EGZYSTENCJALIZM W DŻUMIE
Egzystencjalizm to głęboko zakorzeniony w literaturzenurt filozoficzny. Filozofia ta jest bardzo niesystematyczna, nieuporządkowana. Punktem wyjścia jest punkt widzenia człowieka.
Można wyróżnić jego dwa typ. Egzystencjalizm: 1. ateistyczny (przedstawiciele: Jean Paul Sartre i Albert Camus), 2. teistyczny (Gabriel Marcel, on jako pierwszy użył pojęcia „egzystencjalizm”, Karl Jaspers). |
---|
Camus reprezentuje egzystencjalizm ateistyczny. Zakłada on, że egzystencja wyprzedza esencję, czyli mówi o tym, że nie ma stałych cech, kryteriów, które mogłyby określić człowieka. Człowiek zmienia się tak często, że trudno powiedzieć, iż on jest. Według egzystencjalizmu ateistycznego jednostka ludzka „staje się”, jest trudna do ujęcia. Człowiek kształtuje się sam przez całe życie. Jest bytem wolnym i sam decyduje o swoich losach.
U Camusa najbardziej uwidacznia się literackość egzystencjalizmu, ponieważ zawiera on swoje tezy filozoficzne w pisanych przez siebie dziełach literackich. Absurdalność otaczającego nas świata, to główna myśl autora Dżumy. Świat nie niesie ze sobą odpowiedzi na pytania człowieka, pozostaje głuchy na jego krzyk, nie realizuje żadnego konkretnego celu. Nie istnieje żadna transcendentna miara, ani obiektywne spojrzenie Boga na człowieka.„Nieszczęśliwa wolność” to teza mówiąca o konieczności heroicznego spełnienia człowieczeństwa, pomimo świadomości absurdu. Camus uważał też, że należy buntować się wobec wszystkich ideologii, ponieważ bunt to wyrażanie własnego „ja”.
W Dżumie postawę egzystencjalistyczną przyjmują głównie Rieux i Tarrou. Doktor, który mówi: „Zbawienie człowieka to zbyt wielkie słowo dla mnie. Nie idę tak daleko. Interesuje mnie jego zdrowie, przede wszystkim zdrowie”, daje do zrozumienia, że najważniejsze dla niego jest ratowanie życia ludzkiego. Zależy mu na jak najlepszym wypełnianiu swoich lekarskich obowiązków: „Najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód”.
Walka z zarazą, która niesie ze sobą śmierć, jest dla niego czymś naturalnym i oczywistym, nie mógłby się przyglądać epidemii z założonymi rękami, wyrzuty sumienia nie dałyby mu wtedy spokoju. Bierze na siebie wielką odpowiedzialność i nie oczekuje w zamian poklasku. Doskonale zdaje sobie sprawę z ulotności i kruchości ludzkiego życia, ale nie daje nigdy za wygraną. Choć na jakiś czas stara się przedłużać żywoty swoich pacjentów: „[Tarrou] – (...) Ale pańskie zwycięstwa zawsze będą tymczasowe, tylko tyle. [Rieux] – Zawsze, wiem o tym! Ale to nie powód, żeby zaniechać walki”.
Camus, jako przedstawiciel egzystencjalizmu ateistycznego, daje upust swoim poglądom w zdaniu: „(…)gdyby wierzył we wszechmogącego Boga, przestałby leczyć ludzi zostawiając Bogu tę troskę”. Podobnie postępuje Tarrou, dla którego opór wobec dżumy, czyli śmierci, jest czymś wrodzonym. Powołuje do życia formacje sanitarne i do końca stoi na ich czele, wytrwale walcząc z epidemią. Pracuje dniami i nocami z narażeniem własnego życia. Tarrou to typ człowieka, który wziął los w swoje ręce. Uciekł z bogatego domu, by walczyć z szeroko pojętą karą śmierci: „Mam wstręt do wyroków śmierci”. Sam decyduje o swoim życiu i, podobnie jak Rieux, nie robi z siebie bohatera, tylko ciężko i sumiennie pracuje, by ratować ludzkie życia.
Trzecią postacią, która wykazuje postawę egzystencjalistyczną, choć dopiero po pewnym czasie, jest Rambert. Gdy uświadamia sobie, że niczym nie różni się od pozostałych mieszkańców miasta i decyduje się pozostać w Oranie by walczyć z dżumą, staje się przedstawicielem tego nurtu filozoficznego. Ludność miasta także wykazuje cechy egzystencjalizmu. Nie poddaje się dżumie i za wszelką cenęchce chronić swoje życie. Nikt nie chce ginąć absurdalną śmiercią, jaką niesie ze sobą choroba. Zagrożenie, jakie odczuwają, powoduje ich aktywność, chęć działania.
DŻUMA JAKO PARABOLA
Parabola, zwana także przypowieścią, jest gatunkiem literackim, który niesie ze sobą przesłanie moralne lub dydaktyczne. Do cech formalnych paraboli zalicza się:
-schematycznąfabułę,
-uproszczonąkonstrukcję postaci,
-obiektywność narracji.
Wyżej wymienione cechy służą alegorycznemu lub symbolicznemu odczytaniu świata przedstawionegow dziele literackim. W przypowieściach odnajdujemy zawsze dwie płaszczyzny wydarzeń – realną(przedstawioną w dziele) i alegoryczną.
Dżuma jest doskonałym przykładem powieści – paraboli. Odnajdujemy w niej wszystkie cechy tego gatunku literackiego. Fabuła jest schematyczna, skupia się niemal wyłącznie na walce z epidemią, co robi w sposób jasny, klarowny i chronologiczny. Postaci są bardzo wyraziste i spełniają wręcz rolę symboli pewnych postaw społecznych wobec zarazy, zła czy wojny. Narrator usiłuje być jak najbardziej obiektywny, dlatego nie przedstawia się na samym początku powieści, ale dopiero na jej końcu. Nie poznajemy jego osobistych przemyśleń. Nie krytykuje i nie wychwala poszczególnych postaw mieszkańców.
O istnieniu drugiej płaszczyzny – tej alegorycznej, świadczą już słowa motta poprzedzającego akcję powieści:
„Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego, co nie istnieje.”
Słowa te są wyraźnym sygnałem, by nie brać dosłownie treści dzieła, ale odnaleźć ukryty w nim głębszy sens. Motto daje także do zrozumienia, że warstwa fikcyjna w powieści jest zdeterminowana przez fakty.
Z historii wiadomo, że epidemia dżumy nigdy nie miała miejsca w Oranie w latach czterdziestych XX wieku. Wynika z tego, że poprzez fikcyjne wydarzenia, które stanowią treść powieści, Camus przekazuje treści uniwersalne. Mówi o postawach ludzi wobec zagrożenia.
Istnieją co najmniej trzy sposoby odczytywania przesłania Dżumy, poza dosłownym. Podstawiając za słowo „dżuma” czy „zaraza” takie pojęcia jak: zło, śmierć czy wojna powieść Camusa nabiera innego znaczenia. Dżuma jest więc dziełem uniwersalnym.
DŻUMA JAKO ZŁO
Zła nie można pokonać, można je jedynie oddalić: „(…) bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika (…)”. Nie można też mu się biernie przyglądać, ale trzeba działać przeciwko niemu. Zło ma tendencję do rozprzestrzeniania się, gdy natrafi na podatny grunt:„Każdy nosi w sobie dżumę, nikt bowiem nie jest od niej wolny. I trzeba czuwać nad sobą nieustannie, żeby w chwili roztargnienia nie tchnąć dżumy w twarz drugiego człowieka i żeby go nie zakazić”. Postawy wobec zła są zróżnicowane, można mu się poddać, ale można z nim też walczyć.
Zło jakim jest zaraza nie jest czymś nadprzyrodzonym, karą boską (jak twierdzi Paneloux), ale wynika z typowo ludzkich poczynań: „Zło na świecie płynie niemal zawsze z niewiedzy, dobra zaś wola może wyrządzić tyleż szkód, co niegodziwość, jeśli nie jest oświecona(…) najbardziej rozpaczliwym występkiem jest niewiedza, która mniema, że wie wszystko i czuje się wówczas upoważniona do zabijania”.
Nie oznacza to, że ludzką naturą jest czynienie zła. Znamienne słowa na temat rozprzestrzeniania się i natury zławypowiada Tarrou: „Zło jest w każdym z nas i w relacjach międzyludzkich nieustannie zarażamy się od innych. Przez głupotę, lekkomyślność i skłonność do łatwego życia prowokujemy mroczne siły, które wyzwalają się w nas i między nami. Możemy stawić im czoła, ryzykując życie, albo poddać się bez walki”.
Jean poruszył w swej wypowiedzi problem postawy wobec zła, który wydaje się być głównym wątkiem powieści. W przekroju Dżumy widzimy ludzi walczących heroicznie, ponieważ tak nakazuje im sumienie. Są także osoby, które walczą, by zapomnieć o ukochanych, a nawet przeciwstawiających się epidemii z nudy. Osobną kategorię stanowią ci, którzy nie zamierzają stawać na przeciwko dżumy i korzystają z jej obecności.
Jedynym pozytywem zła jest wyciągnięcie z niego wniosków: „Wszystko, co człowiek może wygrać w grze dżumy i życia, to wiedza i pamięć”.
DŻUMA JAKO ŚMIERĆ
Nikt nie chce tak umierać w absurdalny sposób, ludzie bronią się przed takim umieraniem. Śmierć w wynikuzachorowania na dżumę jest przedwczesna, nieoczekiwana i niesprawiedliwa, o ile sprawiedliwość śmierci istnieje.
Mieszkańcy Oranu chcą uniknąć dżumy, by umrzeć w sposób naturalny w przyszłości, zdają sobie sprawę, że przeminą, ale chcą ten moment odwlec w czasie. Wiedzą też, że nie będą potrafili się obronić, gdy dżuma właśnie ich zaatakuje. Wie to także doktor Rieux, który walczy z całych sił o życie swoich pacjentów. Sam doktor, ustami narratora, mówi o swojej pracy podczas epidemii: „Nie, w ciągu dnia nie udzielał pomocy, ale informacji”.
O tym, że nawet absurdalnej śmierci należy się przeciwstawić świadczą słowa narratora: „Cała rzecz polegała na tym, by nie pozwolić umrzeć i zaznać ostatecznej rozłąki możliwie wielkiej liczbie ludzi, a jedynym środkiem była walka z dżumą. Nie jest to prawda godna podziwu, lecz prawda logiczna”
DŻUMA JAKO WOJNA
Dżumę można odczytać jako metaforę wojny, a zwłaszcza drugiej wojny światowej. Oran symbolizuje francuski opór wobec nazistów – dżumy. Camusmieszkał we Francji pod okupacją hitlerowców i związał się z ruchem oporu, teoria, że powieść jest metaforą tamtych wydarzeń jest więc wielce prawdopodobna.
W Dżumie pojawiają się elementy charakterystyczne dla drugiej wojny światowej, takie jak krematorium, gettoczy obóz. W krematorium w Oranie pali się zwłoki zmarłych, których nie mogą pomieścić już zbiorowe mogiły, świadczą o tym fragmenty: „Wkrótce zmarłych na dżumę trzeba było odwozić do krematorium. Ale teraz musiano użyć starego pieca do spopielania zwłok, który znajdował się we wschodniej stronie miasta, za bramami”oraz „Rzeczywiście, radosne ognie dżumy płonęły coraz żwawiej w piecu krematoryjnym”.
Jako getto może być pojmowane całe miasto, które odcięte od reszty świata, żyje własnym życiem, gdzie dochodzi często do zamieszek i kradzieży, a nawet egzekucji przestępców: „Te wypadki zmusiły władze, by prócz stanu dżumy ogłosiły stan oblężenia i wprowadziły odpowiednie prawa. Rozstrzelano dwóch złodziei, ale jest rzeczą wątpliwą, czy podziałało to na innych, ponieważ wśród tylu zmarłych te dwie egzekucje minęły nie zauważone; była to kropla wody w morzu”.
Obozem koncentracyjnym, lub też gettem, można nazwać obóz izolacyjny na stadionie miejskim, gdzie przebywają tysiące ludzi w niehumanitarnych warunkach. Ludzie, o których zapomnieli najbliżsi spędzają całe dnie na bezczynności i nasłuchiwaniu odgłosów dobiegających do nich z miasta. Tak opisany jest obóz w przez Tarrou:„Otaczają go wysokie mury z cementu, wystarczyło więc postawić straże przy czterech bramach wejściowych, by utrudnić ucieczkę” oraz „Najgorsze jednak - pisał Tarrou - jest to, że są zapomniani i że o tym wiedzą. Ci, którzy ich znają, zapomnieli o nich, ponieważ myślą o czym innym, i to jest zrozumiałe. Jeśli zaś idzie o tych, którzy ich kochają, ci zapomnieli o nich także, ponieważ tracą siły starając się o ich powrót i układając projekty dotyczące ich wyjścia. Myśląc o tym wyjściu, nie myślą już o tych, którzy mają wyjść”.
Dodatkowo Oran jest strzeżony przez strażników, żołnierzy, którzy nie wahają się używać ostrej amunicji wobec próbujących ucieczki ludzi.
ZNACZENIE MOTTA
„Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny. Jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś co nie istnieje”.
Autorem tych słów jest Daniel Defoe, a pochodzą one z dzieła jego autorstwa, pt. Dziennik roku zarazy oparty na obserwacjach i zapiskach najważniejszych wydarzeń zarówno publicznych jak i prywatnych, które zaszły w Londynie podczas wielkiego nawiedzenia 1665 roku.
Dzieło to jest literacką relacją z zarazy, która zaatakowała Londyn w XVII wieku, ale zostało wydane w 1722 roku. Camus posługiwał się tą kroniką, pracując nad Dżumą. Zaczerpnął między innymi sam pomysł zarazy i odizolowania miasta oraz reakcję ludności na te zjawiska. Powieść francuskiego pisarza ma znacznie bogatsze w przesłanie filozoficzne.
Zdanie, którego Camus użył jako motta sugeruje kolejną rzecz, a mianowicie metaforyczne rozumienie dżumy.
MOTYWY LITERACKIE
Motyw choroby
Ból zadawany przez chorobę jej ofiarom jest opisywany bardzo szczegółowo, wręcz naturalistycznie. Tak narrator opisuje objawy dżumy dymienicznej:
- „Miał trzydzieści dziewięć i pięć, gruczoły szyi i kończyny nabrzmiały, dwie czarniawe plamy wystąpiły na boku. Dozorca skarżył się teraz na bóle wewnątrz”. Widzimywysoką gorączkę, opuchnięte gruczoły na szyi, pod pachami i na wewnętrznych stronach ud. Ból wnętrzności spowodowany jest rozrastaniem się śledziony.
- „Z jego ust usłanych grzybowatymi wyroślami wychodziły strzępy słów: «Szczury! » - mówił. Zielonkawy, o woskowych ustach, powiekach barwy ołowiu, oddechu urywanym i krótkim, rozkrzyżowany przez gruczoły (…) dozorca dusił się pod niewidocznym ciężarem”. Jest to opis ostatnich chwil życia dozorcy Michela – pierwszej ludzkiej ofiary dżumy. Zmiany można obserwować na twarzy chorego, skóra zmienia odcień, staje się bardziej zielonkawa, a wargi pokryte są brązowymi naroślami.
- „Należało otwierać wrzody, to jasne. Dwa cięcia nożykiem chirurgicznym na krzyż i gruczoły wyrzucały papkę zmieszaną z krwią. Chorzy krwawili rozkrzyżowani. Plamy zjawiały się na brzuchu i na nogach, gruczoł przestawał ropieć, potem nabrzmiewał znowu. Najczęściej chory umierał w straszliwym smrodzie”. Jedyne, co może robić dla pacjentów doktor Rieux, to przecinanie dymienic, które tylko chwilowo przynosi ulgę pacjentom.
- „Trzeba trzymać się tego, co się wie; odrętwienie i wyczerpanie, czerwone oczy, brudne usta, bóle głowy, dymienice, straszliwe pragnienie, majaczenia, plamy na ciele, wewnętrzne rozćwiartowanie i po tym wszystkim... (…) «Puls staje się nitkowaty, nieznaczny ruch chorego poprzedza śmierć»”. Są to podręcznikowe informacje, które przyswaja sobie doktor Rieux. Wszystkie te wiadomości udało mu się zweryfikować samemu w praktyce.
- „Kiedy mikrob - rzekł Rieux po chwili milczenia - potrafi w trzy dni powiększyć czterokrotnie śledzionę, nadać gruczołom krokowym objętość pomarańczy i konsystencję papki, nie upoważnia to bynajmniej do wahań”. Tak Rieux próbował przekonać syndykat lekarski, by wprowadził do miasta stan epidemii.
- Cechy dżumy płucnej: - „Dymienice nie otwierały się przy nakłuciu, jak gdyby nadszedł czas ich twardnienia, i torturowały chorych”. Jest to jedna z trzech największych różnic między dymieniczą, a płucną odmiana choroby. Dwie pozostałe to krwawe wymioty i szybsza śmierć: „Chorzy umierali znacznie szybciej, wśród krwawych wymiotów”.
Motyw cierpienia
Cierpienie w sensie fizycznym jest w powieści wszechobecne. Najdosadniej, jednak, ukazane zostało w ostatnich chwilach życia małego Filipa, syna sędziego Othona. Śmierci chłopca przypatrywali się niemal wszyscy główni bohaterowie dzieła. Widok umierającego w ogromnym cierpieniu dziecka wywiera wpływ na zmianę postaw niektórych z bohaterów. Tamto tragiczne wydarzenie zmusza doktora Rieux do wypowiedzenia słów: „(…)nigdy nie będę kochał tego świata, gdzie dzieci są torturowane”, natomiast ojciec Paneloux zmienił swoje poglądy: „Ale jak gdyby zmienił się od dnia, kiedy tak długo patrzył na umierające dziecko. Na twarzy jego było widać wzrastające napięcie. I pewnego razu, (…) powiedział do Rieux z uśmiechem, że przygotowuje teraz krótką rozprawę na temat: «Czy kapłan może radzić się lekarza»(…)”.
Poza bólem fizycznym, epidemia dostarcza także cierpienia psychicznego. Odizolowanie miasta powoduje odczuwanie przez jego mieszkańców wszelkich możliwych negatywnych odczuć emocjonalnych. Poczucie straty i samotności odczuwają ci, którzy zostali odseparowani od swoich bliskich: „Tak więc, na przykład, doznanie równie indywidualne jak świadomość rozłąki z ukochaną istotą stało się nagle, od pierwszych tygodni, udziałem całej ludności i, wraz ze strachem, głównym cierpieniem tego długiego okresu wygnania”.
O tych osobach narrator mówi, że cierpią podwójnie:„Rzeczywiście cierpieliśmy podwójnie - za przyczyną naszego cierpienia i tego cierpienia, które przypisywaliśmy nieobecnym: synowi, żonie, kochance”. Wyczerpywanie się zapasów żywności i wzrost cen powodują, że biedniejsi obywatele cierpią głód i czują się oszukani i poniżeni: „I dżuma, stosując w swych rządach skuteczną bezstronność, zamiast umocnić równość naszych obywateli, dzięki normalnej grze egoizmów zaostrzała w sercach ludzkich poczucie niesprawiedliwości”. Mieszkańcy odczuwają też permanentny strach przed tym, że epidemia pokona ich wszystkich. Chorobaodbiera im najbliższych członków rodziny, ukochanych, za którymi bardzo tęsknią.
Temat cierpienia porusza ojciec Paneloux w swoim drugim kazaniu. Jezuita twierdzi, że: „(…) trzeba chcieć cierpienia, ponieważ Bóg go chce. Tylko w ten sposób chrześcijanin nie oszczędzi sobie niczego”.
Motyw ludzkiej solidarności
Motyw ten jest przedstawiony głównie w działalności Tarrou, który jako sprawny organizator werbuje znaczną ilość mieszkańców Oranu, by połączonymi siłami wspierać lekarzy w walce z zarazą. Tak Jean tłumaczy to, że wziął sprawy w swoje ręce: „Tym ludziom brak wyobraźni. Nigdy nie są za wysokości zarazy, zaś środki jakie wymyślają, są zaledwie na miarę kataru. Jeśli pozwolimy im działać, zginą, a my wraz z nimi”.
Formacje obywatelskie działają w sposób harmonijny i pilny. Nawet ludzie, którzy początkowo odmawiają współpracy z oddziałami, po czasie dołączają do nich, gdy pojmują, że tylko tak można pokonać epidemię. Jednym z takich ludzi jest Rambert, który wstępuje dobrowolnie do formacji, ponieważ zrozumiał taką rzecz: „(…) wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich”, tym samym rezygnując z ucieczki zmiasta. Grand dedykuje swój czas kosztem pracy nad dziełem swojego życia, i poświęca oddziałom codziennie po kilka godzin. Sędzia Othon dołącza do formacji po tym, jak umiera jego syn. Nawet ojciec Paneloux, który twierdzi, że zakonnik nie ma żadnych przyjaciół, a zaraza została zesłana przez Boga, dołącza się do inicjatywy obywatelskiej Tarrou. Każde kolejne ogniwo tego łańcucha ludzkiej solidarności umacnia go.
Motyw pracy
W ściślejszym rozumieniu można nazwać ten motyw, w tym konkretnym przypadku, motywem lekarza. Wyraża się on rzecz jasna przez postawę doktora Rieux, który jest przykładem do naśladowania nie tylko dla innych medyków, ale dla wszystkich ludzi pracujących. Postawa doktora stoi w opozycji do podejścia do pracy pozostałych mieszkańców Oranu, którą narrator opisuje w ten sposób: „Nasi współobywatele dużo pracują, ale zawsze po to, by się wzbogacić. Interesują się przede wszystkim handlem i zajmują się głównie, jak to sami nazywają, robieniem interesów”. Swoistym mottem, przyświecającym doktorowi Rieux jest: „Najważniejsze to dobrze wykonywać swój zawód”, te słowa określają najdoskonalej jego podejście do swojej służby lekarskiej.
Jak sam mówi wybrał ten sposób zarabiania na życie na przekór swojemu pochodzeniu, aby udowodnić ludziom, że możliwy jest awans społeczny. Mimo długiego stażu w zawodzie, doktor nigdy nie przyzwyczaił się do widoku śmierci swoich pacjentów i zawsze robił wszystko co w jego mocy, by jej zapobiec. Doktor ma często świadomość, że rozmiary epidemii go przerastają, ale nigdy nie rozważał nawet zaprzestania walki z zarazą: „Trzeba walczyć w taki czy inny sposób i nie padać na kolana”.
Praca pojawia się także w powieści jako przyczyna rozpadu zawiązku Josepha Granda: „Dalsza historia była według Granda bardzo prosta. Jak ze wszystkimi: człowiek żeni się, kocha jeszcze trochę, pracuje. Pracuje tyle, ze zapomina kochać”. Po części podobnie dzieje się z małżeństwem państwa Rieux. Doktor dopiero po wyjeździe żony odczuwa, że zaniedbał ją na korzyść pracy.
Motyw Apokalipsy
Biblijny motyw zagłady uwidacznia się głównie w pierwszym kazaniu ojca Paneloux, które ma apokaliptyczny wydźwięk. Według zakonnika zagładę, jaką jest dla miasta zaraza, zesłał na jego mieszkańców sam Bóg. „Wojujący jezuita”, jak mówi o nim narrator w swoim kazaniu przytoczył wizję, która wydaje się być zainspirowana biblijną przypowieścią: „Bracia moi (…) Spójrzcie na tego anioła dżumy, pięknego jak Lucyfer i olśniewającego jak samo zło; wznosi się nad waszymi dachami, w prawej ręce, na wysokości głowy, trzyma czerwony oszczep, lewą wskazuje na jeden z waszych domów. Może w tej chwili jego palec wyciąga się ku waszym drzwiom, oszczep podzwania o drzewo; Jeszcze chwila, a dżuma wejdzie do was, zasiądzie w waszym pokoju i będzie czekać na wasz powrót. Jest tam, cierpliwa i czujna, niewzruszona jak porządek świata. Żadna potęga ziemska, i wiedzcie o tym, nawet próżna wiedza ludzka nie może sprawić, byście się wymknęli tej ręce, którą ku wam wyciąga. Bici krwawym biczem na klepisku cierpienia, zostaniecie odrzuceni wraz ze słomą”.
Motyw przemiany
W Dżumie przemianie ulegają, co najmniej, trzy postaci.
Rambert, który początkowo próbuje za wszelką cenę uciec z Oranu, nie czuje więzi wspólnoty z mieszkańcami miasta. Powolna zamiana powoduje, że dołącza do formacji sanitarnych, ale zastrzega, że jak tylko będzie miał okazję ucieknie z miasta. Gdy w końcu takowa okazja się nadarzyła, mężczyzna zrozumiał, że nie może opuścić teraz Oranu. Sumienie nie pozwala mu na to. Nie może dla własnego szczęścia odwrócić się od potrzebujących ludzi. Przyznaje, że: „(…) może być wstyd, że człowiek jest sam tylko szczęśliwy”.
Drugą postacią jest Cottard, który przechodzi metamorfozę od niedoszłego samobójcy do człowieka korzystającego z wszelkich uroków życia. Szalejąca epidemia pozwoliła, paradoksalnie, poczuć się wolnym. Cottard mógł w końcu robić to, na co zawsze miał ochotę, ale nie pozwalał mu to wiszący nad nim wyrok.
Trzecia postać to ojciec Paneloux, który początkowo głosi, że dżuma jest boską karą za grzechy mieszkańców Oranu. Dopiero, gdy jezuita jest świadkiem męczeńskiej śmierci małego Filipa, zmienia swoje poglądy. Uważa wyroki boskie za niemożliwe do odczytania dla istoty ludzkiej. Uznaje, że człowiek może jedynie albo je przyjąć i kochać Boga za nie, albo nienawidzić Go, ale: „któż odważyłby się wybrać nienawiść do Boga?”.