uniwersytety sredniowieczne i karol wielki


HISTORIA WYCHOWANIA

Uniwersytety:

POWSTANIE UNIWERSYTETÓW:

Dotychczas istniały szkoły kościelne, które były za ciasne (prawo rzymskie i medyczne uprawiane były przez osoby świeckie); szkoły kościelne mogły dawać najwyżej tyle nauki, ile potrzeba było dla kleru, nowe nauki potrzebowały dłuższych lat studiów, większej swobody w wykładzie i biegłych mistrzów, których niewielu się mogło znaleźć w Europie. To też ośrodki ich mogły powstać tylko w niewielu miejscowościach, gdzie skupiły się szczególniej przychylne okoliczności; pewna ilość uczonych profesorów, poparcie władzy świeckiej czy kościelnej, dostateczna ilość młodzieży. Paryż stał się ogniskiem naukowym całego chrześcijaństwa. Już od początku wieku zbiegały się doń tłumy żądanej wiedzy młodzieży z najodleglejszych narodów, aby słuchać wykładów tamtejszych mistrzów. Przed zorganizowaniem uniwersytetu zjeżdżała się do Paryża młodzież. Naokoło klasztoru św. Genowefy wytworzyła się cała dzielnica szkolna, do dziś zwana łacińska, zapełniona młodzieżą, rozbrzmiewająca wykładami i dysputami. Nie od razu nauka była skupiona, każdy głośniejszy mistrz- najgłośniejszy był Piotr Abeland- gromadził około siebie własne szeregi słuchaczy. Drugi czas szkoły paryskie były w stanie płynnym; sale na wykłady wynajmowano- jakiś czas tłumniejsze odbywały się na ustronnej ulicy wymoszczonej słomą dla wygody młodzieży, skąd do dziś się nazywa ulica Słomianą. Archiwa trzymano w zakrystjach, zebrania urządzano w kościołach lub refektarzach, bieżące potrzeby pokrywano ze składek i taks egzaminacyjnych, nadwyżkę przepijano. Niewiadomo kiedy studenci paryscy zaczęli się stowarzyszać, ale obcy np. Anglicy już w XII w mieli tam swój związek; około 1170r istniało już ogólne stowarzyszenie studentów i wkrótce miało swoje statuty, a w Rzymie utrzymywano prokuratora dla obrony przed kanclerzem katedry paryskiej, który chciał studentów i mistrzów zmusić do przysięgi posłuszeństwa. Rzym stanął po ich stronie. Papieże wzięli studia paryskie w bezpośrednią opiekę, upatrując w nich podporę interesów kościelnych. Podczas tych walk luźne grupy nauczycieli i młodzieży zlały się w jedno wielkie ciało, obejmujące powszechność uczących się, skąd nazwa uniwersytetu (universitas- powszechność, całość, dziś wszechnica; z czasem przypisano tej nazwie nieco odmienne znaczenie: powszechność nauki). Właściwa nazwa tych szkół brzmiała: studium generalne; oznaczała ona szkołę publiczną, dla całego świata, w której i mistrz i student zewsząd mogą być przyjęci (oczywiście katolicy), a nie, jakoby tam miały wszelkie nauki. Władze miejskie, kościelne i królowie obdarzali tę powszechność przywilejami, stanowiła ona bowiem ich chlubę w oczach świata, a zarazem cenić umieli jej ogromne zasługi dla religii i całego chrześcijaństwa. Dzięki temu uniwersytet wyrósł już około 1200r na potężną korporację, stowarzyszenie, rządzące się autonomicznie, a więc: samo nadające sobie statut, samo wybierające rektora, wolne od świadczeń na rzecz władz świeckich, obdarzone własną władzą sądowniczą, uprawnione do wykładów, dysput, egzaminów i nadawania zaszczytów tytułów naukowych, rządzące samodzielnie własnym majątkiem, który dzięki dobroczynności profesorów i przyjaciół z pośród kleru i świeckich wzbogacił się w domy i fundusze, bursy dla młodzieży i kolegia dla profesorów (od nazwiska Roberta Sorbona, fundatora jednego z największych kolegiów, cały uniwersytet z czasem przybrał nazwę Sorbony). Twórcy uniwersytetu nie szukali dostojeństw ani dochodów, skupiło ich bezinteresowne pragnienie pogłębienia i rozwijania wiedzy; aby sobie ubezpieczyć swobodę badań, starali się uniezależnić od więzów kościelnych i klasztornych. Ktokolwiek okazał głębszą naukę, mógł wśród nich znaleźć miejsce bez względu na narodowość: toteż w Paryżu uczyli się i wykładali mistrze wszystkich narodów, reprezentujący różne kierunki naukowe min święci Albert Wielki, Tomasz z Akwinu, Bonawentura. Młodzież całej Europy odczuła ten powiew swobodnego ducha badawczego w Paryżu i zewsząd doń tłumnie napływała. W celu wyzyskania zdobytego samorządu w dziedzinie naukowej i gospodarczej, uniwersytet wytworzył sobie szereg odpowiednich organizacji. Dla urządzenia nauki i egzaminów podzielił się na wydziały (fakultety). Odłączając teorię od filozofii, aby każda mogła się wszechstronnie rozwijać i aby wykształcenie filozoficzne poprzedzało wstęp na teorię, utworzył najpierw wydziały: teologiczny i wydział sztuk wyzwolonych czyli artystyczny (dzisiejszy filozoficzny), z czasem przyjął jeszcze w swój obręb nauki prawnicze i medyczne- i tak powstały cztery wydziały, do dziś stanowiące podstawę organizacji naukowej uniwersytetów. Tylko gdy dziś wszystkie cztery są równouprawnione i od siebie niezależne, w średnich wiekach wydział artystyczny był najniższym, wstępnym, miał dawać wykształcenie ogólne i stanowił podbudowę dla pozostałych, do których można się było wpisać dopiero po jego ukończeniu; był więc instytucją pośrednią między szkolnictwem niższym, które odtąd poczęło się ograniczać przeważnie do samej nauki języka łacińskiego, a studium naukowe w którymkolwiek z trzech wydziałów wyższych. Na czele każdego wydziału stał obierany dziekan. Do zadań wydziału należało pilnować porządku i rozdziału wykładów, urządzać egzamin, nadawać stopnie naukowe. Do celów administracyjnych i sądowniczych dzielił się uniwersytet na nacje, do których należeli tak profesorowie, jak studenci ze względu na swą przynależność państwową lub prowincjonalną. Uniwersytet paryski miał cztery nacje: francuską, pikardyjską, normandzką i angielską, z czasem przemianowaną na niemiecką- do tej należeli studenci z narodów Północy i Wschodu, wśród nich Polacy. Nacje samodzielnie zarządzały swym majątkiem i wybierały sobie przewodniczącego (zwanego prokuratorem). Naczelną władzę sądowniczą nad całą wszechnicą pełnił rektor, wybierany przez nacje; o ile na tę godność wybierano studenta, ze względu na jego wysokie pochodzenie, odbierał on honory i pokrywał koszta, ale w urzędowaniu wyręczał go starszy członek uniwersytetu. Wobec rozgłosu Paryża starały się luźne szkoły wyższe we Włoszech (Salerno, Bolonia, Pawija) przybierać stałe kształty organizacyjne, a pośpiesznie powstawały nowe (Padwa, Neapol, Siena, Rzym). Najstarsze uniwersytety włoskie np. (Bolonia, Salerno) zawdzięczające swój byt stowarzyszeniom studenckim, dawały w swoim życiu wewnętrzną przewagę nad profesorami młodzieży, zorganizowanej w nacie. Profesorowie poddali się studentom, zobowiązali się im do posłuszeństwa, bez ich zezwolenia nie mogli opuścić wykładu, podlegali ich nadzorowi, płacili kary za niedotrzymanie umowy co do wykładów, komentarzy. Rektora obierały nacje, mógł nim zostać tylko student z piątego roku, mający co najmniej 25 lat. Profesorowie pocieszali się tym, że przyznano im prawo akceptacji własnego grona; nikt nie mógł wykładać, komu nie udzielili licencji przez tytuł doktora lub magistra. Z czasem zgodzili się na udzielenie tytułu doktorskiego studentom wracającym do ojczyzny, więc nie stwarzającym dla nich konkurencji na miejscu. Powaga profesorów wzrosła dopiero z końcem XIII w gdy miasto Bolonia przejęło ich opłacenie. Nacje studenckie przyniosły urządzenia bolońskie i do innych miast, gdzie źródłem powstania uniwersytetów był napływ młodzieży, ale nawet niektóre uniwersytety, organizowane przez monarchów (Praga, Kraków), początkowo szły za wzorem bolońskim. Również bezzwłocznie nadała Anglia swym starym szkołom w Oxford i Cambridge charakter uniwersytetów, z tą osobliwą właściwością, iż ośrodkiem studiów i administracji nadal pozostały poszczególne kolegia, luźnym tylko węzłem złączone. W innych narodach po chwilowych wahaniach oparły się uniwersytety na organizacji paryskiej, we Francji tworzyły się uniwersytety w Montpellier ze starej szkoły lekarskiej. Młodzież krain Europy Środkowej przez długi czas zdążała na Zachód i Południe po wyższą wiedzę, dopiero w półtora wieku po powstaniu uniwersytetu paryskiego pojawiły się warunki i siły umysłowe, umożliwiające zakładanie wyższych szkół na wschód od renu. W 1349r cesarz Karol IV założył uniwersytet w Pradze, zaczem powstały dalsze: w 1364r w Krakowie, 1365 w Wiedniu, 1386 w Heidelbergu, 1388 w Koloni, 1392 w Erfurcie, 1396 w Budzie, 1409 w Lipsku. 1419 w nadbałtyckim Roztoku,.

NAUKA W UNIWERSYTETACH:

Uniwersytety francuskie i angielskie tworzyły się samodzielnie, włoskie były zakładami miejskimi, w innych krajach zakładali je przeważnie królowie i książęta. Południowe szukały chluby głównie w prawie i medycynie, północne idąc śladami swej matki Sorbony- w teologii i logice. Ale teologii wolno było uczyć się tylko w imieniu Kościoła, bo tylko papież i sobory miały prawo czuwać nad czystością dogmatów, toteż uniwersytety starały się o uzyskanie od papieża pozwolenia na wydziały teologiczne; udzielając żądanego przywileju, papieże poruczali zazwyczaj biskupom lub prałatom czuwanie nad uniwersytetem, a początkowo kontrola ta rozciągała się nieraz na cały zakres nauki uniwersyteckiej. Stosunek uniwersytetów do Kościoła zacieśniał się jednak głównie przez to, że ogromna większość nauczycieli i studentów należała do stanu duchownego, przyjmowano choćby niższe święcenia, aby mieć prawo korzystania z beneficjów kościelnych. Uniwersytety zrosły się mocno z ustrojem społeczeństwa średniowiecznego. Związane były z papieżem, uważając go za najwyższego kierownika nauki i pielęgnując wiedzę kościelną w swych wydziałach teologicznych. Wzorem rycerstwa reprezentowały szlachectwo naukowe, tym bardziej, że doktorowie ich fakultetów zyskali w opinii, a często i w prawie publicznym równouprawnienie z szlachtą. W swoim ustroju korporacyjnym upodobniły się do cechów, a nawet, jak cechy miały uczniów, czeledników i majstrów, tak one wprowadziły trójstopniowość w studiach: uczeń czyli scholar lub żak, potem bakałarz, wreszcie magister= mistrz, majster. Zarazem starały się uniwersytety służyć państwu, któremu zawdzięczały różne przywileje, często uposażenie i które przy ich pomocy z wolna ujmowało wpływ na sprawę oświaty publicznej. Związku duchowego między uniwersytetami a szeroką masą ludności nie było: tak język nauki, dla ogółu nieprzystępny, jak treść i zawiła metoda wykładanych tam nauk utrzymywała przepaść między nimi a ludem, czyniąc ze świata uczonego grupę odosobnioną. Ten przedział wynagradzali sobie uczeni przez pielęgnowanie międzynarodowego charakteru nauki, języka i organizacji, uważali się za rodzaj bractwa, które wszędzie się wzajemnie rozumiało i oddawało sobie usługi, bez względu na narodowość i pochodzenie: mistrzowie włoscy i angielscy nauczali w Paryżu, studenci niemieccy i polscy kształcili się we Francji i Włoszech, wszędzie wszyscy, bez względu na różnice narodowe, czuli się jak u siebie w domu, traktowani jako członkowie jednej, ogarniającej całe chrześcijaństwo, republiki naukowej. Jedność taka wytwarzała pewien szablon, monotonność w życiu umysłowym narodów, ale za to niezmiernie ułatwiała szerzenie się idei i metod naukowych po wszystkich krajach, stworzyła podstawę do dzisiejszej międzynarodowości nauki, jej badań i zdobyczy. Organizacja studiów naukowych była we wszystkich uniwersytetach jednolita. Różniłą się tym od ducha nowożytnych uniwersytetów, że gdy dzisiejsze za swe zadanie poczytują posuwanie wiedzy, wykrywanie nowych prawd, wobec czego za konieczny warunek uważają swobodę badania, nie krępowanie się żadnymi ustalonymi doktrynami, to w wiekach średnich treść nauki uchodziła za ustaloną i gotową. Spoczywała ona w pewnych podstawowych tekstach: dla teologii stanowiło je Pismo Święte i pisma niektórych uczonych kościelnych, dla prawa rzymskiego-kodeks cesarza Justyniaka, dla kościelnego-kanony i dekrety soborów i kurii rzymskiej, dla medycyny-pisma Hipokratesa i Galana, dla filozofii- pisma Arystotelesa. Jeszcze filozofia i medycyna dopuszczały w pewnej mierze krytykę tych zasadniczych ksiąg, ale teologia i prawo ograniczyły się wyłącznie do wykładania swych tekstów, streszczenia i uzasadnienia, nie dopuszczając żadnego od nich odchylenia, nie zostawiając żadnego pola dla swobodnej myśli. Forma nauczania też była ustalona: stanowiły ją na wszystkich wydziałach jednakowo wykład i dysputacja. Wykład ówczesny nie był podobny do dzisiejszego; jak w szkołach niższych tak i w uniwersytecie polegał on na objaśnieniu i streszczeniu tekstu. Zadaniem dysputacji było utrwalenie pamięciowe treści, którą się słyszało na wykładach; uczestniczyli w nich zatem razem nauczyciele i studenci; jeden z nauczycieli stawiał pewne twierdzenie, obecni po kolei podnosili różne przeciwko niemu zarzuty, dysputator zaś musiał wszystkie obalić, wykazując ich bezpodstawność logiczną lub sprzeczność. Metoda taka przyczyniała się do przyswojenia sobie materiału pamięciowego, do wyrobienia bystrości i szybkości w myśleniu. Bieg studiów uniwersyteckich był również ściśle określony. Zgłaszająca się młodzież w wieku bardzo rozmaitym, zwykle od 14 roku życia wpisywała się do albumu rektorskiego czyli metryki, składając przysięgę uniwersytecką i przepisaną opłatę, gdzie zaczynała od studiów na wydziale artystycznym. Cykl wykładów, których miała słuchać, był przepisany ustawami, ale można ich było słuchać u dowolnie wybranych mistrzów. Uczestnictwo w pewnej ilości dusputacji było koniecznym warunkiem dopuszczenia do egzaminów. Pierwszy egzamin po przebyciu połowy studiów dawał stopień bakałarza, drugi po ich pomyślnym ukończeniu stopień magistra lub doktora. Tytuł magistra lub doktora uprawniał do wykładania na swoim wydziale, egzaminy miały charakter wyłącznie akademicki, nie dając praw do żadnych urzędów, ani stanowisk w życiu społecznym.

ŻYCIE STUDENCKIE:

Jakkolwiek uniwersytety były przede wszystkim zakładami nauczającymi, jednakże nie rezygnowały całkowicie z ambicji moralnego wychowania młodzieży, zgodnie ze zwyczajem średniowiecza, iż każdy stan bierze odpowiedzialność za prowadzenie się osób doń przynależnych. W tym celu życie studenckie poddane było pod ścisły dozór. Już zewnętrznie wyróżniał się swoim strojem, zbliżonym do kleryckiego, okrywał się długim fałdzistym płaszczem z ciemnego sukna, z kołnierzem futrzanym, na głowie nosił kapuzę. Student musiał sobie wyrobić magistra, który był jego ściślejszym nauczycielem i opiekunem; pod jego nadzorem mieszkał w którymś z uniwersyteckich kolegiów, albo w bursie, jakich wiele dobroczynne społeczeństwo zakładało; bogatsi płacili za utrzymanie, ubożsi otrzymywali je za darmo lub dopomagali sobie jałmużną. W kolegiach i bursach panowała surowa karność, nad którą czuwał z ramienia profesorów tzw prowizor bursy, oraz bezpośredni jej zarządca, zwany seniorem. Większe przewinienia sądzone były przez sąd rektorski, któremu podlegali wszyscy członkowie uniwersyteckiej korporacji, łącznie z służbą, kopistami, księgarzami i karane grzywną, karcerem, czasem rózgami, a wyjątkowo wydaleniem z uniwersytetu. Bernard z Chartres w XII w opiewał kwalifikacje studenta (pokorny umysł, zapał w pytaniu, żywot spokojny, samotne szperanie, ubóstwo, oddalenie od ojczyzny, zwykły odsłaniać tajemnice zamiłowanym w czytaniu). Ale z tych cnót chyba tylko ubóstwo i dalekie pochodzenie przyjęło się lepiej u młodzieży, pokora, spokój, skupienie na pewno nie. Wszelka dyscyplina zawodziła wobec burzliwości usposobienia i rozzuchwalenia młodzieży. Najwięcej wybryków pociągała za sobą depozycja czyli otrzęsiny, zwyczaj wprowadzania przebywających żaków w życie akademickie. Za zgodą władz uniwersyteckich, które ową czynność uznawały za niezbędną część immatrykulacji, otrząsano niejako nowicjusza z rogów, kłów, owłosienia i tym podobnych cech prostactwa, które z sobą rzekomo do świata akademickiego przynosił. Otrzęsinom, jak wszelkim uroczystością akademickim, towarzyszyła pijatyka i różnorodne awantury. W ogóle na trunki, gry i miłostki, jako ulubione zajęcia studentów, jak od wczesnych początków narzekają moralności, a .liczne przepisy uniwersyteckie starają się te nałogi wykorzeniać, jak widać z coraz zaostrzanych zakazów, bezskutecznie. Na próby zbyt energicznego ukrócenia swawoli odpowiadała młodzież buntami lub emigracją z uniwersytetu. Secesje były ulubioną bronią studentów; z początku sprzeciwiali się nabywaniu jakichkolwiek posiadłości przez uniwersytety, aby nie stracić swobody wyniesienia się z niegościnnego dla nich miasta. Pod groźbą secesji umieli wymusić rozległe dla siebie przywileje, nawet niejednej bezkarności. Gdy im się położenie wydawało nie do zniesienia, przenosili się korporacyjnie gdzie indziej. Częściowo bieda, częściowo niekarność i awanturniczość powodowały przerywanie i opuszczanie studiów. Wykolejeni studenci najchętniej obierali sobie, wzorem jałmużniczych zakonników, wędrowny tryb życia; od miasta do miasta ciągnąc wśród pijatyk, awantur i wszelakich przestępstw, tu i ówdzie pełniąc przelotnie obowiązki pisarskie, kleryckie lub nauczycielskie po szkołach, gromady owych wagantów stanowiły element niepokoju i nieładu w cichym, zasklepionym żywocie średniowiecznych społeczeństw. Najgorszą wśród nich sławę w XII i XIIIw mieli tzw goliardzi. Byli to kuglarze, aktorzy i piosenkarze, żywiący ducha antyreligijnego, szydzący z kleru i mnichów, wielbiący zmysłowość i frywolne zabawy. Pozostały po nich zbiorki łacińskich poezji, pełnych życia, dowcipu i talentu, odsłaniających atmosferę średniowiecza od całkiem niespodziewanej strony. Nazwą goliarda wrogowie oznaczali ich jako synów Goliasa, w ówczesnym rozumieniu: synów diabelskich.

KAROL WIELKI:

Na odległych wyspach północnych, których mieszkańcy wcale Rzymu nie widzieli, ocalały szczątki rzymskiej szkoły. Mnisi irlandzcy i anglosascy pielęgnowali nauki, zaszczepione jeszcze od czasu, gdy południowa Brytania była prowincją rzymską. Dla nich łacina była językiem drugim jako język Kościoła, autorowie zaś rzymscy nie budzili obaw swoją treścią pogańską, gdyż z jednej strony ich mitologia nie miała nic wspólnego z miejscowym pogaństwem celtyckim, z drugiej- nie byli dostępni ogółowi, a tylko uczonym zakonnikom, utwierdzonym w wierze ponad wątpliwość. To też w tamtejszych klasztorach przyjął się bez trudu kierunek studiów, który zalecali Ojcowie Kościoła; tam łatwo zdołano oddzielić kulturę klasyczną od starożytności pogańskiej, wydobyć z niej to, co dało się zużytkować do służby Bożej i przygotowania zbawienia dusznego. Największe zasługi około oświaty zaskarbił sobie uczony mnich Będą, zwany Czcigodnym, pracę jego prowadził dalej Alkwin wyprawy mnichów anglosaskich do Francji i do Niemiec, które nawracali na chrześcijaństwo zetknęły ich z narodami kontynentu. Rola ich jako wychowawców zajaśniała w całej pełni, gdy Karol Wielki sprowadził dla krzewienia oświaty w ogromnym swoim państwie Alkwina i poparł jego wysiłki swym potężnym ramieniem. Młode narody europejskie, które objęły dziedzictwo po Rzymianach, wytworzyły sobie ustrój stanowy, nie sprzyjający oświacie. Z dwóch stanów, na które się dzieliły, panów i chłopów, żaden nie odczuwał potrzeby studiów: chłop był zanadto przytłoczony ciężarem i poddaństwa, a panowie, właściciele wielkich włości, w których na podstawie prawa lenniczego sprawowali także władzę zwierzchniczą, nie potrzebowali nawet znajomości czytania. Urzędy sprawowały się ustnie, zajęcia zaś rycerskie wymagały zupełnie innego przygotowania młodzieży, obznajomienia z łukiem i strzałami, z mieczem i włócznią, jazdą konną, polowaniem i pływaniem. Pod względem duchowym rozwijała się młodzież przez naśladownictwo starszych, którzy ją trzymali w karności i udzielali pouczeń co do prowadzenia życia i obyczaju rycerskiego. Wobec zbyteczności nauki, państwo nie interesowało się organizacją wychowania. W XI w uczyć się jeszcze uchodziło dla dziecka rycerskiego za czynność poniżającą, o ile nie było przeznaczone do stanu duchownego. Duchowieństwo tylko musiało otrzymywać odpowiednie wychowanie, by sprostać swemu zadaniu. Niezbędne dla nauki, od najniższych tj czytania i pisania do najwyższych, wykładania nauki Kościoła objawionej w piśmie Św i kierowania duszami podług woli Bożej. Można było nabywać jedynie przez systematyczne kształcenie szkolne, tym bardziej, że wszystkie one i pomocnicze i dogmatyczne, spisane były w języku obcym. Najniższy nawet kapłan nie mógł się obejść bez skąpego choćby rozumienia pisma i języka kościelnego, bez ćwiczenia w śpiewie i nabożeństwie. Ta potrzeba nie mogła na dłuższą metę dostatecznie być zaspokojona przez tradycyjny w krajach romańskich sposób zawodowego przygotowania księży, polegający na tym, że duchowieństwo starsze przy swym boku wprawiało kleryków do powstawania szkół, wyposażonych w mistrzów i księgi. Prawdziwym szczęściem dla oświaty kościelnej były rządy Karola Wielkiego: wzmocniwszy tak potężnie władzę monarszą, że poddał pod nią nie tylko społeczeństwo świeckie ale i Kościół, zapragnął on wprowadzić ład w życie duchowe swoich poddanych, ochrzczonych uczynić chrześcijanami oświeconymi w zasadach wiary. Sprowadziwszy Alkwina dla kształcenia swego dworu i kleru, raz po raz wydawał zarządzenia w celu podniesienia ruchu umysłowego w Kościele. Rozesłał list okólny doi biskupów i opatów w swym państwie, zachęcając ich do kształcenia siebie i swego duchowieństwa, zarzucając im władanie prostackim językiem; zaprowadził w kościołach organy i śpiew i spowodował uchwałę synodu w Akwisgranie, nakazującą utrzymywanie przy klasztorach i katedrach szkółek łacińskich, kształcących chłopców dla chóru i przyszłych kleryków, wreszcie szeregiem rozporządzeń wzywał duchowieństwo do kształcenia ludności w najprostszych zasadach wiary: wyuczenia Ojcze Nasz i Wierzę w języku ojczystym. Król wydawał rozkazy i pilnował ich wykonywania, Alkwin zaś przygotowywał nauczycieli, układał podręczniki szkolne, które się do dziś dochowały i pismami literackimi wykazywał potrzebę nauk.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Średniowiecze, Średniowiecze-Uniwersalizm w średniowieczu
Powstanie uniwersytetów średniowiecze Boloński Paryski Oxford Padwie
KAROL WIELKI I JEGO PANOWANIE
03 Karol Wielki
Uniwersytety w średniowieczu
Karol Wielki
Karol Wielki
uniwersalizm w sredniowieczu
uniwersalizm sredniowieczny
5 Karol Wielki Feudalizm
Karol Wielki i jego dziedzictwo
Karol Wielki
Makbet i Karol Wielki jako władcy
Karol Wielki, Alkuin

więcej podobnych podstron