32 podstawowe komórki społeczne


32. Podstawowe komórki społeczne

Zajmijmy się przykładowo sprawą zamieszkania. Miasta-giganty, stłoczenie ludzi w wielkich zbiorowiskach, pomyślanych dla przynoszenia zysku, a nie po to, aby ludziom służyły i im się podobały - doprowadziło to do sytuacji krytycznej, której grozę wyraża w sposób wymierny liczba samobójstw. Człowiek zamieszkujący takie tanie zbiorowiska, nadmiernie stłoczony, osaczony bliskością innych, który chciałby nareszcie być sam, wtapia się - wyszedłszy na ulicę - w anonimowy tłum. Jest to jednak niedobra samotność, zrodzona z braku porozumienia z tymi, o których się ociera, tak jakby ich nie było.

Rozwiązaniem byłoby odtworzenie pewnych warunków życia wspólnotowego, a przede wszystkim określonych wymiarów i struktur urbanistyki. Byłyby to mieszkalne całości liczące od pięciu do dwudziestu pięciu tysięcy mieszkańców, wyposażone nie tylko w tereny zielone, ale i ulice zarezerwowane wyłącznie dla pieszych oraz plac pełniący funkcję agory czy dawnego forum w mieście antycznym. Plac, dookoła którego skupiałyby się wszystkie budynki o znaczeniu symbolicznym dla życia wspólnoty: kościoły, ratusz, domy handlowe, kawiarnie, miejsca spotkań, intryg, flirtów, miejsce dla sprzedawców gazet i manifestacji. Fizyczna i psychiczna możność uczestniczenia w życiu zbiorowości zależna jest od takiego zagospodarowania terenu.

Wymiary mogą być zresztą określane zarówno liczbowo; jak i architektonicznie. Spójrzmy na dzisiejsze konflikty, którym podlegają uniwersytety we wszystkich krajach i we wszystkich reżimach polityczno-gospodarczych. Głęboką przyczyną jest tu antynomia pomiędzy kulturą ogólną; w czynnym sensie tego słowa (jako narzędziem kwestionowania i ustawicznych zmian kształtujących społeczeństwo) a nabywaniem umiejętności zawodowych, często tym zyskowniejszych, im bardziej zawężonych do jednej specjalizacji i— bez żadnych wątpliwości dostosowanych do określonej funkcji społecznej.

Dzisiejsze bunty studenckie, wynik zagubienia, które wciąga w swój wir, są również automatyczną reakcją na gwałtowny wzrost liczebności. Pomnóżmy przez dziesięć wymiary stopni schodów, a staną się nieużyteczne bez pomocy drabiny. Tak też i dziesięciokrotny wzrost liczby studentów zamienia wszelki rzeczywisty udział w badaniach naukowych w rodzaj sztuk akrobatycznych i stawia pod znakiem zapytania wszelką skuteczność nauczania.

A oto, jak temu może zaradne zasada federalistyczna; przede wszystkim należy przemyśleć rozmiary uniwersytetu, który byłby godny tego miana, nie będąc po prostu skumulowaniem szkół zawodowych, i który by zapewniał możliwości bardzo specjalistycznych badań naukowych oraz prac interdyscyplinarnych. Analiza porównawcza każe tu skłaniać się do przyjęcia jako miary niewielkich grup czy też komórek społecznych, liczących około dwunastu czy piętnastu studentów skupiających się dokoła wykładowcy (takie właśnie były rozmiary tzw. studium na trzynastowiecznej Sorbonie); następnie te małe grupki łączyłyby się w federację - powstający ad hoc wydział uniwersytetu. Przypomina mi to rozwiązania proponowane w czasie słynnego spotkania w Caen w 1966 roku, a także konkluzje mojej „uroczystej mowy" otwierającej Europejską Konferencję Rektorów w Getyndze, w 1964.

W średniowieczu uniwersytet stanowił wolną gminę. Wszelkie życie obywatelskie, poczynając od greckiego państwa-miasta, ma przede wszystkim charakter wspólnoty gminnej, miejskiej. I właśnie na płaszczyźnie życia obywatelskiego czy politycznego napotkamy wreszcie klasyczny problem federalizmu. Jak mianowicie zapewnić spoistość zbiorowości, na tyle szerokiej, aby mogła podejmować się pewnych wspólnych zadań (takich jak obrona, sprawy zagraniczne i polityka gospodarcza czy pewne badania naukowe), nie naruszając zasadniczych praw i niezawisłości podstawowych komórek społecznych? Jak być wystarczająco wielką, aby posiadać siłę, nie przestając być na tyle małą, aby zachować wolność? Tego trwałego konfliktu nie da się rozwiązać raz na zawsze uchwalając jakąś konstytucję o charakterze mniej lub bardziej federalnym. Potrzeba tu metody żywej, takiej, o której była mowa. Ustawicznie i na nowo oceniać rozmiary zadań, które należy podjąć, rozdzieląć w związku z tym władzę podejmowania decyzją dążyć do skupienia sił odpowiednich do celów, które chce się osiągnąć. A zarazem mnożyć ilość małych podstawowych komórek społecznych, tak aby utrzymać czy nawet podnieść poziom zaangażowania obywatelskiego, intelektualnego i uczuciowego w życie wspólnot o różnych rozmiarach i różnym charakterze, które człowiek z własnego wyboru aprobuje.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rodzina jako podstawowa komórka społeczna
Rodzina jako podstawowa komórka społeczna
Rodzina jest podstawową komórką społeczną
podstawowe?chy pedagogiki społecznej
Podstawy zachowań społecznych Bronk 13 wykład
KULTUROWE PODSTAWY ŻYCIA SPOŁECZNEGO
pyt 3 podstawy życia społecznego
Przyrodnicze podstawy życia społecznego, technologia żywności, Socjologia
Podstawy animacji społeczno-kulturalnej, Pedagogika w zakresie edukacji dorosłych z gerontologią, II
Animacja jako koncepcja upowszechniania kultury, Pedagogika, Studia stacjonarne I stopnia, Rok 2, P
Rodzina jako podstawowa grupa społeczna, Rodzina jako podstawowa grupa społeczna
Rodzina jako podstawowa jednostka społeczna, socjologia, socjologia ogólna
Własność jako podstawa ustroju społecznej gospodarki rynkowej
ANIMAT~3, Pedagogika, Studia stacjonarne I stopnia, Rok 2, Podstawy animacji społeczno-kulturalnej,
2 PODSTAWY GEOGRAFII SPOLECZNO EKONOMICZNEJ 1
Kopczyńska- Animacja 4-5 (A S-K), Pedagogika, Studia stacjonarne I stopnia, Rok 2, Podstawy animacj
Kopczyńska- Animacja 1 (A S-K), Pedagogika, Studia stacjonarne I stopnia, Rok 2, Podstawy animacji

więcej podobnych podstron