background image

 

29 

 

Rozdział 

7

 

 
 

 - Kim jest Celia?- Spytała trzeźwo Bonnie jak tylko wytarli krew. Ostrożnie położyła różę 

między przednie siedzenia, pomiędzy sobą, a Mattem i oboje bardzo uważali żeby jej nie dotknąd. 
Taka piękna, ale teraz bardziej zawodnicza niż piękna, pomyślał ponuro Stefan. 

- Celia Connor.- Powiedziała ostro Meredith.- Dr Celia Connor. Widziałaś ją raz w wizji, 

Bonnie. Patolog sądowy. 

 - Ta, która pracuje z Alariciem?- Powiedziała Bonnie.- Ale dlaczego jej imię miałoby pojawid 

się we krwi na mojej ręce? We krwi. 

 - To właśnie chciałabym wiedzied.- Powiedziała Meredith marszcząc czoło. 
- Może to jakieś ostrzeżenie.- Zaproponowała Elena.- Nie mamy wystarczających 

informacji. Pojedziemy na dworzec, spotkamy się z Alariciem i Celią, a potem... 

- A potem?- Przerwała jej Meredith spotykając zimne, niebieskie oczy Eleny. 
- A potem zrobimy to co będziemy musieli.- Powiedziała Elena.- Jak zwykle. 
Bonnie narzekała przez całą drogę na dworzec. 
Cierpliwości, przypomniał sobie Stefan. Zazwyczaj bardzo lubił towarzystwo Bonnie, ale 

teraz, kiedy jego ciało pragnęło ludzkiej krwi, do której tak się przyzwyczaiło, czuł...że traci 
kontrolę. Pomasował swoją bolącą szczękę. 

- Miałam nadzieję, że dostaniemy chociaż kilka dni normalności.- Wymamrotała Bonnie, 

chyba po raz setny. 

- Życie nie jest sprawiedliwe.- Powiedział ponuro Matt. Stefan zerknął na niego z 

zaskoczeniem- Matt był zazwyczaj pierwszym, który próbował podnieśd dziewczyny na duchu, ale 
teraz ten wysoki blondyn stał oparty o zamkniętą kasę biletową, z opuszczonymi ramionami i 
rękami w kieszeniach. 

Matt spotkał wzrok Stefana.- To wszystko znowu się zaczyna, prawda?  
Stefan potrząsnął głową i rozejrzał się po stacji.- Nie wiem co się dzieje.- Powiedział.- Ale 

wszyscy musimy byd ostrożni dopóki się tego nie dowiemy. 

- Och, to pocieszające.- Mruknęła Meredith, a jej szare oczy z niepokojem skanowały 

peron. 

Stefan założył ręce na piersi i przysunął się bliżej Eleny i Bonnie. Wszystkie jego zmysły, 

normalne i paranormalne, były postawione w stopieo najwyższej gotowości. Wypuścił swoją Moc 
próbując wyczud jakąkolwiek nadnaturalną obecnośd w ich pobliżu. Nie poczuł niczego nowego ani 
alarmującego, tylko spokojny szum zwyczajnych ludzi myślących o swoich codziennych sprawach. 

Mimo to, było niemożliwym nie martwid się. Stefan widział wiele rzeczy w swojej pięciuset 

letniej egzystencji: wampiry, wilkołaki, demony, duchy, anioły, wiedźmy, całe chmary istot, które 
wykorzystywały albo wpływały, hipnotyzowały ludzi w sposoby, które dla wielu były 
niewyobrażalne. A jako wampir, wiedział wiele o krwi. Więcej niż chciał przyznad. 

Widział jak  Meredith spojrzała z podejrzeniem w jego stronę, kiedy Bonnie zaczęła 

krwawid. Miała rację, że się go obawiała. Jak mogli mu ufad, kiedy jego naturą chęd pozbijania ich? 

Krew była esencją jego życia; przez wieki pozwalała wampirom egzystowad, kiedy ich 

naturalne życie powinno się skooczyd. Krew była głównym składnikiem wielu zaklęd. Krew miała 
swoją własną Moc, Moc która była trudna i niebezpieczna. Ale Stefan nigdy nie widział żeby krew 
zachowywała się tak jak dziś na ramieniu Bonnie. 

Uderzyła go pewna myśl.- Eleno.- Powiedział, obracając twarz w jej kierunku. 
- Hmm?- Odpowiedziała rozkojarzona. 

background image

 

30 

 

- Powiedziałaś, że róża po prostu leżała na ganku czekając na ciebie kiedy otworzyłaś drzwi 

tego ranka?  

Elena odsunęła włosy z oczu.- Właściwie, to nie. Caleb Smallwood znalazł ją tam i podał mi, 

kiedy otworzyłam drzwi żeby go wpuścid. 

- Caleb Smallwood?- Stefan zmrużył oczy. Elena wspomniała wcześniej, że jej ciocia 

zatrudniła chłopaka Smallwoodów żeby popracował wokół domu, ale powinna była wcześniej 
powiedzied o jego powiązaniu z różą.- Kuzyn Tylera Smallwooda? Facet, który pojawia się znikąd 
żeby pokręcid się wokół twojego domu? Ten, który prawdopodobnie jest wilkołakiem jak reszta 
jego rodziny?  

- Nie widziałeś go. Jest ok. Wygląda na to, że był w mieście przez całe lato i nic dziwnego się 

nie wydarzyło. Po prostu go nie pamiętamy. 
Ton jej głosu był świeży, ale uśmiech nie za bardzo szeroki. 

Stefan automatycznie sięgnął Mocą w jej stronę żeby odbyd z nią prywatną rozmowę na 

temat tego, co tak naprawdę czuła. Ale nie mógł. Był tak przyzwyczajony do ich połączenia, że 
ciągle zapominał że już go nie było; mógł wyczud emocje Eleny, jej aurę, ale już nie było między 
nimi telepatii. On i Elena znowu byli rozdzieleni. Stefan zwiesił bezradnie ramiona. 

Bonnie zmarszczyła czoło, letni wiatr poruszał jej truskawkowymi lokami.- Czy Tyler w ogóle 

jest teraz wilkołakiem? Bo jeśli Sue żyje, to nie zabił jej żeby stad się wilkołakiem, prawda?  

Elena uniosła ręce do nieba.- Nie wiem. W każdym bądź razie nie ma go i nie jest mi z tego 

powodu przykro. Nawet zanim stał się wilkołakiem, był prawdziwym palantem. Pamiętacie jak 
zawsze pił z tej swojej piersiówki i przystawiał się do nas? Ale jestem prawie pewna, że Caleb to 
normalny facet. Wiedziałabym gdyby coś było z nim nie tak. 

Stefan spojrzał na nią.- Masz cudowne wyczucie jeżeli chodzi o ludzi,- powiedział 

ostrożnie.- ale jesteś pewna, że nie polegasz na zmysłach, które powiedziałby ci czym jest Caleb, a 
których już nie masz?- Pomyślał o tym jak Stróże boleśnie zabrali Skrzydła Eleny i zniszczyli jej 
Moce, Moce których ona i jej przyjaciele nie do kooca rozumieli. 

Elena wyglądała na zawiedzioną i już otwierała usta żeby odpowiedzied, kiedy na stację 

wtoczył się pociąg, przerywając dalszą dyskusję. 

Tylko kilka osób wysiadało w Fell's Church i Stefan szybko wypatrzył znajomą postad 

Alarica. Po zejściu na platformę, Alaric sięgnął z powrotem żeby pomoc zejśd szczupłej Afro 
amerykance. 

Dr Celia Connor z pewnością była śliczna, Stefan musiał to przyznad. Była malutka i niska jak 

Bonnie, z ciemną skórą i krótko przyciętymi włosami. Uśmiech jakim obdarowała Alarica kiedy 
chwyciła go za rękę były uroczy i lekko zaczepny. Miała duże, brązowe oczy i długą, elegancką 
szyję. Ubrana była stylowo i markowo, aczkolwiek praktycznie i prosto. Nosiła miękkie, skórzane 
buty, obcisłe jeansy i szafirową, jedwabną bluzkę. Długi, przeroczysty szal był owinięty wokół jej 
szyi, dodając jej elegancji. 

Kiedy Alaric, z rozczochranymi piaskowymi włosami i chłopięcym uśmiechem, szepnął jej 

coś do ucha, Stefan poczuł, że Meredith zaczyna się denerwowad. Wyglądała tak jak gdyby nie 
chciała niczego innego jak wypróbowad kilka elementów sztuki walki na pewnej pięknej pani 
doktor. 

Ale chwilę później Alaric zauważył Meredith, podbiegł i chwycił ją w ramiona podnosząc z 

ziemi kiedy ją przytulał i kręcił w koło. Zrelaksowała się. Kilka chwil potem oboje rozmawiali, śmiali 
się i wydawało się, że nie mogą przestad się dotykad. Jak gdyby musieli się upewnid, że w koocu 
naprawdę znowu są razem. 

Najwyraźniej, pomyślał Stefan, obawy Meredith względem Alarica i dr Connor, były 

bezpodstawne, przynajmniej ze strony Alarica. Stefan znowu skierował swoją uwagę na Celie 
Connor. 

background image

 

31 

 

Za sprawą swojej Mocy poczuł od niej delikatne migotanie niechęci. Zrozumiałe: była 

człowiekiem, była dośd młoda pomimo swojej pozy i wielu osiągnięd zawodowych i spędziła dużo 
czasu w bliskiej współpracy z bardzo atrakcyjnym Alariciem. Nie byłoby dziwne gdyby miała wobec 
niego jakieś plany, a on właśnie został od niej odciągnięty w ramiona nastolatki. 

Ale co ważniejsze, jego Moc nie znalazła żadnego cienia nadnaturalności w jej osobie ani 

też żadnej Mocy w niej samej. Cokolwiek znaczyło imię Celia napisane z krwi, wydawało się, ze to 
nie była sprawka dr Celii Connor. 

- Niech ktoś zrobi zdjęcia!- Krzyknęła Bonnie, śmiejąc się.- Nie widzieliśmy Alarica od 

miesięcy. Musimy jakoś uwierzyd jego powrót! 

Matt wyciągnął swój telefon i zrobił kilka zdjęd obejmującym się Alaricowi i Meredith. 
- Teraz wszyscy!- Nalegała Bonnie.- Pani tez, dr Connor. Staomy przed pociągiem, to będzie 

fantastyczne tło. Ty zrób to, Matt, a potem się zamienimy. 

Ustawiali się w wielu pozycjach: wpadając na siebie, przepraszając, przedstawiając dr Celii 

Connor, obejmując się nawzajem niby od niechcenia. Stefan znalazł się na krawędzi ujęcia z 
obejmującą go ramieniem Eleną i sekretnie wdychał czysty, słodki zapach jej włosów. 

- Wszyscy na pokład!- Zawołał konduktor i drzwi pociągu zamknęły się. 
Stefan zdał sobie sprawę, że Matt przestał robid zdjęcia i wpatrywał się w nich, w jego  

rozszerzonych, niebieskich oczach pojawił się przerażenie.- Zatrzymad pociąg!- Krzyknął.- 
Zatrzymad pociąg! 

- Matt? Co do licha?- Powiedziała Elena. A potem Meredith spojrzała za nich, w stronę 

pociągu, z narastającym niepokojem. 

- Celia.- Powiedziała nagle, wyciągając ręce w kierunku kobiety. 
Stefan patrzył skołowany jak Celia zostaje od nich brutalnie odciągnięta, prawie jak gdyby 

chwyciła ją niewidzialna ręka. Kiedy pociąg zaczął ruszad, Celia szła, potem zaczęła biec obok niego 
ze sztywnymi, gwałtownymi ruchami, jej ręce łapały za szyję. 

Nagle Stefan zrozumiał co się stało. Przezroczysty szal Celii w jakiś sposób został 

przytrzaśnięty przez zamykające się drzwi i teraz pociąg ciągnął ją za sobą. Biegła żeby nie zostad 
uduszoną, szal niczym bat, ciągnął ją do przodu. Pociąg nabierał prędkości. Jej ręce ciągnęły za 
szalik, ale oba jego kooce były przytrzaśnięte drzwiami i jej ruchy powodowały, że pętla zaciskała 
się coraz mocniej wokół jej szyi. 

Celia zbliżała się do kooca peronu, pociąg jechał coraz szybciej. Między koocem platformy, 

a żużlem znajdował się spad. Za kilka chwil upadnie, złamie kark, a pociąg będzie ciągnął ją za sobą 
przez wiele kilometrów. 

Stefan zrozumiał to wszystko w czasie krótszym niż jeden wdech i ruszył do akcji. Poczuł jak 

jego kły wydłużają się kiedy przeszyła go Moc. Ruszył, szybciej niż jakikolwiek człowiek, szybszy niż 
pociąg i pomknął w jej kierunku. 

Jednym szybkim ruchem chwycił ją w ramiona, uwalniając od ucisku wokół jej gardła i 

rozrywając szalik na pół. 

Zatrzymał się i postawił Celię na ziemi kiedy pociąg przyspieszył i opuścił stację. Resztki 

szala zsunęły się z jej szyi i spadły na platformę pod ich stopami. Ona i Stefan patrzyli na siebie 
ciężko oddychając. Słyszał za nimi krzyki pozostałych, odgłosy ich stop odbijających się od 
platformy, gdy biegli w ich kierunku. 

Ciemne, brązowe oczy Celii były szeroko otwarte i pełne łez bólu. Nerwowo oblizała wargi i 

wzięła kilka krótkich oddechów przykładając ręce do piersi. Czuł jak wali jej serce, jej krew mknie 
przez całe ciało i skoncentrował się na schowaniu swoich kłów i przywróceniu swojej ludzkiej 
twarzy. Zachwiała się nagle i Stefan chwycił ją pod ramię. 

- Już w porządku.- Powiedział.- Już wszystko dobrze. 

background image

 

32 

 

Celia wydała z siebie krótki, lekko histeryczny śmiech i wytarła oczy. Potem stanęła prosto 
prostując ramiona i wzięła głęboki oddech. Stefan zobaczył jak próbuje się uspokoid, mimo że jej 
serce waliło niczym młot i podziwiał jej samokontrolę. 
      - Więc,- Powiedziała wyciągając rękę.- ty musisz byd wampirem, o którym opowiadał mi Alaric. 

Reszta właśnie do nich dobiegła i Stefan zaalarmowany spojrzał na Alarica. 
- To jest coś co wolałbym żebyś zachowała dla siebie.- Powiedział jej Stefan, czując lekką 

irytację w stosunku do Alarica za wyjawienie jego sekretu. Ale jego słowa były prawie niesłyszalne, 
bo Meredith z piskiem wciągnęła powietrze. Jej szare oczy, zazwyczaj tak spokojne, były pełne 
horroru. 

- Spójrzcie.- Powiedziała, wskazując ręką.- Spójrzcie co jest tam napisane. 

Stefan zwrócił swoją uwagę na kawałki podartego materiału leżącego u ich stóp. 

Bonnie wydała z siebie cichy krzyk, brwi Matta zmarszczyły się. Piękna twarz Eleny była 

biała ze strachu, a Alaric i Celia byli kompletnie zdezorientowani. 

Przez chwilę Stefan niczego nie widział. Potem, jak obraz nabierający ostrości, jego wzrok 

dostosował się i zobaczył to, na co wszyscy patrzyli. Podarty szal spadając uformował się w 
pozaginany kłębek, a z pozoru przypadkowo ułożone fałdy materiału uformowały się w litery, 
których połączenie mówiło: meredith.