91 30 Grudzień 1999 Dwa prawa




Archiwum Gazety Wyborczej; Dwa prawa












WYSZUKIWANIE:
PROSTE
ZŁOŻONE
ZSZYWKA
?







informacja o czasie
dostępu


Gazeta Wyborcza
nr 304, wydanie waw (Warszawa) z
dnia 1999/12/30, dział
ŚWIAT, str. 10
WŁODZIMIERZ CIMOSZEWICZ
Były premier dla "Gazety"
Dwa prawa
Dobiega kresu kolejna faza w niekończącym się dramacie narodu
czeczeńskiego. Jest zapewne kwestią dni zdobycie Groznego przez wojska rosyjskie
i przeniesienie walk w góry. To będzie już inna wojna, dłuższa, mniej
spektakularna i mniej interesująca dla mediów i szerokiej opinii
publicznej
Po dziesięcioleciach walk z armią carską, po stalinowskiej zsyłce całego
narodu dwie czeczeńskie wojny lat 90. przyniosły zniszczenie kraju i dziesiątki
tysięcy nowych mogił. Rozlegają się głosy protestu przeciw stosowanej przez
Rosjan metodzie walki, której skutkiem są ogromne ofiary wśród ludności
cywilnej.
Ostatni konflikt ma wiele przyczyn. Po raz kolejny w ostatnich latach
dochodzi do zderzenia dwóch uznawanych przez prawo zasad. Jedną jest prawo
każdego państwa do obrony jego integralności terytorialnej, drugą - prawo
każdego narodu do decydowania o własnym losie, włącznie z ustanowieniem
odrębnego państwa. Żadna z tych reguł nie ma dominującego znaczenia w porównaniu
z drugą. Nie ma też wyraźnego standardu zachowania tzw. społeczności
międzynarodowej, a więc państw, organizacji i opinii publicznej, w przypadku
kolizji obu tych zasad. Tak było dawniej i jest dzisiaj. Wszyscy popierali
ostatnio wschodnich Timorczyków w ich dążeniu do niepodległości, nikt lub prawie
nikt nie popiera Kurdów walczących o to samo.
Rozpad ZSRR i Jugosławii przyniósł powstanie lub odzyskanie niepodległości
wielu mocnych państw mimo oporu - odpowiednio - Moskwy i Belgradu.
Dawne części składowe ZSRR szybko zyskiwały poparcie i oficjalne uznanie
reszty świata. Ożywiły się autonomiczne lub separatystyczne ruchy wewnątrz
Rosji. Różne nacje zamieszkujące ten kraj wybierały odmienną drogę postępowania.
Tatarzy z Tatarstanu opowiedzieli się za rozwiniętą autonomią zakładającą
poważny udział w zyskach z eksploatacji bogactw mineralnych w tej republice.
Czeczeni, zapewne także pod wpływem przykładu
kaukaskich sąsiadów, zwrócili się ku niepodległości. Jest jednak rzeczą wymowną,
że nie uzyskali w tym dążeniu poważnego poparcia międzynarodowego.
Nawet surowi krytycy postępowania Rosji nie uznali niepodległości Czeczenii i nie kwestionowali stanowiska Moskwy,
traktującej tę republikę jako część Rosji. Istotną przyczyną tego zachowania
jest niepokój, jaki budzi perspektywa licznych i długotrwałych wojen
wewnętrznych, do jakich mogłoby dojść w Rosji, zamieszkanej przez tak liczne
narodowości. Rosja uwikłana w walki wewnętrzne to kraj niestabilny, słabiej
przewidywalny, z coraz silniejszą pozycją armii i służb specjalnych, to kraj
rosnącego nacjonalizmu i ksenofobii. Już dziś obserwujemy te procesy.
Kierując wojska do Czeczenii, Rosjanie
wykorzystali kilka sprzyjających okoliczności. Były to niewątpliwie ataki
międzynarodowych grup fundamentalistów islamskich na sąsiedni Dagestan, krwawe
zamachy terrorystyczne w Moskwie i innych miastach, a także rosnąca niechęć
sąsiadów Czeczenii oraz wielu Czeczenów do tego, co się działo w ostatnich latach w
tej republice. Niezależnie od propagandy rosyjskiej prawdą jest, że w Czeczenii coraz trudniej było normalnie żyć.
Fundamentalizm wahabitów w połączeniu z rywalizacją uzbrojonych klanów, coraz
groźniejsza przestępczość przy słabości oficjalnych władz tworzyły ponurą
mieszankę. Po stronie Rosji opowiedział się m.in. mufti Czeczenii oraz były burmistrz Groznego, człowiek, który
spędził w rosyjskich więzieniach wiele lat. Uznanie ich po prostu za
sprzedawczyków byłoby daleko idącym uproszczeniem.
Co prawda, do dziś nie wyjaśniono wiarygodnie, kto spowodował eksplozje w
miastach rosyjskich, jednak wskazanie na Czeczenów, a ściślej na takich ludzi jak Basajew czy
Chattab, było wystarczająco sugestywne.
W świecie coraz powszechniejsze jest przekonanie, że ich działania mają
związek z Osamą bin Ladenem, oskarżonym przez USA o wysadzenie w powietrze
ambasad amerykańskich. Gdyby się to potwierdziło, byłby to kolejny przykład
zagrożeń, jakie w ostatnich kilkunastu latach stwarza fundamentalizm islamski.
Nie ma wreszcie wątpliwości, że u źródeł obecnej operacji wojskowej znajdują
się przyczyny związane z wewnętrzną sytuacją polityczną w Rosji. Jeszcze kilka
miesięcy temu wydawało się, że Borys Jelcyn i jego otoczenie znaleźli się w
sytuacji bez wyjścia. Zbliżały się wybory, siły przeciwników politycznych rosły,
kolejne zdumiewające świat roszady premierów nie przynosiły rezultatów. Poprawa
sytuacji gospodarczej była coraz beznadziejniejszą próbą odzyskania społecznego
poparcia. Coraz mniej było czasu.
Wtedy pojawił się premier Putin. Zdawać by się mogło - człowiek znikąd. Mało
komu znany nie tylko za granicą, ale i w samej Rosji. To wtedy zapewne uznano,
że jedyną szansą na sukces jest jednocząca Rosjan mała, szybka i zwycięska
wojna. Fakty potwierdzają na razie trafność tego rozumowania. Zwolennicy Kremla
umocnili się w Dumie. Rośnie prawdopodobieństwo, że kolejnym prezydentem Rosji
będzie osoba wskazana przez Jelcyna. Jednocześnie wzmacnia się pozycja armii.
Być może jest to zapowiedź tego, w jakim kierunku będzie Rosja ewoluowała.
Wiadomości z Czeczenii powoli schodzą na dalszy
plan. Clinton, Chirac i Schroeder porozumiewają się z przywódcami Rosji. Ktoś
może odnieść się do tego z dezaprobatą. Ale taka jest rzeczywistość.

(szukano: Czeczenia)
© Archiwum GW, wersja 1998 (1) Uwagi
dotyczące Archiwum GW: magda.ostrowska@gazeta.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
77 6 Grudzień 1999 Grozny prawie okrążony
75 1 Grudzień 1999 Rozmawiajcie z Czeczenami
29 30 Grudzień 1997 Przyjaciele porwanych
74 30 Listopad 1999 Czeczeni się biją
82 15 Grudzień 1999 Miasto szpiegów
30 30 Wrzesień 1999 Chłopi nie pozwolili
80 11 Grudzień 1999 Koszmar drugiej czeczeńskiej
78 8 Grudzień 1999 Grozny w kleszczach
76 2 Grudzień 1999 Kto porwał Czeczenię
84 20 Grudzień 1999 Rozmawiają i się biją
79 8 Grudzień 1999 Miasto mja umrzeć
86 23 Grudzień 1999 Będzie śledztwo, to nie my
81 11 Grudzień 1999 To oni nas napadli
90 27 Grudzień 1999 Polityka na wojnie zbudowana
30 30 Grudzień 1997 Zauroczony męstwem Czeczenów
31 grudzień 1999
87 24 Grudzień 1999 Dorzynanie miasta
83 20 Grudzień 1999 Dziś potrzebna jest wojna
89 24 Grudzień 1999 Ta wojna nie skończy się nigdy

więcej podobnych podstron