Ewentualny zabójca mógł wiedzieć o martwych punktach kamery i skutecznie ich unikać
Dodane przez: Tomasz Terlikowski Kategoria: Polityka
Główną wersją rozpatrywaną obecnie przez prokuraturę jest samobójstwo generała Sławomira Petelickiego. Jednak sami śledczy przyznają, że wiele elementów nie pasuje do logicznej wydawałoby się układanki. Jedną z nich jest brak pożegnalnego listu, który jest w takich sytuacjach normą.
Na nagraniu z monitoringu w domu Sławomira Petelickiego nie widać żadnych podejrzanych osób - informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Wersja o samobójstwie jest więc – zdaniem gazety – coraz bardziej prawdopodobna. Śledczy dodają jednak, że brak listu pożegnalnego „nie pasuje do logicznej (...) układanki".
Informatorzy „DGP” zastrzegają też, że kamera monitoringu nie obejmuje samego miejsca zdarzenia, które mija o metr. Na nagraniu widać jak generał przyjeżdża samochodem, a potem ponownie wchodzi do garażu. Rozmówca gazety podkreśla, że nagranie niczego nie przesądza, ale wzmacnia hipotezę o samobójstwie. Teraz śledczy rozpatrują jeszcze wersję, że ewentualny zabójca mógł wiedzieć o martwych punktach kamery i skutecznie ich unikać. Na razie wiadomo, generał zginął na skutek postrzału z broni palnej, która należała do Petelickiego. - Również kąt rany postrzałowej i wylotowej wskazują, że było to samobójstwo. Na miejscu nie było jednak żadnego listu pożegnalnego i to nie pasuje do logicznej, wydawałoby się, układanki - mówi dla „DGP” doświadczony oficer policji.