Statyw czy stabilizacja?
Wojtek Tkaczyński
Naucz się wykorzystywać zalety obu rozwiązań
Wstęp
Jedną z najczęściej powtarzanych zasad na portalu „Szeroki Kadr” jest maksyma mówiąca, że „statyw
to najlepszy przyjaciel fotografa”. Odpowiedni trójnóg to (poza aparatem z obiektywem)
obowiązkowe wyposażenie fotoamatora. W wielu sytuacjach jest on niezbędny do wykonania
nieporuszonego zdjęcia. Niestety, nie ma róży bez kolców – żeby korzystać z dobrodziejstw statywu,
trzeba go ze sobą wszędzie nosić, a przecież nie każdy jest stworzony do ćwiczeń na siłowni. Wiele
osób przywitało więc rozpowszechnienie stabilizacji obrazu westchnieniem ulgi, ponieważ był to dla
nich jasny sygnał, że dzięki niej nie będą już musieli targać statywu.
Zarówno statyw, jak i systemy stabilizacji obrazu pozornie służą do tego samego, czyli do robienia
ostrych (w tym wypadku – nieporuszonych) zdjęć. Dlaczego pozornie? Ponieważ tak naprawdę są to
zupełnie różne narzędzia o odmiennych zastosowaniach, umożliwiające osiągnięcie różnych efektów
w różnych sytuacjach.
Wszystkie zdjęcia wykonane przy czasie otwarcia migawki 1/2 s. Zdjęcie ze statywu jest ostre.
Optyczna stabilizacja wbudowana w obiektyw 18-200 mm f/3.5-5.6G ED VR AF-S DX Nikkor również
całkiem nieźle sobie poradziła. Za to zdjęcie z ręki jest już bardzo poruszone.
Statyw
Jak już wspomniałem i jak uważni czytelnicy „Szerokiego Kadru” zapewne zdążyli się zorientować,
statyw od zawsze jest podstawowym akcesorium fotograficznym. Nasi przodkowie mogli jedynie
pomarzyć o przenośnych aparatach – pierwsze kamery były duże i ciężkie, dlatego nie dało się nimi
fotografować z ręki, więc statyw i tak był niezbędny. Jednak pojawienie się małych aparatów nie
rozwiązało „problemu” statywu, ponieważ na przeszkodzie swobodnego fotografowania bez
podparcia stały niskie czułości dostępnych wtedy filmów (na poziomie ISO 50). Oczywiście zawodowi
fotoreporterzy i tak robili zdjęcia z ręki (i to jakie!), ale ze względu na długie czasy otwarcia migawki
gwarancję uzyskania ostrych ujęć często dawał tylko trójnóg.
Praca ze statywem to jednak nie tylko uwiązanie i brak mobilności. Spowolnienie pracy skłania do
myślenia o fotografii i prewizualizacji kadrów, co bardzo korzystnie wpływa na kompozycję zdjęć.
Skupienie i kontemplacja pozwalają na w pełni świadome fotografowanie. Pewność, że wykonane
zdjęcie będzie ostre, umożliwia rezygnację z mnożenia zbędnych plików „tak na wszelki wypadek”
(cytuję z pamięci: „któreś przecież musi być ostre, prawda?”).
Fotografowanie ze statywu ułatwia niezwykle precyzyjne kadrowanie. Mamy pewność, że nie zadrży
nam ręka, co mogłoby niekorzystnie wpłynać nie tylko na ostrość zdjęcia (poruszenie), ale też na
dokładnie dobraną kompozycję (zakładam bowiem, że kadrujecie świadomie i nie na oślep).
Coraz popularniejsze staje się fotografowanie panoram (składanych w komputerze z kilku ujęć) i
łączenie zdjęć w obrazy oparte na technice HDR (High Dynamic Range), które pozwalają „zmieścić” na
zdjęciu szczegóły zarówno w najgłębszych cieniach, jak i najjaśniejszych światłach. W obu wypadkach
precyzja kadrowania jest niezbędnym warunkiem powodzenia przedsięwzięcia. Poszczególne
składniki obrazu HDR muszą się idealnie pokrywać, podczas gdy ujęcia składowe panoramy powinny
się odpowiednio zazębiać (dzięki czemu późniejsza obróbka komputerowa jest znacznie łatwiejsza).
Dobry statyw nie tylko pozwala precyzyjnie, krok po kroku dojść do pożądanej kompozycji (np. kiedy
fotografujemy architekturę i zależy nam na zachowaniu pionów), ale też umożliwia jej utrzymanie, co
czasem może być trudne bez pomocy trójnoga – np. gdy stosujemy bardzo długie ogniskowe (czyli
obiektywy dające duże zbliżenie). Jeśli chcemy fotografować z poziomu ziemi lub ponad swoją głową,
również wygodnie jest skorzystać ze statywu. Co prawda cyfrówki (zarówno kompaktowe, jak i
lustrzanki) wyposażone w odchylane ekrany LCD ułatwiają kadrowanie w niewygodnych pozycjach,
ale i tak statyw sprawi, że nie będziemy musieli utrzymywać niekomfortowej pozycji (np. z rękami
wyciągniętymi w górę) dłużej niż to konieczne.
Wszystkie zdjęcia wykonane przy czasie otwarcia migawki 1/15 s. Zdjęcie ze statywu jest ostre.
Optyczna stabilizacja wbudowana w obiektyw 18-200 mm f/3.5-5.6G ED VR AF-S DX Nikkor także
zapewniła nieporuszone ujęcie. Za to zdjęcie z ręki jest rozmazane.
W niektórych sytuacjach statyw jest niezbędny – np. kiedy chcemy uzyskać efekt rozmycia świateł
samochodów jadących po zmierzchu. Czas otwarcia migawki: 3 s.
Dużą zaletą statywu jest to, że pozwala robić ostre zdjęcia przy każdej ogniskowej, jaka nam się
zamarzy – w przeciwieństwie do systemów redukcji drgań opartych na stabilizacji optycznej (patrz
niżej). Jeśli fotografujemy lustrzanką cyfrową z zamontowanym obiektywem długoogniskowym, z
pewnością docenimy łatwe kadrowanie (bez obrazu w wizjerze trzęsącego się w rytm ruchów
niepewnej dłoni fotografa), którego nie zapewni redukcja drgań oparta na kontrowaniu ruchów
matrycy światłoczułej.
Na koniec wspomnę o sytuacjach, w których żadna redukcja drgań na nic się nie przyda. Zdarza się, że
długi czas ekspozycji wcale nie jest wymuszony przez warunki oświetleniowe, a wręcz przeciwnie –
fotograf stosuje go z pełną premedytacją. Efektownie rozmyta woda rwących potoków lub tworzące
kolorowe linie światła samochodów jadących o zmierzchu to właśnie rezultat świadomie
wydłużonego czasu otwarcia migawki. W zależności od sytuacji niezbędne mogą się okazać czasy
rzędu kilku sekund lub nawet minut. Wtedy nawet najbardziej skuteczny system redukcji drgań nie
pomoże – niezbędny jest statyw.
Co prawda oparte na podniesieniu czułości systemy cyfrowej „stabilizacji” obrazu skracają czas
otwarcia migawki, dzieki czemu łatwiej o nieporuszone zdjęcia, ale często powodują duże zaszumienie
obrazu, zwłaszcza w wypadku aparatów kompaktowych.
Optyczna stabilizacja obrazu nie tylko ułatwia wykonanie ostrego zdjęcia, ale też pozwala na
wygodne kadrowanie lustrzanką przy dużych zbliżeniach, kiedy drgania ręki fotografa utrudniają
skomponowanie zdjęcia.
Stabilizacja obrazu
Zacznę od podkreślenia, że mówię o sprzętowej redukcji drgań (czy to optycznej, czy też opartej na
ruchach matrycy światłoczułej), a nie o reklamowanej często przez producentów „cyfrowej”
stabilizacji, która polega na automatycznym podniesieniu czułości, co zazwyczaj skutkuje
zaszumieniem obrazu (zwłaszcza w wypadku aparatów kompaktowych).
Praktyka wskazuje, że systemy oparte na optycznej stabilizacji obrazu (czyli specjalnych grupach
ruchomych soczewek montowanych w obiektywach) – jak np. nikonowy VR (Vibration Reduction) –
są nieco skuteczniejsze od redukcji drgań przetwornika obrazowego, czyli że pozwalają na wykonanie
nieporuszonych zdjęć z ręki przy dłuższych czasach. Ich dodatkową zaletą jest to, że efekt stabilizacji
jest widoczny w wizjerze, co ułatwia kadrowanie z długimi teleobiektywami. Oczywiście przewaga ta
daje o sobie znać, jeśli fotografujemy lustrzanką cyfrową i do kadrowania używamy wizjera
optycznego. Podczas komponowania zdjęć na ekranie LCD, na którym widoczny jest obraz rzutowany
przez obiektyw na matrycę (w kompaktach i niektórych modelach lustrzanek), pod tym względem
(podglądu efektu stabilizacji) sprawdza się również redukcja drgań oparta na kontrruchach matrycy.
Jeśli zaś chodzi o najdłuższy czas możliwy do „utrzymania” z ręki podczas stosowania jednego lub
drugiego rodzaju stabilizacji, to nie zapominajmy o tym, że jest to sprawa indywidualna (patrz:
ćwiczenie na końcu artykułu), zależy bowiem nie tylko od użytej ogniskowej (im krótsza, tym dłuższy
czas da ostre zdjęcie), ale też od pewności ręki fotografa. Niektórzy nie będą mieli najmniejszych
problemów ze stabilnym trzymaniem aparatu przy czasach niedostępnych dla innych fotoamatorów.
W porównaniu ze statywem systemy redukcji drgań cechują się dużą mobilnością – w końcu są
wbudowane w sprzęt, którym fotografujemy (aparat lub obiektyw). Nie warto więc narzekać (a w
każdym razie żałować), że stabilizacja nie pozwala zrobić z ręki ostrych zdjęć przy kilku- lub
kilkunastosekundowych czasach otwarcia migawki. Korzystajmy z wolności, którą zyskaliśmy dzięki
rozwojowi techniki. Ponieważ systemy redukcji drgań ułatwiają wykonanie nieporuszonych zdjęć z
ręki, sprawdzają się w sytuacjach, w których nie ma czasu na rozstawienie statywu, nie ma sensu go
rozstawiać (np. dlatego że będzie zbytnio ograniczał ruchy fotografa) albo nie można go rozstawić ze
względu na brak miejsca lub niewygodę. Największą zaletą tego rozwiązania jest mobilność, która w
niektórych sytuacjach bywa niezastąpiona. Dzięki systemom redukcji drgań zrobimy ostre zdjęcia w
sytuacjach, w których żeby uzyskać odpowiednie kadrowanie, jesteśmy zmuszeni przyjąć niewygodną
pozycję niesprzyjającą stabilnemu trzymaniu aparatu (np. na koncertach lub w ferworze ulicznego
fotoreportażu), a skorzystanie ze statywu z różnych powodów nie wchodzi w grę. Zyskamy też
większą pewność podczas fotografowania teleobiektywami, które z racji dużego zbliżenia optycznego
wymuszają użycie krótkiego czasu otwarcia migawki.
Jak widać, wbrew pozorom pojawienie się systemów redukcji drgań wbudowanych w obiektyw lub
aparat wcale nie uwolniło nas od korzystania ze statywu. Dostaliśmy za to do dyspozycji kolejne
narzędzie, które w wielu sytuacjach znacznie ułatwia pracę fotografa. Mam nadzieję, że udało mi się
was przekonać, że zarówno statyw, jak i systemy redukcji drgań mają różne zastosowania i przydają
się w różnych okolicznościach. Pamiętajmy bowiem, że każde narzędzie fotograficzne można (i
trzeba!) wykorzystać kreatywnie, a cel ten osiągniemy tylko, poznając pełnię możliwości sprzętu, czyli
robiąc zdjęcia.
W pewnych sytuacjach nie pomoże ani statyw, ani stabilizacja obrazu, ponieważ problemem jest nie
tyle drżenie ręki fotografa, co szybki ruch fotografowanego obiektu. Do zamrożenia ruchu niezbędny
będzie krótki czas otwarcia migawki, tutaj: 1/3200 s.
Uwaga
Pamiętajmy, że ani statyw, ani sprzętowa stabilizacja obrazu nie uchronią przed rozmazaniem na
zdjęciu obiektu, który się porusza. Eliminujemy bowiem jedynie drgania ręki fotografa, a raczej
zapobiegamy ich negatywnemu wpływowi na zdjęcia. Rozmazaniu ruchomego obiektu (jadącego
samochodu, biegnącego sportowca itp.) zapobiegnie tylko odpowiednio dobrany (w zależności od
prędkości i kierunku ruchu) krótki czas migawki, który jest możliwy albo przy mocnym oświetleniu,
albo przy otwarciu przysłony obiektywu, albo przy podniesieniu czułości, a czasem przy kombinacji
wszystkich wymienionych czynników.
Niektórzy producenci używają określenia „podwójna stabilizacja obrazu”, które ma oznaczać
połączenie działania sprzętowej redukcji drgań (czy to optycznej, czy też opartej na ruchu matrycy
światłoczułej) oraz automatycznym podniesieniu czułości w słabym świetle. To drugie działanie co
prawda skraca czas otwarcia migawki, dzięki czemu może pozwolić na zamrożenie ruchu, ale zawsze
zdecydowanie lepiej, kiedy decyzję o podniesieniu ISO podejmuje fotograf, a nie aparat. Zwłaszcza w
wypadku cyfrówek kompaktowych, które nadal przy wysokich czułościach generują niepożądane
zakłócenia obrazu (szumy).
Podnoszenie lustra
Poza ręką fotografa drugim źródłem drgań lustrzanki cyfrowej jest mechanizm podnoszenia i
opuszczania lustra samopowrotnego. Wbrew pozorom mikrodrgania wywołane przez lustro mogą
negatywnie wpłynąć na ostrość zdjęcia (np. w makrofotografii, kiedy o ostrość szczególnie trudno, bo
wszelkie niedoskonałości są wyolbrzymiane przez duże powiększenie). Dlatego kiedy tylko mamy taką
możliwość (czyli lustrzankę wyposażoną w odpowiednią funkcję) i fotografujemy ze statywu statyczny
kadr, korzystajmy z funkcji wstępnego podnoszenia lustra. Aparat podniesie wtedy lustro z
odpowiednim wyprzedzeniem i dopiero po chwili (kiedy drgania ustaną) wyzwoli migawkę. Czasem
użytkownik sam musi nacisnąć spust migawki, co pozwala na jeszcze większą kontrolę. Jeśli dany
model aparatu nie ma funkcji wstępnego podnoszenia lustra, możemy skorzystać z samowyzwalacza
z małym opóźnieniem (zazwyczaj 2 s), ponieważ wtedy większość lustrzanek podnosi lustro nie w
momencie naświetlenia zdjęcia, ale już w chwili, w której naciskamy spust migawki.
Ćwiczenie
Wybierz motyw pełen detali i wykonaj serię zdjęć z ręki przy coraz dłuższych czasach otwarcia
migawki. Najlepiej wykonać ćwiczenie dwa razy – najpierw kadrując z poziomu oka (przez wizjer
lustrzany lub elektroniczny; oczywiście jeśli twój aparat na to pozwala), a później komponując zdjęcie
na monitorze LCD. Jeśli masz aparat wyposażony w system redukcji drgań, powtórz ćwiczenie z
włączoną stabilizacją. Następnie porównaj tak uzyskane zdjęcia na ekranie monitora komputera przy
powiększeniu do 100%. Jaki jest najdłuższy czas, przy którym udało ci się zrobić nieporuszone zdjęcie
z ręki z wyłączoną stabilizacją, a jaki z aktywnym systemem redukcji drgań? Czym różnią się zdjęcia,
które zrobiłeś, kadrując na ekranie LCD, od tych, które komponowałeś, używając wizjera z poziomu
oka?
Tekst: Wojtek Tkaczyński
Zdjęcia: Krystian Bielatowicz