I. Klaskaniem mając obrzękłe prawice
Jest to pierwszy liryk w VM, wprowadza on credo Norwidowskie. Wiersz jest przesiąknięty niezrozumieniem, rozczarowaniem osobistym. Podmiot liryczny osądza nie tylko współczesnych, ale i siebie. Silnie naznaczona jest opozycja „ja” – „wy”. Podmiot podkreśla swoją niezależność, określa siebie jako: smętnego, beznamiętnego i bezwładnego, ale zarazem wyjątkowego, wybranego. „Oni” są natomiast: znudzeni jego pieśnią, to kaci, „wielkoludzi”. Kraj, w którym żyją jest laurowy i ciemny. Ciemny, bo przesiąknięty grozą, strachem, panuje martwota i obojętność, wielcy twórcy są na emigracji. Laurowy, gdyż pomimo terroru jest obecne bohaterstwo, zwycięstwo. Polacy są aktywni, protestowali przeciwko temu, ich postawa nie była bierna.
W pierwszej zwrotce widnieje tło historyczno – literackie, Norwid wchodzi na scenę, gdy „wielka trójka” już tam widnieje. Nazywa ich „wielkoludami, dorodnymi wawrzynami”. Odcina się on od tych poetów, manifestuje swoją samodzielność, a tym samym przyznaje się do samotności, żyje na pustyni, ale przeznaczony jest do wielkich celów. Współcześni ciągle żyją przeszłością, ograniczeni są przez stare obyczaje, cechuje ich zacofanie. Norwid krytykuje kobiety, odczuwa brak miłości od kobiety, uważa, że niewiasty są „zaklęte w umarłe formuły”, są to nieczułe damy salonowe. Krytyka uznaje go za szalonego, obłąkanego, a on tak naprawdę jest rzeczywisty i prawdziwy. W ostatniej zwrotce pobrzmiewa nadzieja we „wnuka”.
XI. Pielgrzym.
Poeta mocno tu przeciwstawił się uroszczeniom krajowych posesjonatów, uważających się za sól ziemi i gardzących każdym, kto nie może wykazać się własną wioską, a przynajmniej własnym domem. Odpowiedź rzucona „Panom” połączyła się w tym wierszu z pochwałą własnego „stanu” – stanu natchnionego poety obcującego ze sferami nadziemskimi – któremu nie przeszkadzał i którego nie obniżał jego pielgrzymi tryb życia.
XIII. Larwa
Wiersz został napisany w 1861r., jest odbiciem doświadczeń zdobytych przez Norwida w ciągu paru miesięcy drugiej połowy 1854r., które spędził w Londynie, w najuboższym domku, utrzymując się z przygodnych zamówień i oczekując od krewnych zasiłku pieniężnego. Kilkumiesięczne biedowanie wśród proletariatu londyńskiego pozwoliło Norwidowi zaobserwować wstrząsające sprzeczności istniejące w ustroju kapitalistycznym, opartym na przemocy („krwi”) i wyzysku („pieniądzach”). Ludzie, których można spotkać w zaułkach nie sposób zapomnieć. Wiek postępu odrzucił wszelkie przeżytki moralne, np. cnotę. Z ludzkich ust leją się bluźnierstwa, wojny i pogoń za pieniędzmi są kwintesencją tamtejszej cywilizacji.
XXX. Fatum
Nieszczęście zostało w tym wierszu upersonifikowane, stało się zwierzęciem, które atakuje człowieka. Motyw doświadczenia, „badania” nieszczęścia – i wszelkiej przeciwności – należy do istotnych składników Norwidowskiego poglądu na temat powołania artysty – myśliciela – odkrywcy.
XXXV. Ironia
Podmiot liryczny stwierdza, że ironia jest „koniecznym bytu cieniem”, jest ona obecna w życiu człowieka. W pierwszej strofie podmiot mówi o tym, że pragnie stworzyć arcydzieło. Aby nastał proces tworzenia niezbędne są: wysiłek, trud, nieustanne poprawianie, dopracowanie poszczególnych elementów, które w efekcie stworzą całość. W tym właśnie tkwi cała ironia losu człowieka. Podmiot liryczny stwierdza, że czas harmonii i szczęścia nie nadejdzie.
LXX. Laur dojrzały
Tematem rozważań podmiotu lirycznego jest sława i zapisanie się w pamięci potomnych. Tak naprawdę, nie wiadomo co może przynieść sławę. Jedynym pewnikiem jest podjęcie trudu tworzenia, walczenia z własnymi słabościami. W kolejnej zwrotce podmiot dostrzega, aby z rozsądkiem przyjmować pochwały, nie wywyższać się, bo to co jest teraz szczytem popularności, później może się okazać bezwartościowe i nic nieznaczące. W ostatniej zwrotce widoczne jest nawiązanie do tradycji starożytnej Grecji – wrzucanie białych i czarnych kartek do urn. Podkreślony tym został fakt, że chwilowa popularność poety świadczy o jego wybitności, czy wartości. Prawdziwa wartość dzieła, nie musi być oceniona od razu, czasem może to nadejść dopiero po upływie długiego czasu.
LXXVIII. Styl nijaki
Norwid zestawia ze sobą dwie szkoły: stylu i natchnienia. Wysuwa aluzje do wytykania romantykom (Mickiewiczowi) nieznajomości lub kaleczenia języka. Norwid zauważa, że potomni nie są tylko grobami z kamienia.
XCIX. Fortepian Szopena
Utwór jest parabolą, zawarte w nim zostały refleksje o sztuce i jej twórcy, przesiąknięty jest refleksyjnością i elegijnym tonem. Z wiersza bije przeświadczenie, że by dzieło zostało docenione, wcześniej musi być poniżone. W pierwszej części – nawiązuje do spotkania poety z Szopenem i wypowiada uwagi na temat sensu ludzkiego życia oraz znaczenia i charakteru muzyki polskiego kompozytora. Norwid przyrównuje Szopena do Orfeusza i Pigmaliona (ożywił, wyrzeźbiony przez siebie posąg kobiety). Tym samym poeta podkreślił idealną i nieśmiertelną twórczość kompozytora. W drugiej części podmiot liryczny rozważa nad istotą sztuki. Przywołuje znanych artystów: Ajschylosa, Fidiasza, Dawida i Szopena. Symbolem doskonałości są tu: litera i duch. Wyrazem odrzucenia przez ludzkość genialnej muzyki Szopena stanie się obraz zniszczenia fortepianu. W ostatniej części został opisany instrument, który „sięgnął bruku”. Każda doskonałość, która zetknie się z rzeczywistością musi ulec upokorzeniu i degradacji.