Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 11

background image


ROZDZIAŁ 11

- Kawy, moja droga?- zapytał profesor Campbell. „James”, przypomniała sobie Elena.
Na jej skinienie, okręcił się na stopach i zakrzątał się przy maleńkim ekspresie,
umiejscowionym na stosie papierów. Przyniósł jej filiżankę kawy, ze śmietanką i cukrem i
siadł szczęśliwy na swoim krześle, wpatrując się w nią przez swoje zasypane biurko z
niewinną przyjemnością.
- Myślę, że mam kilka ciasteczek- zaproponował- Nie domowej roboty, ale są dość smaczne.
Nie?
Elena pokręciła grzecznie głową i popijała kawę.
- Jest bardzo dobra- powiedziała się i uśmiechnęła się do niego.
To było kilka dni po tym, jak powiedziała Stefanowi i Damonowi, że potrzebuje zrobić sobie
od nich przerwę.
Po sesji szlochania z Bonnie i Meredith, robiła wszystko, żeby żyć normalnie- chodziła do
szkoły, jadała lunch z przyjaciółmi, przybrała maskę dzielności. Częścią tej normalności była
spotkanie z Jamesem w jego biurze, gdzie mogła dowiedzieć się więcej o swoich rodzicach.
Mimo, że było to niewielkie pocieszenie, dawało jej jakąś pociechę.
- Mój Boże!- zawołał James- Masz twarz Elizabeth, a wtedy, kiedy się uśmiechasz, masz taki
sam dołeczek w policzku, jak Thomas. Dokładnie, jak on- po tej samej stronie. To dodawało
mu łobuzerskiego uroku.
Elena zastanawiała się, czy ma podziękować Jamesowi. W pewien sposób prawił jej
komplementy, ale te komplementy były tak naprawdę skierowane pod adresem jej rodziców i
trochę zrozumiałe było być za nie wdzięcznym. Powiedziała pewnie:
- Cieszę się, że myślisz, że wyglądał jak moi rodzice. Pamiętam, że myślałam, gdy byłam
mała, że byli bardzo eleganccy- wzruszyła ramionami- Myślę, że wszystkie małe dzieci
uważają, że ich rodzice są piękni.
- Cóż, Twoja matka na pewno była- powiedział James- Ale to nie jest tylko Twój wygląd.
Twój głos brzmi jak jej, a Twoje komentarze prowadzone w klasie w tym tygodniu
przypomniały mi Twojego ojca, on powiedziałby dokładnie to samo, co Ty. Był bardzo
spostrzegawczy.
Zagłębił się w szufladach biurka i odrobinę pogrzebał, po czym wyciągnął puszkę ciasteczek
maślanych.
- Na pewno nie masz ochoty? Ach, dobrze.
Wybrał jedno dla siebie i ugryzł.
- Tak, jak mówiłem, Elizabeth była bardzo piękna. I nie nazwałby Thomas piękny, ale miał
urok. Może dlatego udało mu się w końcu zdobyć serce Elizabeth.
- O- Elena mieszała swoją kawę z roztargnieniem- Spotykała się wtedy z innymi facetami?
To było śmieszne, ale nie potrafiła myśleć inaczej, niż że jej rodzice zawsze byli razem.
James się zaśmiał.
- Była łamaczką serc, wyobraź sobie, moja droga.
Nieszczęśliwie Elena pomyślała o miękkich, zlęknionych, zielonych oczach Stefana. Ona
nigdy nie chciała go zranić. I o Macie, z którym umawiała się w liceum, a który tak spokojnie
ją sobie odpuścił. On się nie podkochiwał, on był w nie naprawdę zakochany, jak nikt inny
przedtem. Łamaczka serc, tak. James obserwował ją jasnymi, ciekawskimi oczami.
- Nieszczęśliwa łamaczka serc, tak?- powiedział cicho.

Elena spojrzała na niego ze zdziwieniem, a on postawił filiżankę kawy z delikatnym
brzękiem. Wyprostował się.

background image

- Elizabeth Morrow- powiedział rześkim, rzeczowym głosem- była na pierwszym roku, kiedy
ją poznałem. Zawsze tworzyła różne rzeczy, szczególnie niesamowite kostiumy, które
projektowała dla działu teatralnego. Twój ojciec i ja byliśmy studentami drugiego roku w tym
czasie- byliśmy w tym samym bractwie i byliśmy też najlepszymi przyjaciółmi- i on nie
przestawał mówić o tej niezwykłej dziewczynie. Któregoś razu poznałem ją, mnie również
oczarowała.
Uśmiechnął się.
- Thomas i ja, każdy z nas, miał w sobie coś specjalnego: byłem utalentowanym naukowcem,
a Thomas mógł mówić z kimkolwiek o czymkolwiek. Ale obaj byliśmy kulturalnymi
barbarzyńcami. Elizabeth nauczyła nas wszystkiego o sztuce, o teatrze, o świecie spoza
małych miast południa, gdzie wyrośliśmy.
James jadł kolejne ciastko, z roztargnieniem zlizując cukier ze swoich palców, po czym
westchnął głęboko.
- Myślałem, że będziemy przyjaciółmi na zawsze- powiedział- Ale w końcu nasze drogi się
rozeszły.
- Dlaczego- zapytała Elena- Czy coś się stało?
Jego jasne oczy unikały jej wzroku.
- Oczywiście, że nie- powiedział lekceważąco- Po prostu życie, jak sądzę. Ale, gdy idę przez
korytarz na trzecim piętrze, nie mogę przestać patrzeć na nasze zdjęcie.
Nieświadomie uśmiechnął się do siebie, klepiąc swój żołądek.
- Głównie przez próżność, jak sądzę. Łatwiej jest dostrzegać na nim swoje młode ja, niż
widzieć w lustrze tłustego staruszka.
- Co Ty mówisz?- Elena zapytała zdezorientowana- Korytarz na trzecim piętrze?
Usta Jamesa ułożyły się w okrągłe O zaskoczenia.
- Oczywiście, jeszcze nie znasz wszystkich tradycji college. Długi korytarz na trzecim piętrze
tego budynku obwieszony jest zdjęciami z różnych okresów historii Dalcrest- w tym, ładnym
zdjęciem Twoich rodziców.
- Muszę to sprawdzić- Elena powiedziała, czując się trochę podekscytowana.
Nie widziała zbyt wielu zdjęć rodziców sprzed czasów, kiedy byli małżeństwem.
W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi i po chwili zajrzała mała dziewczyna w
okularach.
- Och, przepraszam- powiedziała i zaczęła się wycofywać.
- Nie, nie, moja droga- powiedział jowialnie.
- Elena i ja po prostu rozmawiamy starych znajomych. Musimy poważnie porozmawiać o
Twojej pracy najszybciej, jak to możliwe. Wejdź, wejdź- posłał Elenie mały ukłon- Eleno,
musimy odłożyć tą rozmowę na później.
- Oczywiście- powiedziała Elena i wstała, potrząsając podaną przez Jamesa ręką.
- Mówiąc o starych znajomych- powiedział od niechcenia, aż się do niego odwróciła-
Spotkałem Twoją znajomą, Dr Celię Cnnor, tuż przed początkiem semestru. Wspominała, że
przebędziesz tutaj.
Elena spojrzała na niego pytająco. Poznał Celię? Obrazy wypełniły umysł Eleny: Celia w
ramionach Stefana, poruszała się szybciej, niż jakikolwiek człowiek, kiedy desperacko
ratował jej życie; Celia odpierająca Upiora w pomieszczeniu pełnym płomieni. Ile James wie?
Co Celia mu powiedziała?
James uśmiechnął się do niej dobrotliwie.
- Ale porozmawiamy później- powiedział.
Elena skinęła głową i skierowała się do wyjścia, a jej umysł galopował. Dziewczyna, która
czekała, otworzyła jej drzwi.

background image

Na korytarzu, Elena oparła się o ścianę i zaczęla się zastanawiać. Czy Celia powiedziała
Jamesowi o Stefanie i Damonie, że są wampirami, a nic o Elenie? Prawdopodobnie nie. Celia
stała się przyjacielem pod koniec ich walki z fantomem. Musiała zatrzymać swoje tajemnice.
Dodatkowo, Celia była bardzo bystrym naukowcem. Ona nie powiedziałaby, że poznała
wampiry, swoim kolegom, którzy uznaliby ją za szaloną.
Elena otrząsnął myśli i niepokój, który poczuła pod koniec jej rozmowy z Jamesem. Wspięła
się po schodach na trzecie piętro, by sprawdzić, czy mogła znaleźć to, o czym mówił James.
Okazało się , ze znaleźć "korytarz na trzecim piętrze", to nie żaden problem. Podczas, gdy na
drugim piętrze był labirynt połączonych korytarzy i biura wydziału łączone jeden z drugim, to
kiedy wyszła z klatki schodowej na trzecim piętrze odkryła bardzo długi hol, który biegł od
jednego końca budynku do drugiego.
W przeciwieństwie do jazgotu na drugim piętrze, trzecie wydawało się opuszczone, ciche i
ciemne. Zamknięte drzwi znajdowały się w regularnych odstępach wzdłuż korytarza. Elena
zajrzawszy przez szybę w drzwiach do jednego z pokoi, zobaczyła, że jest on pusty.
Wszędzie na ścianach do samego dołu, między drzwiami, wisiały fotografie. Blisko klatki
schodowej, gdzie zaczęła szukać, ludzie wyglądali, jakby byli z przełomu wieków; młodzi
mężczyźni zaczesani na bok i w kombinezonach uśmiechali się sztywno; dziewczyny w
bluzkach zapiętych po samą szyję i długich spódnicach z włosami zaczesanymi na górze
głowy. W jednym z rzędów dziewczyny niosące girlandy kwiatów na jakąś zapomnianą
okazję. Były zdjęcia wyścigów łodzi i pikniki, pary przebrane za tancerzy, zdjęcia grupowe.
Na jednym zdjęciu uwieczniony był rzut pewnego studenta- może z 1920 lub 30 roku XX
wieku, dziewczyny z gontowym cięciem klap, chłopaki w zabawnych butach- śmiejący się
wesoło na scenie, z otwartymi ustami i rękami w powietrzu. Nieco dalej, grupa młodych
mężczyzn w mundurach wojskowych patrzyła na nią poważnie z zaciśniętymi szczękami,
zdeterminowanymi oczami.
Im dalej przesuwała się w głąb korytarza, tym bardziej widoczne były zmiany-zdjęcia
zmieniały się z czarno- białych na kolorowe; ubrania stawały się mniej formalne; fryzury
rosły dłuższe lub krótsze; od bałaganu po elegancję.
Mimo, że większość ludzi na zdjęciach wyglądało na szczęśliwych, coś w nich wywoływało
w Elenie smutek. Może to była świadomość tego, jak szybko mija czas: wszyscy oni byli w
wieku Eleny, byli jak ona studentami z ich własnymi lękami i radościami i złamanymi
sercami, a teraz albo są starymi ludźmi, albo już nie żyją. Pomyślała szybko o butelce
schowanej głęboko w szafie jej domu, zawierającej wodę wiecznego życia, którą ukradła
Strażnikom. Czy to była odpowiedź? Odrzuciła tę myśl. To nie była żadna odpowiedź-
wiedziała to- postanowiła nie myśleć teraz o butelce, nie podejmować żadnej decyzji, nie
teraz. Miała jeszcze czas, miała większą możliwość do normalnego życia, zanim zacznie
sobie zadawać takie pytania.
Zdjęcie, o którym mówił James było umieszczone w głębi korytarza. Na nim jej ojciec i
James siedzieli na trawie pod drzewem na dziedzińcu. Jej rodzice byli pochyleni ku sobie
zatopieni w rozmowie, a James- w znacznie szczuplejszej wersji z twarzą nie do poznania, z
rzadką brodą- siedział z tyłu i przyglądał im się z twarzą ostrą i rozbawioną.
Jej matka wyglądała niesamowicie młodo, jej twarz była miękka, oczy szerokie, uśmiech
duży i jasny, ale była dokładnie taka, jaką ją Elena pamiętała.
Elena poczuła w sercu ból, ale też szczęście na jej widok. Jej ojciec był bardziej niezdarny,
niż wybitny tata jakiego znała- i ta jego pastelowa wzorzysta koszula była katastrofą - ale tak
wyglądała ówczesna moda. To sprawiło, że Elena się uśmiechnęła.
Zauważyła jakąś odznakę na jego tragicznej patelowej koszuli. Początkowo pomyślała, że to
jakiś cień, ale pochylając się do przodu, zauważyła że to była mała, ciemnoniebieska litera V.
Przyglądając się uważnie dalej, zauważyła, że jej matka i James mieli takie same odznaki,
matka przysłoniętą przez opadające długie złote loki.

background image

Dziwne. Przejechała powoli palcem po szkle na zdjęciu, dotykając tych liter V po kolei.
Powinna zapytać Jamesa o te znaczki. Czy on przypadkiem nie wspominał, że on i jej ojciec
należeli do jakiegoś bractwa? Może to ma z tym coś wspólnego.
Coś w jej umyśle zakołatało. Czy nie widziała gdzie takiej samej odznaki? Ale nie mogła
sobie przypomnieć gdzie, więc tylko wzruszyła ramionami. Cokolwiek to było, to nie
wiedziała tego o swoich rodzicach, to był inny aspekt ich życia, który mogła poznać tutaj. Nie
mogła się doczekać, kiedy dowie się więcej.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 14
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 38
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 30
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 34
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 21
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 42 i EPILOG
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 37
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 25
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 7
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 8
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 23
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 13
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 17
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 19
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 40
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 41
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 6
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 18
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 33

więcej podobnych podstron