemocy („krwi”) i wyzysku („pieniądzach”). Ludzie, których można spotkać w zaułkach nie sposób zapomnieć. Wiek postępu odrzucił wszelkie przeżytki moralne, np. cnotę. Z ludzkich ust leją się bluźnierstwa, wojny i pogoń za pieniędzmi są kwintesencją tamtejszej cywilizacji.
XXX. Fatum
Nieszczęście zostało w tym wierszu upersonifikowane, stało się zwierzęciem, które atakuje człowieka. Motyw doświadczenia, „badania” nieszczęścia - i wszelkiej przeciwności - należy do istotnych składników Norwidowskiego poglądu na temat powołania artysty - myśliciela - odkrywcy.
XXXV. Ironia
Podmiot liryczny stwierdza, że ironia jest „koniecznym bytu cieniem”, jest ona obecna w życiu człowieka. W pierwszej strofie podmiot mówi o tym, że pragnie stworzyć arcydzieło. Aby nastał proces tworzenia niezbędne są: wysiłek, trud, nieustanne poprawianie, dopracowanie poszczególnych elementów, które w efekcie stworzą całość. W tym właśnie tkwi cała ironia losu człowieka. Podmiot liryczny stwierdza, że czas harmonii i szczęścia nie nadejdzie.
LXX. Laur dojrzały
Tematem rozważań podmiotu lirycznego jest sława i zapisanie się w pamięci potomnych. Tak naprawdę, nie wiadomo co może przynieść sławę. Jedynym pewnikiem jest podjęcie trudu tworzenia, walczenia z własnymi słabościami. W kolejnej zwrotce podmiot dostrzega, aby z rozsądkiem przyjmować pochwały, nie wywyższać się, bo to co jest teraz szczytem popularności, później może się okazać bezwartościowe i nic nieznaczące. W ostatniej zwrotce widoczne jest nawiązanie do tradycji starożytnej Grecji - wrzucanie białych i czarnych kartek do urn. Podkreślony tym został fakt, że chwilowa popularność poety świadczy o jego wybitności, czy wartości. Prawdziwa wartość dzieła, nie musi być oceniona od razu, czasem może to nadejść dopiero po upływie długiego czasu.
LXXVIII. Styl nijaki
Norwid zestawia ze sobą dwie szkoły: stylu i natchnienia. Wysuwa aluzje do wytykania romantykom (Mickiewiczowi) nieznajomości lub kaleczenia języka. Norwid zauważa, że potomni nie są tylko grobami z kamienia.
XCIX. Fortepian Szopena
Utwór jest parabolą, zawarte w nim zostały refleksje o sztuce i jej twórcy, przesiąknięty jest refleksyjnością i elegijnym tonem. Z wiersza bije przeświadczenie, że by dzieło zostało docenione, wcześniej musi być poniżone. W pierwszej części - nawiązuje do spotkania poety z Szopenem i wypowiada uwagi na temat sensu ludzkiego życia oraz znaczenia i charakteru muzyki polskiego kompozytora. Norwid przyrównuje Szopena do Orfeusza i Pigmaliona (ożywił, wyrzeźbiony przez siebie posąg kobiety). Tym samym poeta podkreślił idealną i nieśmiertelną twórczość kompozytora. W drugiej części podmiot liryczny rozważa nad istotą sztuki. Przywołuje znanych artystów: Ajschylosa, Fidiasza, Dawida i Szopena. Symbolem doskonałości są tu: litera i duch. Wyrazem odrzucenia przez ludzkość genialnej muzyki Szopena stanie się obraz zniszczenia fortepianu. W ostatniej części został opisany instrument, który „sięgnął bruku”. Każda doskonałość, która zetknie się z rzeczywistością musi ulec upokorzeniu i degradacji.
6