Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 20

background image

ROZDZIAŁ 20

To gorsze niż tor przeszkód, pomyślał Matt. I budowa domu z gazet. I firewalk. Jest to
zdecydowanie najgorsze zadanie wyznaczone rekrutom. Przykręcił szczoteczkę do zębów w
ręku, by dostać się do małej szczeliny, biegnącej wzdłuż dolnej części boazerii na ścianach
pomieszczenia Towarzystwa Vitale. Wyciągnął ze szczeliny szczotkę do zębów czarną od
zadawnionego brudu, ze zwisającymi z niej pajęczynami. Matt skrzywił się z obrzydzeniem.
Jego plecy były obolałe od garbienia się.
- Jak idzie, żołnierzu- zapytała Chloe, przykucając obok niego z ociekającą gąbką w ręku.

-

Szczerze mówiąc, nie jestem pewien, jak szorowanie tego pokoju pomoże nam zdobyć

zaszczyty i zdolności przywódcze i wszystkie inne rzeczy, o których mówił Etan- powiedział
Matt- Myślę, że to może po prostu jest sposób, aby zaoszczędzić kilka dolarów na sprzątaniu.
- No cóż, mówią, że czystość jest zaraz po boskości- przypomniała mu. Chloe roześmiała się.
On naprawdę lubił jej śmiech. To był rodzaj połączenia szampana i srebrzystości.
Wewnętrznie oczywiście. Szampan i srebro. Miała piękny uśmiech, to wszystko, co miał na
myśli.
Spędzali razem dużo czasu po śmierci Christophera. Matt czuł, że nic nie może być gorsze od
ż

ycia ze wszystkimi rzeczami Christophera, kiedy Christopher odszedł, ale potem przyjechali

rodzice Chrisa i spakowali go, delikatnie klepiąc Matta na plecach, jakby zasłużył na jakąś
sympatię, gdy stracili swojego jedynego syna. I ta pusta przestrzeń, która pozostała
po rzeczach Chrisa, wydawała się być milion razy gorsza.
Meredith, Bonnie i Elena próbowały go pocieszyć. Tak bardzo chciały, żeby poczuł się lepiej,
ż

e czuł się winny, że tak nie było i to mu jeszcze wszystko utrudniało.

Chloe przebywając z nim w jednym pomieszczeniu, wychodząc z nim do kawiarni lub
gdziekolwiek indziej, pomagała mu utrzymać kontakt ze światem, kiedy czuł, że zamyka się
w sobie. Było to takie łatwe z nią.
Elena, jedyna dziewczyna, którą kiedykolwiek przedtem kochał, szepnęła część niego,
wymagała więcej zabiegania o swoją osobę. Wzdrygnął się wewnątrz na własną nielojalność
wobec Eleny, ale to była prawda. Teraz zaczynał się budzić i brać rzeczy w swoje ręce. I
zauważył z zaskoczeniem uroczy dołeczek na prawym policzku Chloe albo też to, jak
błyszczące są jej ciemne włosy, albo jakie ma zgrabne i ładne ręce mimo często
pomalowanych paznokci. Do tej pory byli tylko przyjaciółmi. Być może ... być może
nadszedł czas, aby to zmienić. Chloe pstryknęła palcami przed jego twarzą, a Matt zdał sobie
sprawę, że patrzy na nią.
- Wszystko w porządku, kolego?- spytała z lekką dezaprobatą, marszcząc czoło, a Matt
musiał powstrzymać się od pocałowania jej.
- Tak, po prostu zawiesiłem się- powiedział czując, jak jego policzki przybierają buraczkowy
odcień. Uśmiechnął się głupkowato.
- Pomóc Ci przy tych ścianach?
- Jasne, czemu nie?- odpowiedziała Chloe- Namydlę część ściany, a Ty rób dalej, cokolwiek
tam robisz tą małą szczoteczką.
Pracowali wspólnie przez jakiś czas, a Chloe od czasu do czasu przypadkiem chlapała wodą z
płynem na czubek głowy Matta. Gdy pracowali dalej czyszcząc boazerię, szczelina koło
listwy przypodłogowej okazała się głębsza niż inne. Matt wsunął szczoteczkę pod spód tej
szczeliny, żeby tam wyszorować- ludzie, ale tam brudno, i poczuł, że coś się przesunęło.
- Pod tym coś jest- powiedział do Chloe, przyciskając rękami podłogę i pracując palcami w
szczelinie. Wsunął ręce i szczoteczkę starając się podłożyć wszystko, co tylko się do tego
nadawało ale nie mógł całkiem tego podważyć.
- Spójrz- powiedziała po chwili Chloe- Myślę, że boazeria może przesunąć się tutaj.

background image

Poruszyła kawałek drewna, aż wrzaskliwie zapiszczało i można było je wyciągnąć.
- Ha- powiedziała zdziwiona- To coś, jak sekretna komnata. Wygląda, jakby od dawna nie
była otwierana.
Udało się zluzować boazerię i zobaczyli małą przestrzeń, wysoką i szeroką na długość stopy,
głęboką na kilku centymetrów. Było tam pełno pajęczyn. Wewnątrz było coś prostokątnego,
owiniętego w płótno, które prawdopodobnie kiedyś było białe, ale teraz poszarzało od kurzu.
- To książka- powiedział Matt, podnosząc ją do góry. Brud na zewnątrz tkaniny był gruby
i miękki i zostawał na rękach. Po rozpakowaniu, książka wewnątrz była czysta.
- Wow- Chloe powiedziała cicho.
Wyglądała na starą, bardzo starą. Pokryta była ciemną, łuszczącą się skórą, a krawędzie stron
były szorstkie, jakby cięte ręcznie, a nie maszynowo. Przechylając ją lekko, Matt zauważył
szczątki złoceń , które musiały kiedyś być tytułem, który teraz był zatarty. Matt otworzył ją w
połowie. Wnętrze było odręcznie zapisane schludnym pismem, czarnym tuszem. I całkowicie
nieczytelne.
- Myślę, że to może być łacina- powiedział Matt- W ogóle znasz łacinę?
Chloe potrząsnęła głową. Matt odwrócił książkę na pierwszą stronę i jedno słowo go
uderzyło. Vitale.
- Może to historia Towarzystwa Vitale- powiedziała Chloe- Albo starożytne tajemnice
założycieli. Super! Powinniśmy dać to Etanowi.
- Tak, jasne- powiedział Matt rozproszony. Odwrócił jeszcze kilka stron, a atrament zmienił
się z czarnego, na ciemny brąz. Wygląda, jak zaschnięta krew, pomyślał i zadrżał, po czym
odrzucił tę myśl. To pewnie były jakieś stare farby, które z czasem wyblakły.
Jedno słowo rozpoznał, napisane trzy, nie, cztery razy na stronie: Mort. Oznaczało to śmierć,
prawda? Matt prześledził słowo palcem, marszcząc brwi. Przerażające.
- Pokażę to Etanowi- powiedziała Chloe skacząc w górę i biorąc od niego książkę. Przeszła
przez pokój i przerwała rozmowę Ethana z inną dziewczyną. Z drugiej strony pokoju, Matt
obserwował twarz Ethana, na której pojawił się powolny uśmiech, kiedy wziął księgę.
Po kilku minutach, Chloe wróciła, szczerząc zęby.
- Ethan był bardzo podekscytowany- powiedziała- Powiedział, że powie nam wszystko o niej,
kiedy znajdzie kogoś, kto przetłumaczy księgę.
Matt skinął głową.
- To wspaniale- powiedział, odpychając ostatni cień jego niepokoju w głąb siebie. To była
Chloe, żywa, śmiejąca się Chloe, a on nie powinien myśleć o śmierci lub krwi, czy czymś
takim, przy niej.
- Hej- powiedział, odsuwając ciemne myśli, koncentrując się na złotym blasku jej ciemnych
włosów- Idziesz na imprezę w McAllister House dziś wieczorem?

Może lepiej będzie rozpuścić- pomyślała Elena, patrząc krytycznie na siebie w lustrze.
Szarpała się z klamerką do włosów i pozwoliła swoim złotym, wygładzonym

lokom opaść

elegancko na ramiona. Znacznie lepiej. Wygląda dobrze, zauważyła, omiatając beznamiętnym
wzrokiem swój wygląd. Jej krótka sukienka podkreślała jej różową, jak płatek skórę i blade
włosy, a jej ciemne niebieskie oczy wydawały ogromne.

Bez Stefana, pomyślała, jakie ma znaczenie, jak wyglądam?
Patrzyła, jak jej usta wykrzywiły się w lustrze, kiedy odsuwała od siebie tę myśl.
Bez względu na to, jak bardzo tęskniła za dotykiem ręki Stefana na jej ręce, jego ust na jej
ustach, jak bardzo chciała z nim być, to teraz było to niemożliwe. Nie mogła być Katherine.
A jej duma nie pozwoliła jej poddać się chandrze. To nie na zawsze, pomyślała ponuro.
Bonnie podeszła i zarzuciła rękę na ramiona Eleny, przyglądając im się w lustrze.
- Ładnie wyglądamy, prawda?- zapytała pogodnie- Gotowa?

background image

- Wyglądasz niesamowicie- powiedziała Elena, patrząc na Bonnie z uczuciem. Niższa
dziewczyna praktycznie jaśniała z podniecenia- jej oczy błyszczały, uśmiech miała jasny, na
twarzy wypieki, bujne rude włosy pozornie zdawały się żyć własnym życiem- i ta jej czarna,
krótka sukienka i buty na wysokim obcasie były urocze.
Uśmiech Bonnie powiększył się.
- Więc chodźmy- powiedziała Meredith. Wyglądała praktycznie w dżinsach i miękkiej szarej
koszuli, w kolorze jej oczu. Trudno było zgadnąć, co Meredith myśli, ale Elena podsłuchała
jej mruczenie do Alarica przez telefon późną nocą. Zorientowała się, że Meredith w głębi
serca, nie miała nastroju do zabawy.
Na zewnątrz, ludzie szli szybko, w dużych cichych grupach, rozglądając się nerwowo. Nikt
nie zwlekał, nikt nie był sam. Meredith zatrzymała się w połowie kroku i zesztywniała, Nagle
zdała sobie sprawę z potencjalnego zagrożenia. Elena rzuciła jej spojrzenie. Miała problem:
jedna osoba była sama. Damon siedział na ławce poza ich akademikiem, z twarzą przechyloną
ku niebu, jakby się opalał, mimo ciemności wieczoru.
- Czego chcesz, Damon?- Meredith powiedziała ostrożnie. Jej głos nie był właściwie
niegrzeczny- tak jak w przeszłości – ale też nie był przyjazny, a Elena mogła poczuć, jak się
zjeżyła.
- Eleny, oczywiście- Damon powiedział leniwie, wyciągając się i zgrabnie biorąc rękę Eleny.
Bonnie patrzyła w tę i z powrotem na nich zdziwiona.
- Myślałam, ze nie zamierzasz spędzać czasu z żadnym z nich- powiedziała do Eleny.
Damon powiedział cicho do ucha Eleny.
- To coś o Towarzystwie Vitale. Zrobiłem rozeznanie.
Elena zawahała się. Ona nie powiedziała swoim przyjaciółkom o wskazówkach, jakie znaleźli
z Damonem na temat Towarzystwa Vitale, że to może być coś więcej niż mit, ani o tym, że to
może mieć jakiś związek z jej rodzicami. Nie wiedziała jeszcze nic konkretnego, a nie czuła
się całkiem gotowa rozmawiać o tym, że jej rodzice mogli być zamieszani w jakiś mroczny
sekret i o tym, co czuła, widząc ich zdjęcia, jak byli młodzi.
Zebrawszy myśli odwróciła się do Meredith i Bonnie.
- Muszę iść z Damonem na minutę. To ważne. Wyjaśnię Wam to później. Zobaczymy się na
imprezie za chwilę.
Meredith zmarszczyła brwi, ale kiwnęła głową, i pociągnęła Bonnie w kierunku McAllister
House. Kiedy odchodziły, Elena mogła usłyszeć, jak Bonnie mówiła:
- Ale nie o to w tym wszystkim chodziło…
Trzymając rękę mocno schowaną pod ramieniem Eleny, Damon poprowadził ją w
przeciwnym kierunku.
- Dokąd idziemy?- spytała, świadoma miękkości skóry Damona i siły jego uścisku.
- Widziałem dziewczynę noszącą jedną z tych odznak ze zdjęcia- powiedział Damon- I
poszedłem za nią do biblioteki, ale po tym, jak dostała się do środka, po prostu zniknęła.
Szukałem jej wszędzie. A potem, po godzinie, wyszła drzwiami biblioteki. Pamiętasz, jak
powiedziałem, ze musimy poszukać odpowiedzi gdzie indziej niż w bibliotece?- uśmiechnął
się- Myliłem się. Tam się coś dzieje.
- Może po prostu jej nie widziałeś?- Elena zastanawiał się głośno- To wielka biblioteka,
mogła się schować w jakiejś separatce i tam się uczyć, czy coś takiego.
- Ja bym ją znalazł- Damon powiedział krótko- Jestem dobry w odnajdywaniu ludzi- jego
zęby zabłyszczały przez chwilę w świetle latarni.
Problemem było to, że biblioteka była taka normalna. Kiedy byli w środku, Elena rozejrzała
się po szarej podłodze wyłożonej wykładziną, beżowych krzesłach, rzędach regałów.
Biblioteka tętniła życiem oświetlona lampami fluorescencyjnymi. To było miejsce do nauki.
Nie wyglądało, żeby jakieś sekrety były tutaj ukryte.
- Na górze?- zasugerowała.

background image

Wybrali schody zamiast windy i schodzili w dół z najwyższego piętra. Przeczesywali piętro
po piętrze i znaleźli… Nic. Ludzie czytali i robili notatki. Książki, książki i jeszcze więcej
książek. W piwnicy było pomieszczenie z automatami i i małe stoliki do przerwy w nauce.
Nic nadzwyczajnego.
Elena zatrzymała się na korytarzu, prowadzącym do jakiegoś biura niedaleko automatu.
- Niczego tu nie znajdziemy- powiedziała do Damona.
Jego twarz wykrzywiła się z frustracją, a ona dodała:
- Wierzę, że coś się tutaj dzieje, naprawdę, ale bez żadnych dodatkowych wskazówek, nawet
nie wiemy, czego szukamy.
Drzwi znajdujące się za nią, oznaczone jako Biuro Badań i Analiz, otworzyły się i wyszedł z
nich Matt.
Wyglądał na zmęczonego, a Elena poczuła szybki przebłysk winy. Po śmierci Christophera,
ona, Meredith i Bonnie miały zamiar być blisko Matta. Ale On był zawsze zajęty footbalem
lub zajęciami i wydawało się, że nie chce ich mieć blisko siebie. Zdała sobie zszokowana
sprawę, że nie rozmawiała z nim od kilku dni.
- Och, hej, Elena- powiedział Matt, patrząc zaskoczony- Idziesz na imprezę dziś wieczorem?-
przywitał Damona niezręcznym skinieniem głowy.
- Mutt- Damon odpowiedział z półuśmiechem i Matt przewrócił oczami. Gdy rozmawiali
o imprezie i zajęciach i nowym chłopaku Bonnie, Elena układała swoje wrazenia na temat
Matta. Zmęczony, tak- jego oczy były trochę przekrwione, a na jego ustach był smutek,
którego nie było jeszcze kilka tygodni temu. Ale dlaczego On pachnie tak mocno z mydłem?
Nie był szczególnie czysty, pomyślała, śledząc brudny szlak wiodący od policzka Matta, aż
do jego szyi. Wyglądało to, jakby coś kapało mu na głowę. Wyglądało to prawie tak, jakby
coś czyścił. Coś naprawdę brudnego. Uderzona nową myślą, spojrzała na jego piersi. Czy On
nie miał wpiętej odznaki w kształcie litery V? Jakby wiedział, nad czym się zastanawia, Matt
naciągnął kurtkę mocniej na siebie.
- Co robiłeś w tym biurze?- spytała nagle.
- Uch- twarz Matta była pusta przez pół sekundy, a potem spojrzał na drzwi, na napis
mówiący Biuro Badań i Analiz.
- Badania, oczywiście- powiedział.
- Muszę iść- dodał- Złapię Cię na imprezie później, w porządku, Eleno?
Już miał się odwrócić, gdy Elena impulsywnie wyciągnęła rękę i złapała go za ramię.
- Gdzie się podziewałeś, Matt?- spytała- Prawie nie widywałam Cię ostatnio.
Matt uśmiechnął się, ale jego oczy były smutne.
- Football- powiedział- Uniwersytecka drużyna to wielka sprawa.
Delikatnie odsunął jej dłoń.
- Do później Eleno. Damon.
Przyglądali mu się, jak odchodziłm a potem Damon skinął głową w kierunku drzwi,
z których wyszedł Matt.
- Idziemy?- powiedział.
- Idziemy gdzie?- spytała Elena zdziwiona.
- Och, jak to nie było podejrzane…- powiedział Damon. Położył rękę na pokrętle, a Elena
usłyszała trzask blokady, kiedy je otwierał. Wewnątrz był bardzo nudny pokój. Biurko,
krzesło, mały dywan na podłodze. Może trochę zbyt nudny?
- Biuro Badań bez książek? Lub nawet komputera?- zapytała Elena.
Damon przekrzywił głowę na bok, zastanawiając się, a następnie, szybkim ruchem, pociągnął
na bok dywan. Pod nim był jasny zarys zapadni.
- Bingo- Elena oddychała. Podeszła do przodu, już się schylając i próbując ją podważyć, ale
Damon pociągnął ją z powrotem.

background image

- Każdy, kto używa tego, może nadal tam być- powiedział- Matt właśnie wyszedł, i wątpię, że
był sam.
Matt. Cokolwiek się dzieje, Matt wiedział o tym.
- Może powinnam z nim porozmawiać- powiedziała Elena.
Damon zmarszczył brwi.
- Poczekajmy, aż dowiemy się z czym mamy do czynienia- powiedział- Nie wiemy, w co
Matt jest zaangażowany. To może być niebezpieczne dla Ciebie.
Chwycił ją znowu za ramię i pociągnął delikatnie, wyprowadzając ją z biura.
- Wrócimy tu później.
Elena pozwoliła mu się wyprowadzić, zmagając się z tym, co powiedział. Niebezpieczne?
pomyślała. Czy na pewno Matt nie zrobi niczego, co mogłoby stanowić zagrożenie dla Eleny?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 14
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 38
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 30
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 34
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 21
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 42 i EPILOG
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 37
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 25
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 7
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 8
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 23
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 13
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 17
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 19
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 40
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 41
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 6
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 18
Pamiętniki Wampirów Moonsong (Pieśń Księzyca) rodział 33

więcej podobnych podstron