ANTONI SŁONIMSKI
Wiosna
Zapach
mokrych fiołków i deszczu kałuże...
Wiosennej burzy ślad
na płytach trotuaru...
Powietrze było czyste i łzami oparu
Nie zasnute. Stanęłaś przy schodów marmurze
W
białej sukni. Pamiętam głos twój pełen czaru:
- Na
pożegnanie daj mi dłoń. - Odrzekłem: - Służę.
- Odchodzę
- powiedziałaś. Uśmiech... Oczy mrużę.
Nie rzekłem nic,
choć milczeć nie miałem zamiaru.
Dziś, gdy mnie wiatr
pachnący wiosenny owionie,
Gdy strąconych bzów mokry osypie
mnie wianek,
Jakby w omdleniu, serce we wspomnieniu tonie.
Jestem jak chłopiec chory, co w słoneczny ranek
Pierś
poddaje otwartą i wychudłe dłonie
Tchnieniom wiatru, co igra
z koronką firanek.
Okno
Żar
południa, dyszący, z drzew soki wysysa,
Więdnie zżółkła
akacja wśród spękanej gliny,
W martwej ciszy chorągiew ze
szczytu ruiny,
Jako welon zemdlonej panny młodej, zwisa.
Na
smukłego młodzieńca o cerze Metysa
Patrzą pilnie z balkonu
dwie młode dziewczyny.
Jak złote ananasy za szybą witryny,
Słodko nęci karminem ust wilgotnych rysa.
Pod
balkonem, gdzie kręta wiodła go uliczka,
Caballero gdy
przeszedł - czarna rękawiczka
Spadła do nóg, jak skrzydło
rannego gołębia.
Piękne oczy - drapieżne jak szpony
jastrzębia -
Podniósł w górę... Lęk oczy dziewczynie
pogłębia,
Pierś faluje pod czarną koronką staniczka.
Kołysanka
Po
co się zrywasz rankiem, kiedy jeszcze ciemno?
Po co śpieszysz
się, biegniesz do szkoły zziębnięty?
Jeszcze możesz
przedłużyć tę chwilę tajemną,
Spać i snuć dalej sen tak
błogo rozpoczęty.
Krzątanina
Zaduszki
Jak
się zakończy ta historia?
Pod piaskiem suchym czy pod gliną,
Czy też się skończy w prosektorium
Do żył
wstrzykniętą formaliną?
Tak czy inaczej, ten grunt
grząski
Jakimś pochłonie nas sposobem.
Zawrzemy czułe,
wieczne związki,
Chemiczne związki z własnym grobem.