Rozdział 22
Elena nie mogła oddychać. Jak przez mgłę czuła, że jej usta zamykają się i otwierają, nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Nie czułą rąk ani nóg.
Damon uśmiechnął się do niej prawie nieśmiało i wzruszył ramionami.
- Nooo, księżniczko? Chciałaś żebym był tu z tobą, prawda?
Tak jakby trzymająca ją gumka nagle pękła, Elena wyskoczyła z łóżka i rzuciła się w ramiona Damona.
- Jesteś prawdziwy?- Powiedziała, na wpół łkając.- Czy to jest prawdziwe?
Pocałowała go namiętnie, a on odpowiedział z tą samą pasją. Wydawał się prawdziwy, chłodna skóra i skórzana kurtka, zadziwiająca miękkość jego ust, tak znajoma.
- Jestem tu- szepnął w jej włosy kiedy bliżej ją do siebie przysunął.- To jest prawdziwe, obiecuję ci.
Elena cofnęła się i spoliczkowała go. Damon spojrzał na nią i pomasował sobie policzek.
- Auć- powiedział, a potem uśmiechnął się tym swoimi irytującym uśmiechem.- Nie mogę powiedzieć, że było to całkowicie niespodziewane- kobiety biją mnie częściej niż myślisz, ale to i tak niezbyt miłe powitanie dawno utraconej miłości, kochanie.
- Jak mogłeś?- Powiedziała Elena, tym razem z suchymi oczami i wściekła.- Jak mogłeś, Damon? Wszyscy cię opłakiwaliśmy. Stefan jest w rozsypce. Bonnie się obwinia. Ja... ja... Część mojego serca umarła. Nie obchodziło cię to? To wszystko było dla ciebie jakimś żartem? Śmiałeś się kiedy my płakaliśmy?
Damon skrzywił się.- Kochanie,- powiedział- moja księżniczko. W ogóle się nie cieszysz na mój widok?
- Oczywiście, że się cieszę!- Powiedziała oburzona Elena. Wzięła głęboki oddech i trochę się uspokoiła.- Ale, Damon, co ty sobie myślałeś? Wszyscy myśleliśmy, że jesteś martwy! Martwy na zawsze, nie-pokazujący-się-w-mojej-sypialni-parę-dni-później-wyglądając-na-całkowicie-zdrowego-martwy! Co się dzieje? Czy Strażnicy to zrobili? Powiedzieli mi, kiedy ich błagałam, że śmierć jest wieczna dla wampira, kiedy już się zdarzy.
Damon zaszczycił ją szczerym śmiechem.- Cóż, ty spośród wszystkich, powinnaś wiedzieć, że śmierć nie zawsze jest wieczna.
Elena wzruszyła ramionami i objęła się ramionami.- Powiedzieli mi, że kiedy ja wróciłam, było inaczej- powiedziała cicho, jej emocje skakały. Bo byłaś w szoku, powiedział mądrze mały głosik w jej głowie.- Jakieś mistyczne rzeczy. Mój czas jeszcze nie minął. Hej!- Ukłuła go jednym palcem.- Jesteś teraz człowiekiem? Ja byłam człowiekiem, kiedy wróciłam.
Damon teatralnie i przeciągle wzruszył ramionami.- Boże, broń. Wystarczyło mi to, kiedy ten podstępny kitsune zrobił ze mnie śmiertelnika. Dzięki Bogu, albo komukolwiek, że tym razem nie muszę szukać wampirzej księżniczki, która by mnie przemieniła.- Uśmiechnął się przebiegle do Eleny.- Jestem tak krwiożerczy jak zwykle, kochanie- spojrzał na jej szyję.- A jeśli już o tym mowa, to jestem głodny...
Elena znowu go uderzyła, ale tym razem łagodniej.- Uspokój się, Damon.
- Czy mogę teraz usiąść?- Zapytał Damon, a kiedy skinęła, usadowił się w nogach jej łóżka i pociągnął ją by usiadła obok niego. Elena spojrzała w jego oczy jakby czegoś szukała, potem przesunęła ręką po jego wyraźnych kościach policzkowych, jego wyrzeźbionych ustach, jego miękkich czarnych włosach.
- Byłeś martwy, Damonie- powiedziała cicho.- Wiem o tym, widziałam jak umierasz.
- Tak,- powiedział i westchnął- czułem, że umieram. To było piekielnie bolesne i wydawało się trwać wiecznie i równocześnie szybko- wzruszył ramionami.- Ale nawet wtedy, jakaś mała część mnie przetrwała--Elena pokiwała głową-- i Stefan powiedział mi, powiedział mu, żeby odpłynął. A ty go trzymałaś, trzymałaś mnie, i powiedziałaś żebym zamknął oczy. A potem ostatnia cząstka mojej osoby również zniknęła i nawet ból przeminął. A potem... wróciłem.- Ciemne oczy Damona były szeroko otwarte i zamyślone we wspomnieniach.
- Ale jak?- Zapytała Elena.
- Pamiętasz gwiezdną kulę?
- Jak mogłabym zapomnieć? Była źródłem wszystkich naszych problemów z kitsune. Wyparowała kiedy ja... och, Damon. Użyłam swoich Skrzydeł Zniszczenia na drzewie na księżycu Dolnego Świata. Ale one zniszczyły też kule księżycową kitsune, a ja musiałam iść do Strażników żeby ocalić Fell's Church. Skrzydła Zniszczenia były... czymś czego nigdy nie widziałam czy czułam.- Zadrżała.
- Widziałem co zrobiłaś księżycowi- powiedział Damon lekko się uśmiechając.- Czy poczułabyś się lepiej, mój drogi aniele, gdybyś wiedziała, że to w jaki sposób użyłaś swoich Mocy i zniszczyłaś kulę księżycową, uratowało mnie?
- Nie nazywaj mnie tak- powiedziała Elena patrząc na niego spode łba. Strażnicy byli najbliższą rzeczą podobną do aniołów jakie widziała i nie miała o nich dobrych wspomnień.- W jaki sposób cię to uratowało?
- Czy we współczesnych szkołach tłumaczą jak działa kondensacja?- Zapytał Damon z uśmiechem, którego używał zawsze gdy złośliwie krytykował jej świat w porównaniu do tego, w którym on dorastał.- Czy uczą teraz tylko edukacji seksualnej, empatii i i czytania książek drugiej klasy? A może mówią dzieciom też trochę o nauce? Wiem, że wykluczyli grekę i łacinę na rzecz teatru i wzrostu duchowego.- Jego głos pogrążył się w zadumie.
Elena powiedziała sobie, że nie da się wyprowadzić z równowagi. Zamiast tego, złożyła ręce przed sobą na kolanach.- Myślę, że jesteś kilka dekad do tyłu. Ale proszę, o mądry,- powiedziała- zakładając, że moja edukacja nie zawierała tematu związku między kondensacją, a zmartwychwstaniem, oświeć mnie.
- Miło- Uśmiechnął się kpiąco.- Lubię młode kobiety, które szanują starszych i lepszych.- Elena ostrzegawczo podniosła jedną brew.- W każdym razie,- kontynuował- ciecz w gwiezdnej kuli, czysta magia, nie zniknęła. Nie tak łatwo pozbyć się naprawdę silnej magii. Kiedy atmosfera się ochłodziła, magia zmieniła się z pary z powrotem na ciecz i spadła na mnie, razem z deszczem popiołu. Nasiąkałem czystą Mocą przez godziny aż w końcu, narodziłem się na nowo.
Elenie opadła szczęka.- A to podstępni- powiedziała oburzona.- Strażnicy powiedzieli mi, że odszedłeś na dobre i wzięli wszystkie skarby jakimi ich przekupiliśmy.- Pomyślała szybko o ostatnim skarbie jaki jeszcze miała, o pełnej butelce Wody Wiecznej Młodości, którą wysoko na półce szafy z ubraniami i odepchnęła tą myśl. Nie mogła choć na moment zdać sobie sprawy o tym ukrytym skarbie z obawy, że Strażnicy zorientują się, że go ma, i nie mogła go użyć... jeszcze nie, może nigdy.
Damon wzruszył jednym ramieniem.- Słyszałem, że czasem oszukują. Ale myślę, że tym razem, raczej myśleli, że mówią prawdę. Nie wiedzą wszystkiego, chociaż udają że tak jest. A kitsune i wampiry są trochę poza kręgiem ich zainteresowań.
Opowiedział jej jak się obudził, głęboko zakopany w popiele i błocie, jak wygrzebał sobie drogę na powierzchnię i stanął twarzą w twarz z opuszczonym księżycem nie wiedząc kim jest i co mu się stało. Jak prawie ponownie umarł i jak ocalił go Sage.
- A potem co?- Zapytała dociekliwie Elena.- Jak przypomniałeś sobie wszystko? Jak wróciłeś na Ziemię?
- Cóż,- powiedział Damon włączając lekki, dumny uśmiech.- to zabawna historia.- Sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyciągnął ładnie złożoną białą chustkę. Elena zamrugała. Wyglądała jak ta chusteczka, którą dał jej w jej śnie. Damon zauważył jej wyraz twarzy i uśmiechnął się szerzej, mimo że wiedział skąd ją znała. Rozwinął ją i dał Elenie do inspekcji.
W chusteczce znajdowały się dwa pukle włosów. Bardzo znajomych włosów, zdała sobie sprawę Elena. Ona i Bonnie obcięły sobie po puklu włosów i położyły je na ciele Damona chcąc zostawić mu część siebie, skoro nie mogły zabrać jego ciała z opuszczonego księżyca. Teraz leżał przed nią kręcony, czerwony lok i falowany złoty. Były tak jasne i błyszczące jakby dopiero co były obcięte ze świeżo umytych głów, nie jak zostawione w świecie, w którym wszędzie padał popiół.
Damon spojrzał na loki z wyrazem czułości i lekkim zachwytem. Elena pomyślała, że nigdy wcześniej nie widziała u niego tak otwartej, prawie pełnej nadziei reakcji.
- Moc z gwiezdnej kuli ocaliła je też- powiedział.- Najpierw były spalone prawie na popiół, ale potem się zregenerowały. Trzymałem je, badałem, wielbiłem i zaczęłaś do mnie wracać. Sage powiedział mi jak się nazywam i pasowało mi to, było właściwe, ale nie mogłem przypomnieć sobie niczego więcej. Ale kiedy trzymałem te pukle, w końcu przypomniałem sobie kim byłaś i co razem przeszliśmy, a potem przypomniałem sobie też czerwoną ptaszynę, a potem wszystko inne zaczęło wracać i znowu byłem sobą.
Odwrócił wzrok i zniknęło to sentymentalne spojrzenie, jego twarz znowu miała ten chłodny wyraz jak gdyby się zawstydził, potem z powrotem zawinął loki w chusteczkę i ostrożnie schował ją w kurtce.
- Cóż,- powiedział rześko- potem tylko Sage musiał pożyczyć mi jakieś ciuchy, wprowadzić mnie w to, co straciłem i podwieźć mnie z powrotem do Fell's Church. I oto jestem.
- Założę się, że był pod wrażeniem- powiedziała Elena- i w ekstazie.- Wampir nazywany Strażnikiem Bram Między Światami był drogim przyjacielem Damona, jedynym przyjacielem Damona o jakim wiedziała, poza nią samą. Towarzyszami Damona byli głównie wrogowie lub wielbicielami niż przyjaciółmi.
- Był całkiem ucieszony- przyznał Damon.
- Więc właśnie przed chwilą wróciłeś na Ziemię?
Damon skinął głową.
- Cóż, wiele straciłeś- powiedziała Elena, przechodząc w tryb wyjaśniania co zaszło przez kilka ostatnich dni, zaczynając od pojawienia się imienia Celii we krwi, a kończąc na hospitalizacji Caleba.
- Wow.- Damon gwizdnął.- Ale zakładam, że problemem jest coś więcej niż to, że mój brat zachowuje się jak szaleniec przez Caleba? Bo wiesz, to może być zwykła zazdrość. Zazdrość zawsze byłą największym grzechem Stefana.- Powiedział to ostatnie zdanie z wykrzywieniem ust i Elena delikatnie szturchnęła go łokciem w żebra.
- Nie przekreślaj Stefana- powiedziała z reprymendą i uśmiechnęła się do siebie. Tak dobrze było znowu przekomarzać się z Damonem. Naprawdę znowu był wkurzającym, zmieniającym się, cudownym sobą. Damon wrócił.
Chwila. O, nie.- Ty też jesteś w niebezpieczeństwie!- Wydyszała Elena, nagle przypominając sobie, że nadal ktoś może go od niej zabrać.- Twoje imię pojawiło się wcześniej, wypisane z wodorostów, które trzymały Meredith pod wodą. Nie wiedzieliśmy co to może znaczyć, ponieważ myśleliśmy, że jesteś martwy. Ale, skoro znowu żyjesz, wydaje się, że jesteś następnym celem.- Zamilkła.- Chyba, że spadanie przez powierzchnię księżyca było tym atakiem.
- Nie martw się o mnie, Eleno. Prawdopodobnie masz rację, że atak na księżycu był moim "wypadkiem". Ale te próby nie były zbyt skuteczne, prawda?- Powiedział z namysłem Damon.- Tak jakby to coś, co chce nas zabić, nie za bardzo się starało. Mam malutkie przeczucie co może to powodować.
- Tak?- Powiedziała Elena.- Powiedz mi.
Damon potrząsnął głową.- Teraz to tylko przebłysk- powiedział.- Pozwól, że najpierw to potwierdzę.
Ale, Damon,- błagała Elena- nawet przebłysk to więcej niż reszta nas potrafi wymyśleć. Pójdź ze mną jutro rano i opowiedz o tym wszystkim i będziemy mogli nad tym razem popracować.
- Och, tak- powiedział Damon i zadrżał teatralnie.- Ty i ja i Mutt i łowca wampirów, przytulna grupa. Plus mój pobożny braciszek i mała, czerwona wiedźma. I stara wiedźma i nauczyciel. Nie, wolę poszperać sam. A co więcej, Eleno- powiedział wpatrując się w nią ciemnym wzrokiem- nie wolno ci nikomu powiedzieć, że żyję. Zwłaszcza Stefanowi.
- Damon!- Zaprotestowała Elena.- Nie masz pojęcia jak całkowicie zdewastowany jest Stefan myśląc, że jesteś martwy. Musimy mu powiedzieć, że wszystko z tobą w porządku.
Damon uśmiechnął się drwiąco.- Myślę, że istnieje część Stefana, która cieszy się, że zniknąłem z radaru. Nie ma żadnego powodu, dla którego chciałby mnie tutaj.- Elena z furią pokręciła głową, ale kontynuował.- To prawda. Ale może nadszedł czas żeby coś zmienić w naszej relacji. Muszę pokazać mu, że mogę się zmienić. W każdym razie, nie mogę właściwie prowadzić tego dochodzenia, jeśli wszyscy wiedzą, że jestem w pobliżu. Na razie siedź cicho, Eleno.- Otworzyła usta żeby dalej się kłócić, ale uciszył ją szybkim, namiętnym pocałunkiem. Kiedy się od siebie odsunęli, powiedział.- Obiecaj mi, na razie, a ja obiecam ci, że jak tylko to rozwiążę, będziesz mogła ogłosić światu moje zmartwychwstanie.
Elena powątpiewająco pokiwała głową.- Jeżeli tego właśnie naprawdę chcesz, Damonie i jeśli naprawdę uważasz, że to potrzebne- powiedziała.- Ale wcale mnie to nie cieszy.
Damon wstał i poklepał ją po ramieniu.- Teraz będzie inaczej- powiedział. Spojrzał w dół na nią z poważną twarzą.- Nie jestem taki jaki byłem, Eleno.
Elena znowu pokiwała głową, tym razem bardziej stanowczo.- Zachowam twój sekret, Damonie- obiecała.
Damo uśmiechnął się do niej lekko, a potem zrobił trzy kroki w kierunku jej otwartego okna. Chwilę później już go nie było, a wielki, czarny kruk wyleciał w noc.
98