dr Bogdan Nienałtowski Gdańsk, 2015.05.07
e-mail:
Zespół Parlamentarny ds. Zbadania Przyczyn
Katastrofy TU-154 M z 10 kwietnia 2010 roku
Skręcenie opinii Artymowicza nad wyraz ewidentne
Z zawodowej powinności, z wielką uwagą przestudiowałem, opublikowane na stronie internetowej NPW, nowe
opinie Zespołu Biegłych w sprawie Po. Śl. 54/10 (dotyczącej katastrofy smoleńskiej), sporządzone przez
mgr Andrzeja Artymowicza i prof. Grażynę Demenko.
W opracowaniu Artymowicza znajduję bardzo poważne nieprawidłowości w zakresie przeprowadzonych badań
i analiz akustycznych, a także jego niekompetencję pojęciową w dziedzinie akustyki, swawolność wnioskowania oraz
dopasowywanie wyników do własnych – iluzorycznych wyobrażeń.
Z jego opracowania daje się jednakże wydobyć parę interesujących informacji. Np. na str. 5 Artymowicz dowodzi
i ilustruje stosownym wykresem, iż nagranie CVR PFL-101 z dn. 10.04.2010 (Cocpit Voice Recoder) zawiera użyte-
czne informacje w paśmie częstotliwości 100Hz – 14000Hz (0,1kHz-14kHz).
Nasuwają się przez to pytania: kto podpowiedział Artymowiczowi, że przez sporządzenie nowej kopii z próbkowa-
niem Fs=96 kHz uzyska użyteczne informacje w paśmie 0,1 kHz-14 kHz, skoro rejestrator MARS-BM (w taki wypo-
sazony był właśnie TU-154M 101 PL) zapisuje tylko w przedziale 300 Hz - 3400 Hz. (międzynarodowy standard
pasma telefonicznego). Z jakimi taśmami miał więc on do czynienia, albo jakich manipulacji dokonał w tym celu
Artymowicz na zapisie cyfrowym?
Rejestratory typu MARS-BM, podobnie jak douszne aparaty słuchowe, interkomy, zestawy typu „headset”, itp.
funkcjonują jako układy selektywne, o charakterystyce ukierunkowanej na maksimum rozumienia mowy. Pasmo reje-
stracji 300Hz-3400Hz, podane w specyfikacji rejestratora, potwierdził też dr Lasek w rozmowie z red. Dobrosz-Oracz,
w programie telewizyjnym „Polityka przy kawie”, w dniu 9 kwietnia 2015r.
Jak zakres częstotliwości waży na zrozumiałość mowy, a jak na wierność odtwarzania dźwięków?
Kiedy zawężamy, a kiedy poszerzamy pasmo częstotliwości?
W przypadku nagrań muzycznych, programów radiowo-telewizyjnych, dźwiękowych ścieżek filmowych itp., za-
równo wierność odtwarzania dźwięków, jak i zrozumiałość mowy, wzrastają stosownie do poszerzania pasma czę-
stotliwości systemów nagrywająco-odtwarzających. I w tym kierunku idą wysiłki reżyserów dźwięku w studiach
nagrań, salach teatralno-koncertowych itp.
Inaczej sprawa ma się w pomieszczeniach (środowiskach), w których panuje ciągły, intensywny i na ogół szeroko-
pasmowy hałas, zakłócający mowę. Dotyczy to zwłaszcza wnętrza czołgu, kabiny samolotowej, okrętowej maszyno-
wni, hałaśliwej ulicy itp. I tu także obowiązuje powyższa zasada, ale tylko co do wierności: im szersze byłoby pasmo
częstotliwościowe interkomu, czy układu mikrofonowo-rejestrującego, tym wierniej byłby odtwarzany bądź
rejestrowany dźwięk – w sensie wierności klimatu akustycznego w kabinie samolotu, na ulicy itp.
W przypadku kabiny pilotów TU-154M jej klimat akustyczny tworzony był przez: wieloźródłowy hałas samolotowy,
rozmowy wewnątrz kabiny oraz odgłosy docierające z części pasażerskiej – zwłaszcza przy otwartych drzwiach
kabiny.
W klimacie ciągłego, intensywnego hałasu, zwiększenie zrozumiałości rejestrowanej, bądź transmitowanej mowy,
osiąga się przez zawężenie pasma częstotliwościowego w torze mikrofonowym.
Fig.1 ilustruje miejsce i sposób zawężania (ograniczania) pasma akustycznego takich rejestratorów, jak MARS-BM.
Fig.1. Ideowy schemat rejestracji i odczytu urządzeń typu MARS (MAK posiada jeszcze wersje specjalne – patrz opracowanie
Artymowicza, str.26 ).
Mikrofon w kabinie samolotowej „zbiera” wszystkie dźwięki w szerokim zakresie częstotliwości. Zastosowanie
filtru w torze mikrofonowym skutkuje tym, że na taśmie zapisywane jest tylko pasmo 300Hz-3400Hz, przyjęte jako
standard, zapewniający pożądaną zrozumiałość mowy. W wyniku tego zabiegu z zapisu zostaje więc eliminowana
znaczna część hałasu (dźwięków) - boczne pasma poza charakterystyką przepustową filtru G.711, patrz Fig.2.
W ten sposób w zapisie taśmowym osiągamy korzystniejszy stosunek sygnału mowy do sygnału zakłócającego.
W wymiarze muzycznym oznacza to bezpowrotne wycięcie z zapisu na taśmie tzw. basów i tonów wysokich.
Fig.2. Charakterystyka filtru G.711 (międzynarodowy standard telefonii analogowej ).
Rejestrator MARS-BM jest urządzeniem selektywnym – „uczulonym” na mowę. Dzięki temu, podczas odsłuchu
taśmy, uzyskujemy wyższą zrozumiałość mowy względem stanu, gdyby takiego filtrowania nie było. Ten wzrost zro-
zumiałości mowy dokonuje się więc kosztem utraty (odfiltrowania) części hałasu, a tym samym części informacji o
rzeczywistym klimacie akustycznym w kabinie. Ta tracona część nie zawiera znaczących informacji, o ile przebieg
lotu odbywa się bez zakłóceń.
Poszerzanie pasma częstotliwościowego poza przedział 300 Hz-3400 Hz byłoby więc tu działaniem nieracjonalnym
i skutkowałoby pogorszeniem zrozumiałości mowy zapisanej na taśmie.
Należy podkreślić jednak, że sygnał z nagranej taśmy z zastosowaniem filtru 300 Hz-3400 Hz, oprócz mowy, w
dalszym ciągu zawiera pewną ilość hałasu kabinowego oraz szumy własne rejestratora.
Jak próbkowanie 96 kHz „pomogło” zidentyfikować głos gen. A.Błasika?
Próbkowanie sygnału z częstotliwością Fs=96 kHz umożliwia wierniejsze odwzorowanie sygnału analogowego
względem próbkowania Fs=11 kHz, co nie znaczy, że w konsekwencji polepszy to zrozumiałość mowy. Drugim
bowiem skutkiem wyższego próbkowania jest poszerzenie zakresu komputerowego analizowania w domenie czę-
stotliwościowej aż do ok. 44 kHz ( zamiast ok. 5,3 kHz przy próbkowaniu 11 kHz). A to w przypadku wielce
podejrzanej „taśmy Artymowicza”, tj. z zapisem w paśmie 0,1kHz-14kHz, spowoduje, że do mowy zostanie dodana
duża ilość zakłócającego hałasu (patrz Fig.2).
Artymowicz nie zważa na to, ale chwyta się, szeroko znanego w dziedzinie muzycznej warunku wierności odtwa-
rzania dźwięków i używa go jako oręża do obalenia ekspertyzy IES, a przez to do przeforsowania własnych wizji i
interpretacji zapisów taśmowych. Nie stawia on jednak pytania, czy próbkowanie sygnału, zawartego w przedziale
300Hz-3400Hz, dokonane z częstotliwością 11 kHz, zapewnia wystarczającą dokładność analizy i ocen mowy,
czynionych finalnie przez ludzkie ucho?
Fig.3. Pasma analiz odsłuchowo-akustycznych w odniesieniu do pasma rejestratora MARS-BM.
Światowym liderem, wytwarzającym aparaturę do pomiaru zrozumiałości mowy w pomieszczeniach z nagłośnieniem
elektroakustycznym jest duńska firma Bruel &Kjaer. Najniższym pasmem pomiarowym ich przyrządu typu RASTI
jest pasmo oktawowe o częstotliwości f
0
=250 Hz , a najwyższym oktawa f
0
=4000Hz, co w pełni mieści się w zakresie
analiz IES, tj. 20Hz- 5300 Hz.
Próbkowanie z częstotliwością 11kHz ogranicza właśnie pasmo odsłuchowe do ok. 5,3 kHz. I przez to ogranicze-
nie, zdaniem Artymowicza: „ sygnał mowy pozbawiony został sybilantów” t.j. spółgłosek sycząco-świszczących,
takich jak: s, ś, ć, ź, ż, sz;.
A on w swoim przekonaniu, rewelacyjnym działaniem (tj. zastosowaniem próbkowania Fs=96 kHz) „przywrócił” sy-
bilanty sygnałowi mowy i dzięki temu „zidentyfikowano” o 30% więcej słów z zapisu rzekomego oryginału taśmy
magnetofonowej CVR PFL-101.
Otóż taka interpretacja Artymowicza urąga nawet pospolitemu, codziennemu doświadczeniu. Bo przecież, zarówno za
pośrednictwem telefonów analogowych z pasmem 300Hz-3400Hz, jak i telefonów cyfrowych, próbkujących sygnał
mowy z częstotliwością tylko 8 kHz (tj. niższą od użytej przez IES ), prowadziliśmy i prowadzimy rozmowy o: przy-
jaŹni, miłoŚci, SZCZęŚciu, Samolotach, ŻyCZliwoŚci itp. I „telefoniczna mowa”(jakkolwiek nieco zabarwiona) nie
była i nie jest pozbawiana sybilantów – głosy naszych bliskich rozpoznajemy, mimo dzielących nas tysięcy kilome-
trów.
Ta bezkrytyczna interpretacja Artymowicza ma stanowić uzasadnienie do odrzucenia ekspertyzy specjalistów Instytu-
tu Ekspertyz Sądowych (IES) z Krakowa. Artymowicz nawet podsuwa w tym celu określenie „błędne próbkowanie”
oraz stwierdza mocą swego „autorytetu”, iż sygnał próbkowany z częstotliwością Fs=11 kHz „jest brzmieniowo nie
do zaakceptowania” (str.16). Co zatem powinien powiedzieć o brzmieniu mowy w telefonach komórkowych z 8 kHz
próbkowaniem?
W wyniku zastosowania próbkowania 96 kHz, pliki danych cyfrowych mocno napęczniały, a pasmo analiz głosu
i operacji komputerowych zostało rozszerzone o zakres sopranowy i ultradźwięków – aż do ok. 44 kHz. I wtedy
właśnie Zespół Biegłych NPW „zidentyfikował” głos gen. Błasika w kabinie pilotów - niechybnie w paśmie sopra-
nowym, bo w paśmie mowy go nie było, a z kolei w ultradźwiękowym biegli NPW nie mogli go usłyszeć z natury
rzeczy, nawet gdyby gen. Błasikowi przypisano zdolność emitowania ultradźwięków!
Druga opinia, autorstwa prof. Demenko, która dokonała odsłuchu i analiz kopii z próbkowaniem 96 kHz, przygotowa-
nej przez Artymowicza, nie potwierdza obecności głosu gen. Błasika. Jest więc zbieżna z ekspertyzą IES.
Wydumany eksperyment Zespołu Biegłych Prokuratury
Eksperci IES z Krakowa wykazali możliwość utrwalenia, na taśmie rejestratora MARS-BM, wypowiedzi (t.j. mo-
wę) z odległości ponad 5-ciu metrów od wejścia do kokpitu. Przeprowadzili w tym celu realistyczny eksperyment na
pokładzie bliźniaczej jednostki (TU-154M nr 102), stojącej na płycie lotniska, z uruchomionymi silnikami samolotu.
Skoro mowa w tym eksperymencie została utrwalona, tzn. że podczas odsłuchu zidentyfikowano ją i rozpoznano.
Artymowicz natomiast wskazuje na str.61, iż : „Pomiary wykonane przez Zespół Biegłych Prokuratury (ZBP)
przeczą tej tezie”.
ZBP przeprowadził bowiem w tym aspekcie własny, wydumany eksperyment – pozorujący weryfikację
eksperymentu IES. ZBP skupił się bowiem na samych mikrofonach, z pominięciem reszty układu rejestrującego
MARS-BM.
Na str. 62 czytamy: „Nagrań dokonano podłączając się bezpośrednio do 3 szeregowo połączonych mikrofonów
MDM-5. Nagrań nie zapisywano na MARS-BM, lecz na profesjonalnym cyfrowym rekorderze, a pomimo to uzyskano
daleko gorsze parametry zasięgu mikrofonów, niż w przypadku pomiarów KIES.” ( KIES = IES – przyp. B.N.). I jak
podkreśla autor opracowania, ZBP posługiwał się przy tym „nowoczesną skalą poziomu dźwięku w odniesieniu do
pełnego poziomu cyfrowego” (sic!- nonsens pojęciowy – B.N.).
Tak więc, stosownie do schematu na Fig.1, z całego układu rejestratora MARS-BM, biegli ZBP użyli w swoim
eksperymencie same mikrofony – bez przedwzmacniaczy, układów filtrujących i kompresorów sygnału (!).
Biorąc jedynie mikrofony i podłączając je do rekordera cyfrowego, stworzyli własny, pozbawiony selektywnego
charakteru, układ rejestrujący, którego zdolność rejestrowania mowy z tłem zakłócającym w szerokim zakresie
częstotliwości, była gorsza (niższa), o ok. 30 dB (tj. kilkadziesiąt razy) w stosunku do rejestratora MARS-BM.
Jest jeszcze 2-gi kardynalny błąd, także dyskwalifikujący eksperyment Zespołu Biegłych. Otóż identyfikację i roz-
poznawanie mowy dokonuje narząd słuchu, sprzężony z centralnym układem nerwowym. Tak więc zbadanie zdolno-
ści rejestrowania mowy przez urządzenie MARS-BM, w funkcji odległości, należało przeprowadzić eksperymentem
rejestrująco-odsłuchowym - bezwzględnie z użyciem rejestratora MARS-BM. Natomiast Zespół Biegłych przepro-
wadził eksperyment nagłaśniająco-pomiarowy z użyciem głośnika, mikrofonów i rejestratora pomiarowego, a jako
kryterium rozstrzygające przyjmował parametry wg własnego uznania („z kapelusza”) i stawiał sentencję „brak
czytelności sygnału mowy” (str.63), gdy użyty przez nich układ pomiarowy nie ma zdolności analizowania, identy-
fikowania i rozpoznawania mowy. O czytelności mówi się natomiast w odniesieniu do pisma, wykresów, rysunków
itp., a jej oceny dokonuje narząd wzroku. Ale to co widzi oko, nie jest przecież tym, co słyszy ucho!
Nie mniej kuriozalnym pomysłem było połączenie szeregowe mikrofonów.
Swoim wydumanym eksperymentem Zespół Biegłych Prokuratury przekreślił jednocześnie dwie dziedziny
wiedzy: elektroakustykę i psychoakustykę. Bezwzględnie dowiódł natomiast swej niekompetencji w weryfiko-
waniu ekspertyzy, sporządzonej przez IES.
Czy preparowano i ukrywano fragmenty zapisu taśmy?
W opracowaniu Artymowicza, rys.9 (str.15), skala czasu na dolnym wykresie opisana jest w postaci H : MM : SS, mS
t.j. Godziny : Minuty : Sekundy; Milisekundy. Patrz Fig.3.
Odczytujemy tam ciąg następujących wartości: 7 ms, 9 ms, 11 ms, 12 ms, 14 ms; oddzielonych odcinkami o równej
długości. Każda osoba z dostępem do Internetu może bez trudu to zobaczyć, korzystając z funkcji powiększania, w
którą są wyposażone programy do odczytu dokumentów pdf – patrz strona internetowa:
www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-63287-p_1.htm
Mamy więc do czynienia z artefaktem przeskoku (nieciągłości) skali czasowej, wskazującym na możliwość prepa-
rowania nie tylko przebiegów wykresów, ale i zmian czasowych relacji między różnymi zdarzeniami w trakcie lotu,
zapisywanymi na taśmie, takimi jak wydawanie komend, realizacja poleceń, załączanie urządzeń itp.
Fig.3. Przedruk z opracowania Artymowicza z arte- Fig.4. Impuls eksplodującego trotylu.
faktem skali czasu.
Strata 1 milisekundy w zapisie taśmowym mogłaby być do zaniedbania w przypadku ustalania czasowej historii
wydawania komend, załączania urządzeń czy długości wypowiadanych słów. Zupełnie inaczej sprawa ma się w przy-
padku poszukiwania akustycznych śladów eksplozji. Czas trwania eksplozji 1 kg kulistego ładunku TNT jest zaledwie
małą częścią milisekundy (Fig.4). Wystarcza więc stosowne wycięcie właśnie tylko 1 milisekundy zapisu, by usunąć
akustyczny ślad ewentualnej eksplozji. W technice komputerowej, są do tego bardzo precyzyjne „nożyczki”. W przy-
padku taśm magnetofonowych tak precyzyjnego narzędzia nie ma – manipulacje na taśmie zostawiają ślad, jak skalpel
chirurgiczny na ciele operowanego.
Eksplozje zostawiają różnorakie rodzaje śladów. W przypadku poszukiwania śladów akustycznych wiarygodnym jest
tylko badanie oryginalnej taśmy magnetycznej CVR FLP-101. Właśnie na taśmie magnetycznej może być zapis ślado-
wy, tj. bez pełnego wybrzmienia, gdyż rejestrator MARS-BM posiada automatykę rejestracji poziomu sygnału, bez-
zwłocznie odcinającą sygnały o zbyt dużej amplitudzie. Takie działanie automatyki (kompresor + limiter amplitudy
sygnału, Fig.1) wskazuje Artymowicz na str.49. I właśnie na taki „brak” zarejestrowania efektu dźwiękowego deto-
nacji na taśmie magnetofonowej powołała się Komisja Millera, wykluczająca eksplozję.
Drugim, podobnym „argumentem” był brak zarejestrowania wysokiego ciśnienia przez system kontroli hermetycz-
ności samolotu, dokonujący pomiarów cyklicznych, co 0,5 sekundy! (źródło informacji: dr Lasek, „wybuch zostawia
charakterystyczne ślady” – wypowiedź telewizyjna w dniu 11 kwietnia 2013r, dostępna w Internecie), a więc w odstę-
pach rzędu 1000 razy dłuższych od czasu trwania eksplozji. Przy takich cyklicznych pomiarach szansa zarejestrowa-
nia skoku ciśnienia w samolocie wynosi zaledwie 1:1000.( w przedziale 0,5 sekundy mogłoby zmieścić się nawet
kilkaset, niezarejestrowanych eksplozji).
„Brak” zarejestrowania, zarówno efektu dźwiękowego na taśmie magnetofonowej, jak i gwałtownego skoku
ciśnienia w układzie kontroli hermetyczności samolotu, nie mogą stanowić miarodajnej argumentacji z powodu
w/w technicznego limitowania rejestracji danych.
W przeciwieństwie do technicznie limitowanych rejestracji efektów powietrznych (dźwięk i skok ciśnienia), w pełni
miarodajnym może być natomiast rejestracja drgań (dźwięków materiałowych) konstrukcji samolotu, rejestrowana w
sposób ciągły przez układ monitorowania stromości podchodzenia do lądowania oraz najbardziej newralgicznego
momentu – „siadania” na pasie lotniska. Przyśpieszeniowy czujnik drgań, w przeciwieństwie do mikrofonu, rejestruje
tylko drgania w jednym kierunku - prostopadłe do osi samolotu, a więc pionowe. Umieszczony w rejonie podwozia
ma znakomitą zdolność zarejestrowania eksplozji zachodzącej we wnętrzu, gdyż powoduje ona wstrząs konstrukcji
samolotu we wszystkich kierunkach, a więc i w pionie. Przyśpieszeniowy czujnik drgań nie zarejestrowałby natomiast
poziomego zderzenia skrzydła samolotu z konarem drzewa.
Notabene użyty przez Artymowicza przetwornik A/D Roland Octa Capture posiada również możliwość próbkowania
sygnału z częstotliwością Fs=192 kHz (podobnie jak tysiące zwykłych komputerów w polskich domach). Dlaczego
Artymowicz wybrał niższą częstotliwość, tj. 96 kHz, skoro przy 192 kHz dokładność odwzorowania sygnału z taśmy
byłaby przecież wyższa. Czy sam wybrał gorszą dokładność odwzorowania zapisu, czy też ktoś mu zabronił zastoso-
wania 192 kHz, a jeśli tak, to kto?
Percepcja dźwięku jako zjawisko psychofizyczne
Finalne oceny odsłuchiwanych dźwięków i rozpoznawanie mowy są dokonywane za pośrednictwem ludzkiego ucha
i centralnego układu nerwowego. Narząd słuchu posiada bardzo swoiste charakterystyki w zakresie percepcji i anali-
zowania dźwięków. Są one dalece odmienne, od tego co postrzegają oczy na wykresach komputerowych.. Ucho „pos-
ługuje się” skalą logarytmiczną, gdy wykresy na Fig. 3 przedstawione są w skali liniowej. Dla oka różnice są bardzo
ewidentne, a dla ucha rozpoznającego mowę, mogą być całkowicie bez znaczenia. Różniące szczegóły zdecydowanie
są spowodowane zakłócającym hałasem (skoro kopia Artymowicza posiada zapis w paśmie 100 Hz-14000 Hz), a nie
zdeformowaniem sygnału mowy (zapisanej w paśmie 300 Hz-3400Hz) w wyniku próbkowania Fs=11 kHz.
Odczuwanie wrażenia dźwiękowego nie jest tożsame z pomiarami za pomocą aparatury fizycznej, rysującej wykresy.
Są jednak metody pomiarowe do weryfikowania wiarygodności zarówno osób, jak i sporządzonych przez nich trans-
krypcji odsłuchiwanej ścieżki dźwiękowej.
Transkrypcji nagrań z nośnika cyfrowego dokonała grupa 7 mężczyzn - członków Zespołu Biegłych WPO.
W stenogramie oprócz przetranskrybowanych fraz dźwiękowych, odnotowywano dodatkowe spostrzeżenia o: planie
dźwiękowym, głośności, stopniu pewności odczytu, rozpoznaniu mówiącego itp. Wielce znamiennym jest przypadek
frazy dźwiękowej, będącej jednym słowem, o brzmieniu „wróblewski”, gdyż w stenogramie znajdujemy dopisek nie-
współmiernie szerszy: „Krzysztof Wróblewski (brąz) waga musza”.
Przypadek ten świadczy o tendencyjnym nastawieniu, wytworzonym w tej grupie przed przystąpieniem do odsłuchów
transkrypcyjnych - w duchu, że na pewno uda się odczytać dużo więcej, bo zostało zrealizowane „precyzyjne” prób-
kowanie i liczne operacje cyfrowe, a do tego nowoczesna aparatura, posługiwanie się „nowoczesną skalą poziomu
dźwięku” (nieznaną akustykom!) oraz wiele innej, licznej nowoczesności.
Grupa odsłuchowo-transkrypcyjna stanowiła krytyczne ogniwo całej procedury. Tak więc, jak Artymowicz przy
użyciu amerykańskiej taśmy magnetofonowej przetestował, co prawda tylko stacjonarny rejestrator odtwarzający
MARS-NW, tak analogicznie powinna być też przetestowana grupa odsłuchowa. Członkowie mogli przecież mieć
ubytki i wady słuchu, szumy w uszach itp. Czy byli więc poddani badaniom audiometrycznym?
Ale oprócz stanu narządu słuchowego, równie ważne są predyspozycje psycho-fizyczne i mentalne. Zatem czy nie
wchodziły w grę bezpośrednie lub bliskie związki czasowe pomiędzy spożywaniem alkoholu przez członków grupy a
dokonywaniem odsłuchu? Co prawda nie ma na to dowodów, że takie relacje miały miejsce, ale wykluczyć tego też
nie można, zwłaszcza, że grupa funkcjonuje już od 2013r, a odsłuchów dokonywano wielokrotnie, w różnych
terminach.
Defekty i deformacje sygnału kopii z próbkowaniem 96 kHz
Sporządzony w Moskwie przez Artymowicza zapis nowej kopii z próbkowaniem 96 kHz odznacza się 3-ma defektami
wielkiej wagi:
a) nie skopiowano kodów czasowych, a są tylko impulsy zegarowe (patrz str.22); to tak, jak „zegar” z taktującym
wahadłem, ale bez wskazówek i tarczy zegarowej; z kopii nie można więc odczytać np. rzeczywistego czasu ka-
tastrofy, ani w pełni poprawnych relacji czasowych między różnymi zdarzeniami;
b) deformacja częstotliwościowa sygnału: wzorcowa częstotliwość 10 kHz była odtwarzana przez urządzenia
MARS jako sygnał o częstotliwości ok.6750 Hz ( patrz str.20, rys.14); oznacza to, że wszystkie częstotliwości za-
pisu magnetycznego zostały przetransformowane z czynnikiem 6750:10000 = 0,675, a co w odniesieniu do mowy
przekłada się na zmianę brzmienia z głosu wyższego na niższy, a tym samym może spowodować upodobnienie
głosu jednego mówcy do innego.
c) deformacja harmoniczna sygnału (patrz str.21,rys.15 i 16): urządzenia MARS-31 i MARS-15 „wzbogaciły” sygnał
odtwarzany z taśmy o wielkie zniekształcenia harmoniczne, które zostały dodane do zapisu cyfrowego w trakcie
próbkowania 96 kHz.
Cel i strategia prokuratury
Rezultaty przedstawione przez Zespół Biegłych NPW uznaję za nadzwyczaj niewiarygodne z poniższych,
zasadniczych powodów:
● dowiedzione przez Artymowicza istnienie zapisów w paśmie 100 Hz – 14 kHz jest w jawnej sprzeczności z pasmem
rejestracyjnym 300Hz – 3400Hz urządzenia MARS-BM
● nie ma też fizyczno-akustycznych przesłanek na to, by próbkowanie 96 kHz poprawiło zrozumiałość mowy, rejest-
rowanej tylko w paśmie 300 Hz -3400 Hz, względem wystarczająco dokładnego próbkowania 11 kHz/16bitów;
są natomiast udokumentowane przesłanki do przeciwnego rezultatu, tj. zmiany i pogorszenia parametrów zarejestro-
wanej mowy w wyniku dodania hałasu oraz wyżej wymienionych deformacji częstotliwościowo-amplitudowych
sygnału, wytwarzanych w trakcie przenoszenia go na nośnik cyfrowy, z próbkowaniem 96 kHz;
zastosowanie odpowiednio wysokiej częstotliwości próbkowania i to tylko w końcowej sekwencji zapisu, zasadne
byłoby natomiast pod kątem poszukiwania akustycznego śladu ewentualnej eksplozji, ale takiego dociekania Zespół
nie podjął;
● eksperyment mikrofonowy, przeprowadzony przez Zespół, w celu sprawdzenia możliwości zarejestrowania rozmów
spoza kokpitu, absolutnie nie sprawdzał takiej możliwości rejestratora MARS-BM
● ze względu na niekompletność zapisu nowej kopii z próbkowaniem 96 kHz, Zespół zmuszony był posiłkować się
poprzednimi kopiami, oraz rozbłyskowymi sygnałami czerwonej lampy, znajdującej się na ogonie samolotu
Z opracowania Artymowicza można natomiast odczytać cel i strategię postępowania NPW. Jest to nad wyraz ewi-
dentne, że chodzi o odrzucenie ekspertyzy najbardziej kompetentnego w Polsce ośrodka badań fonoskopijnych, jakim
jest IES im.J.Sehna w Krakowie. Finalny cios ma być zadany tej ekspertyzie podczas, zaplanowanej przez prokuratu-
rę, konfrontacji rozstrzygającej rozbieżność końcowych konkluzji, między opiniami sporządzonymi przez Zespół
Biegłych NPW i prof. G.Demenko. A jest ku temu otwarta furtka, gdyż konkluzja prof. Demenko brzmi: nie
znalazłam na taśmie dowodów na obecność głosu gen. Błasika, ale nie mogę wykluczyć jego obecności w kabinie.
Kuglarstwo Artymowicza
W opracowaniu Artymowicza ujawniają się dwie części, bardzo istotnie odróżniające się gramatyczno-stylistyczną
strukturą językową oraz zakresem niepoprawności określeń i pojęć naukowo-badawczych. Wskazuje to, iż opraco-
wanie tworzyła jeszcze druga, nieujawniona osoba.
Postępowanie Artymowicza w zakresie przeprowadzanych badań i analiz akustycznych można zilustrować takimi
oto scenkami rodzajowymi, odpowiednio do operacji próbkowania 24 bity zamiast 16-tu i 96 kHz zamiast 11 kHz;
a) gdy kasjer ogłasza, że policzył pieniądze co do grosza, to Artymowicz robi to dokładniej, bo do 1/256 części gro-
sza. I choć w „realu” nie ma takich „drobniaków”, to jego komputer „precyzyjnie” je zlicza i zapisuje;
b) gdy wędkarz, aby złowić rybę zarzuca wędkę do jeziorka, ale daremnie (bo nie ma tam ryb), to Artymowicz dziar-
sko poszerza obszar wędkowania i oprócz jeziorka zarzuca wędkę jeszcze na sąsiednie pole i znajdujący się za nim
las. I dzięki temu złowił rybę….. w polu kapusty…. (no są przecież chytre lisy, które też łowią ryby i wynoszą je do
kryjówek - to podpowiedź dla następnego biegłego NPW, któremu zlecone będzie zadanie uwiarygodnienia opinii
Artymowicza).
Ale kto mu zaczepił ją na wędkę? – to już chyba zadanie dla innej prokuratury….
dr Bogdan Nienałtowski
O sobie:
Jestem emerytowanym pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego.
Stopień doktora nauk fizycznych uzyskałem na Politechnice Gdańskiej za rozprawę pt.:
„Kształtowanie struktury widmowej membranowo-tubowego źródła dźwięku. Generacja bardzo krótkich impulsów
akustycznych metodą mode locking”