91
Rozdział
21
Kiedy Elena otworzyła oczy, okazało się, że jest na czyimś strychu. Jego szerokie, drewniane
panele i niska krokiew były pokryte grubą warstwą kurzu, a długi pokój zagracony przedmiotami:
hamakiem, sankami, nartami, pudłami z napisami typu Boże Narodzenie czy zimowe ubrania B
wykonanymi czarnym markerem. Większe obiekty takie jak meble, krzesła i stoły były przykryte
folią.
Na dalekim koocu pokoju leżał stary materac, zwinięta folia leżała na jego jednym koocu,
tak jakby ktoś używał jej jako koca i zepchnął go wstając.
Mdłe ślady jasnego światła pojawiały się na na koocach małego, zasłoniętego okna w
bliższym koocu strychu. Słychad było lekki szum, tak jakby myszy załatwiały swoje sprawy w swoim
gniazdku za meblami.
To wszystko było dziwnie znajome.
Spojrzała z powrotem na oddalony koniec strychu i zobaczyła, bez ani krzty zaskoczenia, że
teraz Damon siedział na starym materacu z podwiniętymi nogami w czarnych jeansach, jego łokcie
odpoczywały na kolanach. Próbował wyglądad na wygodnie rozłożonego, mimo swojej dziwnej
pozycji.
- Miejsca, w których się spotykamy są coraz mniej eleganckie- powiedziała mu sucho.
Damon zaśmiał się i podniósł ręce do góry.- Ty wybierasz miejsca, księżniczko- powiedział.-
To twoje przedstawienie. Ja tylko się z tobą zabieram- zamilkł i zastanowił się.- Ok, to nie do kooca
prawda- wyznał.- Ale to ty wybierasz miejsca. W każdym razie, co my tu robimy?
- Nie wiesz?- Powiedziała Elena drocząc się.- To bardzo ważne dla nas miejsca, Damon!
Pełne wspomnieo! Przyprowadziłeś mnie tu po tym jak stałam się wampirem, pamiętasz?
Rozejrzał się.- Och, tak. Strych w domu, w którym mieszkał nauczyciel. W tamtym czasie
wydawało się odpowiednie, ale masz rację- elegancka sceneria o wiele bardziej do nas pasuje.
Mogę zaproponowad jakiś ładny pałac następnym razem?- Poklepał miejsce na materacu obok
siebie.
Elena przemierzając podłogę w jego kierunku, przez chwilę byłą zaskoczona jak realistyczny
i szczegółowy był jej sen. Każdy krok, który zrobiła powodował podnoszenie się obłoczków kurzu z
podłogi. Wyczuwała lekki zapach pleśni: nie mogła sobie przypomnied żeby kiedykolwiek czułą
jakiś zapach we śnie przed tymi wizjami z Damonem.
Kiedy usiadła, zapach pleśni wydał się silniejszy. Przybliżyła się do Damona opierając głowę
na jego ramieniu i jego skórzana kurtka zaskrzypiała kiedy objął ją ramieniem. Elena zamknęła oczy
i westchnęła. Czułą się bezpieczna w jego ramionach, uczucie, którego nigdy wcześniej nie
kojarzyła z Damonem, ale było jej dobrze.- Tęsknię za tobą, Damonie- powiedziała.- Proszę, wród
do mnie.
Damon oparł policzek o jej głowę, a ona zaczęła wdychad jego zapach. Skóra i mydło i
dziwny, ale przyjemny leśny zapach, który należał tylko do Damona.- Jestem tutaj- powiedział.
- Nie naprawdę- powiedziała Elena i jej oczy znowu wypełniły się łzami. Wytarła je szybko
dłoomi.- Wydaje mi się jakby ostatnio tylko płakała- powiedziała.- Kiedy jestem tutaj z tobą, czuję
się bezpieczniejsza. Ale to tylko sen. To uczucie nie będzie trwało.
Damon zesztywniał.- Bezpieczniejsza?- Powiedział i w jego głosie słychad było rezerwę.- Nie
jesteś bezpieczna kiedy nie jesteś ze mną? Czy mój mały braciszek nie opiekuje się tobą
odpowiednio?
92
- Och, Damonie, nie masz pojęcia- powiedziała Elena.- Stefan...- wzięła głęboki oddech,
włożyła głowę w ręce i zaczęła łkad.
- O co chodzi? Co się stało?- Zapytał ostro Damon. Kiedy Elena nie odpowiedziała, tylko
dalej płakała, złapał ją za ręce i delikatnie aczkolwiek zdecydowanie odsunął je z jej twarzy.- Eleno,-
powiedział- spójrz na mnie. Czy coś się stało Stefanowi?
- Nie- powiedziała Elena przez łzy.- Cóż, tak, w pewnym sensie... Nie wiem co właściwie się
mu stało, ale zmienił się.- Damon patrzył na nią intensywnie, jego ciemne jak noc oczy patrzyły na
nią i Elena miała problem żeby się w sobie zebrad. Nienawidziła takiego zachowania, tak słabego i
żałosnego, płakania na czyimś ramieniu zamiast zimnej kalkulacji i formułowania rozwiązania
problemu. Nie chciała żeby Damon, nawet senny Damon, który był tylko częścią jej
podświadomości, widział ją w takim stanie. Podciągnęła nosem i wytarła oczy wierzchem dłoni.
Damon włożył rękę do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki i podał jej ładnie
zwiniętą białą chustkę. Elena spojrzała na nią, potem na niego, a on wzruszył ramionami.- Czasami
jestem staroświeckim gentelmanem- powiedział jej prosto w twarz.- Setki lat bawełnianych
chustek. Z niektórymi przyzwyczajeniami trudno się pogodzid.
Elena wydmuchała nos i wytarła policzki. Za bardzo nie wiedziała co zrobid z mokrą
chusteczką, a oddanie jej Damonowi wydawało się obrzydliwe, więc po prostu ją trzymała zwijając
między rękami, kiedy myślała.
- A teraz opowiedz mi co się dzieje. Co jest nie tak ze Stefanem? Co mu się stało?- Domagał
się Damon.
- Więc...- powiedziała powoli Elena.- Nie wiem co jest nie tak ze Stefanem i nie wiem czy
wydarzyło się coś co go zmieniło o czym już nie wiesz. Może po prostu tak odreagowuje po
twojej... no wiesz.- Nagle wydawało się dziwne mówid o śmierci Damona kiedy siedział obok niej-
jakoś niegrzeczne, ale Damon skinął żeby kontynuowała.- To było dla niego trudne. I jest jeszcze
badziej spięty i dziwny przez ostatnie dni. Wcześniej, dzisiejszego wieczora, odwiedzałam moich
rodziców na cmentarzu...- Opowiedziała Damonowi o ataku Stefana na Caleba.- Najgorsze jest to,
że nigdy nie podejrzewałam, że ma taką stronę- dokooczyła.
- Nie mogę wymyślid poważnego powodu, dla którego miałby powód atakowad Caleba-
utrzymywał, że Caleb chce mnie i że był niebezpieczny, ale Caleb nic nie zrobił- a Stefan wydawał
się byd tak irracjonalny i taki brutalny. Zachowywał się jak ktoś zupełnie inny.
Oczy Eleny znowu wypełniły się łzami i Damon przyciągnął ją bliżej, głaszcząc ją po włosach
i delikatnie naznaczając jej twarz miękkimi pocałunkami. Elena zamknęła oczy i szczęśliwie
zrelaksowała się w jego ramionach. Damon trzymał ją mocniej i jego pocałunki stały się wolniejsze i
głębsze. Potem objął jej twarz swoimi silnymi, delikatnymi rękami i zaczął całowad jej usta.
- Och, Damonie- wymamrotała. To był najbardziej żywy sen jaki miała. Jego usta były
miękkie i ciepłe, tylko trochę szorstkie i czuła, że mu się oddaje.- Zaczekaj.- Teraz całował ją
bardziej nalgająco, ale kiedy się odsunęła, puścił ją.
- Zaczekaj- powtórzyła Elena, siadając prosto. W jakiś sposób udało jej się tak przysunąd, że
prawie leżała na Damonie, zaplątała nogi w jego. Odsunęła się od niego w stronę kooca materaca.-
Damon, cokolwiek dzieje się ze Stefanem, przeraża mnie. Ale to nie znaczy... Damon, ja nadal
jestem zakochana w Stefanie.
- Wiesz, że mnie też kochasz- powiedział lekko Damon. Jego ciemne oczy zmrużyły się.- Nie
pozbędziesz się mnie tak łatwo, księżniczko.
- Kocham cię- powiedziała Elena. Teraz jej oczy były suche. Pomyślała, że już się napłakała,
przynajmniej na razie. Jej głos był całkiem miarowy kiedy dodała.- Chyba zawszę będę cię kochała.
Ale ty nie żyjesz. A Stefan jest moją prawdziwą miłością, jeśli miałabym między wami wybierad,
pomyślała, ale tego nie powiedziała. Bo po co?
93
- Przepraszam Damonie,- kontynuowała- ale już cię nie ma. I ja zawsze będę kochała
Stefana, ale nagle się go boję i tego co może zrobid. Nie wiem co się z nami stanie. Myślałam, że
teraz będzie łatwiej, kiedy znowu jesteśmy w domu, ale nadal dzieją się okropne rzeczy.
Damon westchnął i położył się na materacu. Zapatrzył się w sufit i prze chwilę milczał.-
Posłuchaj,- powiedział w koocu, splatając palce na piersi- zawsze niedoceniałaś potencjału Stefana
jeżeli chodzi o brutalnośd
- On nie jest brutalny- powiedziała gorąco Elena.- On nawet nie pije ludzkiej krwi.
- Nie pije ludzkiej krwi, bo nie chce byd brutalny. Nie chce nikogo zranid. Ale Eleno,- Damon
sięgnął po jej rękę- mój mały braciszek ma temperament. Wiem o tym jak nikt.
Elena zadrżała. Wiedziała o tym, że kiedy byli ludźmi, Stefan i Damon zabili się nawzajem w
przypływie szału kiedy myśleli o tym co wydawało im się śmiercią Katherine. Krew Katherine była
w ich organizmach i tego wieczora wrócili jako wampiry. Ich gniew i zazdrośd o utraconą miłośd,
zniszczyła ich obu.
- Chociaż,- kontynuował Damon- mimo, że tak bardzo boli mnie przyznanie tego, Stefan
nigdy by cię nie zranił, ani nikogo innego bez prawdziwego powodu. Nie bez powodu, którego ty
byś nie zaakceptowała. Nie w tych czasach. Może ma temperament, ale ma także sumienie.-
Uśmiechnął się lekko, złośliwie i dodał:- Denerwujący, prawy rodzaj sumienia, oczywiście, ale jest
tam. I kocha cię, Eleno. Jesteś jego całym światem.
- Może masz racje- powiedziała Elena.- Ale i tak się boję. I chciałabym żebyś był tam ze
mną.- Spojrzała na niego, teraz sennie jak zmęczone dziecko.- Damon, chciałabym żebyś nie był
martwy. Tęsknię za tobą. Proszę, wród do mnie.
Damon uśmiechnął się i delikatnie ją pocałował. Ale potem odsunął się i Elena poczuła, że
sen się zmienia.
Próbowała trzymad się tego momentu, ale zniknął i znowu straciła Damona.
- Proszę, bądź ostrożny, Damonie- powiedział Sage, zmarszczki zmartwienia pojawiły się na
jego brązowym czole.
Nie często muskularny Strażnik Bram wyglądał na zmartwionego albo mówił tylko w
jednym języku, ale od kiedy Damon wrócił z martwych i spod popiołów, Sage mówił do niego
łagodnie i czysto po angielsku, traktując wampira tak jakby w każdej chwili miał się rozsypad.
- Zazwyczaj jestem ostrożny- powiedział Damon opierając się o ścianę, którą nazywali dla
lepszego rozumienia, mistyczną windą.- Oczywiście, chyba, że jestem tak odważny, że zatrzymuje
mi się serce.- Słowa były właściwe, ale dla uszu Damona brzmiały dziwnie: chrapliwie i wahająco.
Wydawało się, że Sage też słyszy że coś jest nie tak i jego przystojna twarz wypełniła się
zmarszczkami.- Możesz zostad dłużej, jeśli chcesz.
Damon oparł się o prostą, białą ścianę.- Muszę iśd- powiedział chyba po raz milionowy.-
Ona jest w niebezpieczeostwie. Ale dziękuję ci za wszystko, Sage.
Nie byłoby go tutaj gdyby nie Sage. Potężny wampir wymył Damona, dał mu ubranie-
stylowe czarne ciuchy we właściwym rozmiarze- i nakarmił go krwią i bogatym winem Czarnej
Magii dopóki Damon nie wrócił ze skraju śmierci i znowu zdał sobie sprawę z tego kim jest.
Ale... Damon nie czuł się sobą. Był w nim dziwny, pusty ból, jak gdyby coś za sobą zostawił
głęboko pod popiołem.
Sage nadal marszczył czoło, patrząc na niego z grobowym zaniepokojeniem. Damon zebrał
się w sobie i dał Sage'owi nagły, szeroki uśmiech.- Życz mi szczęścia- powiedział.
94
Uśmiech pomógł. Twarz drugiego wampira zrelaksowała się. - Bonne chance, mon ami,-
powiedział.- Życzę ci wszystkiego najlepszego.
Znowu dwujęzyczny, pomyślał Damon. Muszę wyglądad lepiej.
- Fell's Church,- powiedział w puste powietrze- Stany Zjednoczone, wymiar śmiertelnych.
Gdzieś, gdzie mogę się ukryd.
Podniósł rękę i zasalutował Sage'owi i nacisnął jedyny przycisk w windzie.
Elena obudziła się w ciemności. Szybko zrobiła rozeznanie: gładka, zmiękczona płynem do
płukania, pachnąca, bawełniana pościel, przyciemnione światło okna na koocu jej łóżka, odgłos
chrapiącego Roberta w sypialni jego i cioci Judith na drugim koocu korytarza. Jej własny, znajomy
pokój. Znowu w domu.
Westchnęła głęboko. Nie czuła się tak zdezorientowana kiedy wchodziła do łóżka; wszystko
było ponure, ale przyznała, że istnieje możliwośd iż może kiedyś będzie lepiej. Ale jej oczy i gardło
były suche od płaczu. Tak bardzo tęskniła za Damonem.
Podłoga zaskrzypiała. Elena zesztywniała. Znała to skrzypnięcie. To był wysoki, denerwujący
odgłos panelu przy jej oknie. Wydawał taki dźwięk kiedy stanęło się na jego środku. Ktoś był w jej
pokoju.
Elena leżała nieruchomo, myśląc nad możliwościami. Stefan odezwałby się kiedy tylko
usłyszał by jej westchnięcie. Czy to Margaret cichutko skrada się żeby się z nią położyd?
- Margaret?- Zapytała łagodnie.
Żadnej odpowiedzi. Wsłuchując się, Elena usłyszała wolny, ciężki oddech.
Nagle lampa na jej biurku włączyła się i Elena przez chwilę była oślepiona przez jasne
światło.
Widziała tylko zarys ciemnej postaci.
Potem jej wizja rozjaśniła się. W nogach jej łóżka, z uśmiechem na jego wyrzeźbionej
twarzy, z uważnymi, ciemnymi oczami, jak gdyby nie był pewny czy jest mile widziany, stała postad
cała w czerni.
Damon.